światosław / tales from the world

Posts tagged:

holga

In the previous post I presented Juan de La Cruz. He was spiritus movens of a gathering of “Abuelos y Abuelas de Planeta”, shamans and curanderos working in various parts of the world, especially Latin America .They met in Juan’s land on Bajo Talag this January, in preparation for large meeting that is going to happen in September 2014 in Guatemala. Some of them also work with ayahuasca, so I present them and their contact details, but as I only drunk, in a way, in company of one, there will be no extensive review here.

 

First one is Dionisos Navarro, Conibo shaman from Peru, he lives in the jungle settlement called Sol Nasciente, on Ukayali river, around 6 hours away from Pucallpa. He works in connection with Inti Guarango, so you can write to the latter at solmeki@hotmail.com, or call to Dionisos at his cellular : 0996267805. They have maloca ready and receive visitors, some who come just for a short stay, others to learn and do diets.

 

 

W poprzedniej notce przedstawiłem Juana de La Cruz. Był on spiritus movens zgromadzenia “Abuelos y Abuelas de Planeta”, szamanów i uzdrawiaczy pracujących w różnych częściach świata, a zwłaszcza Ameryki Łacińskiej. Spotkali się na ziemi Juana w Bajo Talag w styczniu, w przygotowaniu na wielki zjazd, jaki będzie miał miejsce we wrześniu tego roku w Gwatemali. Niektórzy z nich także pracują z ayahuaską, więc przedstawiam ich tutaj zbiorowo, razem z namiarami, ale ponieważ piłem razem ( w pewnym sensie ) z zaledwie jednym z nich, nie będzie szczegółowych relacji.

Pierwszy to Dionisos Navarro, szaman z plemienia Conibo z Peru, który mieszka w osadzie Sol Nasciente w dżungli, nad brzegiem rzeki Ukayali, jakieś 6 godzin łodzią od Pucallpy. Reprezentuje go na zewnątrz Inti Guarango, do którego można pisać na solmeki@hotmail.com, albo dzwońcie wprost na komórkę Dionisosa – 0996267805. W wiosce mają ceremonialną malokę i warunki aby przyjmować gości, czy to na krótkie wizyty, czy na dłużej, w celu nauki poprzez diety.

 

 

 

 

Below is another one, Francisco Tanguila, based in Tena, Ecuador. He is also an ayahuascero and curandero, his wife was the one that cooked ayahuasca I drank with Maximiliano ( further below ) and later on my own. They sell it for very good price, 10 USD for 0,5 liter, if you know how to handle it alone.  It was a decent brew, but I have no direct experience with Francisco. You can see his business card on the photo, and his contact details are : 0989495189, tanguilajorge1@gmail.com, luzmariatanguila@gmail.com

 

 

Poniżej kolejna postać, Francisco Tanguila, mieszkający w Tenie, wschodni Ekwador. To także ayahuascero i curandero, razem z żoną odpowiedzialny za przygotowanie ayahuaski, którą później piliśmy z Maximiliano, ( dalej na dole ) a także samodzielnie. Sprzedają ja w całkiem przystępnej cenie 10 USD za pół litra, jeżeli wiecie jak się z nią obchodzić samemu. To był przyzwoity wywar, ale nie mam bezpośredniego doświadczenia z Francisco. Możecie na zdjęciu zobaczyć także jego wizytówkę, namiary są takie : 0989495189, tanguilajorge1@gmail.com, luzmariatanguila@gmail.com

 

 

 

 

 

 

 

JATUN SACHA – SELVA GRANDE -  the second business card belongs to Compadre Carlos, as he calls himself, a quiet man, and one that seems to be an honest guy, a friend of Juan De La Cruz, so that is a recommendation good enough for me. He is based in the mountains, works with ayahuasca but also with San Pedro. You can call him at 0988973672

 

 

JATUN SACHA – SELVA GRANDE – druga wizytówka na zdjęciu powyżej należy do Compadre Carlosa, jak sam się nazywa, cichego pana, który wydaje się być uczciwym gościem, przyjacielem don Juana, a to dla mnie wystarczająca rekomendacja. Mieszka w górach, pracuje z ayahuaską, oraz z San Pedro. Można go namierzyć pod tym numerem : 0988973672

 

 

 

 

Last, but not least Maximiliano. He is earth, labour and muscles, he is roughness and loud laughter, farting and rowdy jokes. Here is what I wrote down about him in my diary :

Self confident , always laughing, joking, doesn’t bother himself with any rules, mixes on the same night alcohol and ayahuasca, he says he drinks the latter for years, often daily, half of 0,5 litre bottle is not a big deal for him. I like it, he inspires confidence with his wild style. I got tired with that vibe of holiness, or perhaps it has never been my thing, I prefer the tricksters. Max drinks with us, aside from the main grounds of gathering, as some of more spiritual abuelos, especially those coming from the mountains, raised in tradition of coca offerings, they do not use entheogens, and they fear ayahuasca, they resent drinking “just like that” in this “holy place”. I have thirst for it already after a longer fast, I have not drunk since leaving Colombia. So I break my fear and inhibition and despite having eaten three large maito fishes that day and a large supper on top of that, around midnight I decide to take the drink from Max. Beautiful and soft feeling enters me. Max puts on his wellies, and says he goes home to sleep, we stay alone, and in this natural way I get confidence, and get ready and willing for drinking next time on my own.

 

 

Na koniec, chociaż może najważniejszy z tej czwórki, Maximiliano. Jest on ziemią i pracą, muskułami i gruboskórnością, głośnym śmiechem, pierdzeniem i wulgarnymi żartami. Oto co zapisałem o nim w swym notatniku :

Pewny siebie, ciagły śmiech, żarty, nie przejmuje się specjalnie jakimikolwiek regułami, miesza ayahuaskę i alkohol, mówi że pije ją od lat, czasem codziennie, pół 0,5 litrowej flaszki na raz to nie problem dla niego. Lubię go, wzbudza zaufanie tym dzikim stylem. Zmęczyłem się klimatem świętości a może nigdy do końca nie był mój i najbardziej pasują mi tricksterzy. Maks pije z nami co nieco, na uboczu, bo niektórzy uduchowieni abuelos, zwłaszcza ci wychowani w górach, w tradycji ofiarowania liści koki, nie używający entheogenów, kręcą nosem na ayahuaskę, na picie w tym “świętym miejscu”. Ja mam już ciśnienie, po dłuższym poście, od Kolumbii nie piłem, więc odważam się w końcu, mimo zjedzonych tego dnia trzech ryb i wielkiej kolacji, mimo wszystko wypić, około północy. Jest pięknie, miękko, Maximilano zakłada swe gumowe kalosze i mówi, że idzie spać, zostajemy więc bez szamana, i w ten naturalny spoób nabieram ochoty i gotowości aby następny raz wypić samemu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Juan de La Cruz is a shaman I met in unusual circumstances, and he is forged by unusual circumstances. His name, which means “John of the Cross” comes from the fact, that his father, also a shaman, was captured by his enemies and physically crucified. Juan de La Cruz is one of the most friendly, cheerful and life-loving persons I met on my path and a respected curandero, dedicated to helping others, whoever they are.

