światosław / tales from the world

Archive for:

Ayahuasqueros Online Guide / Ayahuaskowi szamani – przewodnik

Ayahuasqueros : Taita Jose

March 22nd, 2014

 

 

 

 

 

Another area rich in yage shamans in Putumayo is around the town of Orito, which couple of years ago used to be full of guerillas but now is reasonably safe and convenient place to stop by especially if you are coming from Ecuador. You should head to suburb called Loma Linda, around there you will find at least three ayahuasqueros, Taita Cachi, Taita Jose, and Taita Saul. There are more, also coming from other parts for reunions and ceremonies, especially Taita Cachi is pretty active, and on his Friday ceremonies hosts a lot of interesting guests. But here I start with Taita Jose, with whom we drank first, and only once. He had some other patients that night, including children, so we could witness the way he works. His limpiezas are quite standard, and quite short, I was not very impressed, and Anna claims he likes to touch tits too. Taita Jose is quite old, but perhaps he has better days, I don’t want to judge. Nothing special happened for me, not much to tell then, or show with photos. A longer story comes next, about Taita Cachi.

You can reach Taita Jose at 3208261967.  His ceremony was cheap, 20 000 pesos per person. Pretty basic conditions though.

 

 

Kolejnym rejonem bogatym w ayahuaskowych szamanów w kolumbijskiej prowincji Putumayo są okolice miasta Orito, które jeszcze parę lat temu pełne były partyzantów, ale teraz są dość bezpiecznym i wygodnym miejscem na przystanek, zwłaszcza na drodze z południa, z Ekwadoru.  Polecam wziąć taksówkę, za jakieś 4000 peso, na osiedle na przedmieściach, które nazywa się Loma Linda, tam znajdziecie przynajmniej dwóch z trzech ayahuasquerów, Taitę Cachi, Jose i Saula. Jest ich tam więcej, także przyjeżdżających z daleka, na zjazdy i ceremonie, zwłaszcza u bardzo aktywnego Taity Cachi, którego piątkowe sesje są pełne ciekawych gości. Ale rozpocznę od Taity Jose, z którym piliśmy najpierw, i tylko jeden raz. Miał tej nocy także kilku innych pacjentów, w tym dzieci, więc mogliśmy przyjrzeć się temu jak pracuje. Jego limpiezas były dość standardowe i raczej krótkie, nie byłem pod wielkim wrażeniem, a do tego Anna twierdziła, że Taita lubi sobie podotykać cycków. Jest bardzo stary, ale może ma jakieś lepsze dni, nie chcę tu oceniać. Ponieważ jednak nie zdarzyło się nic specjalnego, nie ma tu co za wiele opowiadać ani pokazywać. Dłuższa historia wkrótce, o Taicie Cachi.

Numer komórki Taity Jose to 3208261967. Ceremonia u niego jest bardzo tania, zaledwie 20 000 peso od osoby. Warunki raczej surowe.

 

 

 

 

 

In the name of the most I  // W imię Najbliższego.

 

 

 

First, several years ago, when I started to listen to reggae music, and I went to Rastafarian camps in Jamaica I heard a lot them dreadlocked guys speak about “most I” and I thought of it as a language play with the title of whatever God they worshiped.

Then, much later, there was India, and trying to get their complex philosophy, then I heard of Atman. Next, I started to travel in sufi lands, and at the same time inside sufi philosophy, and I heard the phrase about lifting of the veil, I heard of al-Insan-al-Kamil. It was still more of poetical expression for me, but slowly, things started to make sense, the meaning started to spread from realm of the mind, from intellectual grasp into beginnings of understanding, or how these rasta would say, overstanding.  In rare moments, I got glimpses of the man, first flickering, blurry, strange like a stranger. When I say “the man”, it is still because I have no other language than this funny collection of words, but I am talking here about something far greater, a state, a space, foundation and joy. It is the best and closest guide you can have, and at the same time, hardest to find, or most of all, hardest to stay with. But now I see no better game to play than seeking it, and no better company. I think I start to understand, what “most I” was supposed to mean. “He” is at the same time most high, and at the same time best part of me. And knowing this, I also experience now what “irie” means.

But that state of peace is a reward for not fighting. This refers both to the recommended action during ayahuasca journey and to everyday life. It means trusting that intuition which guides you, accepting rather than resisting, letting go. Whether that is pain that comes, physical or emotional, nausea, illness, need to vomit, darkness or fear, accept it. There is something greater inside that knows what is best, you only have to let it work, and surrender. That surrender, that submission, is the meaning of word “islam” I also finally came to understand. In ayahuasca sessions you will be tested in thousand ways and thousand times whether that surrender is genuine, whether you are not faking it, and there is no faking in front of yourself. This is like a training, which can make you better at it, more and more flexible, you will see it, start applying in your life and gain confidence to go deeper. But for this to happen this inner guide has be to heard first. Later, worlds within start to open and helpers arrive.

 

 

Najpierw, kilkanaście lat temu, kiedy zacząłem słuchać muzyki reggae, i pojechałem do rastafariańskich obozów na Jamajce, słyszałem jak wielu z tych dredziarzy używa frazy “most I”, i myślałem, że to taka językowa gierka z tytułem Boga, w jakiegokolwiek by wierzyli ( “most I” – czyli dosłownie “najbardziej Ja” brzmi po angielsku tak samo jak “most high” – “Najwyższy”).

Potem, dużo później, przyszedł czas na Indie, i próbę zrozumienia ich skomplikowanych filozofii, wówczas usłyszałem o Atmanie. Jeszcze później zacząłem włóczyć się po krainach sufizmu, a jednocześnie w głąb sufickiej filozofii, i usłyszałem powiedzenie o podnoszeniu zasłon, usłyszałem o al-Insan-al-Kamil. Było to dla mnie wciąż niewiele więcej niż poetyckie określenie, ale powoli zaczął się klarować pewien sens, znaczenie zaczęło rozlewać się z królestwa umyslu, z intelektualnego pojęcia konceptu w początek prawdziwego zrozumienia. W rzadkich, krótkich chwilach zacząłem dostrzegać przebłyski tego człowieka, najpierw niejasne, nieostre, migoczące, dziwne jak dziwny jest ktoś bardzo nieznajomy. Kiedy mówię “człowieka”, to tylko dlatego, że nie mam dostepnego innego języka niż ta kolekcja bezużytecznych słów, ale mowa tu o czymś większym, o stanie, przestrzeni, fundamencie, oparciu i zarazem radości. To najlepszy i najbliższy przewodnik jakiego możesz mieć, a jednocześnie najtrudniejszy do odnalezienia, a tym bardziej do zatrzymania na stałe. Ale teraz już nie znam lepszej gry niż poszukiwanie go, i lepszego towarzystwa. Myślę, że zaczynam rozumieć ( tak ostrożnie, aby nie spłoszyć ), co “most I” miało oznaczać. “On” jest jednocześnie najwyższym ( “most high” ), ale też najlepszą warstwą mnie. I wiedząc to, doświadczam teraz też co znaczy “irie”.

Ale ten stan spokoju jest nagrodą za rezygnację z walki. To odnosi się zarówno do postępowania zalecanego podczas ayahuaskowej podróży, oraz do codziennego życia. Oznacza zaufanie tej intuicji, która cię prowadzi, akceptację raczej niż opór, puszczenie. Czy chodzi tu o ból który się pojawia, emocjonalny, czy fizyczny, nudności, chorobę, chęć wymiotowania, ciemność czy strach, lepiej je zaakceptować. Jest coś większego wewnątrz, co wie co jest najlepsze, wystarczy jedynie pozwolić temu pracować, ujawnić się, wystarczy się poddać. To poddanie to znaczenie słowa “islam”, którym zajmowałem się od dawna, ale niedawno dopiero zacząłem rozumieć.  Podczas ayahuaskowych sesji będziecie testowani wielokrotnie i na tysiąckroć zaskakujących sposobów, czy to poddanie jest szczere, czy nie udajecie, bo nie da się udawać przed samym sobą. To jak trening, który stopniowo uczyni was lepszym w te klocki, coraz bardziej elastycznym, to rodzaj jogi, która, zobaczycie, jak stopniowo aplikowana w życiu spowoduje wzrost pewności siebie i dzięki temu głębszą podróż. Ale aby to się stało, ten wewnętrzny Ktoś musi móc dojść do głosu. Potem światy “w środku” zaczną się otwierać, i pojawią się pomocnicy.

 

 

 

 

 

You don’t even know from where, body movements, breathing, rhythm, songs appear and you become amazed, as if it was not you who does it, but something that acts through you and helps you survive bumpy road over the pass and reach to another valley. It is good, in the beginning, to have security of experienced ayahuasquero, who will sing you through difficulties as father who runs along a child learning to cycle, and supports him while he is still unstable. But he will not ride for you, and he will not be with you at the final passage. For when you truly accept transience of all, when you learn to be alone, stop clinging to other people, things, this world ( or perhaps before that, as this journey is never straight and simple ), you will be tested at the gate of death, and this will be as real as it can be. I failed, and I will write later about this.

 

 

Nie wiesz nawet skąd, pojawiają się twoje ruchy ciała, oddech, rytm, pieśni i gwizdanie, i jesteś zdumiony, tak jakbyś to nie był ty, który to robi, ale coś co działa przez ciebie, i pomaga ci przebrnąć przez wyboistą drogę przez przełęcz i dotrzeć do następnej doliny. Dobrze jest, zwłaszcza na początku, mieć wsparcie zawodowego ayahuasquero, który swą melodią przeprowadzi cię przez trudne chwile, jak ojciec który biegnie obok dziecka uczącego się jazdy na swym rowerku, podtrzymując je kiedy wciąż się chybocze. Ale nie pojedzie on za ciebie, i nie będzie też przy tobie przy ostatecznym przejściu. Bo kiedy już naprawdę i szczerze zaakceptujesz przemijalność wszystkiego, kiedy nauczysz się być sam, przestaniesz wczepiać w innych ludzi, rzeczy, ten świat ( a być może i wcześniej, ta podróż nigdy nie jest taka sama, prosta i jednoznaczna ), wtedy nadejdzie czas na test przy bramie śmierci, i będzie to tak rzeczywiste jak tylko może być. Oblałem go w pewnym sensie, o czym być może potem.

 

 

 

 

Now there is time for a little story about a little initiation, based on notes I took in a couple of days following those events :

Next day, when all the abuelos part their ways, several of us, youngsters, stay by the river. We try to get together a small crew for night session, but all initially interested give up, one by one, and the only ones who stay determined to do it are Elena and me. So it will be the first time without a shaman. We are under the canopy of stars, by small fire, right in front of our feet water of the river can be heard slowly moving. It is a beautiful time again, very intimate. We talk a lot, there is joy, visions in the dark canopy above, and under closed eyelids. Sweet discomfort on the stones, never-ending concert of the frog orchestra. Almost all night we are awake in this spirits filled place, in the morning awoken by sunlight, then we take bath, joy of water, breakfast, joy of porridge and coffee. Joy, joy, joy.

Sensual state, healthy, well being and fulfilled. Nothing is missing, there is no fear, there is acceptance, also of the memory card that is most likely lost, of the riverside stones hurting my back in the night, fire going out, sandflies and ants biting me, and in the morning, fact that we must leave this place. There is lightness, opening up, honest conversation, not exhibitionism, but natural way of sharing, natural, because coming from empathy, understanding of other person’s emotions, thanks to thorough understanding of my own. Also, thanks to this place, this is not a hospital, where one feels that something is wrong, that we are broken, disabled individuals, who must be fixed, but it is a place where all is as it should be, filling with peace. Nature provides the foundation and the job to do is ours, but so much easier with this wonderful brew.

 

 

Czas tu na małą opowieść o małej inicjacji, na podstawie notatek zrobionych w kolejnych dniach:

Nastepnego dnia, kiedy wszyscy abuelos rozjeżdżają się, zostajemy nad rzeką w kilka osób. Próbujemy zmontować małą ekipę do nocnej sesji,  po kolei wszyscy chętni jednak wykruszają się, zostaje jedynie ja i Elena. A zatem pierwszy raz bez szamana. Jesteśmy pod gołym niebem, przy małym ognisku, tuż przed nami płynie rzeka. Jest znowu pięknie, intymnie, długie rozmowy, radość, wizuale w koronach drzew i pod powiekami, słodka niewygoda na kamieniach, niekończący się koncert żab. Prawie całą noc czuwamy w tym pełnym duchów miejscu, nad ranem budzi nas słońce, rano kąpiel, radość wody, śniadanie, radość owsianki, kawy, radość, radość.

