światosław / tales from the world

being busy / nie mam czasu

August 27th, 2016

 

 

 

Tak jak życie dorosłych maszeruje w nieustannie przyspieszającym rytmie maszyny, tak i niekończące się popołudnia dzieciństwa ustąpiły grafikowi więzienia szkoły i innych zaprogramowanych aktywności. Po raz pierwszy w historii dzieci są zbyt zajęte by się bawić.

Rozważmy tragedię tego sformułowania, niech wybrzmi – “dzieci są zbyt zajęte by się bawić”. Przyczyna leży, ponownie, w niepokoju o przetrwanie. Zabawa jest luksusem, frywolnością relegowaną do szczelin w grafiku produktywnych, edukujących i rozwijających czynności. Kompetytywne wymogi dorosłości dnia obecnego dyktują aby ani chwili nie tracić na zabawę, bo każdy moment zabawy to moment w którym dziecko mogłoby zyskiwać przewagę w życiu, przygotowując się na przyszłość. W końcu zabawa w dorosłości jest ograniczona to naszego”czasu wolnego”, a dzieciństwo jest przygotowaniem do dorosłości, czyż nie? Zamiast tego więc szukamy sposobu zainstalowania “nawyku nauki” i silnej etyki pracy w naszych dzieciach, poczucia odpowiedzialności, w przeciwnym razie bowiem nauczyłyby się przedkładać nad nie zabawę, przyjemność i radość. Co z nich by wówczas wyrosło? Prawdopodobnie niezdyscyplinowany dorosły, który nie jest w stanie utrzymać pracy od dziewiątej do piątej, i ma mało cierpliwości na nudne, pozbawione sensu, czy nieprzyjemne zajęcia – taki rodzaj pracy jaki większość populacji akceptuje jako ponurą konieczność. Więc szkoła najpierw, potem zadania domowe, potem nauka pianina, potem liga piłki nożnej. Na końcu, jeżeli zostało trochę czasu, można się pobawić.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Kiedy mówimy, iż jesteśmy zbyt zajęci, co mamy na myśli? To, że musimy robić inne rzeczy, priorytety podyktowane przez naszą potrzebę przetrwania, że nie mamy wolności robienia tego, co chcemy robić. “To nie byłoby praktyczne”, wierzymy, “aby przedkładać zabawę nad pracę”. Wyobrażamy sobie utratę naszej pracy, bankructwo, koniec na ulicy. To, iż zabawa może być produktywna, bez świadomego podporządkowania jej produktywności rzadko jesteśmy w stanie sobie uświadomić, a nawet wtedy przyznajemy ten przywilej tym nielicznym szczęśliwcom, artystom i geniuszom, którzy mogą robić to, co kochają. Ale ta logika stoi na głowie. Geniusz jest rezultatem robienia tego, co się kocha, a nie tegoż wymogiem. Problem oczywiście tkwi w odkryciu co To jest. Temu ma służyć właśnie dzieciństwo, ale nasza kultura zamieniła je w przeciwieństwo. Kiedy jesteśmy już tak doszczętnie złamani, iż nie wiemy nawet co kochamy, jedyną drogą z tej pułapki jest , na początku, zaprzestać robić to czego nie kochamy, przez jakiś czas nie robić nic. To jest przekaz zakodowany w biblijnej Księdze Wyjścia, w której dzieci Izraela, po ucieczce z domu niewoli, musiały wędrować po pustyni przez czterdzieści lat zanim odnalazły krainę mleka i miodu. Podobnie my, musimy obalić dyktaturę produktywności i pozwolić sobie na włóczęgę, aby odnaleźć szczęście.

 

Charles Eisenstein, “Ascent of Humanity” ( 2007 )

 

 

 

 

 

Leave a Reply

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.