 

 

Juan de La Cruz jest szamanem, którego spotkałem w nietypowych okolicznościach i nietypowe okoliczności wpłynęły na to kim jest. Jego pseudonim oznacza “Jan Z Krzyża”, i pochodzi od tego, że jego ojca, także szamana, schwytali dawno temu jego wrogowie, i fizycznie ukrzyżowali. Juan de La Cruz jest jednym z najbardziej przyjaznych, radosnych i kochających życie ludzi jakich miałem okazję spotkać na swej ścieżce, jest też szanowanym curandero, który poświęcił swoje życie dla pomagania innym, kimkolwiek są.

 

 

 

 

Juan is based in Quito, Ecuador, where on weekends he receives a lot of patients, coming from all around the country and beyond. He also stays often during the week in Bajo Talag, near Tena, in the beautiful grounds of rural shamanic center belonging collectively to organization called “Abuelos y Abuelas de Planeta”, dedicated to sharing ancestral knowledge between various curanderos and shamans, and from elders to young generation.

 

 

Juan mieszka w Quito, stolicy Ekwadoru, gdzie w weekendy odwiedza go wielu pacjentów, przyjeżdżających z całego kraju i nie tylko. Często przebywa też w trakcie tygodnia w Bajo Talag, koło małej wioski niedaleko Teny, na pięknej ziemi gdzie buduje szamańskie centrum należące kolektywnie do organizacji “Babć i Dziadków Planety”, zajmującej się dzieleniem wiedzą przodków, wymianą jej pomiędzy szamanami oraz przekazywaniem przez starszych młodemu pokoleniu.

 

 

 

 

The respect for elders and ancestors is not just a rhetorical figure in this case. In the room where he receives his patients, on his mesa, sacred altar, besides other objects of power one can find a skull of Maria Petrona, his beloved grandmother, dead for 41 years, and his dear friend, Jose Manuel, who died in car accident. As he was about to expired, he said to Juan, who survived the crash, to wait three years and then excavate the skull, so that Jose can accompany him beyond death. Both skulls increase Juan’s powers and assist him in his work.

 

 

Szacunek dla starszych i dla przodków to nie tylko retoryczna figura w wypadku Juana. W pokoju, w którym przyjmuje pacjentów, na jego mesa, czyli świętym ołtarzu, pomiędzy innymi obiektami mocy, można znaleźć czaszkę Marii Petrony, jego ukochanej babci, martwej od 41 lat, oraz jego bliskiego przyjaciela Jose Manuela, który zginął w wypadku samochodowym. Kiedy miał już, jak to się mówiło, wyzionąć ducha, powiedział Juanowi, który przeżył wypadek, aby ten poczekał 3 lata i odkopał czaszkę, tak aby Jose mógł towarzyszyć mu po śmierci. Obie czaszki zwiększają moc Juana i wspomagają go w pracy.

 

 

 

 

I came to rest from traveling alone and to stay a few days in eco-aldea ( Saraswati Ahimsa Vana ) near Tena, ecological ranch, one of a network of such places in South America, where one can volunteer, learn about permaculture, do some yoga or meditation, you know, usual hippie stuff. I was straight after a ceremony in a village of Tsatzilas ( later more about them) near Santo Domingo, then three bus rides, across whole country, so pretty exhausted and did not plan for another ayahuasca that day. I just finished my huge vegetarian lunch with volunteers living here and noticed two American girls who were eating only papayas. When I asked them about this, they said that they are on a diet, as this night they’re gonna drink ayahuasca with a local shaman. Wow, nice, that is why I came to Ecuador, can I join you? So I went, a bit anxious, still believing in significance of preparation and absolute requirement of fasting. As it turned out that night, girls were puking during half of the ceremony, really hit hard by the medicine, and I had really smooth and deep ride. One of shamans present there, besides Juan, Maximiliano, said he thinks this is crazy white people’s idea, how can one come to journey into realms of spirit, without strength that food gives you.

 

 

Przyjechałem aby odpocząć od samotnej podróży i zostać kilka dni na eko farmie Saraswati Ahimsa Vana koło Teny, jednej z wielu w całej sieci takich miejsc w Ameryce Południowej, gdzie można zatrzymać się jako woluntariusz, nauczyć co nieco o permakulturze, poćwiczyć jogę lub medytację, wiecie, takie zwyczajowe hippisowskie rozrywki. Byłem zaraz po ceremonii w wiosce Tsatzilas ( o nich więcej później ) niedaleko Santo Domingo, po podróży cały dzień i całą noc przez Andy, więc raczej wykończony, i nie planowałem kolejnej ayahuaski tej nocy. Właśnie skończyłem wielki wegetariański lunch z wolontariuszami na farmie, i spostrzegłem, że dwie młode Amerykanki jadły tylko papaje. Kiedy je o to spytałem, powiedziały, że są na diecie, ponieważ tej nocy będą pić ayahuaskę z tutejszym szamanem. Super, milutko, mogę się też podłączyć? Poszedłem zatem z nimi, z lekka nerwowy, wciaż przekonany o znaczeniu przygotowań i absolutnym wymogu poszczenia. Jak okazało się tej nocy, dziewczyny rzygały przez połowę ceremonii, cieżko przechodząc swą pracę z medycyną, natomiast ja miałem bardzo miękką ale głęboką podróż. Jeden z szamanów obecnych tam obok Juana, Maximiliano, powiedział innego dnia, że uważa za absurdalny ten pomysł gringo, aby wyruszać na podróż w świat duchów bez siły jaką daje jedzenie.

 

 

 

 

 

The place is really beautiful. It was Juan’s deliberate decision to avoid having cars and electricity there, so even if you can’t charge your Iphones and have to walk last 2 kms on muddy road there ( and cross the ford which can be rough at times ), in exchange you get somewhere where forest is loud, spirits strong, and nothing beats swimming naked in the river on lazy afternoons, when light seeps through branches of trees above. It was also on the bank of that river that I drank my first ayahuasca without a shaman, only in company of Elena, and it was a joyful night.

