światosław / tales from the world

archive for

February, 2012

 

They are called devil worshippers, satanists. People of the Book who dominate Middle East have little understanding for ancient beliefs that have been preserved here and in couple of other places in Central Asia, that are living link to ancient Iranian religions, and back to shamanic understanding of nature, link that enables us to discover common Indo- European heritage, and even more than that.

 

***

 

Nazywają ich czcicielami diabła, satanistami. Ludzie Ksiegi , którzy kontrolują Bliski Wschód, uznając swe własne mitologie za jedynie słuszne, niewiele mają zrozumienia dla pradawnych wierzeń które przetrwały tutaj, w północnym Iraku, jak i paru innych miejscach środkowej Azji, wierzeń które są żywym reliktem starych irańskich  religii a może przede wszystkim szamańskiego postrzegania świata, wierzeń które pozwalają nam zrozumieć wspólne indoeuropejskie dziedzictwo, a może i o wiele więcej.

 

 

 

 

The central figure for Yazidi is Melek Taus, or Peacock Angel, or , as fanatic adherents of the word of their Book see him, the Fallen Angel. But it represents much more than just The Villain from the story that has been modified so many times anyway. The bird, and the snake, those symbols so closely related, from Quetzalcoatl in Americas to Murugan in India can actually be understood as very creators and essence of life.

In the Gnostic tradition (which the Yezidi religion is closely aligned with), Tawsi Melek is analogous to the first son of the Goddess Sophia, who in the process of creating and governing the universe divided herself into seven rays or “sons.” Her seven sons were coeval with and governed one of the seven colors, tones, planets, etc. The first ray or son, who for the Yezidis was Tawsi Melek (the Ildabaoth of the Gnostics), became the leader of the other sons and the eventual ruler of the universe.

Through his manifestation as a snake, the Peacock Angel is also analogous with the Gnostics’ understanding of the Serpent on the Tree in the Garden of Eden. As opposed to the Christian viewpoint, the Gnostics recognize the Serpent of Eden to be their primal instructor and savior. They claim that the Serpent was specially sent down from Heaven to the Garden of Eden by Sophia in order to help awaken Adam and Eve to their divine nature. According to the perspective of the gnostic yogis of India, the Serpent on the Tree is a metaphor for the inner serpent (known in the East as Kundalini) that coils around the Tree of Life, the human spine, and brings a seeker knowledge of his or her divine nature as it climbs up the tree and awakens the inner centers of gnostic wisdom, the chakras.

 

***

 

Centralną postacią dla Jazydów jest Melek Taus, Anioł Paw, lub też jak fanatyczni wyznawcy religii Ksiegi go postrzegają , Upadły Anioł. Ale Melek Taus reprezentuje o wiele więcej niż tylko czarny charakter z tak często modyfikowanej i manipulowanej biblijnej historii. Ptak i wąż, te dwa ściśle związane ze sobą symbole, od Pierzastego Węża, Quetzalcoatla, po Murugana z Indii mogą być odczytane jako właściwi stwórcy, esencja życia.

W tradycji gnostyckiej ( z którą historia wierzeń Jazydów jest ściśle związana ), Tawsi Melek odpowiada pierwszemu synowi boginii Sophii, która podczas tworzenia i uporządkowywania wszechświata podzieliła się na siedem promieni, czy też “synów”. Siedmiu tychże synów było rówieśnikami, i każdy z nich odpowiadał za jeden z siedmiu kolorów, odcieni , planet. Pierworodny, Ildabaoth dla gnostyków , Tawsi Melek dla Jazydów stał się przywódcą pozostałych i ostatecznie właściwym zarządcą wszechświata.

W swoim wcieleniu jako wąż , Anioł Paw odpowiada gnostyckiemu rozumieniu pierwotnego węża z drzewa w ogrodzie Eden. Odwrotnie niż w chrześcijańskiej interpretacji, dla gnostyków Wąż z Edenu to nauczyciel i zbawca. Uważają, że wąż został zesłany z nieba do ogrodu przez Sophię, w celu przebudzenia w Adamie i Ewie świadomości ich boskiej natury. Zgodnie z poglądem gnostyków z Indii, Wąż z Drzewa jest metaforą wewnętrznego węża ( znanego na Wschodzie jako Kundalini ) , który oplata Drzewo Życia, ludzki rdzeń kręgowy, i przynosi poszukującemu wiedze o jego boskiej naturze, poprzez wspinaczkę po drzewie i budzenie wewnętrznych centr gnostyckiej wiedzy, czakr.

 

 

 

 

 

 

In the religion of Sumeria the Peacock Angel was manifest as Enki, the Lord of the Earth, who was also the Lord of Wisdom and the Serpent on the Tree of Dilman, the Sumerian Eden. The Sumerians may have adopted Enki from Yezidi emissaries from India who played a role in the fledgling Sumerian civilization. Or they may have received him from the gnostic sect of Mandeans who were also assimilated into Sumerian civilization after migrating from the East, specifically Sri Lanka, the island patronized by the Peacock Angel as the Hindu Murugan or Sanat Kumara.

Since the Yezidis originated in India, the Hindus’ manifestation of Tawsi Melek is naturally very close to the Peacock Angel of the Yezidis.
The Hindus know Tawsi Melek as Murugan, the legendary son of Shiva and Shakti. Among his numerous alternate titles are Skanda, Sanat Kumara, Karttikeya, and Subramaniya Swami. Like the Yezidis Tawsi Melek, the Hindu Murugan is the king of the universe and moves through his domain as a young boy astride a peacock, or simply as a peacock. Similar to the Peacock Angel, Murugan’s sacred animals include not only the peacock but also the snake and the cock. The snake denotes that the essence of Murugan is pure energy (energy moves as a serpent spiral) and the cock denotes his affiliation as a solar deity. Murugan or Tawsi Melek are names for the cosmic energy that created the universe out of itself, as well as the savior who, like the cock, heralds the end of humanity’s darkness.

Murugan’s identity as one of seven angelic beings is manifest within some Hindu scriptures that refer to him as Sanat Kumara, the leader of the Seven Kumaras. These Kumaras are portrayed as brothers who assisted Sanat Kumara in the creation of the Earth and the enlightenment of humankind. According to the Puranas, the ancient legends of India, the Kumaras were the first to teach humanity the path to enlightenment.