Zmysłowo, zdrowo, pełnia. Nic nie brakuje, nie ma strachu, jest pogodzenie, z chyba zgubioną kartą pamięci, z uwierającymi w nocy kamieniami, gasnącym ogniskiem, muszkami i gryzącymi mrówkami, nad ranem z tym, że trzeba opuścić to miejsce. Jest lekkość, otwarcie się, szczera rozmowa, nie ekshibicjonizm, ale naturalny tok konwersacji, naturalny bo wynikający z empatii, zrozumienia emocji drugiej osoby, dzięki dobremu zrozumieniu swoich. Także dzięki miejscu, to nie jest szpital, gdzie czuje się, że coś jest nie tak, że jesteśmy popsutymi, niepełnosprawnymi jednostkami, które trzeba naprawiać, ale to miejsce, w którym wszystko jest tak, jak powinno być, sycące spokojem. Natura daje fundament, a praca należy do nas, ale o ile łatwiejsza z tym cudownym napitkiem.

 

 

 

 

Ok, time to bugger off. Giving thanks for this to sandflies, for their another assault on my legs, forcing me to finally say good-bye to this magical beach, and to hit the road. I write down the last practical conclusions from previous night :

Jew’s harp. What is the meaning of life, chasing after ever bigger projects? When Elena plays on her vargan, which, together with horses, has been in the back of my mind and on my to-do list for a while, I think it is beautiful to focus on such a small thing, sacrificing your time, part of your life for it. Why not? I only have one, why not spending it wandering wilderness and playing jew’s harp?

 

 

No dobra, czas spierdalać, dzięki niech będą piaskowym muszkom za kolejny gwałtowny atak na moje nogi, w końcu udaje mi się rozstać z tą magiczną plażą i w drogę. Notuję ostatnie praktyczne wnioski z ostatniej nocy :

Drumla. Jaki jest sens życia, gonienie za coraz większymi rzeczami? Kiedy Elena gra na drumli, która tak jak konie, krąży gdzieś wokół mnie od dawna, myślę, że pięknym jest skupienie się na tak małej rzeczy, poświęcenie jej swojego czasu, części swojego życia. A czemu by nie? Mam je tylko jedno, dlaczego by nie spędzić go włócząc się po bezdrożach i grając na drumli?

 

In the previous post I presented Juan de La Cruz. He was spiritus movens of a gathering of “Abuelos y Abuelas de Planeta”, shamans and curanderos working in various parts of the world, especially Latin America .They met in Juan’s land on Bajo Talag this January, in preparation for large meeting that is going to happen in September 2014 in Guatemala. Some of them also work with ayahuasca, so I present them and their contact details, but as I only drunk, in a way, in company of one, there will be no extensive review here.

 

First one is Dionisos Navarro, Conibo shaman from Peru, he lives in the jungle settlement called Sol Nasciente, on Ukayali river, around 6 hours away from Pucallpa. He works in connection with Inti Guarango, so you can write to the latter at solmeki@hotmail.com, or call to Dionisos at his cellular : 0996267805. They have maloca ready and receive visitors, some who come just for a short stay, others to learn and do diets.

 

 

W poprzedniej notce przedstawiłem Juana de La Cruz. Był on spiritus movens zgromadzenia “Abuelos y Abuelas de Planeta”, szamanów i uzdrawiaczy pracujących w różnych częściach świata, a zwłaszcza Ameryki Łacińskiej. Spotkali się na ziemi Juana w Bajo Talag w styczniu, w przygotowaniu na wielki zjazd, jaki będzie miał miejsce we wrześniu tego roku w Gwatemali. Niektórzy z nich także pracują z ayahuaską, więc przedstawiam ich tutaj zbiorowo, razem z namiarami, ale ponieważ piłem razem ( w pewnym sensie ) z zaledwie jednym z nich, nie będzie szczegółowych relacji.

Pierwszy to Dionisos Navarro, szaman z plemienia Conibo z Peru, który mieszka w osadzie Sol Nasciente w dżungli, nad brzegiem rzeki Ukayali, jakieś 6 godzin łodzią od Pucallpy. Reprezentuje go na zewnątrz Inti Guarango, do którego można pisać na solmeki@hotmail.com, albo dzwońcie wprost na komórkę Dionisosa – 0996267805. W wiosce mają ceremonialną malokę i warunki aby przyjmować gości, czy to na krótkie wizyty, czy na dłużej, w celu nauki poprzez diety.

 

 

 

 

Below is another one, Francisco Tanguila, based in Tena, Ecuador. He is also an ayahuascero and curandero, his wife was the one that cooked ayahuasca I drank with Maximiliano ( further below ) and later on my own. They sell it for very good price, 10 USD for 0,5 liter, if you know how to handle it alone.  It was a decent brew, but I have no direct experience with Francisco. You can see his business card on the photo, and his contact details are : 0989495189, tanguilajorge1@gmail.com, luzmariatanguila@gmail.com

 

 

Poniżej kolejna postać, Francisco Tanguila, mieszkający w Tenie, wschodni Ekwador. To także ayahuascero i curandero, razem z żoną odpowiedzialny za przygotowanie ayahuaski, którą później piliśmy z Maximiliano, ( dalej na dole ) a także samodzielnie. Sprzedają ja w całkiem przystępnej cenie 10 USD za pół litra, jeżeli wiecie jak się z nią obchodzić samemu. To był przyzwoity wywar, ale nie mam bezpośredniego doświadczenia z Francisco. Możecie na zdjęciu zobaczyć także jego wizytówkę, namiary są takie : 0989495189, tanguilajorge1@gmail.com, luzmariatanguila@gmail.com

 

 

 

 

 

 

 

JATUN SACHA – SELVA GRANDE -  the second business card belongs to Compadre Carlos, as he calls himself, a quiet man, and one that seems to be an honest guy, a friend of Juan De La Cruz, so that is a recommendation good enough for me. He is based in the mountains, works with ayahuasca but also with San Pedro. You can call him at 0988973672

 

 

JATUN SACHA – SELVA GRANDE – druga wizytówka na zdjęciu powyżej należy do Compadre Carlosa, jak sam się nazywa, cichego pana, który wydaje się być uczciwym gościem, przyjacielem don Juana, a to dla mnie wystarczająca rekomendacja. Mieszka w górach, pracuje z ayahuaską, oraz z San Pedro. Można go namierzyć pod tym numerem : 0988973672

 

 

 

 

Last, but not least Maximiliano. He is earth, labour and muscles, he is roughness and loud laughter, farting and rowdy jokes. Here is what I wrote down about him in my diary :

Self confident , always laughing, joking, doesn’t bother himself with any rules, mixes on the same night alcohol and ayahuasca, he says he drinks the latter for years, often daily, half of 0,5 litre bottle is not a big deal for him. I like it, he inspires confidence with his wild style. I got tired with that vibe of holiness, or perhaps it has never been my thing, I prefer the tricksters. Max drinks with us, aside from the main grounds of gathering, as some of more spiritual abuelos, especially those coming from the mountains, raised in tradition of coca offerings, they do not use entheogens, and they fear ayahuasca, they resent drinking “just like that” in this “holy place”. I have thirst for it already after a longer fast, I have not drunk since leaving Colombia. So I break my fear and inhibition and despite having eaten three large maito fishes that day and a large supper on top of that, around midnight I decide to take the drink from Max. Beautiful and soft feeling enters me. Max puts on his wellies, and says he goes home to sleep, we stay alone, and in this natural way I get confidence, and get ready and willing for drinking next time on my own.

 

 

Na koniec, chociaż może najważniejszy z tej czwórki, Maximiliano. Jest on ziemią i pracą, muskułami i gruboskórnością, głośnym śmiechem, pierdzeniem i wulgarnymi żartami. Oto co zapisałem o nim w swym notatniku :

Pewny siebie, ciagły śmiech, żarty, nie przejmuje się specjalnie jakimikolwiek regułami, miesza ayahuaskę i alkohol, mówi że pije ją od lat, czasem codziennie, pół 0,5 litrowej flaszki na raz to nie problem dla niego. Lubię go, wzbudza zaufanie tym dzikim stylem. Zmęczyłem się klimatem świętości a może nigdy do końca nie był mój i najbardziej pasują mi tricksterzy. Maks pije z nami co nieco, na uboczu, bo niektórzy uduchowieni abuelos, zwłaszcza ci wychowani w górach, w tradycji ofiarowania liści koki, nie używający entheogenów, kręcą nosem na ayahuaskę, na picie w tym “świętym miejscu”. Ja mam już ciśnienie, po dłuższym poście, od Kolumbii nie piłem, więc odważam się w końcu, mimo zjedzonych tego dnia trzech ryb i wielkiej kolacji, mimo wszystko wypić, około północy. Jest pięknie, miękko, Maximilano zakłada swe gumowe kalosze i mówi, że idzie spać, zostajemy więc bez szamana, i w ten naturalny spoób nabieram ochoty i gotowości aby następny raz wypić samemu.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Juan de La Cruz is a shaman I met in unusual circumstances, and he is forged by unusual circumstances. His name, which means “John of the Cross” comes from the fact, that his father, also a shaman, was captured by his enemies and physically crucified. Juan de La Cruz is one of the most friendly, cheerful and life-loving persons I met on my path and a respected curandero, dedicated to helping others, whoever they are.

 

 

Juan de La Cruz jest szamanem, którego spotkałem w nietypowych okolicznościach i nietypowe okoliczności wpłynęły na to kim jest. Jego pseudonim oznacza “Jan Z Krzyża”, i pochodzi od tego, że jego ojca, także szamana, schwytali dawno temu jego wrogowie, i fizycznie ukrzyżowali. Juan de La Cruz jest jednym z najbardziej przyjaznych, radosnych i kochających życie ludzi jakich miałem okazję spotkać na swej ścieżce, jest też szanowanym curandero, który poświęcił swoje życie dla pomagania innym, kimkolwiek są.

 

 

 

 

Juan is based in Quito, Ecuador, where on weekends he receives a lot of patients, coming from all around the country and beyond. He also stays often during the week in Bajo Talag, near Tena, in the beautiful grounds of rural shamanic center belonging collectively to organization called “Abuelos y Abuelas de Planeta”, dedicated to sharing ancestral knowledge between various curanderos and shamans, and from elders to young generation.

 

 

Juan mieszka w Quito, stolicy Ekwadoru, gdzie w weekendy odwiedza go wielu pacjentów, przyjeżdżających z całego kraju i nie tylko. Często przebywa też w trakcie tygodnia w Bajo Talag, koło małej wioski niedaleko Teny, na pięknej ziemi gdzie buduje szamańskie centrum należące kolektywnie do organizacji “Babć i Dziadków Planety”, zajmującej się dzieleniem wiedzą przodków, wymianą jej pomiędzy szamanami oraz przekazywaniem przez starszych młodemu pokoleniu.

 

 

 

 

The respect for elders and ancestors is not just a rhetorical figure in this case. In the room where he receives his patients, on his mesa, sacred altar, besides other objects of power one can find a skull of Maria Petrona, his beloved grandmother, dead for 41 years, and his dear friend, Jose Manuel, who died in car accident. As he was about to expired, he said to Juan, who survived the crash, to wait three years and then excavate the skull, so that Jose can accompany him beyond death. Both skulls increase Juan’s powers and assist him in his work.

 

 

Szacunek dla starszych i dla przodków to nie tylko retoryczna figura w wypadku Juana. W pokoju, w którym przyjmuje pacjentów, na jego mesa, czyli świętym ołtarzu, pomiędzy innymi obiektami mocy, można znaleźć czaszkę Marii Petrony, jego ukochanej babci, martwej od 41 lat, oraz jego bliskiego przyjaciela Jose Manuela, który zginął w wypadku samochodowym. Kiedy miał już, jak to się mówiło, wyzionąć ducha, powiedział Juanowi, który przeżył wypadek, aby ten poczekał 3 lata i odkopał czaszkę, tak aby Jose mógł towarzyszyć mu po śmierci. Obie czaszki zwiększają moc Juana i wspomagają go w pracy.