 

 

Miejsce jest naprawdę piękne. Była to świadoma decyzja Juana aby nie wpuszczać tu asfaltu, aut i prądu, więc nawet jeśli nie naładujecie swoich Iphonów i będziecie musieli przejść ostatnie 2 kilometry błotnistą drogą ( i przekroczyć często wzburzony bród ), w zamian za to traficie do miejsca gdzie las jest głośny, duchy silne, a nic nie pobije pływania w rzece na golasa w leniwe popołudnie, kiedy światło przecieka przez korony drzew. To także na brzegu tej rzeki pare tygodni później wypiłem po raz pierwszy ayahuaskę bez szamana, tylko w towarzystwie Eleny, i była to radosna noc.

 

 

 

Ayahuasca we were served here was exceptional, because it helped me to break yet another myth circulating about this brew, that it has to be composed of at least two ingredients, vine of Banisteriopsis caapi and DMT containing chacruna leaves, in order to be effective. It is not true. In fact, long time ago I read essay claiming that original form of the brew was done in Napo river basin only from the vine, and as it spread north and south from there, indigenous populations started adding their own medicinal plants, including chacruna. There are more and more voices mentioning this already, but for most of gringos, their dogmas are hard to break, also about this. I drank with Juan ayahuasca cooked from vine only, and it was strong, especially physically, also giving visions.

It is the vine that heals, teaches, cleans. Chacruna is often considered auxiliary, it is like a torch, it gives light to illuminate vision, so for inexperienced psychonauts it seems important, but I met some more shamans confirming that the main benefit comes from the vine. It was working within me and I was down on my knees, and then down on the ground, hardly able to go outside to pee, world spinning around me, thoughts, feelings. I was trying to guide myself through breath and rhythm and yoga, but journey was deep. Juan told me in the morning he had seen my guardian spirits, he saw old man watching over me. I knew I needed protection that night and when he told me about these spirits, I thought of my late grandfather, and it was a beautiful idea, that it might have been him.

 

 

Ayahuasca, którą nam tutaj zaserwowano, była wyjątkowa ponieważ pomogła mi przełamać jeszcze jeden mit krążący o tym wywarze, mianowicie, że musi składać się z przynajmniej dwóch składników, liany Banisteriopsis caapi i zawierających DMT liści chacruny, aby był skuteczny. Otóż nie jest to prawda. Już dawno temu czytałem pracę, której autor twierdził, że pierwotna forma ayahuaski powstała w regionie rzeki Napo, i gotowano jedynie lianę, i w miarę rozprzestrzeniania się na północ i południe rdzenna ludność tych terenów zaczęła dodawać swoje rośliny lecznicze i psychoaktywne, wliczając w to chacrunę. Podnosi się coraz więcej głosów to potwierdzających ale większość gringos kocha swoje dogmaty, także ten. Piłem z Juanem ayahuaskę jedynie na bazie liany, i była bardzo mocna, zwłaszcza fizycznie, dawała również wizje.

To liana oczyszcza, uczy, leczy. Chacrunę często uważa się za wspierającą, rodzaj pochodni, która daje światło aby rozjaśnić wizję, więc dla niedoświadczonych psychonautów wydaje się ważna, ale spotkałem paru więcej szamanów potwierdzających, że główna korzyść płynie z liany. Pracowała ona wewnątrz mnie tej nocy, i powaliła na kolana a potem na ziemię, ledwie byłem w stanie znaleźć drogę na zewnątrz i ustać na nogach aby się wysikać, świat kręcił się wokół mnie, wirowały myśli i uczucia. Próbowałem prowadzić się sam przez oddych, rytm, ruch, nawet jogę, ale podróż była naprawdę głęboka. Juan powiedział mi nad ranem, że widział nade mną moich aniołów stróżow, widział między nimi starego mężczyznę. Wiedziałem, że tej nocy potrzebowałem ochrony, i kiedy powiedział mi o tych duchach, przyszedł mi od razu na myśl, w sposób podejrzanie oczywisty, mój zmarły lata temu dziadek, i była to piękna myśl, że mógł to być on.

 

 

 

 

I came to that place more than once, it felt like home. I also visited Juan in his place in south of Quito, to watch him work with patients. It was quite impressive.

 

 

Przyjeżdżałem do tego miejsca jeszcze wielokrotnie, czułem się tam jak w domu. Odwiedziłem także Juana w jego domu, na południu Quito, aby popatrzeć jak pracuje z pacjentami, i wywarło to na mnie spore wrażenie.

 

 

 

 

 

 

 

There is often a line of patients waiting in weirdness filled courtyard of Juan’s household in poor suburbs of Quito. People come from far away . One day we were waiting for a car rushing from remote part of Esmeraldas province, 10 hours away, with a dying wife of a desperate man who would not believe doctors saying she is lost, and in hope that Juan can help. Unfortunately she died on the way.

 

 

W wypełnionej dziwnością poczekalni domostwa Juana w biednych przedmieściach Quito czeka nieraz kolejka pacjentów. Przyjeżdżają czasem z daleka. Jednego dnia czekaliśmy na auto pędzące z odległej części prowincji Esmeraldas, jakieś 10 godzin od Quito, wiozące umierającą młodą żonę człowieka, który nie chciał uwierzyć lekarzom mówiącym, że nie da się już jej uratować. Ufał, że Juan da radę jej pomóc. Niestety, umarła po drodze.

 

 

 

 

 

 

 

Whole families come to solve their problems, as they know – or sense – that they are interconnected, psychological with physical, father’s with son’s. Juan treats one by one, swollen bellies and digestion problems, and jealousy, tumors and drunkenness. Herbal infusions are recommended together with a change of lifestyle, getting your actions right so that your body gets in order.

 

 

Całe rodziny przychodzą tu rozwiązywać swoje problemy, bo wiedzą – albo przeczuwają – że są one połączone, nierozerwalnie splątane – te psychologiczne z fizycznymi, ojcowskie z tymi syna. Juan przyjmuje ich jednego po drugim, opuchnięte brzuszyska i problemy z trawieniem, zazdrość, guzy czy pijaństwo. Ziołowe specyfiki są przepisywane i serwowane na przemian z pogadankami i zaleceniami zmiany stylu życia, uporządkowania swojego postępowania, aby przywrócona równowaga uleczyła też ciało.