 

***

 

W religii Sumerii Anioł Paw objawiał się jako Enki, Władca Ziemi, a także Pan Wiedzy i Wąż na Drzewie w Dilman, sumeryjskim prototypie ogrodu Eden. Sumeryjczycy mogli przejąć postać Enki od wysłanników indyjskich Jazydów, którzy odegrali ważną rolę we wczesnym okresie rozwoju sumeryjskiej kultury. Mogli też przejąć ten koncept od gnostyckiej sekty Mandejczyków których również wchłonęła sumeryjska cywilizacja, po migracjach ze Wschodu, zwłaszcza Sri Lanki, wyspy której patronem jest właśnie Anioł Paw, zwany przez Hindusów Muruganem czy też Sanat Kumara.

Ponieważ korzenie Jazydów siegają Indii, tamtejsze oblicze Tawsi Meleka jest bardzo podobne do tego jak widzą Anioła Pawia iraccy Jazydzi.

Dla Hindusów to Murugan, legendarny syn Sziwy i Szakti. Jego inne tytuły to Skanda, Sanat Kumara, Karttikeya oraz Subramaniya Swami. Jak Tawsi Melek dla Jazydów, tak Murugan dla Hindusów jest królem wszechświata, poruszającym się po swym królestwie pod postacią młodego chłopca ujeżdżającego pawia, lub też pod postacią samego pawia. Podobnie jak w wypadku Anioła Pawia, święte zwierzęta – symbole Murugana to nie tylko paw ale także wąż i kogut. Wąż mówi nam o tym że esencją Murugana jest czysta energia ( energia która porusza się wężową spiralą ), zaś kogut oznacza , że jest to bóstwo słoneczne. Murugan, czy też Tawsi Melek są nazwami kosmicznej energii która stworzyła wszechświat sama z siebie, jak i nazwami zbawiciela, który, podobnie jak kogut, obwieszcza dla ludzkości koniec ery ciemności.

Tożsamość Murugana jako jednego z siedmiu anielskich bytów, kolejne podobieństwo z wierzeniami Jazydów czy zoroastrianizmem, jest widoczna w niektórych pismach indyjskiej tradycji, które nazywają go Sanat Kumara, przywódcą Siedmiu Kumarów. Są to bracia którzy wspierali najważniejszego z nich przy tworzeniu świata i przebudzeniu ludzkości. Według Puran, starożytnych legend Indii, Kumarowie po raz pierwszy wskazali ludziom istnienie ścieżki do oświecenia.

 

 

 

Since its inception, the Peacock Angel has been manifest in the Christian religion as the leader of the Seven Archangels, St. Michael, whose earthly reflection is St. George, which is a name for Al-Khadir (which is a Sufi for Tawsi Melek) The color ray associated with both Michael and Tawsi Melek is blue, and like Tawsi Melek’s Hindu manifestation of Karttikeya, the Commander of the Angelic Host, St. Michael serves a similar function in Christianity.
The symbol of the peacock has long been embraced within Christianity. The bird was the original symbol of the Catholic Church (the peacock denoted the many-eyed church) and it was an early symbol of Jesus, denoting the Christ’s resurrection and immortality. Because of these associations to the Christ peacocks were commonly portrayed in medieval paintings hovering around the baby Jesus’s crib. During the time Jesus walked the Earth, and also afterwards, the peacock alternated with the phoenix as the symbol of immortality in both Egypt and the Middle East. It is for this reason that the peacock was associated with the Christian St. Barbara even though she was the patron saint of Heliopolis, the ancient home of the phoenix.

 

***

 

Od samego początku historii chrześcijaństwa Anioł Paw był w nim obecny pod postacią przywódcy siedmiu archaniołów, św Michała, którego ziemskim odbiciem jest świety Jerzy, inne imię dla Al – Khadira ( Melek Taus u sufi ).  Kolor promienia, jednego z siedmiu, podporządkowany zarówno Michałowi jak i Tawsi Melekowi jest niebieski, i tak jak ten ostatni w tradycji hinduizmu objawia się jako Karttikeya, komendant anielskich hufców, tak też i św. Michał pełni taką funkcję w chrześcijaństwie.

Symbol pawia też był przez chrześcijaństwo od dawna zasymilowany. Ptak ten był pierwotnym symbolem kościoła katolickiego ( paw – znak powszechnego kościoła o wielu oczach ), był to też wczesny symbol Jezusa, wskazujący na jego zmartwychwstanie i nieśmiertelność. Z powodu tych skojarzeń z Chrystusem pawie często portretowano na średniowiecznych malowidłach wokół kołyski Dzieciątka. W czasach obecności Jezusa na ziemi, oraz później, paw konkurował z feniksem jako symbol nieśmiertelności zarówno w Egipcie jak i na całym Bliskim Wschodzie. Z tego właśnie powodu kojarzono go z chrześcijańską świętą Barbarą, mimo iż była przecież patronką Heliopolis, starożytnego miasta w którym królował pogański feniks.

 

 

 

In the Maya tradition the Peacock Angel is known as the spirit of Quetzlcoatl, the “Plumed Serpent.” In the Quiche Maya cosmology found in the Popul Vuh there is a passage very similar to that found in Genesis (and no doubt has the same origin) which states that the Creator moved upon the face of the waters. In Genesis this creator is recognized to be the synthesis of a group of creator spirits (usually counted as seven) known as the Elohim. Similarly, in the Popul Voh the creator is a blue-green plumed serpent, or “Quetzlcoatl,” comprised of seven creator spirits. The plumed or feathered serpent of the Quiche Maya denotes the Son of God who was the union of the primal male (feathers) and female (serpent body) principles which united to produce the middle color of blue-green. This blue-green dragon is, in other cultures, a peacock rather than a dragon. Thus, the blue-green plumed serpent is the Quiche Maya representation of the Yezidis Peacock Angel.

In Maya tradition many enlightened teachers were historically known as Quetzlcoatl because they had evolved themselves to such an extent spiritually that they had become one with the Divine Mind, which the primal serpent was an embodiment of. In fact, the primal serpent was the first form assumed by Spirit during the process of creating the universe and embodied not only his Divine Mind but his infinite power. Then as he precipitated the universe from out of his own power he encoded it with the blueprints contained within his Divine Mind. Today, those enlightened masters in the Quetzlcoatl tradition often reveal their office by wearing a headdress of peacock feathers.