 

 

 

 

I came to rest from traveling alone and to stay a few days in eco-aldea ( Saraswati Ahimsa Vana ) near Tena, ecological ranch, one of a network of such places in South America, where one can volunteer, learn about permaculture, do some yoga or meditation, you know, usual hippie stuff. I was straight after a ceremony in a village of Tsatzilas ( later more about them) near Santo Domingo, then three bus rides, across whole country, so pretty exhausted and did not plan for another ayahuasca that day. I just finished my huge vegetarian lunch with volunteers living here and noticed two American girls who were eating only papayas. When I asked them about this, they said that they are on a diet, as this night they’re gonna drink ayahuasca with a local shaman. Wow, nice, that is why I came to Ecuador, can I join you? So I went, a bit anxious, still believing in significance of preparation and absolute requirement of fasting. As it turned out that night, girls were puking during half of the ceremony, really hit hard by the medicine, and I had really smooth and deep ride. One of shamans present there, besides Juan, Maximiliano, said he thinks this is crazy white people’s idea, how can one come to journey into realms of spirit, without strength that food gives you.

 

 

Przyjechałem aby odpocząć od samotnej podróży i zostać kilka dni na eko farmie Saraswati Ahimsa Vana koło Teny, jednej z wielu w całej sieci takich miejsc w Ameryce Południowej, gdzie można zatrzymać się jako woluntariusz, nauczyć co nieco o permakulturze, poćwiczyć jogę lub medytację, wiecie, takie zwyczajowe hippisowskie rozrywki. Byłem zaraz po ceremonii w wiosce Tsatzilas ( o nich więcej później ) niedaleko Santo Domingo, po podróży cały dzień i całą noc przez Andy, więc raczej wykończony, i nie planowałem kolejnej ayahuaski tej nocy. Właśnie skończyłem wielki wegetariański lunch z wolontariuszami na farmie, i spostrzegłem, że dwie młode Amerykanki jadły tylko papaje. Kiedy je o to spytałem, powiedziały, że są na diecie, ponieważ tej nocy będą pić ayahuaskę z tutejszym szamanem. Super, milutko, mogę się też podłączyć? Poszedłem zatem z nimi, z lekka nerwowy, wciaż przekonany o znaczeniu przygotowań i absolutnym wymogu poszczenia. Jak okazało się tej nocy, dziewczyny rzygały przez połowę ceremonii, cieżko przechodząc swą pracę z medycyną, natomiast ja miałem bardzo miękką ale głęboką podróż. Jeden z szamanów obecnych tam obok Juana, Maximiliano, powiedział innego dnia, że uważa za absurdalny ten pomysł gringo, aby wyruszać na podróż w świat duchów bez siły jaką daje jedzenie.

 

 

 

 

 

The place is really beautiful. It was Juan’s deliberate decision to avoid having cars and electricity there, so even if you can’t charge your Iphones and have to walk last 2 kms on muddy road there ( and cross the ford which can be rough at times ), in exchange you get somewhere where forest is loud, spirits strong, and nothing beats swimming naked in the river on lazy afternoons, when light seeps through branches of trees above. It was also on the bank of that river that I drank my first ayahuasca without a shaman, only in company of Elena, and it was a joyful night.

 

 

Miejsce jest naprawdę piękne. Była to świadoma decyzja Juana aby nie wpuszczać tu asfaltu, aut i prądu, więc nawet jeśli nie naładujecie swoich Iphonów i będziecie musieli przejść ostatnie 2 kilometry błotnistą drogą ( i przekroczyć często wzburzony bród ), w zamian za to traficie do miejsca gdzie las jest głośny, duchy silne, a nic nie pobije pływania w rzece na golasa w leniwe popołudnie, kiedy światło przecieka przez korony drzew. To także na brzegu tej rzeki pare tygodni później wypiłem po raz pierwszy ayahuaskę bez szamana, tylko w towarzystwie Eleny, i była to radosna noc.

 

 

 

Ayahuasca we were served here was exceptional, because it helped me to break yet another myth circulating about this brew, that it has to be composed of at least two ingredients, vine of Banisteriopsis caapi and DMT containing chacruna leaves, in order to be effective. It is not true. In fact, long time ago I read essay claiming that original form of the brew was done in Napo river basin only from the vine, and as it spread north and south from there, indigenous populations started adding their own medicinal plants, including chacruna. There are more and more voices mentioning this already, but for most of gringos, their dogmas are hard to break, also about this. I drank with Juan ayahuasca cooked from vine only, and it was strong, especially physically, also giving visions.

It is the vine that heals, teaches, cleans. Chacruna is often considered auxiliary, it is like a torch, it gives light to illuminate vision, so for inexperienced psychonauts it seems important, but I met some more shamans confirming that the main benefit comes from the vine. It was working within me and I was down on my knees, and then down on the ground, hardly able to go outside to pee, world spinning around me, thoughts, feelings. I was trying to guide myself through breath and rhythm and yoga, but journey was deep. Juan told me in the morning he had seen my guardian spirits, he saw old man watching over me. I knew I needed protection that night and when he told me about these spirits, I thought of my late grandfather, and it was a beautiful idea, that it might have been him.

 

 

Ayahuasca, którą nam tutaj zaserwowano, była wyjątkowa ponieważ pomogła mi przełamać jeszcze jeden mit krążący o tym wywarze, mianowicie, że musi składać się z przynajmniej dwóch składników, liany Banisteriopsis caapi i zawierających DMT liści chacruny, aby był skuteczny. Otóż nie jest to prawda. Już dawno temu czytałem pracę, której autor twierdził, że pierwotna forma ayahuaski powstała w regionie rzeki Napo, i gotowano jedynie lianę, i w miarę rozprzestrzeniania się na północ i południe rdzenna ludność tych terenów zaczęła dodawać swoje rośliny lecznicze i psychoaktywne, wliczając w to chacrunę. Podnosi się coraz więcej głosów to potwierdzających ale większość gringos kocha swoje dogmaty, także ten. Piłem z Juanem ayahuaskę jedynie na bazie liany, i była bardzo mocna, zwłaszcza fizycznie, dawała również wizje.

To liana oczyszcza, uczy, leczy. Chacrunę często uważa się za wspierającą, rodzaj pochodni, która daje światło aby rozjaśnić wizję, więc dla niedoświadczonych psychonautów wydaje się ważna, ale spotkałem paru więcej szamanów potwierdzających, że główna korzyść płynie z liany. Pracowała ona wewnątrz mnie tej nocy, i powaliła na kolana a potem na ziemię, ledwie byłem w stanie znaleźć drogę na zewnątrz i ustać na nogach aby się wysikać, świat kręcił się wokół mnie, wirowały myśli i uczucia. Próbowałem prowadzić się sam przez oddych, rytm, ruch, nawet jogę, ale podróż była naprawdę głęboka. Juan powiedział mi nad ranem, że widział nade mną moich aniołów stróżow, widział między nimi starego mężczyznę. Wiedziałem, że tej nocy potrzebowałem ochrony, i kiedy powiedział mi o tych duchach, przyszedł mi od razu na myśl, w sposób podejrzanie oczywisty, mój zmarły lata temu dziadek, i była to piękna myśl, że mógł to być on.

 

 

 

 

I came to that place more than once, it felt like home. I also visited Juan in his place in south of Quito, to watch him work with patients. It was quite impressive.

 

 

Przyjeżdżałem do tego miejsca jeszcze wielokrotnie, czułem się tam jak w domu. Odwiedziłem także Juana w jego domu, na południu Quito, aby popatrzeć jak pracuje z pacjentami, i wywarło to na mnie spore wrażenie.

 

 

 

 

 

 

 

There is often a line of patients waiting in weirdness filled courtyard of Juan’s household in poor suburbs of Quito. People come from far away . One day we were waiting for a car rushing from remote part of Esmeraldas province, 10 hours away, with a dying wife of a desperate man who would not believe doctors saying she is lost, and in hope that Juan can help. Unfortunately she died on the way.

 

 

W wypełnionej dziwnością poczekalni domostwa Juana w biednych przedmieściach Quito czeka nieraz kolejka pacjentów. Przyjeżdżają czasem z daleka. Jednego dnia czekaliśmy na auto pędzące z odległej części prowincji Esmeraldas, jakieś 10 godzin od Quito, wiozące umierającą młodą żonę człowieka, który nie chciał uwierzyć lekarzom mówiącym, że nie da się już jej uratować. Ufał, że Juan da radę jej pomóc. Niestety, umarła po drodze.

 

 

 

 

 

 

 

Whole families come to solve their problems, as they know – or sense – that they are interconnected, psychological with physical, father’s with son’s. Juan treats one by one, swollen bellies and digestion problems, and jealousy, tumors and drunkenness. Herbal infusions are recommended together with a change of lifestyle, getting your actions right so that your body gets in order.

 

 

Całe rodziny przychodzą tu rozwiązywać swoje problemy, bo wiedzą – albo przeczuwają – że są one połączone, nierozerwalnie splątane – te psychologiczne z fizycznymi, ojcowskie z tymi syna. Juan przyjmuje ich jednego po drugim, opuchnięte brzuszyska i problemy z trawieniem, zazdrość, guzy czy pijaństwo. Ziołowe specyfiki są przepisywane i serwowane na przemian z pogadankami i zaleceniami zmiany stylu życia, uporządkowania swojego postępowania, aby przywrócona równowaga uleczyła też ciało.

 

 

 

 

 

 

 

 

Juan is full of good humour and plays with his patients like with naughty children. One father comes with son, all dirty and bruised, saying he misbehaves, goes out drinking and comes home in such state. Juan gives him a foul brew to drink, half glass, and says next time it will be full. He swings whip at him and pours alcohol over his naked body, then sets it on fire, to purify soul. Alcohol in the face is actually a common remedy, favorite tool of many shamans, alongside rattle made of leaves, shakapa.

 

 

Juan jest żartownisiem pełnym dobrej wibracji, i bawi się ze swymi pacjentami jak z niegrzecznymi dziećmi. Przyjeżdża ojciec ze swym synem, całym brudnym i poobijanym, mówiąc że ten się źle zachowuje, szlaja sie po pijaku i wraca do domu w takim stanie. Juan daje mu paskudny wywar do wypicia, pół szklanki, zapowiadając, że następnym razem będzie cała. Potem wywija swym batem, i wylewa mocny alkohol na jego ciało, podpalając, w celu oczyszczenia duszy. Alkohol rozpryskiwany wprost w twarz to zresztą częste lekarstwo, jedno z ulubionych narzędzi stosowanych przez szamanów, obok shakapa, grzechotki zrobionej z liści.

 

 

 

 

 

 

He is a hard worker, and not a greedy one, perhaps in this way fitting ideal of a shaman many Europeans or Americans cultivate, disillusioned with commercial nature of medical system in their world. He charges really modest sums, often donations, according to possibilities of his patients, and he works a lot with the poor. He could be making lots of money though if he chose to. I was with him when he went to do a private ceremony with governor of a province, in visionary state trying to foresee results of future elections.

He says this attitude earned him many enemies. People of the money, doctors, pharma industry, they know that traditional curanderos take away their business, and at the same time these bad guys know that shamanic methods are effective, and do not hesitate to use service of brujos, the sorcerers, to do harm to their competition.

Without such men as Juan, poor of South America would be entirely at mercy of purveyors of the Pill. Let’s support these men ( and women ) as we can.

 

 

Juan pracuje ciężko i nie jest chciwy, w ten sposób być może zbliża się do ideału szamana, jaki kultywuje wielu Europejczyków czy Amerykanów, rozczarowanych komercyjną naturą współczesnych lekarzy i systemów opieki zdrowotnej. Juan pobiera skromne opłaty, często datki, według możliwości jego pacjentów, a pracuje sporo z biedakami. Mógłby jednak zarabiać sporo forsy, gdyby chciał. Byłem przy nim kiedy jechał na prywatną ceremonię z gubernatorem prowincji, który w wizyjnym stanie chciał przewidzieć wyniki nadchodzących wyborów.

Taka postawa przysparza mu wielu wrogów. Ludzie pieniędzy, doktorzy, przemysł farmaceutyczny, oni wiedzą w takich krajach że tradycyjni znachorzy odbierają im klientów, a jednocześnie wiedzą, że ich metody są skuteczne, więc nie wahają się skorzystać z usług brujos, czarowników, aby zrobić krzywdę swojej konkurencji.