 

 

 

 

 

 

 

 

Juan is full of good humour and plays with his patients like with naughty children. One father comes with son, all dirty and bruised, saying he misbehaves, goes out drinking and comes home in such state. Juan gives him a foul brew to drink, half glass, and says next time it will be full. He swings whip at him and pours alcohol over his naked body, then sets it on fire, to purify soul. Alcohol in the face is actually a common remedy, favorite tool of many shamans, alongside rattle made of leaves, shakapa.

 

 

Juan jest żartownisiem pełnym dobrej wibracji, i bawi się ze swymi pacjentami jak z niegrzecznymi dziećmi. Przyjeżdża ojciec ze swym synem, całym brudnym i poobijanym, mówiąc że ten się źle zachowuje, szlaja sie po pijaku i wraca do domu w takim stanie. Juan daje mu paskudny wywar do wypicia, pół szklanki, zapowiadając, że następnym razem będzie cała. Potem wywija swym batem, i wylewa mocny alkohol na jego ciało, podpalając, w celu oczyszczenia duszy. Alkohol rozpryskiwany wprost w twarz to zresztą częste lekarstwo, jedno z ulubionych narzędzi stosowanych przez szamanów, obok shakapa, grzechotki zrobionej z liści.

 

 

 

 

 

 

He is a hard worker, and not a greedy one, perhaps in this way fitting ideal of a shaman many Europeans or Americans cultivate, disillusioned with commercial nature of medical system in their world. He charges really modest sums, often donations, according to possibilities of his patients, and he works a lot with the poor. He could be making lots of money though if he chose to. I was with him when he went to do a private ceremony with governor of a province, in visionary state trying to foresee results of future elections.

He says this attitude earned him many enemies. People of the money, doctors, pharma industry, they know that traditional curanderos take away their business, and at the same time these bad guys know that shamanic methods are effective, and do not hesitate to use service of brujos, the sorcerers, to do harm to their competition.

Without such men as Juan, poor of South America would be entirely at mercy of purveyors of the Pill. Let’s support these men ( and women ) as we can.

 

 

Juan pracuje ciężko i nie jest chciwy, w ten sposób być może zbliża się do ideału szamana, jaki kultywuje wielu Europejczyków czy Amerykanów, rozczarowanych komercyjną naturą współczesnych lekarzy i systemów opieki zdrowotnej. Juan pobiera skromne opłaty, często datki, według możliwości jego pacjentów, a pracuje sporo z biedakami. Mógłby jednak zarabiać sporo forsy, gdyby chciał. Byłem przy nim kiedy jechał na prywatną ceremonię z gubernatorem prowincji, który w wizyjnym stanie chciał przewidzieć wyniki nadchodzących wyborów.

Taka postawa przysparza mu wielu wrogów. Ludzie pieniędzy, doktorzy, przemysł farmaceutyczny, oni wiedzą w takich krajach że tradycyjni znachorzy odbierają im klientów, a jednocześnie wiedzą, że ich metody są skuteczne, więc nie wahają się skorzystać z usług brujos, czarowników, aby zrobić krzywdę swojej konkurencji.

Bez takich ludzi jak Juan, biedacy Ameryki Południowej byliby całkowicie skazani na łaskę sprzedawców Pastylki. Wspierajmy ich więc, jak możemy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

You can find Juan on Facebook ( https://www.facebook.com/juanalverto.delacruz.75  ), by email :  or calling his number ( 0994286473 ). When he is in his jungle compound near Tena, there is no coverage so you need to keep on trying. You can also try your luck and take a bus from Tena to Bajo Talag ( one hour, 0,75 USD ), and then ask locals where is the place of abuelos.  If you are looking for easily accesible, warm and friendly ayahuascero, who will not rip you off, Juan de La Cruz is the one to go for. Suggested fee for ayahuasca ceremony is 30 USD.

 

 

Znajdziecie Juana na Facebooku ( https://www.facebook.com/juanalverto.delacruz.75  ), albo dzwoniąc pod ten numer :  0994286473. Kiedy przebywa w swej dżunglowej kwaterze koło Teny, jest raczej poza zasięgiem, więc trzeba wytrwale próbować. Można także od razu zaryzykować i pojechać za grosze z Teny do Bajo Talag ( godzina drogi, 0,75 USD ), wysiąść na ostatnim przystanku, a potem popytać tubylców o to gdzie znajdziecie abuelos. Jeżeli szukacie łatwo dostępnego, ciepłego i przyjaznego ayahuaskero, który nie zedrze z was skóry, Juan de La Cruz to jest ten gość. Sugerowana opłata za ayahuaskową ceremonię to 30 USD.

“Q:but I do not see any fermented drink in front of you?
A:I have long disdained the vulgar drunkenness (…)
this box contains paradise the Prophet promised to his believers”

 

 

“-ale przecież nie widzę żadnego fermentowanego napitku przed tobą?”
“-gardzę od dawna wulgarnym pijaństwem. (…) ta skrzynka zawiera raj, który Prorok przyobiecał swym wyznawcom”

 

 

 

 

 

“Take one step outside yourself. The whole path lasts no longer than one step”   ///   “zrób jeden krok poza siebie samego. Cała ścieżka jest nie dłuższa niż ten jeden krok”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

With qalandars of Red Falcon, followers of path of no law. Pakistan.  ///   Z kalandarami Czerwonego Sokoła, podążającymi ścieżką bez prawa. Pakistan.

give thanks

March 14th, 2014

I give thanks for life
Never will I be ungrateful

Even in the darkest of days
I give thanks and praise

 

 

 

 

 

I go back now to the beginning of my third ayahuasca expedition to South America, this is November 2013, I have with me, in another attempt at asceticism, only cheap analog cameras, and I am heading alone for Cuyabeno swamps on the border of Ecuador and Colombia. I am going there almost straight from Europe, and I love that thrill, leaving everything behind, and facing unknown, with all my fears, all my inhibitions. I am closing door of my room and as each time, I cherish the feeling that I might never come back…

 

 

Wracam teraz do początku mojej trzeciej ayahuaskowej ekspedycji do Ameryki Południowej, oto listopad 2013. Mam ze sobą, w kolejnej próbie ascetyzmu, jedynie tanie, analogowe aparaty, i jadę sam na bagna Cuyabeno, na pograniczu Ekwadoru i Kolumbii. Uderzam tam prawie prosto z Europy, i uwielbiam ten dreszczyk, pozostawianie wszystkiego za sobą, spotkanie z nieznanym, sam na sam, ze wszystkimi swoimi strachami, dziwnymi myślami, zahamowaniami. Zamykam drzwi mojego pokoju za sobą i jak za każdym razem, smakuję to uczucie, że mogę nie wrócić.