Masters with the insight and power and called dragons or serpent were not just found among the Maya, they were universal. In fact, during what could be called Earth’s “Dragon Age” most great civilizations were governed both spiritually and temporally by priests and priest kings calling themselves dragons or serpents. Lung Dragons ruled China, Serpent Nagas ruled India, Quetzlcoatls ruled Central America, Druid Adders ruled the British Isles, etc. These rulers had awakened the evolutionary serpent force at the base of the spine, which then climbed the inner Tree of Life (the spine) and united their minds with the Divine Mind. When this occurred, these masters also inherited an abundance of supernatural “serpent” power with which to govern their kingdoms.

 

***

 

W tradycji Majów Anioł Paw znany jest jako duch Quetzalcoatla, “Pierzastego Węża”. W ich kosmologii jaką znaleźć można w Popol Vuh odkrywamy paragraf bardzo przypominający analogiczny w księdze Genesis, który mówi iż duch Stwórca poruszał sie po powierzchni wód. W Genesis tego stwórcę można rozpoznać jako syntezę grupy duchów sprawczych, zwykle siedmiu, znanych jako Elohim. Podobnie, w Popol Vuh stwórca , wąż o niebiesko – zielonym upierzeniu, Quetzalcoatl, składa się z siedmiu duchów tworzycieli. Pierzasty Wąż Majów oznacza Bożego Syna, unię pierwotnego męskiego ( pióra ) i żeńskiego ( ciało węża ) pierwiastka, połączonych we wspólnym, niebiesko-zielonym kolorze. Ten niebiesko – zielony smok w innych tradycjach, w tym u Jazydów, reprezentowany jest przez pawia.

W tradycji Majów wielu oświeconych nauczycieli nazywano również imieniem Quetzalcoatla ponieważ duchowo rozwinęli się do tego stopnia, iż stali się jednością z Boskim Umysłem, którego ucieleśnieniem jest właśnie pierwotny wąż, pierwotna forma jaką przybrał Duch podczas tworzenia wszechświata, ucieleśnienie nie tylko Boskiego Umysłu ale i nieskończonej mocy. Moc ta pozwoliła stworzyć świat ale jest też w nim zakodowana, boskie stworzenie jako odbicie Boskiego Umysłu. Oświeceni nauczyciele tradycji Quetzalcoatla nawet dziś używają pióropusza z pawich piór jako oznaki swej roli.

Posiadający głęboki wgląd i moc mistrzowie zwani smokami czy też wężami obecni byli nie tylko wśród Majów, to uniwersalny motyw. Podczas okresu który nazwać można by “Smoczą Erą” większość wielkich cywilizacji rządzona była zarówno duchowo jak i dosłownie przez kapłanów i królów-kapłanów zwiących się mianem węży czy smoków. Smoki Lung władały Chinami, Wężowi Naga Indiami, Quetzalcoatl w Ameryce Środkowej, Druidzie Żmije na wyspach Brytyjskich. Ci władcy potrafili przebudzić ewolucyjną wężową siłę drzemiącą u podstawy kręgosłupa, która wspinała się potem po wewnętrznym Drzewie Życia aby połączyć ich umysły w jedność z boskością. Kiedy to następowało, władcy ci obdarzani byli nadzwyczajną wężową siłą, przydatną do rządzenia ich królestwami.

 

 

 

 

 

The Peacock Angel was known in Greece and Egypt as Dionysus and Osiris respectively. According to the early Greek historians like Diodorus these figures were manifestations of the same entity in different civilizations.
Osiris, meaning the “Many-eyed,” was a legendary Egyptian king who reflected many of the attributes of the Peacock Angel. After encircling the globe astride a bull he ostensibly became, like Tawsi Melek, King of the World. Like the Peacock Angel, Osiris was also omniscient, or “Many-eyed,” and his eyes multiplied throughout the universe. The symbol of both Tawsi Melek and Osiris is the many-eyed Flower of Life. Osiris was also known in Egypt as the “green man,” and his green image could often be found in the Egyptian temples. Because of this association, Osiris was annually prayed to for the renewal of Egypt’s green vegetation.
The association between Dionysus and Tawsi Melek became conclusive during the conquest of Alexander the Great, when members of the conquerors’ army visited the temples of Murugan in Sri Lanka while exclaiming “We know this deity, he’s our Dionysus.” So sure were they of this truth that when the Greek Ptolemy created the first world map he
labeled Murugan’s region in Sri Lanka the “Place of Bacchus,” or “Place of Dionysus.” Like his Hindu counterpart Murugan, Dionysus was the union of the universal male/female polarity (Zeus and Semele) and the chosen King of the World. Also reflecting both Murugan and Tawsi Melek, Dionysus was in some cosmologies designated the creator of the universe, and wherever his cult flourished he was represented as a snake or serpent, symbol of the life force that condensed to become the physical cosmos. Every year it was believed by the Greeks that Green Man Dionysus as the primal serpent power or life force would awaken from his slumber and their lands would become abundant again.

 

***

 

Anioł Paw w Grecji i Egipcie znany był odpowiednio jako Dionizos i Ozyrys. Według wczesnych greckich historyków takich jak Diodorus te postaci były po prostu manifestacjami tego samego konceptu w różnych cywilizacjach.

Ozyrys, co znaczy Ten o Wielu Oczach, był legendarnym egipskim królem o wielu z atrybutów Anioła Pawia. Po okrążeniu kuli ziemskiej na byku, podobnie jak Tawsi Melek, został Królem Świata, podobnie również wszystko widzący, o wielu oczach rozmnożonych po całym wszechświecie. Oboje dzielą wspólny symbol, Kwiat Życia o licznych oczach. Ozyrys znany w Egipcie był również jako “Zielony Człowiek” i jego zielone przedstawienie obecne było często w egipskich świątyniach, gdzie corocznie zanoszono do niego modły o odnowienie życia i roślinnego cyklu.