Bez takich ludzi jak Juan, biedacy Ameryki Południowej byliby całkowicie skazani na łaskę sprzedawców Pastylki. Wspierajmy ich więc, jak możemy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

You can find Juan on Facebook ( https://www.facebook.com/juanalverto.delacruz.75  ), by email :  or calling his number ( 0994286473 ). When he is in his jungle compound near Tena, there is no coverage so you need to keep on trying. You can also try your luck and take a bus from Tena to Bajo Talag ( one hour, 0,75 USD ), and then ask locals where is the place of abuelos.  If you are looking for easily accesible, warm and friendly ayahuascero, who will not rip you off, Juan de La Cruz is the one to go for. Suggested fee for ayahuasca ceremony is 30 USD.

 

 

Znajdziecie Juana na Facebooku ( https://www.facebook.com/juanalverto.delacruz.75  ), albo dzwoniąc pod ten numer :  0994286473. Kiedy przebywa w swej dżunglowej kwaterze koło Teny, jest raczej poza zasięgiem, więc trzeba wytrwale próbować. Można także od razu zaryzykować i pojechać za grosze z Teny do Bajo Talag ( godzina drogi, 0,75 USD ), wysiąść na ostatnim przystanku, a potem popytać tubylców o to gdzie znajdziecie abuelos. Jeżeli szukacie łatwo dostępnego, ciepłego i przyjaznego ayahuaskero, który nie zedrze z was skóry, Juan de La Cruz to jest ten gość. Sugerowana opłata za ayahuaskową ceremonię to 30 USD.

Ayahuasqueros : Jose Torres

March 16th, 2014

 

 

 

I only post it because it is Sunday today. I don’t suspect there are many people reading this blog who are into love magic, believe in power of esoteric perfumes that may bring luck in business or personal life and like their ayahuasca taken evangelical church style, with exorcisms, sitting all night in uncomfortable benches, in a group of more than hundred patients, against one charismatic healer and dozen of his helpers. You do ? Well, sorry, there will be no story here, on some Friday go to Coca ( Orellana ) in the Amazon of Ecuador, call Jose Torres ( 0999632418 ) to confirm the show is happening, prepare to pay something like 40 or 50 USD they will try to charge you ( I refused to pay ) and enjoy this curious event. You should count around 1 hour on public bus from old bus station in the centre of Coca, and the last one leaves around 6 PM. But I should make sure again, do you really want to pray to Jesus and get spit on with booze while on psychedelic brews?

I do not want to take away faith from all those crowds of desperate people waiting outside Jose Torres’ clinic, but I don’t think they are reading this, and I hope you are smarter.

 

 

Zamieszczam to tylko dlatego, że dziś niedziela. Nie podejrzewam wielu z czytających tego bloga o wiarę w miłosną magię, moc ezoterycznych perfumów, które przynoszą szczęście w biznesie i życiu osobistym, o to, że lubicie pić swoją ayahuaskę w ewangelicko-kościelnym stylu, otoczeni przez setkę pacjentów, siedząc całą noc w niewygodnych, drewnianych ławkach, naprzeciw jednego charyzmatycznego znachora i tuzina jego pomocników szturchających was kijem przy każdym przyśnięciu. Lubicie takie rzeczy? Cóż, przykro mi, ale nie będzie tu żadnej opowieści, w jakiś piątek wybierzcie się do Coca ( Orellana) we wschodnim Ekwadorze, zadzwońcie do Jose Torresa ( 0999632418 ) aby potwierdzić czy tego dnia na pewno imprezka ma miejsce, przygotujcie na wybulenie około 50 USD, które od was zażądają ( ja odmówiłem ), i cieszcie się dziwnością chwili. Dojechanie na miejsce ze starego dworca autobusowego w Coca powinno zająć około godziny, ostatni bus odjeżdża o 18:00 i kosztuje 1 USD. Ale jeszcze raz się upewnię, na pewno chcecie modlić się do Jezusa i być opluwanym alkoholowym roztworem, będąc pod wpływem psychodelicznego wywaru?

Nie chcę odbierać wiary tym wszystkim tłumom zdesperowanych ludzi czekających na zewnątrz kliniki Jose Torresa, ale nie sądze aby to czytali, a wy, mam nadzieję, jesteście rozsądniejsi.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Cables. Connections. Flow. Sparkling. Ignition. Understanding. Flash. Light.        ///                                                                                                                                                                                                                 Kable. Połączenia. Przepływ. Iskrzenie. Zapłon. Zrozumienie. Błysk. Światło.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

That night I came back to the moment when my mom was about to die, that night I felt again the same I had felt back there in the hospital, something I have pushed away from my mind, and I understood myself more and I understood I must let go and things must happen. About that night, I better keep quiet. All I can say, just come and drink with Taita Querubin, when you have a chance.

 

 

Tej nocy wróciłem do chwili, kiedy moja mama miała umrzeć, tej nocy poczułem znów to, co czułem wtedy w szpitalu, coś co wyparłem ze swojej pamięci. I zrozumiałem siebie samego nieco lepiej i zrozumiałem, że muszę odpuścić, i rzeczy muszą się zdarzyć. O tej nocy lepiej już nic więcej tu nie będę pisać. Jedyne co mogę powiedzieć, przyjedźcie i pijcie z Taitą Querubinem, jeżeli będziecie mieli taką możliwość.

 

 

 

 

 

 

 

Taita Querubin lives in Succumbios, small village in Lower Putumayo, Colombia. To make sure you will find him, please call his nephew Bernardo at 314 456 3252. You can get there on public transport from Mocoa via Orito, or coming from Ecuador, from La Hormiga. Prepare to pay 50 000 peso per person for the ceremony.

 

 

Taita Querubin mieszka w Succumbios, małej wiosce w dolnym Putumayo, w południowej Kolumbii. Aby mieć pewność, że go zastaniecie, warto zadzwonić do jego siostrzeńca Bernardo ( 314 456 3252 ). Do Succumbios dostać się można publicznym transportem z Mocoa przez Orito, albo, jadąc od strony ekwadorskiej granicy, z La Hormiga. Ceremonia kosztuje 50 tys. peso od osoby.

 

 

We came to Succumbios in Lower Putumayo to drink with Taita Querubin Queta, one of oldest and most famous ayahuasca shamans of all Colombia. He has been sick for some time, so we were not sure whether it makes sense to risk venturing into what many people told us is guerilla territory, but then news came he is OK again, and it is a rare chance to visit him at home as he often travels invited to ceremonies all over the country. When we came, he was exhausted after previous night, but waiting for the ceremony with him we decided to drink with other members of his family, who are also ayahuasceros, Bernard ( below ) and his father, Reinario Queta Criollo ( above )

 

 

Przyjechaliśmy do Succumbios w dolnym Putumayo aby pić yage z Taita Querubinem Queta, jednym z najstarszych i najbardziej znanych ayahuaskowych szamanów w całej Kolumbii. Był dłuższy czas chory, więc nie byliśmy pewni czy jest sens pakować się na teren, jak wielu twierdzi, opanowany przez guerillę, ale kiedy nadeszły wieści, że mu sie poprawiło, postanowiliśmy skorzystać z tej rzadkiej szansy odwiedzenia go w domu, bo często jest nieobecny, zapraszany na ceremonie w całym kraju. Kiedy tu dotarliśmy, był wykończony ceremonią poprzedniej nocy, więc, w oczekiwaniu na następny dzień, zdecydowaliśmy od razu, tego samego dnia pić z innymi członkami jego rodziny, którzy także są ayahuasceros, Bernardem ( poniżej ) i jego ojcem, Reinario Queta Criollo ( powyżej ).

 

 

 

 

 

Czy to poczucie substytutu, czy niedoświadczony Bernardo, który prowadzi ceremonię, czy też słaba ayahuaska, wygrzebana na poczekaniu skądś, nie wiem, ale tej nocy mam głównie mętne myśli i sny, nieco sraczki ale bez rzygania, co doceniam, i przypisuje stabilizacyjnemu działaniu rytualnego tytoniu.

 

 

Whether it is the feeling of going for a substitute, or inexperienced Bernardo, leading the ceremony, or weak, diluted ayahuasca, found in a rush so that we can drink that night, I don’t know, but I only have some cloudy thoughts and dreams, unclear visions, a bit of diarrhea, but no vomiting, which I think is a result of stabilizing effect of ritual use of tobacco.

 

 

 

 

 

Nie zwalam już nic na nikogo, nie mam pretensji. Tyle już dostałem, mogę się zająć etnograficzną obserwacją. Tej nocy pijemy razem z całą rodziną, trzy pokolenia. Swój hamak rozwiesza dziadek, Reinario, który zwykle mieszka samotnie w tej chatce bo nie lubi gwaru w centrum wioski. Nie będzie zbyt wiele działać , ale opowie ciekawe rzeczy, o swych rozmowach z lasem, o duchach mieszkających w tym domu, o wizjach dawnych kacyków pochowanych pod chatą, razem ze skarbem, których niektórzy pijący tutaj yage goście mają okazje widzieć, chociaż ze strachu, z szacunku nikt nie odważył się kopać w poszukiwaniu skarbu.

 

 

I blame no one, I have no problem. I have already received so much, I can focus on ethnographic observation. This night we are drinking with the whole family, three generations. The grandfather Reinario is mounting his hammock. He is at home, he usually lives here alone, as he doesn’t like the noise in the center of village. He will not act much, but will tell interesting stories, about his conversations with the forest, about spirits living in this house, about visions of ancient chieftains buried with their gold under the hut, which appear sometimes in visions of some of people drinking here, although no one dared, out of fear or respect, to dig for those treasures.

 

 

 

 

 

 

 

Dom stoi na uboczu, niedaleko rzeki, przechodzili tędy często partyzanci, nadal się kręcą, oni i wojsko, ale takie ostre walki jak jeszcze cztery lata temu już się nie zdarzają, i tylko podziurawiony kulami dom świadczy o czasach, kiedy cała rodzina musiała się chować w rowie przed zagrożeniem. Teraz guerillas ograniczają się do wymuszania okupów od działających tu firm naftowych za nie sabotowanie rurociągów, czasem uda się im kogoś porwać.

Bawiąca się ze swym braciszkiem żołnierzykami córka Bernarda ma 3 latka. W nocy też z nami pije, co więcej, domaga sie kolejnych dolewek, pije 4 kubki, chociaż malutkie. Kto wie, może będzie z niej szamanka, wiekszość zawodowców wcześnie zaczynała.

 

 

The house is situated away from the village, near big river, rebels passed near here often, still they like to hang around, them and the army, but as violent fighting as 4 years ago does not happen anymore. Only walls of the hut riddled with bullets remind of the times when whole family needed to take shelter in ditch to avoid getting hit. Now guerillas only extort ransom from petrol companies in exchange for not bombing pipelines, occasionally they also manage to kidnap someone.

The daughter of Bernard playing with toy soldiers is only 3 years old. She will drink with us this night, and she will request extra portions, 4 times in total. Who knows, she may grow into a shaman, most of pros began early.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Bernardo zaczął też jako mały chłopak. Opowiada o swojej nauce, jak co pół godziny dolewano im kolejną porcję i musieli pić, mimo, że tracili już przytomność, że doświadczył wielokrotnie śmierci, rozkładu, przemienienia swojego ciała na pył, z którego narodził się potem na nowo.  W czasie rocznego czeladnictwa w głębi lasu, gdzie Taita Querubin ma swoją drugą malokę, Bernardo miał też wielokrotnie okazję spotkać się i rozmawiać z ludźmi yage, przychodzącymi w formie jaguara. Tutaj jest zbyt blisko cywilizacji, mówi, aby się pokazali.

 

 

Bernardo also began as a young boy. He tells about his learning process, when sometimes in the ceremony their cups were refilled every half an hour, and they had to drink, despite almost loosing consciousness. He experienced on multiple occasions death, decay, turning of his body into dust and then being reborn out of it. During one year long apprenticeship deep inside the forest, where Taita Querubin, his uncle, has second maloca, Bernardo had many chances to meet and talk to yage people, arriving in the form of jaguar. Here it is too close to civilization for them to come, he says.

 

 

 

 

Jeżeli chcecie się spotkać z tymi szamanami, przyjedźcie do Succumbios albo z Puerto Assis albo z Mocoa, poprzez Orito. Można też pisać na Facebooku ( https://www.facebook.com/bernardo.quetacriollo ) albo dzwonić : 3106882063 / 3144563252 . Zapewne poproszą was o 40 tys. peso od osoby za ceremonię.