 

 

 

 

In that initial part of the journey I still had enough discipline to take notes, so there will be a couple of insights here, a bit chaotic though, like the jungle itself.

 

 

Podczas tej początkowej fazy podróży miałem wciąż dość dyscypliny aby robić notatki, więc będzie tu co nieco przemyśleń, chociaż chaotycznie, jak to w dżungli.

 

 

 

 

Sobota. 6 dzień od wyruszenia z Polski, pierwsze udane trafienie yage. ( po prawie udanym z Cofanami koło Lago Agrio, niestety ciężki poród w wiosce i obecność kobiecej krwi oznacza, że zbyt niebezpieczne demony są także obecne, więc nici z ceremonii ). Pech to czy sygnał, że zamiast sie włóczyć po omacku warto normalnie pracować, zarabiać, i najwyżej zapłacić więcej, na przykład fixerom, i trafić prosto we właściwe miejsce. Ten scouting nie taki zabawny. Ale może to moja pieprzona niecierpliwość.

Tak czy inaczej trafiam gdzie mam trafić, w głąb Cuyabeno, podążając za watłą rekomendacją najpierw ląduję w obejściu jakiejś totalnie schlanej rodzinki, stara mnie nieco molestuje, na szczęście Aldemar, sternik łodzi, który mnie tu przywiózł też twierdzi, że jest szamanem, i zaprasza do siebie do Tarapui, kilkanaście zakrętów rzeki stąd. Cóż, spróbuję, losie prowadź i chroń.

W Tarapui szybko przechodzimy do czynów i ruszamy na polowanie na liany, a po powrocie zabieramy się do gotowania wywaru.

 

 

Saturday. 6th day since leaving Poland, first successful find of yage shaman ( after almost successful with the Cofans near Lago Agrio, unfortunately difficult birth in the village and presence of female blood means that there are too many dangerous demons present, so the ceremony is off ). Is it bad luck, or a signal, that instead of wandering in dark, it is better to work harder on commercial projects, earn money, and perhaps pay more, for example to some fixers, who will take me directly to a right place. This scouting is not so fun. But perhaps it is just my fucking impatience.

Anyway, I end up where I was supposed to, in the heart of Cuyabeno, following dubious recommendations I first arrive at the house of some totally pissed family, drunk dirty witch is hitting on me, fortunately, Aldemar, the boatman who brought me here claims that he is a shaman too, and invites to visit his village Tarapui, several bends of the river away. Why not, fate, please guide and protect me.

Once in Tarapui, we quickly move to action, first hunting for the vine, and then, returning, we start cooking the brew.

 

 

 

 

 

 

 

I stay in the house of Aldemar, with part of his family, as wife and most of kids are away fishing and hunting turtles. Aldemar is a father of nine, he promised to his father that he will have as many as him. Big belly, hearty laughter, ribald jokes, he loves to show me in the forest some branches that look like dick, and likes to mention fucking a lot.  He is not spiritual ghost, he is flesh and bones, fertility and life.  And his life is good, simple and good. I am learning from this, faster than before.

Aldemar has one thing in common with me, he is working with tourists, ferrying them into Cuyabeno reserve, where they stay in some lodges and go out to lakes  and swamps to “experience nature”. It is a place full of animals, that is true, but I am more curious what animal spirits he can help me to see in my visions.  So who is he, some would ask, a boatman or shaman?

Listen, I see it this way – shaman is not a profession, it is not a function like some full time priest in “developed” society. It is more like an activity – a role to be played, by someone who at the same time is a fisherman, shepherd, farmer – but has some extra experience and abilities – so he may be at the same time village joker, lover-man, and, when he performs shamanic activities – a shaman.

 

 

Zatrzymuję się w domu Aldemara, z częścią jego rodziny, ponieważ żona i wiekszość dzieciaków są na połowie ryb i polowaniu na żółwie. Aldemar jest ojcem dziewiątki, obiecał swojemu ojcu, że będzie miał tyle co on. Duży brzuch, dudniący śmiech, rubaszne żarty, cieszy się jak dziecko gdy w lesie pokazuje mi jakieś gałęzie co wyglądają jak kutas, i uwielbia często mówic o pieprzeniu. Nie jest jakimś uduchowionym prorokiem, to ciało i kości, płodność i życie. A jego życie jest dobre, proste i dobre. Uczę się, szybciej niż wcześniej.

Aldemar ma jedną rzecz wspólną ze mna, pracuje z turystami, przewożąc ich swą łodzią w głąb rezerwatu Cuyabeno, gdzie zatrzymują się w drogich lodgach i stamtąd wyprawiają na jeziora i bagna, aby “doświadczać natury”. To miejsce istotnie pełne zwierzaków, ale ja bardziej jestem ciekaw jakie zwierzęce duchy pomoże mi zobaczyć w wizjach. Kim zatem jest Aldemar, niektórzy mogą spytać?

Posłuchajcie, widzę to tak – szaman to nie jest zawód, to nie funkcja, jak ta którą pełni jakiś etatowy kapłan w “rozwiniętym” społeczeństwie. To bardziej czynność, rola jaką odgrywa czasowo ktoś, kto jest też rybakiem, pasterzem, rolnikiem – ale ma też dodatkowe umiejętności i doświadczenie – więc może być w tym samym czasie wioskowym żartownisiem, żigolakiem, a kiedy wykonuje szamańską pracę – szamanem.

 

 

 

 

I think about it a lot, also now, waiting for ceremony, bathing in river, enjoying slow time of the village. More and more, I see shaman as an actor, ceremony as theatre, tricks & decoration, this spectacle being a mystery ( as in “Eleusian mysteries” ). They serve to increase feeling of security but also are skillfully used set of techniques, techniques of navigation, techniques modifying the trance  – rhythm, sound, song, smell, things to help achieve the katharsis, but not to show the way, in the very core – everyone is his own guide, everyone has inner guru.

This is not to take away any of significance, any of seriousness. I am working in the realm of arts, so I would be the last to use “theatre” as derogatory term.  Rites are necessary, and suspension of spectators’ perspective useful, however from time to time one should keep in mind the relativity of that ritual, so that it doesn’t develop a cancer of religion, rigid form, from which the meaning and content escape, and on top of that, it starts to claim its uniqueness. That claim of religions is nothing more like a bloated into unhealthy size belief of villagers all around the world, that what they are doing is the best, and what those from another village do, is wrong, and they are idiots.

So this is a very tricky and clever game of pretending, we pretend to play seriously, suspending criticism, but at the same remembering, somewhere “in the background”, unspoken, that it is just a game and we could be playing another one.

