światosław / tales from the world

archive for

October, 2012

 

 

not really a destination, definitely important station.

Festival in Ajmer is about to start, but we need some rest first.

***

tak naprawdę to żaden cel, kolejny przystanek na niekończącej się drodze. Festiwal w Ajmer powoli się rozkręca,

ale my musimy najpierw nieco odsapnąć.

 

 

 

 

 

arrival in Ajmer / u celu

 

 

 

 

 

 

When we travel through physical space , the story being told carries us through the space of myth, Fakirs are masters of story, narration from parallel, spiritual world, in which what we call facts and chronology does not really matter,  has this happened yesterday or 500 years ago, perhaps we are surrounded by neverending residential towers and concrete , but in their world we travel through dense forest and instead of speeding trucks the real danger are predatory animals. I am in fairy tale that I only read about before, finally I made it through to the world of baron Munchhausen. Parables that remind teaching of Jesus, long tales, repetitions and rhetoric in archaic style, “and there were tigers there, and lions and wild pigs”…” tomorrow we enter the land of dangerous tiger”… ” Gharib ( Poor ) Nawaz says – if you have one chapati, and there is two of you, share it in two pieces, if you are four, share in four, if there is eight, share for eight” …” Blessed are those who have nothing”, … Another fakir telling me  ” I am one piece, dunya , the material world does not matter at all”

 

***

 

Kiedy przemierzamy fizyczną przestrzeń, snute opowieści niosą nas przez przestrzeń mitu.  Fakirzy to mistrzowie opowieści, narracji z równoległego, duchowego świata, w którym to co nazywamy faktami czy chronologią ma drugorzędne znaczenie, czy zdarzyło się wczoraj czy 500 lat temu, być może otaczają nas bloki i beton ale w ich świecie wędrujemy przez gęsty las a zamiast ciężarówek zagrażają nam niebezpieczne zwierzęta. Jestem w bajce o której dotychczas tylko czytałem,  nareszcie dotarłem do świata barona Munhausena. Przypowieści niczym z gawędy Jezusa, długie historie, wiele retoryki, powtórzeń w archaicznym stylu, “i były tam tygrysy, i lwy i dzikie świnie”, … “jutro wejdziemy w krainę “dangerous tiger”… Gharib ( Biedny ) Nawaz mówi – jak masz jedno chapati, i jest was dwóch, podziel je na dwie części, jeśli jest was czterech, podziel na cztery, jeśli ośmiu, na osiem…” …”Błogosławieni którzy nic nie mają”…. Kolejny z fakirów – “I am one piece – jestem jednym kawałkiem” . On rezygnuje ze świata ułudy , z całej “dunya”, to co materialnie nie ma znaczenia…

 

 

 

 

 

 

maharajas / królowie żebracy

October 10th, 2012

 

“One of them was hailed by a large crowd when he entered a town; they tried to accompany the great saint; but on the road he publicly started urinating in an unlawful way so that all of them left him and no longer believed in his high spiritual rank”

 

***

 

“Jeden z nich wywyższony był przez wielki tłum kiedy wkroczyli do miasta, chcieli podążać za nim jako wielkim świętym, ale ten na drodze zaczął przy wszystkich mocz oddawać i wszyscy go opuścili i nikt już nie wierzył w jego duchową wielkość”

 

 

 

 

To be laughed upon, to be feared, ridiculed, to step out of the usual and accepted, to live on the edge, by the fence with the dogs.  The essential concept that governs lifes of thousands of fakirs of South Asia is malamitiyya, the path of blame. It means hiding of piety, of spiritual status, under disguise of actions and appearance worth contempt in the eyes of those who focus on external,  “to keep the majestic substance of the Malamati soul hidden from jealous eyes of fallen and decadent men”.  That is why many Sufis have been and still are targeted by extremists, by the radicals who preach their high values and want to impose them on others. They have not only been ridiculed but often martyred. They smoke weed, sleep in the cementeries, joke, mock the authority, title each other maharaja, adorn with cheap jewellery and build hierarchy of beggars. The sense of humour, the laughter wrinkles, this is perhaps the most distinguishing trait, what makes them different from many sour faced men of the mosque.

 

***

 

Być wyśmiewanym, być powodem żartów, pogardy, strachu, wykroczyć poza to co zwyczajne, akceptowane i uznawane, żyć na krawędzi, pod płotem z psami. Jedna z najważniejszych idei która rządzi życiem tysięcy radykalnych muzułmańskich mistyków południowej Azji to malamatiyya, ścieżka winy. Oznacza ona ukrywanie pobożności, duchowego rozwoju pod przebraniem czynów i wyglądu wartego pogardy w oczach tych , którzy koncentrują się na zewnętrznych pozorach, aby, jak mówi o tym Ibn Arabi, “ukryć wspaniałą istotę duszy Malamati przed spojrzeniem upadłych”. Dlatego właśnie wielu sufi było i wciąż jest na celowniku religijnych hipokrytów, zawziętych radykałów którzy wciąż głoszą swoje wysokie wartości i chcą zmusić innych do ich kopiowania. Fakirzy są nie tylko obiektem żartów ale i prześladowań, na wsiach Bengalu czy Pakistanu zdarzają się wciąż lincze.  Palą konopie, śpią na cmentarzach, żartują, wyśmiewają tych co dzierżą władzę, parodiują jej insygnia tytułują się nawzajem maharadżami i tworzą alternatywną hierarchię żebraków. Poczucie humoru, zmarszczki od śmiechu, to być może najbardziej odróżniające ich cechy od ponurej powagi wielu ze stałych bywalców meczetu.