 

 

If you to meet these shamans, just come to Succumbios, either from Puerto Assis, or from Mocoa, via Orito. You can also write to them on Facebook  ( https://www.facebook.com/bernardo.quetacriollo ) or call 3106882063 / 3144563252. Most likely you will be charged 40 000 peso per person.

Ayahuasqueros : Indio Julio

March 13th, 2014

 

January 2014, Colombia. Rio Putumayo, towards the guerilla territory, one of the last reasonably safe communities, Buenavista. We are going to visit Taita Julio, son of famous curandero Pacha Piaguaje, whose portrait adorns supermarket in the centre of Puerto Assis.

 

 

Styczeń 2014, Kolumbia. Rio Putumayo, w dół rzeki, w stronę terytorium opanowanego przez guerillę, jedna z ostatnich bezpiecznych dla nas osad, Buenavista. Płyniemy odwiedzić Taitę Julio, syna słynnego curandero, Pacha Piaguaje, którego portret zdobi ścianę wielkiego supermarketu w centrum Puerto Assis.

 

 

 

 

 

 

 

There are some anthropologists in the village doing their project, and there is a crew of spiritual seekers and yage practitioners from the city, most from Cali area, who come here often to learn from Taita Julio, quite well known and respected curandero working in the tradition of Siona Indians, original yage tradition, as he claims, saying that Cofans and others learned from the Siona. I soon sense, and later experience, that it is better to take his claims with a pinch of salt.

The boys are musicians, painters, artists, some just a bit lost, some already far on the path. They will be responsible for some of the nicer moments of this night ceremony. You can see their blog at http://tabaijara.blogspot.com/, mural below is done by one of them too.

 

 

W wiosce są antropolodzy pracujący nad jakimś projektem i jest też grupa duchowych poszukiwaczy z miasta, głównie z okolic Cali, którzy przyjeżdżają tu często, uczyć się od Taity Julio, dość znanego i szanowanego curandero pracującego w tradycji Indian Siona, pierwotnej i oryginalnej tradycji yage, bo jak twierdzi, Cofani i inni nauczyli się od Siona.  Szybko wyczuwam, a później doświaczam, że lepiej te jego twierdzenia brać ze szczyptą soli.

Chłopaki są muzykami, malarzami, niektórzy nieco pogubieni, inni już daleko na ścieżce. Będę im zawdzięczał wiele fajnieszych momentów nadchodzącej ceremonii. Możecie zajrzeć na ich blog tutaj http://tabaijara.blogspot.com/ , mural poniżej to także dzieło jednego z nich.

 

 

 

 

In a casual conversation I ask Taita about the diets, the rules he thinks are necessary to follow before ceremony. He says, you can eat whatever, even cow steak if you like, but absolute no-no is sex one night before and he will know from his vision if did that. Well, let’s test him, as we did, only few hours ago.

 

 

W luźnej rozmowie pytam Taitę o diety, o reguły jakich według niego trzeba przestrzegać przed ceremonią. Mówi, że można jeść co się chce, nawet stek z wołowiny, ale absolutny jest zakaz seksu noc przed, i będzie on widział w swojej wizji czy to robiliśmy. Cóż, sprawdzę go zatem, bo robiliśmy, i to parę godzin temu.

 

 

 

 

 

In the afternoon we go fishing. Beautiful stretch of the river, lazy sun, slow time, sensual long bath. There are several of us enjoying the trip, we come back before sun is down. Anna is sitting in the back of canoe, with Taita.  Later she tells he keeps on hitting on her in a bit sleazy way, trying to touch and ask dirty questions.

 

 

Po południu płyniemy na ryby. Piękny odcinek rzeki, leniwe słońce, powolny czas, zmysłowa kąpiel. Jest nas kilkunastu na tej wycieczce, wracamy tuż przed zachodem. Anna siedzi z tyłu łodzi z Taitą. Później mówi, że był coraz bardziej nachalny , w śliski sposób, próbując dotykać i dawać jednoznaczne propozycje.

 

 

 

 

 

 

 

When we get back, Taita’s wife calls me aside, and asks that I tell Anna to put on a long skirt. She has a tired face.

 

The night comes. Usual preparation, we are hanging our hammocks, Taita and his helpers get dressed in ceremonial outfits, prepare the medicine. According to Siona tradition women and men are separated on both sides of maloca, but before ceremony begins, this separation is not so strict. People chat with each other, excited and a bit nervous. I talk to Colombians, while Taita sits with Anna. His wife, who also helps in the ceremony, hasn’t arrived yet. Later Anna tells me he doesn’t stop his advances, “are you sure you are not interested in anything?”, he keeps asking. Even later, when doing limpieza, he profits from opportunity to touch her tits and lower belly in definitely non-medicinal way. She tells me this on the condition I will not react, and I find it hard.

When I have taken my portion of the brew and lay in the hammock waiting for effect to start, I struggle with strange emotions. I think about Muslim people, and other religious fanatics, and their attitude towards women and sex. It seems obvious, the one who sees sexuality as something unclean, who insists on separation of sexes, is the one who has biggest problem with it, the dirtiest thoughts and intentions.

 

 

Kiedy wracamy do domu, żona Taity wzywa mnie na ubocze, i prosi abym kazał Annie założyć długą spódnicę. Ma zmęczoną twarz.

 

Nadchodzi noc. Zwyczajowe przygotowania, zawieszamy hamaki, Taita i jego pomocnicy ubierają się w indiańskie ciuszki, przygotowują medycynę. Zgodnie z tradycją Siona kobiety i mężczyźni są rodzieleni po obu stronach maloki, ale zanim rozpocznie się ceremonia ten podział nie jest taki ścisły. Ucinamy sobie pogawędki, aby opanować lekkie podniecenie i nerwowość. Gadam z Kolumbijczykami, a w tym czasie Taita dosiada się do Anny. Jego żona, która współprowadzi ceremonię, jeszcze nie przyszła. Później Anna powie mi, że Julio wciąż nie ustaje w swej natarczywości, “jesteś pewna, że nie jesteś zainteresowana?”, wciąż pyta. Jeszcze później, poczas “limpieza”, korzysta z okazji aby podotykać piersi i podbrzusza w zdecydowanie nie-leczniczy sposób. Anna mówi mi o tym pod warunkiem, że powstrzymam się od rozróby, co okazuje się dość trudne.

Kiedy wypiłem swoją porcję wywaru i leżę w hamaku czekając aż włączy się jego działanie, walczę z dziwnymi emocjami. Myślę o muzułmanach i innych religijnych fanatykach, o ich podejściu do kobiet, i do seksu. Wydaje się oczywiste, że ci którzy widzą seksualność jako coś nieczystego, którzy nalegają na rozdzielanie płci, to też często ci, którzy mają z nią największy problem, ci z najbrudniejszymi myślami i intencjami.

 

 

 

 

So no demons to come to punish me that night for breaching sexual taboo, but in a strange, roundabout way, Julio’s problem with sexuality becomes my problem. I am pissed off and as ayahuasca effect increases, so do my negative thoughts, about hypocrisy, about breaching rules about hospitality, about dishonesty, what an asshole, dirty fart, I feel sorry for his wife.  I start to judge. Then I notice how negative emotions connected to his behavior give birth to other negative thoughts about people and situations that have nothing to do with this moment, stories and characters I had problem with in the past appear, stories not present here and now, but still troubling me. Why? That is an interesting mechanism, offended ego seeks out problems. I noticed similar thing before, during yoga, when some morning quarrel brings me out of balance, and asanas are harder than usual, or opposite way, physical limitation brings out frustration at something else, that is in the back of my mind.

Then, as I focus more and more on my frustration with Taita Julio and my night ruined, and my inability to enjoy, I find solution. I find it in the height of hypocrisy, when I am disturbed by a flood of words, guys doing their loud testimonies to Taita, and him responding, talking about sin, heaven, Jesus, all that stuff. First I think, what a bastard, but then I realize. It must be really hard for him, to play the role of that spiritual guide, to work in the realm of the spirit, and at the same have this weakness. When I think about the look on the face of his wife, who is also experienced in ayahuasca, I know that she knows, and compassion for her spreads into compassion for him, for both of them. Me and Anna will be gone away from here soon, but they both have to stay and deal with this, sooner or later. Compassion is the release. I am now ready for the second and third cup and for a lot of joy that comes.

 

 

Żadne demony nie przychodzą ukarać mnie tej nocy za złamanie seksualnego tabu, ale w dziwny, okrężny sposób, problem Julio z seksualnością staje się moim problemem. Jestem wkurzony i w miarę narastania ayahuaskowego efektu, mnożą się też moje negatywne myśli, o hipokryzji, o złamaniu zasad gościnności, o nieuczciwości, co za dupek, stary zboczeniec, szkoda mi jego żony. Zaczynam oceniać. Wtedy zauważam, jak negatywne emocje związane z jego zachowaniem rodzą inne negatywne myśli, o ludziach i sytuacjach które nie mają nic wspólnego z tą chwilą, historiach i postaciach z którymi miałem problem w przeszłości, historiach, które nie są obecne tu i teraz a mimo to niepokoją mnie. Dlaczego? To interesujący mechanizm, obrażone ego wyszukuje problemy. Zauważyłem podobny mechanizm wcześniej podczas jogi, kiedy jakaś poranna kłótnia wyprowadziła mnie z równowagi, wówczas asany stawały się trudniejsze niż zwykle, i w drugą stronę, fizyczne ograniczenia i porażki na macie wyciągają z głębu umysłu wkurw na coś zupełnie innego.

Wreszcie, kiedy skupiam się coraz bardziej na mojej frustracji związanej z Taitą Julio, i mojej zmarnowanej nocy, i mojej nieumiejętności cieszenia się tym momentem, w końcu znajduję rozwiązanie. Znajduję je w szczytowym momencie hipokryzji, kiedy wytrącony jestem z równowagi przez ciagłe gadanie, potok słów, świadectwa jakie wygłaszają do Taity uduchowieni współtowarzysze ceremonii, i jego przemowę do nich o Jezusie, niebie, grzechu. Najpierw myślę, co za gnojek, ale potem zdaję sobie sprawę, musi to być ciężka sprawa, dla niego, granie tej roli duchowego przewodnika, praca w świecie duchów, z takim bagażem, z taką słabością. Kiedy myślę o minie jego żony, o smutku w jej oczach, żony, która też przecież ma doświadczenie w ayahuasce, wiem, że ona wie, i współczucie dla niej rozlewa sie we współczucie dla niego, dla ich obu. Ja i Anna niedługo stąd znikniemy, ale oni pozostaną i będą musieli się z tym uporać, prędzej czy później. Współczucie to wyzwolenie. Jestem teraz gotowy na drugi i trzeci kubek, i dużo radości.

 

 

 

 

 

When they don’t sing those hippie guitar songs about Jesus, Colombian boys are actually very good at music. One long instrumental piece with strange kind flutes and other wind instruments, a bit offbeat ( my musical language sucks, but that is how I could describe this weird psychedelic rhythm ) brings me deep into trance, energy is surging, I dance, whirl a lot with selva trees illuminated with moonlight spinning around me, I start doing push-ups, yoga, hanging from beams supporting the roof. The girl in the background whrithes in ecstatic spasms, a dog gets crazy with joy, we are reaching higher and higher until a climax when nothing else but giving thanks seems appropriate. Full power joy.

But not all night is like this. Deeply religious, some of boys struggle therefore with their deamons. The fat one is clearly possesed, and others go into the role of exorcists, as he struggles on the ground, shouting at full volume “auxillio ! auxillio ! help! Seems very serious. His friends are very sensitive, take care of each other, some get very involved, moan, sob, get emotional, and I can’t help but feel a bit amused. I feel sympathy and respect for how seriously they treat their victim role, the mask of sickness, perhaps it is a sin of pride, as I went through many ceremonies this year and never had to struggle like this…

 

In the morning there is something bad happening in the village. There is a meeting in the school and we are not allowed to leave the house. Taita says if I take photos even of houses, my camera will be taken. They don’t want to say what has happened, but it is connected to guerillas. The villagers have suggested for all foreigners to leave. Colombians stay, of course they mean business for Taita, so they will be allowed, but we feel not welcome here and I do not want to stay anymore with Julio anyway. They are frightening us that downriver there is a lot of guerillas and they sometimes stop boats looking for foreigners, besides, there are very few shamans working with ayahuasca. We decide to turn back to Puerto Assis and to Succumbios, back with the Cofan Indians.