 

 

Myślę o tym sporo, także teraz, czekając na ceremonię, kapiąc się w rzece, ciesząc wolnym rytmem wioskowego życia. Coraz bardziej widzę szamana jako aktora, ceremonię jako teatr, sztuczki i dekorację, ten spektakl to misterium. Służy to wzbudzeniu poczucia bezpieczeństwa, ale jest tez zestawem sprawnie używanych technik, technik nawigacji, technik modyfikacji transu – rytm, dźwięk, pieśń, zapach, narzędzia które mają pomóc osiągnąć katharsis, ale nie mają pokazywac drogi, w gruncie rzeczy każdy jest swym własnym przewodnikiem, każdy ma wewnętrznego guru.

To nie znaczy, że odbieram temu znaczenie, powagę. Pracuję w dziedzinie sztuki, więc byłbym ostatni który używałby określenia teatr w pejoratywnym, umniejszającym sensie. Rytuał jest niezbędny, zawieszenie perspektywy widza przydatne, ale od czasu do czasu warto przypomnieć sobie o względności, relatywności, umowności tego rytuału, aby nie wyrósł w rak religii, sztywnej formy z której uciekają treść i znaczenie, a która dodatkowo przekonana jest o swojej unikalności. Ta zarozumiałość religii to nic innego jak rozrosłe do niezdrowych rozmiarów przekonanie wieśniaków na całym świecie, że to co oni robią jest najlepsze, a ci z sąsiedniej wioski się nie znają i są debilami.

Więc my, sceptycy, którzy stracili już niewinność musimy grać w bardzo sprytną grę, udajemy, że gramy na poważnie, zawieszając krytycyzm, ale w tym samym czasie pamiętając, gdzieś tak w tle, niewypowiedzianie, że to tylko gra, i moglibyśmy grać w inną.

 

 

 

 

As I get out of the river, I meet a guy named Dionysos. He also came to take a bath, down from his little wooden house where he lives with many children, but no wife, as she had left him some time ago. He is quite tired after a day of work in his field.

 

 

Kiedy wychodzę z rzeki, spotykam kolesia który nazywa się Dionizos. Też przyszedł się wykąpać, ze swojego drewnianego domku na brzegu, gdzie mieszka z wieloma dzieciakami, ale bez żony, która zostawiła go jakis czas temu. Jest dość zmęczony po dniu pracy na swoim polu.

 

 

 

 

One important thing about Dionysos is that his leg was bitten off by crocodile in Laguna Cuyabeno.  He was fishing there from canoe, and crocodile just jumped into it, trying to drag him down into the murky water.  Dionysos fought long for his life, and ultimately survived, but the leg was gone for good.

 

 

Ważną rzeczą jaką powiedzieć trzeba o Dionizosie jest to, że jego noga została zjedzona przez krokodyla w jeziorze Cuyabeno. Łowił tam ze swej łódki i krokodyl po prostu w nią wskoczył, próbując ściągnąć go w mętną toń. Dionizos walczył długo o swoje życie i ostatecznie zwyciężył, ale noga przepadła.

 

 

 

 

 

 

 

Z notatek z tamtych dni :

“Nadal miewam doły, oczywiście, jak zwał tak zwał, stany depresyjne, ale już się nimi nie przejmuję”

Oglądam je sobie, jako nieco pretensjonalne, dramatyczne kino własnego wnętrza, teatr ludzkich gierek, czasem gramy rolę mędrca, czasem wojownika, a czasem, mimo że nikt nam za tą niewdzięczną pracę nie płaci, rolę ofiary.

 

Kto to powiedział, że przed ayahuaską – a właściwie, między jedną sesją a drugą – nie można pić alkoholu? Płyniemy sobie w odwiedziny do jakiegoś młodego kuzyna Aldemara, który parę kilometrów w górę rzeki wyrąbał niedawno kawał lasu i osiedlił się tam ze swoją młodą żoną. Spotykamy go z całą rodziną płynącego w przeciwną stronę, ale to nie problem, żona i dzieciaki zostają w łódce a ten przesiada się do naszej, i niedługo potem siedzimy u niego w chacie i opróżniamy jedną misę sfermentowanej cziczy z yuki za drugą. Na początku łykam ostrożnie, z grzeczności, bo przecież ja wcale nie piję alkoholu, potem coraz mniej i mniej ostrożnie. Parę godzin później z trudem notuję krzywymi zdaniami :

 

 

From my notes made in those days :

“I still occasionally have downs, of course, or as one could call it, depressive states, but I do not worry about them at all”

I watch them, as slightly pretentious, dramatic cinema of my own interior, theatre of human games, in which sometimes we play role of wise man, sometimes a warrior, and sometimes, even though no one pays us for this ungrateful job, the role of a victim.

 

Who actually said this, that before ayahuasca, or actually, in between two night sessions, one is not allowed to drink alcohol? We take a boat to visit a young cousin of Aldemar, who, a few miles up the river chopped down recently a patch of forest, and settled there with his young wife. We meet him, going with whole family opposite way, but that is not a problem, wife and kids stay in the boat, and he goes into ours, and soon enough we are sitting in his hut and emptying one bowl of fermented yuca chicha after another. In the beginning, I taste a bit, out of politeness, after all, I never drink alcohol. Then I taste more and more and more. Some hours later, I write down, with difficulties, uneven sentences :

 

 

 

 

Getting drunk with chicha :

Yage told me – or I am just telling it to myself – hard to separate this – or I want it to be hard, anyway – it told me that “I” am the one who doe not drink – who “NEVER” drinks – but how wonderful and good - sometimes – to deconstruct this “I” and this “NEVER” – to deconstruct iron rule, concrete foundation – and for example – get pissed – a bit, on Indian brew, fermented root, connect with mates, even on that “low” level…

 

 

 

Wtedy, w Cuyabeno, intuicja coraz wyraźniej podpowiada mi coś, co podczas tej podróży potwierdzi wielu szamanów. Całe te diety, te restrykcje, reguły o niełączeniu z alkoholem czy konopią to głównie wymysł gringo, spragnionych prostych i łatwych recept, jednoznacznych wskazówek, z jednej strony odrzucających dawne religie i autorytety, a z drugiej tak naprawdę stęsknionych za prowadzeniem za rączkę. To kulturowe uprzedzenia, na które sam się złapałem, u mnie to akurat mix abstynenckiej mitologii muzułmańskiej, z którą stykam się dość często, oraz kontrkulturowe tabu wegetariańskie, które razem kazały mi stworzyć własny mit – własną dietę, według której ABSOLUTNY jest zakaz przyjmowania mięsa i alkoholu przed ceremonią. A przecież niekoniecznie, wprawdzie dużo przemysłowego mięsa, czy alkohol pity codziennie – to jest na pewno problem – ale robić z czegoś absolutną zasadę, zamiast słuchać swego wewnętrznego głosu – to trochę jakby wpadać w matń przed którą ostrzegał McKenna :

KULTURA NIE JEST TWOIM PRZYJACIELEM

- jeżeli akurat jest poniedziałek, i twoja kultura zakazuje lać żonę w poniedziałki, akurat dziś, akurat tutaj kultura pokrywa się z twoim interesem ( jeżeli jesteś żoną ) ale jest tylko tymczasowym sprzymierzeńcem, a nie bezwarunkowym przyjacielem.