Z powiązań między Dionizusem i Tawsi Melekiem zdali sobie szybko sprawę członkowie armii Aleksandra Wielkiego, podczas jego podbojów trafili aż na Sri Lankę gdzie w świątyniach Murugana ze zdumieniem wykrzykiwali – “znamy to bóstwo, to nasz Dionizus!” . Byli tego tak pewni że kiedy grecki geograf Ptolemeusz tworzył swą pierwszą mapę świata na miejscu Sri Lanki umieścil jednoznaczny napis – “miejsce Dionizusa”. Tak jak jego hinduski odpowiednik Murugan, czy też Tawsi Melek,  Dionizus to jedność dwóch uniwersalnych przeciwieństw, męskiego i żeńskiego ( Zeus i Semele ), i wybrany jest władcą tego świata, jak i w niektórych kosmologiach, jego stworzycielem. Tam gdzie kwitł jego kult, Dionizus przedstawiany był jako wąż, symbol życiowej siły z której zrodził się fizycznie istniejący kosmos. Co roku, jak wierzyli Grecy, Zielony Człowiek, Dionizus, jako ta pierwotna wężowa siła budził się ze snu i  świat stawał się na nowo płodny.

 

 

 

The Persian Zoroastrian tradition is a close cousin to that of the Yezidis’ and it is probable that they have a common origin in the East. Links between the Yezidis and Persians are manifold. They share many rites, including daily Sun worship, and the premier savior-deity of both traditions (Mithra and Tawsi Melek) is a solar god possessing the cock as a sacred animal and Sunday as his sacred day of the week. There is no question Tawsi Melek and his Hindu counterpart, Murugan, are counterparts of the Persian Mithra, whose name denotes “middle” and “harmony,” thus denoting the balance and union of the universal polarity that brought both Murugan and the Peacock Angel into manifestation. Mithra’s common name in Persia was Mihr, a title currently assumed by Tawsi Melek’s premier representative on Earth, the Mir or Yezidi Prince, and an additional link between Mithra and Murugan can be gleened from the name of Mithra’s most sacred annual celebration, the Mihragan ( which takes place exactly same time as most important gathering of Yazidis, during which, as in Mithra rituals, focal point is slaying of a bull )

 

***

 

Perska, zoroastriańska tradycja to bliska kuzynka Jazydyzmu , o wspólnych, najprawdopodobniej wschodnich korzeniach. Powiązania między Yazydami i Persami są niezliczone, wspólne rytuały, jak na przykład codzienny kult słońca, w obu główne bóstwo – zbawca ( Mitra i Melek Taus ) to słoneczny bóg, symbolizowany przez koguta jako jedno ze swych świętych zwierząt, czczony w niedzielę. Nie ma też wątpliwości że perski Mitra, którego imię oznacza środek i harmonię, jest odpowiednikiem hinduskiego Murugana, jak i Melek Tausa, wszyscy to owoc tej samej unii między uniwersalnymi przeciwieństwami. Powszechnym innym określeniem Mitry w Persji był Mihr, obecnie tytuł jaki nosi pierwszy reprezentant Anioła Pawia na ziemi, Mir, czy też Książe Jazydów. Zdjęcia zamieszczone w tym zestawie pochodzą z dorocznego święta Jazydów odbywającego sie jesienią dokładnie w tym samym czasie co najświętszy festiwal mitraizmu, Mihragan. W obu tych świętach najważniejszym wydarzeniem jest rytualne uśmiercenie byka.

 

 

 

Thus, the connection between Tawsi Melek and Mithra is undeniable, however the Peacock Angel’s most salient Persian counterpart is the primal bird of paradise, the Simurgh, who possesses a dog or dragon head and a huge peacock tail. The Simurgh lives on Mount Elbourz, the
primal sacred mountain at the center of the Earth that serves as an axis mundi uniting Heaven and Earth. Elbourz is, by the way, also said to be the worldly home of Mithra, so perhaps the Simurgh is one of his alternate forms.
The Simurgh was the patron of the lineage of Persian Kings, many of which lived in glorious castles in the Elbourz Mountains in northern Iran. This link was never more evident than during the early Sasanian Dynasty, when the Persian kings adopted the Simurgh as their royal symbol.
According to some Persian legends the Simurgh is, like Tawsi Melek, the Planetary Logos or collective consciousness of all creatures on Earth. This truth is illustrated in an old Persian legend known as The Conference of the Birds, during which a flock of birds paid a visit to the Simurgh at his home on Mt. Elbourz. After having a private meeting with the Simurgh each of the birds spoke amongst themselves about their experience. Each shared that gazing at the Simurgh was like looking into a mirror. Each bird saw himself reflected back to him because the Simurgh is the union of them all.
Also reflecting the Peacock Angel, the Simurgh serves the function of the “Green Man,” albeit indirectly. The association can be deduced through the name Simurgh, which is a contraction Saena meregh, meaning the “Saena bird.” In Persian legend it was said that as the Saena bird the Simurgh lived upon the Saena Tree, the world tree, which flourished upon an island in the middle of a cosmic sea known as Lake Vourukasha. Occasionally the Saena bird would flap its wings and spread seeds all over the Earth. These seeds would sprout to become the green vegetation that covered the planet.

 

***

 

Jedność Melek Tausa i Mitry jest niepodważalna, ale najbardzie wyrazistym odpowiednikiem Anioła Pawia w tradycji perskiej będzie chyba pierwotny rajski ptak, Simurgh, posiadający psią głowę i ogromny pawi ogon. Żyje on na górze Elbourz,  świetej górze w centrum świata, pełniącej funkcję uniwersalnej Osi Świata, łączącej Niebo i Ziemię. Elbourz jest jednocześnie ziemskim domem Mitry, co sugeruje że Simurgh jest jedną z jego form.

Ptak Simurgh był patronem dynastii perskich władców, z których wielu żyło we wspaniałych zamkach w górach Elbourz w dzisiejszym północnym Iranie, zwłaszcza Sassanidów którzy używali go jako swego królewskiego symbolu.

Według niektórych perskich legend Simurgh, jak Tawsi Melek, to planetarny logos, kolektywna świadomość wszystkich istnień na ziemi. O tej prawdzie opowiada znana , stara legenda o Konferencji Ptaków, na którą udaje się stado ptaków, chcących odwiedzić Simurgha w jego domu na górze Elbourz. Po wielu przeciwnościach docierają na miejsce, i tam , po prywatnej audiencji rozmawiają o swym doświadczeniu. Okazuje się, że każdy patrząc na Simurgha widział sam siebie, bo Simurg jest połączeniem ich wszystkich.