 

 

Kiedy nie śpiewają tych hipisowskich gitarowych piosenek o Jezusie, kolumbijskie chłopaki są bardzo dobrymi muzykami. Jeden długi instrumentalny kawałek na dziwacznych fletach i innych instrumentach wiatru, z dziwnie przesuniętym rytmem ( mój muzyczny język jest do dupy ale chyba tylko tak moge opisać tą pokręconą psychodeliczną kompozycję ), wprowadza mnie w głęboki trans, energia narasta, tańczę, wiruję jak szalony pomiędzy drzewami oświetlonymi księżycowym światłem, robię pompki, jogę, dyndam z belek podtrzymujących dach. Dziewczyna leżąca nieopodal wije się w ekstatycznych spazmach, pies szaleje z radości, docieramy coraz wyżej i wyżej aż do szczytu gdzie nie pozostaje nic innego jak dziękować. Pełna radość.

 

Ale nie cała noc jest taka. Głeboko religijni, niektórzy z chłopaków muszą walczyć ze swoimi demonami. Grubas jest jak opetany, a inni wchodzą w rolę egzorcystów, kiedy ten męczy się na ziemi, krzycząc pełnią płuc “auxillio! auxillio! pomocy!” Wydaje się to wszystko bardzo poważne. Jego przyjaciele są bardzo wrażliwi, opiekują się sobą nawzajem, niektórzy bardzo się wkręcają, robią się emocjonalni, jęczą, płaczą a ja nie mogę powstrzymać się od lekkiego rozbawienia. Czuję sympatię i szacunek do tego jak poważnie traktuja swoją rolę ofiary, swoją maskę chorego, być może to grzech pychy z mojej strony po kilkudziesięciu ceremoniach tego roku bez większych wybojów.

Rano coś złego dzieje się w wiosce. Jest zebranie w szkole podstawowej koło domu Taity a nam nie wolno wyjść z domu. Julio mówi, że jeżeli bedę robił zdjęcia nawet muralowi na ścianie, mój aparat zostanie skonfiskowany. Nie chcą powiedzieć co się stało, ale wiąże się to z partyzantami. Wieśniacy chcą aby wszyscy cudzoziemcy wyjechali i nie byli świadkami tego co tu sie dzieje. Kolumbijczycy zostają, w końcu to biznes dla Taity, więc on juz to załatwi, ale my nie czujemy sie tu zbyt mile widziani, ja nie zamierzam też dłużej udawać, że wszystko jest OK. Straszą nas, że w dół rzeki jest dużo guerillas, i czasem zatrzymują oni łodzie szukając cudzoziemców, poza tym mało tam szamanów pracujących z ayahuaską. Decydujemy zawrócić do Puerto Assis i na tereny Cofanów.

 

 

 

 

 

Taita Julio. 35 000 per person, contact : indiojulio54@hotmail.com,  312 732 5026 – 313 602 1006   //  Taita Julio. 35 000 za osobę, kontakt – indiojulio54@hotmail.com,  312 732 5026 – 313 602 1006

 

 

 

I go back now to the beginning of my third ayahuasca expedition to South America, this is November 2013, I have with me, in another attempt at asceticism, only cheap analog cameras, and I am heading alone for Cuyabeno swamps on the border of Ecuador and Colombia. I am going there almost straight from Europe, and I love that thrill, leaving everything behind, and facing unknown, with all my fears, all my inhibitions. I am closing door of my room and as each time, I cherish the feeling that I might never come back…

 

 

Wracam teraz do początku mojej trzeciej ayahuaskowej ekspedycji do Ameryki Południowej, oto listopad 2013. Mam ze sobą, w kolejnej próbie ascetyzmu, jedynie tanie, analogowe aparaty, i jadę sam na bagna Cuyabeno, na pograniczu Ekwadoru i Kolumbii. Uderzam tam prawie prosto z Europy, i uwielbiam ten dreszczyk, pozostawianie wszystkiego za sobą, spotkanie z nieznanym, sam na sam, ze wszystkimi swoimi strachami, dziwnymi myślami, zahamowaniami. Zamykam drzwi mojego pokoju za sobą i jak za każdym razem, smakuję to uczucie, że mogę nie wrócić.

 

 

 

 

In that initial part of the journey I still had enough discipline to take notes, so there will be a couple of insights here, a bit chaotic though, like the jungle itself.

 

 

Podczas tej początkowej fazy podróży miałem wciąż dość dyscypliny aby robić notatki, więc będzie tu co nieco przemyśleń, chociaż chaotycznie, jak to w dżungli.

 

 

 

 

Sobota. 6 dzień od wyruszenia z Polski, pierwsze udane trafienie yage. ( po prawie udanym z Cofanami koło Lago Agrio, niestety ciężki poród w wiosce i obecność kobiecej krwi oznacza, że zbyt niebezpieczne demony są także obecne, więc nici z ceremonii ). Pech to czy sygnał, że zamiast sie włóczyć po omacku warto normalnie pracować, zarabiać, i najwyżej zapłacić więcej, na przykład fixerom, i trafić prosto we właściwe miejsce. Ten scouting nie taki zabawny. Ale może to moja pieprzona niecierpliwość.

Tak czy inaczej trafiam gdzie mam trafić, w głąb Cuyabeno, podążając za watłą rekomendacją najpierw ląduję w obejściu jakiejś totalnie schlanej rodzinki, stara mnie nieco molestuje, na szczęście Aldemar, sternik łodzi, który mnie tu przywiózł też twierdzi, że jest szamanem, i zaprasza do siebie do Tarapui, kilkanaście zakrętów rzeki stąd. Cóż, spróbuję, losie prowadź i chroń.

W Tarapui szybko przechodzimy do czynów i ruszamy na polowanie na liany, a po powrocie zabieramy się do gotowania wywaru.

 

 

Saturday. 6th day since leaving Poland, first successful find of yage shaman ( after almost successful with the Cofans near Lago Agrio, unfortunately difficult birth in the village and presence of female blood means that there are too many dangerous demons present, so the ceremony is off ). Is it bad luck, or a signal, that instead of wandering in dark, it is better to work harder on commercial projects, earn money, and perhaps pay more, for example to some fixers, who will take me directly to a right place. This scouting is not so fun. But perhaps it is just my fucking impatience.

Anyway, I end up where I was supposed to, in the heart of Cuyabeno, following dubious recommendations I first arrive at the house of some totally pissed family, drunk dirty witch is hitting on me, fortunately, Aldemar, the boatman who brought me here claims that he is a shaman too, and invites to visit his village Tarapui, several bends of the river away. Why not, fate, please guide and protect me.

Once in Tarapui, we quickly move to action, first hunting for the vine, and then, returning, we start cooking the brew.

 

 

 

 

 

 

 

I stay in the house of Aldemar, with part of his family, as wife and most of kids are away fishing and hunting turtles. Aldemar is a father of nine, he promised to his father that he will have as many as him. Big belly, hearty laughter, ribald jokes, he loves to show me in the forest some branches that look like dick, and likes to mention fucking a lot.  He is not spiritual ghost, he is flesh and bones, fertility and life.  And his life is good, simple and good. I am learning from this, faster than before.

Aldemar has one thing in common with me, he is working with tourists, ferrying them into Cuyabeno reserve, where they stay in some lodges and go out to lakes  and swamps to “experience nature”. It is a place full of animals, that is true, but I am more curious what animal spirits he can help me to see in my visions.  So who is he, some would ask, a boatman or shaman?

Listen, I see it this way – shaman is not a profession, it is not a function like some full time priest in “developed” society. It is more like an activity – a role to be played, by someone who at the same time is a fisherman, shepherd, farmer – but has some extra experience and abilities – so he may be at the same time village joker, lover-man, and, when he performs shamanic activities – a shaman.

 

 

Zatrzymuję się w domu Aldemara, z częścią jego rodziny, ponieważ żona i wiekszość dzieciaków są na połowie ryb i polowaniu na żółwie. Aldemar jest ojcem dziewiątki, obiecał swojemu ojcu, że będzie miał tyle co on. Duży brzuch, dudniący śmiech, rubaszne żarty, cieszy się jak dziecko gdy w lesie pokazuje mi jakieś gałęzie co wyglądają jak kutas, i uwielbia często mówic o pieprzeniu. Nie jest jakimś uduchowionym prorokiem, to ciało i kości, płodność i życie. A jego życie jest dobre, proste i dobre. Uczę się, szybciej niż wcześniej.

Aldemar ma jedną rzecz wspólną ze mna, pracuje z turystami, przewożąc ich swą łodzią w głąb rezerwatu Cuyabeno, gdzie zatrzymują się w drogich lodgach i stamtąd wyprawiają na jeziora i bagna, aby “doświadczać natury”. To miejsce istotnie pełne zwierzaków, ale ja bardziej jestem ciekaw jakie zwierzęce duchy pomoże mi zobaczyć w wizjach. Kim zatem jest Aldemar, niektórzy mogą spytać?

Posłuchajcie, widzę to tak – szaman to nie jest zawód, to nie funkcja, jak ta którą pełni jakiś etatowy kapłan w “rozwiniętym” społeczeństwie. To bardziej czynność, rola jaką odgrywa czasowo ktoś, kto jest też rybakiem, pasterzem, rolnikiem – ale ma też dodatkowe umiejętności i doświadczenie – więc może być w tym samym czasie wioskowym żartownisiem, żigolakiem, a kiedy wykonuje szamańską pracę – szamanem.

 

 

 

 

I think about it a lot, also now, waiting for ceremony, bathing in river, enjoying slow time of the village. More and more, I see shaman as an actor, ceremony as theatre, tricks & decoration, this spectacle being a mystery ( as in “Eleusian mysteries” ). They serve to increase feeling of security but also are skillfully used set of techniques, techniques of navigation, techniques modifying the trance  – rhythm, sound, song, smell, things to help achieve the katharsis, but not to show the way, in the very core – everyone is his own guide, everyone has inner guru.

This is not to take away any of significance, any of seriousness. I am working in the realm of arts, so I would be the last to use “theatre” as derogatory term.  Rites are necessary, and suspension of spectators’ perspective useful, however from time to time one should keep in mind the relativity of that ritual, so that it doesn’t develop a cancer of religion, rigid form, from which the meaning and content escape, and on top of that, it starts to claim its uniqueness. That claim of religions is nothing more like a bloated into unhealthy size belief of villagers all around the world, that what they are doing is the best, and what those from another village do, is wrong, and they are idiots.

So this is a very tricky and clever game of pretending, we pretend to play seriously, suspending criticism, but at the same remembering, somewhere “in the background”, unspoken, that it is just a game and we could be playing another one.

 

 

Myślę o tym sporo, także teraz, czekając na ceremonię, kapiąc się w rzece, ciesząc wolnym rytmem wioskowego życia. Coraz bardziej widzę szamana jako aktora, ceremonię jako teatr, sztuczki i dekorację, ten spektakl to misterium. Służy to wzbudzeniu poczucia bezpieczeństwa, ale jest tez zestawem sprawnie używanych technik, technik nawigacji, technik modyfikacji transu – rytm, dźwięk, pieśń, zapach, narzędzia które mają pomóc osiągnąć katharsis, ale nie mają pokazywac drogi, w gruncie rzeczy każdy jest swym własnym przewodnikiem, każdy ma wewnętrznego guru.

To nie znaczy, że odbieram temu znaczenie, powagę. Pracuję w dziedzinie sztuki, więc byłbym ostatni który używałby określenia teatr w pejoratywnym, umniejszającym sensie. Rytuał jest niezbędny, zawieszenie perspektywy widza przydatne, ale od czasu do czasu warto przypomnieć sobie o względności, relatywności, umowności tego rytuału, aby nie wyrósł w rak religii, sztywnej formy z której uciekają treść i znaczenie, a która dodatkowo przekonana jest o swojej unikalności. Ta zarozumiałość religii to nic innego jak rozrosłe do niezdrowych rozmiarów przekonanie wieśniaków na całym świecie, że to co oni robią jest najlepsze, a ci z sąsiedniej wioski się nie znają i są debilami.