No dobra, ale dość tego filozofowania, nadchodzi wieczór, czas umalować się achiote w ochronne barwy i w pustej dziś szkole podstawowej spotkać się z duchami.

 

 

At that time, in Cuyabeno, my intuition tells me clearly, something that during this trip will be later confirmed by many shamans. All these diets, restrictions, rules about not combining the brew with alcohol or cannabis, they are mostly invention of  gringos, thirsty for simple and easy recipes, clear answers, having abandoned old religions probably actually missing someone guiding them by the hand. These are cultural bias, and I get caught in it too, in my case it is a mix of Muslim abstinence mythology, that I encounter quite often in recent years, and counter-cultural taboo of vegetarianism, which together fuse into my own, private myth – my own diet, ABSOLUTE ban on meat and alcohol before the ceremony. But that is not so obvious. Of course, a lot of industrial meat or alcohol taken daily – they are a problem for sure – but to make an absolute rule, instead of listening to inner voice, means getting into a trap Terence McKenna warned against :

THE CULTURE IS NOT YOUR FRIEND

If today is Monday, and your culture forbids to beat wives on Mondays, today, here and now, the culture coincides with your interests ( if you are a wife ), but it is only a temporary ally, not unconditional friend.

OK, but enough of this philosophy, evening comes, and it is time to paint with achiote in protective patters, and get ready to meet the spirits in the empty primary school of Tarapui.

 

 

 

 

 

 

 

Zaczynamy późno, bo szkoła jest w centrum wioski, małej bo małej, ale lepiej poczekać aż śmiechy i szczekanie psów ucichną. Dzieciaki schodzą się powoli, bo poza Aldemarem i jego szwagrem Melecio, więcej chyba jest dzieciaków i nastolatków niż dorosłych. To co wydawać się może kontrowersyjne w USA czy hipokrytycznej Europie faszerującej swe dzieci farmaceutykami, psychoaktywnym śmieciowym żarciem, cukrem w absurdalnych ilościach, tutaj, w wiosce Indian Siona jest częścią tradycji i czymś zupełnie normalnym. Ayahuaska to lekarstwo, także profilaktyka, ayahuaska to także szkoła życia, a zatem komu jak komu ale dzieciom się przyda. I mimo trudnego przecież smaku, bardzo im się podoba, proszą o jeszcze, tu i w kilku innych miejscach będę miał okazję to zobaczyć. Inna rzecz, że dzieciaki nie mają tyle za uszami co dorośli, więc mniej też do wyczyszczenia, przez co łatwiej mogą przez tą pracę przejść.

Dla złagodzenia smaku, niczym do tequili, ktoś przynosi i rozkraja cytryny. Już za chwilę zaczynamy.

 

 

We start late, because the school is in the centre of the village, quite small hamlet, but still it is better to wait until laughter and barking of dogs subsides. Kids gather slowly. Besides Aldemar, his brother in law Melecio and a couple of their mates, there are more kids and teenagers than adults. What may seem controversial for hypocrites from USA or Europe, feeding their children with pharmaceuticals, psychoactive junk food, sugar in absurd quantities, here in Siona Indians’ settlement is part of tradition and something completely normal. Ayahuasca is a medicine, also preventive, and at the same, a school of life, so who else if not children should be allowed to profit from it? Despite difficult taste, they like it a lot, ask for more, here, and in some other places I will witness later.  Another thing is, the kids do not have as dirty conscience as adults, so much less hard cleaning work to do.

For neutralizing the taste, like when drinking tequila, someone brings and cuts lemon. Soon we start.

 

 

 

 

Aldemar wydziela porcje i przygotowuje wywar, okadzając go tytoniowym dymem i gwiżdżąc ochronne melodie.

 

 

Aldemar portions the brew, and prepares to serve, blowing tobacco smoke and whistling protective melodies.

 

 

 

 

 

 

Dziewięcioletni Gabriel, syn Aldemara, który pierwszy raz pił mając 5 latek, dostaje swoją porcję oczywiście odpowiednio mniejszą niż dorośli, ale wkrótce poprosi o jeszcze, a jeden ze starszych śmieje się i woła – “daj mu, daj, niech se zobaczy tygrysa”. Jego 7 letnia siostra Brigitte też pije, matka nie, bo 3 lata temu dołaczyła do ewangelistów, a dla nich yage to demony.

 

 

9 years old Gabriel, son of Aldemar, who first time drank at the age of 5, he gets his potion of course much smaller than adults, but soon he’s gonna ask for more, and one of the elders laughs and jokes – “give him, give, let him see the tiger”. His 7 years old sister Brigitte also drinks, their mother does not, because she had joined evangelicals 3 years ago, and for them, yage means demons.

 

 

 

Leżymy między ławkami, w hamakach. Za chwilę zacznie się rzyganie, jeden ze starszych wypił całą szklankę, inni śmieją się z niego, że zaraz będzie fruwał, a potem śmieją się gdy zamiast fruwania zwala się z całym hamakiem i zaplątany weń leży jęcząc na przyjęcie Babci. Ja osuwam się w ciemny sen i swe wizje. Niczym niejasne sny, trudne do zanotowania, tym bardziej opowiedzenia po takim okresie. Gdzieś w tle gra harmonijka, nad dzieciakami leżącymi pod swymi moskitierami czuwają Aldemar i jego wesolutki szwagier Melecio, żartowniś, też w rubasznym stylu, “ale se pierdnął, hi hi”, “ale niezła pinta, ha ha” ( “=wizje” ), śmieje się a w międzyczasie Gabriel powtarza swoje “uff, que fuerte veneno, jaka mocna ta trucizna”

Po tej, czy po nastepnej ceremonii notuję :

“wnioski? raczej oczywistości. Dawaj najpierw, nie patrząc czy dostajesz. Moje podróże – wątek poszukiwania postaci ojca – fakirzy, wąsaci nomadzi, szamani i mocni, ciekawi mężczyźni – bo ojciec raczej “poza zasięgiem”. W relacjach osobistych – zamiast patnerskich – zbyt często wchodzenie samemu w rolę ojca, surowego, ganiącego, wiedzącego lepiej. Za ostro.”