Podobnie jak w przypadku Anioła Pawia, Simurgh pośrednio spełnia funkcję Zielonego Człowieka. Można odczytać to z korzeni jego imienia, będącego skrótem od “Saena meregh”, czyli ptak Saena. Według innej perskiej legendy to ptak żyjący na drzewie Saena, Drzewie Świata, wyrastającym z wyspy na kosmicznym jeziorze Vourukasha. Od czasu do czasu ptak Saena rozpościerał swe skrzydła rozrzucając po całej ziemi nasiona, źródło życia, i zielonej roślinności pokrywającej planetę.

 

 

na podstawie / based on

yeziditruth.org

Scaryszew

February 28th, 2012

 

This is a story from Skaryszew in central Poland where every year biggest rural horse market in Europe in held. It is a tradition dating back to middle ages, but horses were bought here mainly for labour in agriculture, sometimes sports, not for meat. Unless in time of war or hunger this animal was never eaten here. But new times have come, global demand means money can come from anywhere, and backward Polish province welcomes money, even from horse eating Italians. Now most of horses are loaded on crowded trucks and carried to Italy in a transport that leads to their death. Italians want their meat fresh, this is why it is not slaughtered before the journey. Skaryszew today is a place where drunk Polish peasants meet animal rights activits in a festival of mutual misunderstanding.

 

 

Koński jarmark w Skaryszewie, ponoć największy w Europie. Ekolodzy z miasta blokują i protestują, chłopi chleją i handlują.

Tak wygląda uproszczona wizja w której dziady mają czerwone nosy, krzyczą o pedałach i nierobach, całą noc zajeżdżają tiry i zabierają konie nie nadające się do lepszych zastosowań na kiełbasy do Włoch. Włoch lubi świeże mięsko, więc trzeba wieźć je przez Europę żywe. Polak lubi wódkę, odpustowe gadżety i kocha koniki więc dziecku małego kupi bo go stać, a koniny broń Boże, my wszyscy ułani. Więc jest w barach jedynie tradycyjny wybór, szaszłyk/karczek/golonka/kiełbasa/udka/żołądki/flaki/, ale konika ni chuja. Konik jest plastikowy, w pudełku, jak cię nie stać na kucyka. Na kucyka stac bogatych rodziców z miasta, kupią dziecku, może się przyzwyczai, wkręci, będzie jeździc konno, a za 15 lat jak tradycja nie padnie do tego czasu, przyjedzie tu protestować.

Ale pewnie padnie, nie oszukujmy się, wiec dokumentuję rzeczywistosc centralnej Polski zimą, rzeczywistość zatwardzenia, niemocy policji, agresji podlanej staropolską używką, niechęci do czegolwiek obcego i innego ale i serdecznego “Kaziu rok sie nie widzielim”, smutku i frustracji z powodu siermieżnego życia jakiego nie zna większość z młodszych protestujących aktywistów, rdzennych zwyczajów ktore gdzies indziej w Polsce juz zamieniono na kserografie globalnego stylu życia, zwyczajów i gestów które łączą mnie z moimi przodkami , setki lat wstecz, którzy też pewnie całowali księdza dobrodzieja, lali Żyda, żony i konie.

Poza tym prostym podziałem na zlych i dobrych widac też że jest tu gruboskórna, nie górnolotna, skrywana miłośc do tych koni. Miłość świata facetów w gumiakach, naduzywających alkoholu i dominacji, trudna do pokazania.  Nie wszyscy , nie większość ma instynkt kata. Krzyczący “Skaryszew stop! Stop mordercy” nie dają żadnego pola manewru, obnażają swe intencje, wpychają pijanych chłopów na ścieżkę konfrontacji, negacji. Dwa odmienne światy, niekompatybilne, mało próbujące się zrozumieć. Jeżeli odbiorą ci wszystko co znasz, jeżeli okaże się że nieważne że jest lepiej , że brutalność spadła, a i tak chodzi o zmianę rzeczywistości na taką jakiej nie rozumiesz, pozostaną ci krzyki “spadać pedały”. Handlują tu głownie mezczyzni, protestuje wiecej kobiet, czemu nie siedzą w domu, “niewydymane cnotki”. Zdziwieni chłopi słyszą “stop rzezi” i komentują, “a kiełbasy by żarli”. Wegetarianizm leży na półce koło pedalstwa i wolontariatu, towary o których gdzies tam słyszeli, w telewizji czy w kościele, towary raczej abstrakcyjne. Więc jak się tu dogadać? Tutaj kraina braku autorefleksji, wykształcenia , zakażona  chorobą wczesnego kapitalizmu, rozwarstwień, układów, walki o byt,  chorobą leczoną zastrzykami unijnych funduszy za które mozna cos KUPIĆ, mutujacą niechronnie w kult pracy jak wół, bezrefleksyjnie. Trudno w tej krainie nie zadawać pytania “kto wam płaci, nieroby?”, kodeks nowych czasów mówi że za wszystko musi być zapłata a w kościele kazania pod hasłem empatia nie ma. Ludzi poznaje się po sposobie zdobywania i wydawania pieniedzy, mówią odpustowe pamiatki na straganie. No więc w Skaryszewie zdobywa się nie za wielkie pieniądze sprzedając konie na rzeź, wydaje na wódkę, mięso i dzieci. Dzieci których zapewne wielu protestujacych nie ma, a chłopi w nadmiarze. Dwa światy na pikniku, Polska.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Post scriptum : 11 koni zostało uratowanych, poprzez wykupienie, przez Fundację Tara i jej prywatnych sympatyków.

 

 

 

Post scriptum II : z wywiadu z prof. Januszem Tazbirem :  “W XVII w. podróżnicy włoscy, co wiemy z pozostawionych przez nich pamiętników, ostrzegają się, żeby po Polsce nie jeździć w sobotę i w niedzielę, bo wówczas pijani chłopi wylegają na gościniec i zaczepiają podróżnych. A nie daj Boże, jeżeli się okaże, że ten podróżny jest cudzoziemcem.”