Więc my, sceptycy, którzy stracili już niewinność musimy grać w bardzo sprytną grę, udajemy, że gramy na poważnie, zawieszając krytycyzm, ale w tym samym czasie pamiętając, gdzieś tak w tle, niewypowiedzianie, że to tylko gra, i moglibyśmy grać w inną.

 

 

 

 

As I get out of the river, I meet a guy named Dionysos. He also came to take a bath, down from his little wooden house where he lives with many children, but no wife, as she had left him some time ago. He is quite tired after a day of work in his field.

 

 

Kiedy wychodzę z rzeki, spotykam kolesia który nazywa się Dionizos. Też przyszedł się wykąpać, ze swojego drewnianego domku na brzegu, gdzie mieszka z wieloma dzieciakami, ale bez żony, która zostawiła go jakis czas temu. Jest dość zmęczony po dniu pracy na swoim polu.

 

 

 

 

One important thing about Dionysos is that his leg was bitten off by crocodile in Laguna Cuyabeno.  He was fishing there from canoe, and crocodile just jumped into it, trying to drag him down into the murky water.  Dionysos fought long for his life, and ultimately survived, but the leg was gone for good.

 

 

Ważną rzeczą jaką powiedzieć trzeba o Dionizosie jest to, że jego noga została zjedzona przez krokodyla w jeziorze Cuyabeno. Łowił tam ze swej łódki i krokodyl po prostu w nią wskoczył, próbując ściągnąć go w mętną toń. Dionizos walczył długo o swoje życie i ostatecznie zwyciężył, ale noga przepadła.

 

 

 

 

 

 

 

Z notatek z tamtych dni :

“Nadal miewam doły, oczywiście, jak zwał tak zwał, stany depresyjne, ale już się nimi nie przejmuję”

Oglądam je sobie, jako nieco pretensjonalne, dramatyczne kino własnego wnętrza, teatr ludzkich gierek, czasem gramy rolę mędrca, czasem wojownika, a czasem, mimo że nikt nam za tą niewdzięczną pracę nie płaci, rolę ofiary.

 

Kto to powiedział, że przed ayahuaską – a właściwie, między jedną sesją a drugą – nie można pić alkoholu? Płyniemy sobie w odwiedziny do jakiegoś młodego kuzyna Aldemara, który parę kilometrów w górę rzeki wyrąbał niedawno kawał lasu i osiedlił się tam ze swoją młodą żoną. Spotykamy go z całą rodziną płynącego w przeciwną stronę, ale to nie problem, żona i dzieciaki zostają w łódce a ten przesiada się do naszej, i niedługo potem siedzimy u niego w chacie i opróżniamy jedną misę sfermentowanej cziczy z yuki za drugą. Na początku łykam ostrożnie, z grzeczności, bo przecież ja wcale nie piję alkoholu, potem coraz mniej i mniej ostrożnie. Parę godzin później z trudem notuję krzywymi zdaniami :

 

 

From my notes made in those days :

“I still occasionally have downs, of course, or as one could call it, depressive states, but I do not worry about them at all”

I watch them, as slightly pretentious, dramatic cinema of my own interior, theatre of human games, in which sometimes we play role of wise man, sometimes a warrior, and sometimes, even though no one pays us for this ungrateful job, the role of a victim.

 

Who actually said this, that before ayahuasca, or actually, in between two night sessions, one is not allowed to drink alcohol? We take a boat to visit a young cousin of Aldemar, who, a few miles up the river chopped down recently a patch of forest, and settled there with his young wife. We meet him, going with whole family opposite way, but that is not a problem, wife and kids stay in the boat, and he goes into ours, and soon enough we are sitting in his hut and emptying one bowl of fermented yuca chicha after another. In the beginning, I taste a bit, out of politeness, after all, I never drink alcohol. Then I taste more and more and more. Some hours later, I write down, with difficulties, uneven sentences :

 

 

 

 

Getting drunk with chicha :

Yage told me – or I am just telling it to myself – hard to separate this – or I want it to be hard, anyway – it told me that “I” am the one who doe not drink – who “NEVER” drinks – but how wonderful and good - sometimes – to deconstruct this “I” and this “NEVER” – to deconstruct iron rule, concrete foundation – and for example – get pissed – a bit, on Indian brew, fermented root, connect with mates, even on that “low” level…

 

 

 

Wtedy, w Cuyabeno, intuicja coraz wyraźniej podpowiada mi coś, co podczas tej podróży potwierdzi wielu szamanów. Całe te diety, te restrykcje, reguły o niełączeniu z alkoholem czy konopią to głównie wymysł gringo, spragnionych prostych i łatwych recept, jednoznacznych wskazówek, z jednej strony odrzucających dawne religie i autorytety, a z drugiej tak naprawdę stęsknionych za prowadzeniem za rączkę. To kulturowe uprzedzenia, na które sam się złapałem, u mnie to akurat mix abstynenckiej mitologii muzułmańskiej, z którą stykam się dość często, oraz kontrkulturowe tabu wegetariańskie, które razem kazały mi stworzyć własny mit – własną dietę, według której ABSOLUTNY jest zakaz przyjmowania mięsa i alkoholu przed ceremonią. A przecież niekoniecznie, wprawdzie dużo przemysłowego mięsa, czy alkohol pity codziennie – to jest na pewno problem – ale robić z czegoś absolutną zasadę, zamiast słuchać swego wewnętrznego głosu – to trochę jakby wpadać w matń przed którą ostrzegał McKenna :

KULTURA NIE JEST TWOIM PRZYJACIELEM

- jeżeli akurat jest poniedziałek, i twoja kultura zakazuje lać żonę w poniedziałki, akurat dziś, akurat tutaj kultura pokrywa się z twoim interesem ( jeżeli jesteś żoną ) ale jest tylko tymczasowym sprzymierzeńcem, a nie bezwarunkowym przyjacielem.

No dobra, ale dość tego filozofowania, nadchodzi wieczór, czas umalować się achiote w ochronne barwy i w pustej dziś szkole podstawowej spotkać się z duchami.

 

 

At that time, in Cuyabeno, my intuition tells me clearly, something that during this trip will be later confirmed by many shamans. All these diets, restrictions, rules about not combining the brew with alcohol or cannabis, they are mostly invention of  gringos, thirsty for simple and easy recipes, clear answers, having abandoned old religions probably actually missing someone guiding them by the hand. These are cultural bias, and I get caught in it too, in my case it is a mix of Muslim abstinence mythology, that I encounter quite often in recent years, and counter-cultural taboo of vegetarianism, which together fuse into my own, private myth – my own diet, ABSOLUTE ban on meat and alcohol before the ceremony. But that is not so obvious. Of course, a lot of industrial meat or alcohol taken daily – they are a problem for sure – but to make an absolute rule, instead of listening to inner voice, means getting into a trap Terence McKenna warned against :

THE CULTURE IS NOT YOUR FRIEND

If today is Monday, and your culture forbids to beat wives on Mondays, today, here and now, the culture coincides with your interests ( if you are a wife ), but it is only a temporary ally, not unconditional friend.

OK, but enough of this philosophy, evening comes, and it is time to paint with achiote in protective patters, and get ready to meet the spirits in the empty primary school of Tarapui.

 

 

 

 

 

 

 

Zaczynamy późno, bo szkoła jest w centrum wioski, małej bo małej, ale lepiej poczekać aż śmiechy i szczekanie psów ucichną. Dzieciaki schodzą się powoli, bo poza Aldemarem i jego szwagrem Melecio, więcej chyba jest dzieciaków i nastolatków niż dorosłych. To co wydawać się może kontrowersyjne w USA czy hipokrytycznej Europie faszerującej swe dzieci farmaceutykami, psychoaktywnym śmieciowym żarciem, cukrem w absurdalnych ilościach, tutaj, w wiosce Indian Siona jest częścią tradycji i czymś zupełnie normalnym. Ayahuaska to lekarstwo, także profilaktyka, ayahuaska to także szkoła życia, a zatem komu jak komu ale dzieciom się przyda. I mimo trudnego przecież smaku, bardzo im się podoba, proszą o jeszcze, tu i w kilku innych miejscach będę miał okazję to zobaczyć. Inna rzecz, że dzieciaki nie mają tyle za uszami co dorośli, więc mniej też do wyczyszczenia, przez co łatwiej mogą przez tą pracę przejść.

Dla złagodzenia smaku, niczym do tequili, ktoś przynosi i rozkraja cytryny. Już za chwilę zaczynamy.

 

 

We start late, because the school is in the centre of the village, quite small hamlet, but still it is better to wait until laughter and barking of dogs subsides. Kids gather slowly. Besides Aldemar, his brother in law Melecio and a couple of their mates, there are more kids and teenagers than adults. What may seem controversial for hypocrites from USA or Europe, feeding their children with pharmaceuticals, psychoactive junk food, sugar in absurd quantities, here in Siona Indians’ settlement is part of tradition and something completely normal. Ayahuasca is a medicine, also preventive, and at the same, a school of life, so who else if not children should be allowed to profit from it? Despite difficult taste, they like it a lot, ask for more, here, and in some other places I will witness later.  Another thing is, the kids do not have as dirty conscience as adults, so much less hard cleaning work to do.

For neutralizing the taste, like when drinking tequila, someone brings and cuts lemon. Soon we start.

 

 

 

 

Aldemar wydziela porcje i przygotowuje wywar, okadzając go tytoniowym dymem i gwiżdżąc ochronne melodie.

 

 

Aldemar portions the brew, and prepares to serve, blowing tobacco smoke and whistling protective melodies.

 

 

 

 

 

 

Dziewięcioletni Gabriel, syn Aldemara, który pierwszy raz pił mając 5 latek, dostaje swoją porcję oczywiście odpowiednio mniejszą niż dorośli, ale wkrótce poprosi o jeszcze, a jeden ze starszych śmieje się i woła – “daj mu, daj, niech se zobaczy tygrysa”. Jego 7 letnia siostra Brigitte też pije, matka nie, bo 3 lata temu dołaczyła do ewangelistów, a dla nich yage to demony.

 

 

9 years old Gabriel, son of Aldemar, who first time drank at the age of 5, he gets his potion of course much smaller than adults, but soon he’s gonna ask for more, and one of the elders laughs and jokes – “give him, give, let him see the tiger”. His 7 years old sister Brigitte also drinks, their mother does not, because she had joined evangelicals 3 years ago, and for them, yage means demons.

 

 

 

Leżymy między ławkami, w hamakach. Za chwilę zacznie się rzyganie, jeden ze starszych wypił całą szklankę, inni śmieją się z niego, że zaraz będzie fruwał, a potem śmieją się gdy zamiast fruwania zwala się z całym hamakiem i zaplątany weń leży jęcząc na przyjęcie Babci. Ja osuwam się w ciemny sen i swe wizje. Niczym niejasne sny, trudne do zanotowania, tym bardziej opowiedzenia po takim okresie. Gdzieś w tle gra harmonijka, nad dzieciakami leżącymi pod swymi moskitierami czuwają Aldemar i jego wesolutki szwagier Melecio, żartowniś, też w rubasznym stylu, “ale se pierdnął, hi hi”, “ale niezła pinta, ha ha” ( “=wizje” ), śmieje się a w międzyczasie Gabriel powtarza swoje “uff, que fuerte veneno, jaka mocna ta trucizna”

Po tej, czy po nastepnej ceremonii notuję :

“wnioski? raczej oczywistości. Dawaj najpierw, nie patrząc czy dostajesz. Moje podróże – wątek poszukiwania postaci ojca – fakirzy, wąsaci nomadzi, szamani i mocni, ciekawi mężczyźni – bo ojciec raczej “poza zasięgiem”. W relacjach osobistych – zamiast patnerskich – zbyt często wchodzenie samemu w rolę ojca, surowego, ganiącego, wiedzącego lepiej. Za ostro.”

 

 

We are laying between school benches, in hammocks. Soon vomiting will start. One of adults drank the glass full, others laugh at him, that he is going to fly and then laugh, when instead of flying he falls down with his hammock and entangled in it moans as Grandmother arrives. I slip into dark dream and my visions. Unclear dreams, hard to pin down, to write down, much less tell about after such a long time. Somewhere in the backround, harmonicas play, sign of presence of Aldemar and Melecio, funny guy, a joker, ribald style too, ” ha ha, what a fart!”,  “what a pinta ( =”vision”), hu hu !” , he laughs, and in the same time Gabriel keeps repeating his “uff, que fuerte veneno, what a strong poison that is”.