 

 

 

 

As they never join the official Muslim prayers, and as they cook langar, free food for the poor, they remind me in some way of “Food Not Bombs” activists or some other of my punk friends from Europe who step outside the society of decency, but do more with no hope for reward than those who look down upon them.

 

***

 

Moi towarszysze podróży nie przestrzegają tradycyjnych wymogów codziennej modlitwy, nie interesuje ich meczet, gotują za to langar, posiłek dla biednych, czy dla każdego kto ma akurat ochotę, i przypominają mi w tym znanych z Polski aktywistów “Jedzenia zamiast Bomb”, czy innych punkowych przyjaciół, którzy opuścili społeczeństwo pozorów i przyzwoitości ale często robią więcej dla innych bez oczekiwania jakiejkolwiek nagrody niż ci którzy patrzą na nich z góry.

 

 

 

In fact, this is the theme often mentioned by Peter Lamborn Wilson, philosopher sympathizing with alterglobalist movement, also known as Hakim Bey , who also explores the world of Sufism. He suggest that the biggest weakness of the counterculture movement so accurate in its criticism of existing system, but unable to present coherent alternative, is the lack of spiritual grounding. the ability to combine rebellion and positive solution.

 

***

 

Ten motyw radykalnej duchowości jest zresztą często poruszany przez Petera Lamborn Wilsona, filozofa sympatyzującego z ruchem alterglobalistycznym, znanego także jako Hakim Bey z powodu swoich eksploracji świata sufizmu. Sugeruje on, że najwiekszą słabością kontrkulturowego ruchu, tak celnie krytykującego istniejący system, ale niezdolnego do prezentacji spójnej alternatywy, jest brak duchowego pierwiastka, umiejętności połączenia rebelii i pozytywnych rozwiązań.

 

 

 

From the tattered notebook I carried on this journey I present you a short note and some of Maharajas I met :

“Love, brotherhood, service, respect, trust, belonging to the outcasts, common camp at the backsides , far from official entrance, sharing each Sprite, street level, beggar style, beggar-kings”

 

***

 

Ze swojego zniszczonego notesu z tej podróży na koniec zamieszczam tu krótką notkę i paru z prawdziwych maharadżów jakich spotkałem :

” Miłość, braterstwo, służba, respekt, zaufanie, przynależność do outsiderów, wspólne obozowanie na tyłach dargi, dzielenie się Spritem, na poziomie ulicy, jak żebracy, czasem żebracy, z respektem, żebrak-king ( maharaj )”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

natty never get weary

October 9th, 2012

 

 

Always forward, never backward. Pictures from the journey to the centre /  Obrazki z podróży do centrum. Z fakirami przez północne Indie.

 

 

 

rhytm / rytm

October 4th, 2012

 

 

 

 

 

 

Pilgrimage with the fakirs. Delhi to Ajmer, May 2012. /  Pielgrzymka z fakirami. Z Delhi do Adżmer, Maj 2012.

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

Getting close / Jesteśmy już blisko

 

 

 

 

 

 

In the long and rich tradition of spiritual wandering across lands and centuries there were many ascetic vagabonds who swore an oath never to spend more than two nights in a row in one place. Constant movement and constant change. It is through the road and on the road that we learn and grow, and because everything what is outside is also inside, the journey in physical world and journey within are two sides of the same coin.

***

W długiej i bogatej tradycji duchowych wędrówek przez ziemie i stulecia jest wiele przykładów grup ascetycznych włóczęgów, których przysięga, postanowienie czy nakaz nauczyciela wzbraniał od nocowania więcej niż dwie noce pod rząd w tym samym miejscu. Ciągły ruch i ciągła zmiana. To poprzez drogę i na drodze uczymy się i dojrzewamy, a ponieważ to wszystko co jest na zewnątrz jest też wewnątrz, podróż w fizycznym świecie i podróż wewnętrzna to dwie strony tej samej monety.

 

 

 

Tariqa means path, and it is one of most  important concepts in Sufi philosophy. It is also how Sufis are divided,  they belong to one of the tariqas, but perhaps division is not the best word here, because all paths lead to common destination. When we walk together towards Ajmer, even here, there are people whose style is to run in front , chanting glory of qalandars, others who stay behind, they join together in units as in some kind of spiritual army, with their own colour of banners, their own style. There are some cycling, some on rickshaws, some fakirs are even travelling with their own horse. There are others at this time who travel to the same destination by trains, cars, buses. Some walk from Kolkata, some come from villages of Rajasthan. Each their own way, beauty of diversity. Do not force your brother to don your costume, to become the same as you, do not judge, you will never fully know him, look inside yourself. Not only hardcore Muslim could soften their hearts with this hadith :  there are as many paths to God as there are souls on earth.