 

 

Yazidi

February 27th, 2012

 

 

 

 

That evening, after psychodelic day full of magical events we finally came down from Arafat mountain after the sun set down, looking for ancient snakes lurking in the darkness. We could hear the voices and sounds of the drums down in the valley, between conical domes of the sun temples, but it was long and steep way, dangerous in our state of mind. So the first fire on the slopes of Arafat was like ever, sign of safety, shelter from primeval fear. I could really feel I am repeating something that is just happening again and again, over the centuries , in the same spot, since the time when priests in bird costumes ruled minds and since snake , fire and sun are worshipped in Lalish and all over Mesopotamia.
His name was Khairi Shingali , surrounded by children, some his, some of relatives or friends from Suleimaniyah. Middle aged man, security specialist by profession, lover of history and magic, he told us about his studies of Yazidi mythology, about his son named Mithra. Puffing nargile, looking into the fire, and then in his computer screen filled with bad photos of Yazidi shrines I felt the unity across time and space , those artificial barriers, and I felt at home.

Yazidi gathering, Lalish, northern Iraq.

 

***

 

Tego wieczoru, po psychodelicznym dniu pełnym magicznych wydarzeń udało nam się zejść, prawie po omacku, z góry Arafat, już po zachodzie słońca. Mój wciąż niespokojny umysł zdawał się wypatrywać ruchu w krzakach, niemalże oczekując obecności pradawnego węża. W dolinie poniżej słychać było głosy i dźwięk bębnów, pomiędzy stożkowatymi kopułami słonecznych świątyń paliły się ogniska i tańczyli ludzie, daleko , jak wydawało się, zwłaszcza w naszym stanie. Pierwszy ogień przy jakim usiedliśmy u podnóża góry Arafat był zatem, jak od zawsze, pierwszym azylem przed niepewną ciemnością, znakiem bezpieczeństwa, lekiem na pierwotny strach. Naprawdę czułem, że powtarza się coś co zdarza się w nieskończoność przez stulecia, w tym samym miejscu, od zarania dziejów, kiedy kapłani w kostiumach ptaków rządzili duszami i od kiedy trwał kult węża, ognia i słońca w miejscu dziś zwanym Lalish, i w całej Mezopotamii.

Na imię miał Khairi Shingali. Otoczony dzieciakami, niektóre jego, niektóre krewnych czy przyjaciół z Suleimanii przy irańskiej granicy. Wąsacz w średnim wieku, specjalista od kluczowych teraz w Iraku kwestii bezpieczeństwa, pasjonat historii i magii, opowiedział nam o swoich studiach nad mitologią Jazydów, o swym synu o imieniu Mitra. Zaciągałem się z nim wodną fajką, patrzałem w ogień a potem w ekran jego komputera pełnego słabych zdjęć świętych miejsc Jazydów, i czułem spójność, jedność przekraczającą sztuczne bariery czasu i przestrzeni. Byłem w domu.

Zgromadzenie Jazydów, północny Irak. Początek historii.

 

 

Let’s Be Thankful

February 26th, 2012

 

From a story for MTV Staying Alive foundation. Gypsy camp on the outskirts of Lahore, Pakistan. / O cyganach z Pakistanu dla fundacji MTV Staying Alive.

 

 

 

For listening / Do posłuchania :

“Let’s be thankful”

 

Gypsy community, beggars, performers, craftsmen. Living between dirty riverside and motorway on the outskirts of Lahore, Pakistan. From assignment for MTV Staying Alive Foundation. //

Społeczność pakistańskich Cyganów. Żebracy, artyści cyrkowi, rzemieślnicy, żyjący pomiędzy brudną rzeką i autostradą na obrzeżach Lahore. Z historii dla fundacji MTV Staying Alive.

 

 

 

Heaven

February 24th, 2012

 

 

From India and Bangladesh it is time to move for a while into Pakistan / / Po Indiach i Bangladeszu czas na małe odwiedziny w Pakistanie.

 

 

 

 

“The original Mecca is human body
Try to understand
Why are you tiring yourself roaming around the word
God has created the human Mecca
With the celestial light
Lalon says in that secret Mecca
The high priest is a woman.”

 

***

 

“Prawdziwa Mekka leży w ludzkim ciele
Spróbuj to zrozumieć
Po co męczysz się , włócząc po świecie
Bóg stworzył Mekkę w człowieku
Wypełnioną niebiańskim światłem.
A najwyższym w niej kapłanem kobieta”

 

Lalon Fakir

 

 

 

One distinct difference with the Sufism of the West Asia and Lalon’s weltanschauung is the role of women in meditation. In Lalon’s gender perception, women are agents of nature and more complete than men. Hence women (Prakiti) are superior to men (Purush) and are extolled (“Chetanguru”). Without a female companion man’s meditation (‘Sadhana’) to catch the Sohoj Manus is an impossibility. So dual meditation (Jugal Sadhana) is a must. That is why, unlike many other mystics of the East, Bauls are connected to the material world, in very literal sense, and also why they must have female partner.

Sexo-yogic practices of the Bauls, based on age – old indigenous Tantric traditions – are natural consequence of their belief in human body as the only temple there is. For Lalon and his followers, nothing of human body is impure and the belief extends even to the extreme of drinking or consumption of the four body excreta—semen, menstrual blood, urine and faeces. It is important to mention this, to understand that it is very complex philosophy and practice, not limited to some exotic sex technique as Tantra is often seen in the west. Yes, sex practice can be technique, but it just a tool, not means in itself, a kind of meditation, the aim of which remains love, that is, by conquering physical lust one can reach the stage of love.  The practice that is happening between sexual partners is a way of re-working the universe -  viewing the human body as the microcosm of the cosmology of the universe, a belief in this kind of non-dualism of “Whatever is in universe/ Is in the human body too”, is something inherited by Bauls from ancient Bengal traditions and shared with others in other parts of the world, the essence of shamanic view of the world.

 

The elusive and invisible God hides within human body, to catch that incorporeal “unknown man” (Achin Manus) from inside the human body is the meaning of meditation. And to achieve that goal human body becomes the playfield. In this esoteric sexual practice (Sadhana), the ability to control male orgasm, or retention of semen, remains the utmost desired goal.