After this, or next ceremony, I write down this :

“conclusions? rather obvious stuff. Give first, without expecting anything in return. My journeys – a common thread – looking for father figures – fakirs, moustached nomads, shamans and other strong, interesting men – because the father is rather “out of reach”. In personal life – instead of partner relations – too often falling myself in father role – harsh, preaching, knowing better. Too sharp.”

 

 

 

Tarapui znajduję się w głębi parku narodowego Cuyabeno. Aby dotrzeć tu z Quito, trzeba najpierw podróżować jednym autobusem do Lago Agrio, potem drugim do Puente Cuyabeno.  Dalej można już tylko łodzią, co niestety może was kosztować za wynajęcie 100/150 USD jeżeli się śpieszycie, można jednak też cierpliwie czekać i zabrać się z kimś za jakieś 20 lub 30 USD od osoby. Jeżeli uda się dodzwonić do kuzyna Aldemara, Benancio ( 0991324171 ale rzadko mają zasięg )  , to Aldemar ma sensowną ofertę, wynajęcie łodzi za 50 USD na dzień. Warto, bo poza zabraniem w gwiezdne podróże może też pokazać wam Lagunę Cuyabeno i na przykład zabrać na łowienie piranii maczetą. Co do ayahuaski, to też super układ – płacicie jakieś 10 USD kucharzowi za robociznę, a potem 10 USD za kubek wywaru, to naprawdę tania opcja. Warto też przywieźć jakieś prezent, cukier, duże baterie do latarki, użyjcie też własnej inwencji, to fajni ludzie.

 

 

Tarapui is inside Cuyabeno national park. To come here from Quito, one must first travel on a bus to Lago Agrio and then next one to Puente Cuyabeno. After this, it is only possible to continue by boat. This can be expensive if you are in a hurry and need to hire it, for 100 or 150 USD, but you can patiently wait and jump in some boat going occasionally to communities downriver for 20 or 30 USD per person. If you manage to reach Aldemar’s cousin, Benancio, ( 0991324171 but mobile coverage is rare there ), you can book Aldemar’s boat picking you up. Their deal is very good, 50 USD per day. It is worth it, as the guy, besides astral journey, can take you for example for piranha fishing in Laguna Cuyabeno. About ayahuasca the deal is also excellent – you need to hire a cook for something like 10 USD and then you pay 10 USD per cup of the brew, so really cheap option. It is also good to bring some presents, like sugar or large batteries for flashlight, or just be creative, these are really good and poor people.

 

Ayahuasqueros : Cruz del Sur

March 10th, 2014

What’s that thing with Christian vibe of ayahuasca places of Putumayo, especially Alto Putumayo? I mean it is one thing to use some Catholic saints as aides on the altar, invoke Jesus once in a while, but what is happening here is too much for me, with my burden of Catholic upbringing, I don’t really want to listen to one song after another about how Jesus loves me and Jesus this and that. Mother of god, what a test for me, thanks for that.

 

 

Co jest z tym chrześcijańskim klimatem ayahuaskowych miejsc w Putumayo, a zwłaszcza w Alto Putumayo? Jedno to odwoływać się do katolickich świętych jako pomocników, wstawiać na ołtarz jakieś ikony czy figurki, od czasu do czasu wspomnieć Jezusa, ale to co się tu czasem dzieje to za wiele dla mnie, z moim katolickim wychowaniem. Pomijam już to że w ogóle nie lubię za dużo słów podczas ceremonii, ale tym bardziej nie chcę słuchać jednej piosenki za drugą o tym jak Jezus to a Jezus tamto a Pan Bóg coś jeszcze. Matko boska, dziekuję za ten test cierpliwości.

 

 

People who gather in Cruz del Sur maloca are mostly Christian, so of course I understand that they do it their style. They are middle class, they like clean floors and mattresses, so the place is neat and fancy. They are at least middle aged, so already with heavy baggage and this vibe of healing from suffering of the past is present here, complete with tears and wailing. Place has been built and is run by Taita Javier Lasso Mejia, an artist, mestizo, but trained in tradition of Siona Indians, working already for years with ayahuasca, unfortunately, not present today. His art is present, both maloca and grounds around are filled with paintings, sculptures, art installations, some of them really good, lots of New Age references, including some things that remind me Slavic pagan heritage.

 

 

Ludzie, którzy zbierają się w maloce Cruz del Sur to przede wszystkim chrześcijanie, więc oczywiście rozumiem, że robią ceremonię w swoim stylu. To głównie klasa średnia, mieszczuchy, więc lubią swoją czystą podłogę i materace, papier w toalecie i tak dalej, miejsce jest więc czyste, porządne, a nawet ekskluzywne. Goście są też, w większości, gdzieś tak w wieku średnim i powyżej, a zatem już z ciężkim bagażem, i ten klimat leczenia się z cierpień przeszłości jest tu obecny, razem z łzami czy jękami. Miejsce zbudował i dowodzi nim Taita Javier Lasso Mejia, artysta, metys, ale wyszkolony w tradycji Indian Siona, pracujący z ayahuaską od lat, niestety dziś nieobecny. Jego sztuka za to jest, zarówno maloka jak i teren wokół niej jest wypełniony malarstwem, rzeźbą, instalacjami, niektóre z tych dzieł naprawdę niezłe, dużo New Age’owych odniesień, wliczając w to rzeczy, które przypominają mi pogańskie dziedzictwo Słowian.

 

 

 

The centre is located near Pasto and next to harbour at Laguna La Cocha, one of biggest touristic attractions of Alto Putumayo, so it gets a fair share of visitors. Would be good to stress the quality of place, and of service, the healing and cleansing in the morning are done very thoroughly, it is here that I experience for the first time weird pleasure of getting beaten with ortiga. However, what may seem to be advantage to people seeking comfort, for me is another obstacle, aside from strong religious flavour. I feel here as customer, like a consumer of just another spiritual service, it seems to be almost a rule now that in this kind of places ayahuasca fails to have any significant effect on me. I struggle again with my impatience and feeling of wasting my time, while Anna has another deep trip, which actually makes me a bit jealous.  But by now I am a good guy and I know that jealousy is nasty, so I keep quiet and wait for the morning, submit to limpieza,  drink my morning coffee, say goodbye to friendly Christians and swear to always check amount 0f dirt and anarchy before choosing next venue.

 

 

Centrum Cruz del Sur znajduje się niedaleko Pasto i tuż obok portu na jeziorze La Cocha, jednej największych turystycznych atrakcji Alto Putumayo, więc przewija się tu sporo gości. Warto podkreślić ponownie jakość miejsca i “usług”, oczyszczanie nad ranem wykonane było bardzo rzetelnie, z zaangażowaniem i uczuciem, to tutaj po raz pierwszy miałem okazję posmakować dziwacznej przyjemności bycia wychłostanym kolczastymi pokrzywami. Jednakże to co może byc zaletą dla wielu szukających bezpieczeństwa i komfortu, dla mnie jest kolejną przeszkodą, obok zbytniego przyprawienia religijnością. Czuję się tam jak klient, jak konsument kolejnej duchowej usługi, i wydaje się to już być regułą, że w tego rodzaju miejscach ayahuaska nie działa na mnie zbyt skutecznie. Szarpię się więc z moją niecierpliwością i uczuciem straconego czasu, podczas gdy Anna nurkuje w kolejnym głębokim tripie, co szczerze powiedziawszy czyni mnie nieco zazdrosnym. Jestem jednak już dobrym chłopcem i wiem od jakiegoś czasu, że zazdrość jest nieładna, więc siedzę cicho i czekam na poranek, poddaję się limpieza, piję swoją poranną kawkę, mówię “do widzenia” przyjaznym chrześcijanom i przysiegam zawsze sprawdzać poziom brudu i anarchii, zanim wybiorę następne miejsce.

 

 

 

Ah I would almost forget…( it looks like I should be taking more notes as events from 2 or 3 months ago seem like a very distant past these days). During that night I have time to think – as my trip is on the edge of vision and thinking – about something that has been around for a while during my ayahuaska explorations, and kind of returns when I vomit in the garden of wooden quasi-pagan sculptures. It is here that I finally get it and put it together into coherent words :

“Who are you?
Little Pole
What your sign is?
White eagle”

That is how one can roughly translate beginning of the iconic Polish patriotic poem, force fed to countless generations of schoolkids, and now more of a joke I guess. But…Far from the cold homeland, drinking yage with shamans from Camtza, Quichua, Cofan or Siona tribes, I discover who I am. First time, by way of deep insight, I recognize and identify with my animal spirit, ancient totem of my clan of Polans, a bird of prey which loves open space, where from far and from above it can easily see his victim. Whether flying around the world, looking for game, sometimes landing here and there, for a short while, alone, sometimes in company, however, never in herd, or looking at myself when I release abundant vomit, being purified by medicine, sometimes I see power, and sometimes I see bird with broken wings, sick bird far away from his nest, I hear the sound of wings in psychedelic noise of rustling leaves during the ceremony. Once more, like in the tale about rabbi from Cracow going to Prague, it appears that to find a treasure buried nearby, it sometimes is necessary to set on one of furthest and deepest journeys.

 

 

Prawie bym zapomniał… ( wygląda na to, że powinienem robić więcej notatek bo wydarzenia sprzed 2 czy 3 miesięcy wydają się obecnie odległą przeszłością ). Podczas tej nocy miałem czas co nieco pomysleć – bo moja sesja była gdzieś na pograniczu myślenia i wizji – o czymś co krąży wokół mnie od jakiegoś już czasu, w związku z ayahuaskowymi eksploracjami – i co w jakimś sensie powróciło gdy wymiotowałem w ogrodzie niby pogańskich drewnianych rzeźb. To tutaj w końcu mi się rozjaśnia, to tutaj układa w całkiem klarowną całość :

“Kto ty jestes?
Polak maly
Jaki znak twoj?
Orzel bialy.”

Daleko od zimnej krainy, pijąc yage u szamanów z plemion Camtza, Quichua, Cofan, Siona, odkrywam kim jestem, po raz pierwszy poprzez wgląd poznaję zwierzę – pradawny totem mego klanu Polan, drapieżnego ptaka, który kocha otwartą przestrzeń, gdzie z daleka i wysoka widać ofiarę. Czy to latając po całym świecie, w poszukiwaniu łupu czasem lądując na krótko tu i owdzie, samemu, czasem w towarzystwie, stroniąc jednak od stadnych instynktów, czy to spogladając na siebie samego kiedy rzygam rzęsiście nad ranem czyszczony przez medycynę, widzę czasem moc a czasem ptaka z połamanymi skrzydłami, chorego ptaka daleko od gniazda, słyszę szum skrzydeł w psychodelicznym dźwięku liści podczas ceremonii. Po raz kolejny, jak w opowieści o praskiej wyprawie rabina z Krakowa, okazuje się, że aby znaleźć niedaleko schowany skarb warto wyprawić sie w jedną z najdalszych i najgłębszych podróży.

 

 

 

 

So in this twisted, serpentine ayahuasca style, hail to Jesus people for connecting me with my pre-Jesus roots.

 

 

A zatem w ten pokrętny, wężowy sposób, chwała ludziom Jezusa, za pomoc w odnalezieniu mojego połączenia z przed-jezusowymi korzeniami.

 

 

 

 

 

 

 

Maloca Cruz del Sur can be easily reached by public transport going to Laguna La Cocha from Pasto. Do not travel after dark however, as robberies happen on that road. Ceremony here costs usual 30 000 peso per person, but do contact the people running that place for dates of events and other details, at lassom7@hotmail.com , check their website www.javierlassomejia.com or call 7219342 or 31 48436598

 

 

Maloka Cruz del Sur jest łatwo osiągalna publicznym transportem z Pasto do Laguny La Cocha. Nie podróżujcie po zmroku, ponieważ na trasie tej zdarzają sie napady. Ceremonia kosztuje zwyczajowe 30 tys. peso od osoby, ale warto skontaktować się z osobami prowadzącymi ośrodek w celu sprawdzenia dat i innych szczegółów, ich e-mail to lassom7@hotmail.com , strona internetowa www.javierlassomejia.com a telefon 7219342 lub 31 48436598

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.