 

 

We are laying between school benches, in hammocks. Soon vomiting will start. One of adults drank the glass full, others laugh at him, that he is going to fly and then laugh, when instead of flying he falls down with his hammock and entangled in it moans as Grandmother arrives. I slip into dark dream and my visions. Unclear dreams, hard to pin down, to write down, much less tell about after such a long time. Somewhere in the backround, harmonicas play, sign of presence of Aldemar and Melecio, funny guy, a joker, ribald style too, ” ha ha, what a fart!”,  “what a pinta ( =”vision”), hu hu !” , he laughs, and in the same time Gabriel keeps repeating his “uff, que fuerte veneno, what a strong poison that is”.

After this, or next ceremony, I write down this :

“conclusions? rather obvious stuff. Give first, without expecting anything in return. My journeys – a common thread – looking for father figures – fakirs, moustached nomads, shamans and other strong, interesting men – because the father is rather “out of reach”. In personal life – instead of partner relations – too often falling myself in father role – harsh, preaching, knowing better. Too sharp.”

 

 

 

Tarapui znajduję się w głębi parku narodowego Cuyabeno. Aby dotrzeć tu z Quito, trzeba najpierw podróżować jednym autobusem do Lago Agrio, potem drugim do Puente Cuyabeno.  Dalej można już tylko łodzią, co niestety może was kosztować za wynajęcie 100/150 USD jeżeli się śpieszycie, można jednak też cierpliwie czekać i zabrać się z kimś za jakieś 20 lub 30 USD od osoby. Jeżeli uda się dodzwonić do kuzyna Aldemara, Benancio ( 0991324171 ale rzadko mają zasięg )  , to Aldemar ma sensowną ofertę, wynajęcie łodzi za 50 USD na dzień. Warto, bo poza zabraniem w gwiezdne podróże może też pokazać wam Lagunę Cuyabeno i na przykład zabrać na łowienie piranii maczetą. Co do ayahuaski, to też super układ – płacicie jakieś 10 USD kucharzowi za robociznę, a potem 10 USD za kubek wywaru, to naprawdę tania opcja. Warto też przywieźć jakieś prezent, cukier, duże baterie do latarki, użyjcie też własnej inwencji, to fajni ludzie.

 

 

Tarapui is inside Cuyabeno national park. To come here from Quito, one must first travel on a bus to Lago Agrio and then next one to Puente Cuyabeno. After this, it is only possible to continue by boat. This can be expensive if you are in a hurry and need to hire it, for 100 or 150 USD, but you can patiently wait and jump in some boat going occasionally to communities downriver for 20 or 30 USD per person. If you manage to reach Aldemar’s cousin, Benancio, ( 0991324171 but mobile coverage is rare there ), you can book Aldemar’s boat picking you up. Their deal is very good, 50 USD per day. It is worth it, as the guy, besides astral journey, can take you for example for piranha fishing in Laguna Cuyabeno. About ayahuasca the deal is also excellent – you need to hire a cook for something like 10 USD and then you pay 10 USD per cup of the brew, so really cheap option. It is also good to bring some presents, like sugar or large batteries for flashlight, or just be creative, these are really good and poor people.

 

DMT

September 16th, 2013

Divine Moments of Truth

 

blessed / błogosławieni

be / w

trance / transie

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Sufi fakirs in Sehwan Sharif, Pakistan, Mecca of ecstatic dhamal trance cult /  Fakirzy suficcy w Sehwan Sharif w Pakistanie, Mecce ekstatycznego kultu transu dhamal

woda / water

March 1st, 2013

 

 

szałas potu, edycja słowiańska /

 

“najwyższa dobroć jest jak woda
wszystkim jednakowo sprzyja
i bez szmeru podąża w miejsca
przez człowieka wzgardzone
nie boję sie niczego złego
woda jest (…)”

 

***

 

sweat lodge, slavic style

 

“the supreme good is like water
favors all equally
without a noise goes into places
scorned by man
I fear no evil
water is (…) “

 

 

 

 

 

[ ONZ, "Niebójka" ]

 

***

 

I ponownie, Grzegorz Niedzielski, “Mitologia plemion prapolskich” na pokładzie busa Wawa – Poznań :

 

 

 

 

 

 

paganus

February 21st, 2013

 

 

The term pagan is from the Latin paganus, an adjective originally meaning “rural“, “rustic”, or “of the country.” As a noun, paganus was used to mean “country dweller, villager.” In their origins, these usages derived from pagus, “province, countryside”, cognate to Greek πάγος “rocky hill”, and, even earlier, “something stuck in the ground”, as a landmark: the Proto-Indo-European root *pag- means “fixed” and is also the source of the words page, pale (stake), and pole, as well as pact and peace.

 

***

 

Termin poganin pochodzi od łacińskiego paganus, przymiotnika pierwotnie oznaczającego “wiejski” , “rustykalny”, “ze wsi”. Jako rzeczownik, paganus był używany na określenie żyjących poza miastem, na wieśniaków. W swoich korzeniach te zastosowania są pochodne od pagus, “prowincja, wieś”, pokrewne greckiemu πάγος, “skaliste wzgórze”, a wcześniej “coś wetkniętego w ziemię”, punkt odniesienia, protoindouropejski korzeń *pag- oznacza “ustalony” i jest źródłem takich słów jak pal, pakt i pokój.

 

 

[ From the homeland of Kalash, descendants of Indoeuropean shamanic tradition, last pagans of Pakistan. / Z ojczyzny Kalaszy, potomków indoeuropejskiej tradycji szamanizmu, ostatnich pogan Pakistanu ]

 

 

wędrowiec / wayfarer

February 20th, 2013

 

 

 

 

 

…wędrowiec pod mankietem od koszuli lnianej ma branzoletkę… z odkówki miedzianej jak amulet…

za pasem nóż a w ręku kij , krawieckie szydło w kapeluszu…

 

 

 

 

 

 

 

In my memory the May of 2012 seems to be growing ever bigger and more important, and I understand more and more the meaning of gifts of that long, hot walk from Delhi to Ajmer.

 

***

 

W mojej pamięci maj 2012 roku rośnie i staje się coraz ważniejszy, i coraz bardziej rozumiem znaczenie darów tego długiego, gorącego spaceru z Delhi do Ajmer.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.