For Lalon, lust is the mere creeper of love. But the ultimate aim is not carnal lust but to reach a superior plane, that is—love. He rows his boat against severe storms. His river of lust dries up but his river of love becomes full. To Lalon, to become lustless from lustfulness, to reach the state of a blissful love, seems to be the ultimate aim of meditation. Otherwise one has to remain a mere slave of Eros throughout his life.

Lalon says :

“First shut the door of lust
Man will shine in bright form
Catch the air
Steady the fire
Die before your death

And let your death-warrant return
I forbid you again and again
Do not live in illusion
Keep your strength well-protected
By retaining semen”

 

( based on “Influence of Sufism on Lalon” by Tanvir Mokammel )

 

***

 

Dość ważną różnicą między Sufi muzułmańskiej Azji a poglądami Lalona i Baulów jest rola kobiety w medytacji. W ich postrzeganiu płci, kobiety reprezentują naturę i są bardziej spełnione, stoją wyżej od mężczyzn. Bez żeńskiego partnera medytacja ( Sadhana ) jakiej celem jest schwytanie tego niewidzialnego ptaka ( Sohoj Manus ) kryjącego się w ludzkiej duszy jest niemożliwa. Dlatego niezbędna jest wspólna medytacja, z partnerem ( Jugal Sadhana ) i dlatego również Baulowie, w przeciwieństwie do wielu innych mistyków wschodu, w bardzo dosłownym sensie są materialistami, są związani z tym światem, nie negują ciała a jedynie nadają mu inne znaczenie.

Seksualne, jogiczne praktyki Baulów, wywodzące się z prastarej tradycji tantryckiej są naturalną konsekwencją ich wiary w ludzkie ciało jako jedyną świątynie jaka ma znaczenie. Dla Lalona i jego uczniów, nic z ludzkiego ciała nie jest nieczyste, i ten pogląd obejmuje nawet takie ekstrema jak picie czy jedzenie czterech wydzielin człowieka – nasienia, krwi menstruacyjnej, uryny i kału. Warto o tym wspomnieć aby zrozumieć że jest to skomplikowana filozofia i praktyka, doskonalona przez adeptów przez całe życie, nie zaś jedynie jakaś egzotyczna technika erotyczna, jak Tantra postrzegana jest czasem na zachodzie. Tak, seks może być techniką, ale jest to jedynie narzędzie a nie cel sam w sobie, rodzaj medytacji której celem pozostaje miłość, to oznacza, przez opanowanie samego pożądania można dojść na poziom miłości. To co zachodzi między partnerami jest sposobem na przepracowanie całego wszechświata – Baulowie odziedziczyli z bardzo starych tradycji Bengalu postrzeganie ludzkiego ciała jako mikrokosmosu, odbicia ( tu język spętany dualizmem zawodzi bo jak inaczej nazwać tą relację ) większej rzeczywistości, to niedualistyczna wiara – co jest we wszechświecie, jest też w ludzkim ciele, będąca zresztą też esencją szamańskiego postrzegania świata.

Niewidzialny i trudny do uchwycenia Bóg kryje się w ludzkim ciele, schwytanie tego bezcielesnego, “nieznanego człowieka” to sedno medytacji, która rozgrywa się na polu ludzkiego ciała. W ezoterycznej praktyce zwanej Sadhana , jedną z najważniejszych spraw jest umiejętność powstrzymania męskiego orgazmu, wstrzymanie nasienia. Według Lalona, pożądanie jest zaledwie pnączem, od którego oderwać musi się właściwy owoc – celem jest wyższy poziom – miłość. Kto idzie tą ścieżką, spotka się z licznymi przeciwnościami. Kiedy jednak jego rzeka pożądania wyschnie, wypełni się rzeka miłości ( charakterystyczne porównania dla błotnistego Bengalu ).  Aby stać się wolnym od pożądania, wyzwolić od przepełnienia nim, osiągnąć stan błogiej, czystej miłości , do tego właśnie mają prowadzić praktyki medytacji. W przeciwnym razie, pozostaje się przez resztę swojego życia zwykłym niewolnikiem Erosa.

Lalon mówi :

“Najpierw zamknij drzwi pożądania
Człowiek rozświetli swą jasną formą
Schwytaj oddech
Uspokój ogień
Umrzyj zanim umrzesz.
I pozwól swemu wyrokowi śmierci stale powracać.
Po stokroć zakazuję ci
Nie żyj w iluzji
Chroń swe siły
Wstrzymując nasienie”

 

Na podstawie  “Influence of Sufism on Lalon” , Tanvir Mokammel.

 

 

Kenduli Mela

February 21st, 2012

 

Baul musicians performing on Joydev mela, their annual gathering in West Bengal. / Baulowie i ich muzyka podczas dorocznego święta ku czci poety Joydeva w indyjskiej części Bengalu.

 

 

 

 

And some random scenes from this festival,  mix of commercial fair and religious event  / Oraz kilka scen z festiwalu, będącego zarazem muzycznym i religijnym wydarzeniem, jak i komercyjnym, wiejskim jarmarkiem

 

 

 

 

The Form / Kształt

February 21st, 2012

 

 

 

“Ten kto wielbi ludzi tego świata,
znajdzie sens swych medytacji
W rzekach, bagnach, kanałach woda jest ta sama
I ten sam jest Pan
Jeden, z ludźmi zmieszany
Bez formy, świetlisty
To co bezcielesne, postać przybiera
W tych piekielnych czasach
Boskiej trzeba mądrości by zrozumieć
Człowiek jest wcieleniem Boga”

Lalon Fakir

 