 

***

 

Tariqa znaczy ścieżka, i jest to też jedna z najważniejszych idei w filozofii sufizmu. Na tariki, mylone z zakonami, dzieli się świat sufich, wszyscy przynależą do jakiejś szkoły, czy też drogi, wszyscy podążają jakąś ścieżką, ale wszystkie drogi prowadzą do wspólnego celu. Kiedy wędrujemy razem w stronę Ajmer, nawet tutaj są ludzie których styl to ostry atak frontowy,  szalony bieg, w rytm pieśni i okrzyków, niczym jakaś duchowa armia pod różnokolorowymi flagami, która ma też jednak maruderów, ma błaznów i proroków, porządkowych i rubasznych grubasów, wlekących sie gdzieś z tyłu. Niektórzy jadą na rowerach, inni na rykszach, jest nawet ekipa fakirów z własną bryczką. Jest wielu innych, którzy w tym samym czasie zmierzają do tego samego celu co my pociagami, autobusami, ciężarówkami. Niektórzy wędrują z Kalkuty, inni z niedalekich wiosek w Radżastanie. Każdy na swój sposób, swoją ścieżką, piękno różnorodności. Nie zmuszaj swojego brata aby zakładał twój strój, aby stawał się taki jak ty, nie oceniaj go, bo nigdy nie będziesz go w pełni znał, spójrz lepiej w głąb siebie. Nie tylko zawzięci muzułmańscy ortodoksi mogliby zmiękczyć swoje serca idąc za tym hadisem : “Jest tyle ścieżek do Boga ile ludzkich dusz na ziemi”.

 

 

 

 

 

 

 

 

- What is your religion? Are you Muslim?

- I am Adam

 

This is conversation I had many times. There was no need for further explanation, no convincing about superiority of this belief or that belief, just a smile, and joy, high fives and understanding. These are all people that know, they are all Adam.

 

***

- Jaka jest twoja religia ? Jesteś muzułmaninem?

- Jestem Adam

 

To była częsta rozmowa w tej podróży. Nie było potrzeby dalszych tłumaczeń, męczących ideologicznych dyskusji, o wyższości tej wiary, tamtych przekonań, jedynie uśmiechy, radość, porozumiewawcze spojrzenia między pytającymi, przybijanie piony i zrozumienie. To ludzie którzy wiedzą, każdy z nich to Adam.

 

 

 

 

***

 

 

***

 

 

***

 

 

 

When this poor boy couldn’t take the heat and tiredness anymore and collapsed, there was his mates rushing to help him. We were walking just behind so some people came shouting to me – quick ! sandals ! give us your sandals! There was no time for explanation, so I did, and it helped. He regained consciousness and we had something to joke about for the rest of the journey.

 

***

 

Kiedy ten chłopak nie wytrzymał upału i zmęczenia i zemdlał na drodze, jego przyjaciele rzucili się na pomoc. Maszerowaliśmy tuz za nimi więc podbiegli do mnie krzycząc – szybko ! sandały, daj swoje sandały ! Nie było czasu na wyjaśnienia , więc ściągnałem je z brudnych stóp, no i pomogło. Odzyskał świadomość, obficie je śliniąc przy okazji, a my mieliśmy materiał do żartów na resztę podróży.

 

 

 

 

“96 degrees in the shade”

October 1st, 2012

 

 

96 degrees in the shade
real hot in the shade

 

***

96 stopni w cieniu
cholernie gorąco w cieniu

 

 

 

 

I started my travels in far away lands and mental landscapes around 10 years ago, cycling around Jamaica, young boy in love with Rastafari culture. It was my first encounter with tropical heat, with the thickness of humid air when storm comes, with burning, unforgiving sun. I guess it is a full circle now when I walk with another bunch of dreadlocked, ganja smoking mystics in another background, and I think about great reggae piece by Third World, song called “96 degrees in the shade”. It is not a song about beach life, and we are not on holidays.

 

***

Rozpocząłem swoje podróże po dalekich krajach i mentalnych krajobrazach ponad 10 lat temu, włócząc się po Jamajce na rowerze, młody chłopak zakochany w rastafariańskiej filozofii. Było to moje pierwsze spotkanie z tropikalnym gorącem, z tym gęstym, wilgotnym powietrzem przed nadejściem burzy, z palącym, bezlitosnym słońcem. Myślę, że zatoczyłem teraz pełen krąg, teraz kiedy idę z bandą innych dredziarzy, palących zioło mistyków przez inne tło innej kultury, i przypominam sobie klasyk reggae, kawałek Third World, “96 stopni w cieniu”. “96 degrees in the shade” to nie jest piosenka o plażowych problemach, a my nie jesteśmy na wakacjach.

 

 

 

***

 

 

 

***

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.