Lalon Fakir urodził sie pod koniec XVIII wieku w Bengalu, zmarł po 116 latach. Nie wiadomo nic pewnego o jego dzieciństwie, Hindusi twierdzą że urodził się jako jeden z nich, ale nie byłby to szczególny powód do chwały, porzucono go bowiem gdy był chory na ospe jako kilkunastoletni chłopak, i zanim para chłopów, Matijan i Malam znalazła go dryfującego w rzece Kaliganga, był już poważnie zaatakowany przez bakterie, przez co ostatecznie stracił oko. Lalon to pseudonim jaki przybrał, bardzo uniwersalny, imię nie sugerujące kasty, pochodzenia, a nawet płci, świadomy wybór kogoś, kto od tego momentu konsekwentnie odmawiał mówienia o swych korzeniach, w swej filozofii odrzucał wszelkie podziały, religijne, narodowościowe, społeczne. Kiedy pytano go, Lalon – jaka jest twa religia – najważniejsze pytanie, determinujące wszystko na Wschodzie – Lalon odpowiadał – “religia? Jak ona wygląda? nigdy moje oczy czegoś takiego nie widziały”.
Wiadomo z pewnością że nowi, przybrani rodzice których nigdy nie przestał darzyc szacunkiem byli muzułmanami, sam Lalon pozostawał pod wpływem zarówno poety z tradycji Baulów, Siraja, jak i fakirów sufi, stąd też liczne w jego poezji odniesienia do tradycji sufizmu i określenia z niej pochodzące. Należy jednak zrozumieć że sufizm w Bengalu, jak zresztą nie tylko tam, ma Islam jako kulturowy punkt odniesienia, rodzaj kostiumu, niezbędny do operowania w danym społeczeństwie aby przekazac mu głebsze prawdy, nie zaś jako absolutną i jedyną formę. Stąd też Lalon mówił :

“Wedy są na prawo,
Koran na lewo,
ścieżka fakira biegnie pośrodku”

 

Zdjęcia pochodzą z  indyjskiego regionu Nadia, ojczyzny Baulów, kiedyś połączonej z Kushtią w Bangladeszu, i prezentują prace Lal Mohana Gurii, oficera brygad antyterrorystycznych oraz rzeźbiarza tworzącego wyłącznie portety Lalon Fakira i rzeźby motywów z jego poezji w pniach drzew wyrzuconych przez rzeki. Idea jest taka, że podobnie jak człowiek ma tylko odkryć to co już w nim jest, tak dłuto odkrywa to co natura ukryła w drzewie.

 

***

 

“He who worships human beings in this world
All his meditations become fulfilled
In rivers, fens or in canals
The water is same
The same Lord
Moves alone
Mingled with humans
He expresses himself
Without a form
He is luminous
The incorporeal takes an appearance
You have to be
Divinely wise to know
In this infernal age
Man is the incarnation of God.”

Lalon Fakir

 

Lalon Fakir was born in the end of 18th century in Bengal, died after long life of incredible health discipline at the age of 116. There is nothing certain we know about his childhood, Hindu claim him to be born as one of them but that would be doubtful reason for their pride, as he was abandoned sick with smallpox as teenage boy, and when a couple of farmers, Malam and his wife Matijan, found him drifting in Kaliganga river, he was already seriously affected with the disease and finally lost one eye to it. Lalon was not his real name, he adopted it on purpose, as it was very universal, name suggesting neither class, origin, nor even sex, conscious choice of someone who since the “new birth” refused to speak about his roots, in his philosophy rejected all divisions, be it religious, nationalist, social. When asked about his religion, ultimate question defining identity of all people of the East, Lalon used to answer ” Religion?  “How does religion look?” I’ve never laid eyes on it.”

One thing is certain, that his parents, who deserved his eternal respect, were Muslim, and Lalon was both influenced by his first mentor, then disciple, Siraj , poet from the Baul background, as well as Sufi fakirs. Therefore one can find in Lalon’s poetry plenty of Sufi terminology and references. It must be understood, however, that Sufism in Bengal, and in many other lands, uses Islam only as cultural reference, a kind of costume or dominant language necessary to reach members of society and convey deeper truth. This is why Lalon, radical of his time could say :

“The Vedas on the right
The Quran on the left
Fakir’s path is in the middle”

 

The photos were taken in Nadia, homeland of Bauls and fakirs, once connected to Kushtia in Bangladesh. They show work of Lal Mohan Guria, Indian bomb squad officer and sculptor, specialising in carving of Lalon Fakir and symbols found in his poetry in logs found at the banks of rivers. The idea is that same way as the only thing man must do is discover what is hidden inside him, so the carver only strips away the wood to show what nature hid inside.

 

 

 

Ki bole Manush more / Who Says Man Dies?

 

“The soul of all living beings lives in the Universal soul,
Who fills the source of the pure Force?
Our precious body will be destroyed
The water of the ocean is formed from the waters of all the flowing rivers
Which again go back to their source
The ocean never dries
The high and low tides go away and return
In this way the man is leaving and returning”

 

“Dusza wszystkich żywych istot żyje w duszy Uniwersalnej
Przez kogo wypełniane jest źródło czystej Siły?
Nasze cenne ciało zostanie zniszczone.

Wodę oceanu tworzą wody ze wszystkich rzek,
Które z powrotem biegną ku swemu źródłu
Ocean nigdy nie umiera
Przypływy i odpływy odchodzą i wracają
W tym czasie człowiek odchodzi i wraca”

 

Monsur Fakir

 

 

The pictures in this post were shot during a special ceremony happening 40 days after death of respected Baul guru in western Bangladesh region called Kushtia, Baul cradle and homeland of Lalon Fakir. Bauls and ordinary pilgrims gather on this day, as it is believed this is the time when soul of the departed enters new being, 40 days after the death. What is a chilling fact is that science tells us that it is between 40 and 49 days after the conception that pineal gland – the third eye of the eastern traditions, the seat of the soul in many cultures, first appears in the new person. There is no way medieval Tantric Buddhists and Bauls, illiterate vagabond musicians could have known that.

 

Zdjęcia pochodzą ze szczególnej ceremonii jaka miała miejsce w Kushtii w zachodnim Bangladeszu, krainie będącej centrum kultury Baulów. Fakirzy oraz zwykli pielgrzymi zgromadzili sie tutaj 40 dni po śmierci jednego z bardzo szanowanych guru, aby wspólnie towarzyszyć mu w reinkarnacji, wierzą bowiem że właśnie po takim czasie ma miejsce odrodzenie w nowej ludzkiej istocie. Tymczasem nam, sceptykom zachodniego świata pozostaje zaduma nad takim faktem – to właśnie między 40 a 49 dniem od zapłodnienia dochodzi do pojawienia się szyszynki w nowym człowieku – szyszynki jaka w wielu kulturach na przestrzeni wieków uznawana była za siedlisko duszy. To wiedza z pewnością nieosiągalna dla średniowiecznych mistyków z bengalskiej wsi, dla buddystów sprzed tysiąca lat…Czyżby zatem inny rodzaj wiedzy był ukryty przed nami?

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.