światosław / tales from the world

Posts tagged:

shipibo

طريقت

December 29th, 2016

 

“I know the path. It is straight and narrow. It is like the edge of a sword. I rejoice to walk on it. I weep when I slip. God’s word is: ‘He who strives never perishes.’ I have implicit faith in that promise. Though, therefore, from my weakness I fail a thousand times, I will not lose faith, but hope that I shall see the Light when the flesh has been brought under perfect subjection, as some day it must.

 

 

Znam ścieżkę. Jest prosta i wąska. Jest jak ostrze miecza. Cieszę się idąc nią. Płaczę, kiedy się potykam. Słowo Boga jest takie ” Ten który próbuje nigdy nie zginie”. Mam wewnętrzną wiarę w tą obietnice. A zatem, chociaż w mej słabości upadam po tysiąc razy, nie stracę wiary, ale będę miał nadzieję, iż ujrzę światło kiedy ciało zostanie już w pełni okiełznane, jak pewnego dnia musi się stać.”

 
(YI, 17-6-1926, p215) /// The Mind of Mahatma Gandhi

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Another journey for transformation, healing, self-understaning and love. With sadness and deep shadow cast upon present and future, hard lesson in accepting the fate and understanding reasons. High price paid, remorse and burdened conscience, hopefully the benefits reaped by some will in the end bring the balance, justice and happiness for all, so that I can still believe, what goes around, comes around.

Photos from journeys through forests and rivers of Amazonia, in search of local healers 0f body and soul and from a plant diet with Shipibo shamans near Pucallpa, Peru.

 

 

Kolejna podróż w poszukiwaniu przemiany, uzdrowienia, samozrozumienia i miłości, dla, mam nadzieję, większości jej uczestników. Wszystko w cieniu smutku i głębokiego cienia rzucanego na teraz i niepewną przyszłość, ciężka lekcja akceptacji losu, zrozumienia przyczyn. Wysoka cena, żal i ciężkie sumienie z powodu historii o której nie mogę teraz nawet opowiadać, oby korzyści i dobro zebrane przez wielu pomogły przywrócić równowagę, sprawiedliwość i szczęście, tak bym mógł wierzyć nadal, iż dobro zasiane dobrem wraca.

Zdjęcia z podróży poprzez lasy i rzeki Amazonii, w poszukiwaniu lokalnych uzdrawiaczy ciała i duszy, oraz z roślinnej diety z szamankami Shipibo niedaleko Pucallpy, w Peru.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Trafiłem w to miejsce w dośc nietypowy sposób, chociaż na tym etapie mojej pracy z ayahuaską takie sformułowanie jest już chyba bardziej retorycznym chwytem.

Płynąłem łodzią z Puerto Nanay do Padrecocha, bo tego dnia, jak byłem przekonany i poinformowany, miało być picie u Jungle Jenny. Więcej o tej Australijce później, bo jak się okazało picie przełożono na później. Tymczasem w łodzi nawiązałem konwersację z dwoma sympatycznymi paniami siedzącymi obok, paniami, które podejrzewałbym o wszystko tylko nie psychodeliczne zainteresowania, więc tłumaczyłem im powód swojej podróży w sposób łopatologiczny raczej. One, słysząc o projekcie mojego przewodnika poleciły mi Javiera, innego, rzekomo niezłego szamana jaki też działa na półwyspie, i u niego pije się właśnie dzisiaj. Ponieważ byłem już umówiony z Jenny, zanotowałem namiary, na tak zwane “potem”.

Tymczasem los pokierował sprawą tak, iż akcja u Jenny została odwołana i chwilę później siedziałem w rikszy gnającej przez ciemny las, licząc że załapię się na wieczorek u Javiera. Jakie było moje tam zdziwienie .. i kogo ja widzę. Czasem kobiet trzeba słuchać uważniej ( albo to one muszą się wyraźniej wypowiadać ).

 

 

I ended up in this place in quite unusual way, although perhaps at this stage of my work with medicine I should be conscious that such introduction is just storytelling trick, what is usual and unsual after all.

I was on a boat from Puerto Nanay to Padrecocha, because that day, as I was convinced and informed, there was going to be drinking session at Jungle Jenny. There will more here about that Australian later, because later it was when they told me we are going to drink. Meanwhile in the boat I struck conversation with two friendly ladies sitting nearby, ladies who I would judge anything but psychonauts, so I explained to them reason of my voyage in very simple terms. They, after having heard about my ayahuasca shamans guide, recommended to me another, as people say, decent ayahuasquero, by the name of Javier. He also operates near to Padrecocha and his drinking day is also today. However, as I already had appointment with Jenny and her Bora shaman, I just wrote down the name, for “later”.

Apparently the fate chose otherwise, Jenny’s session had been cancelled and short time after I was in a moto-rickshaw speeding across dark forest and hoping I can still make it to the evening ceremony at Javier’s. How surprised I was – who do I see – when I got there. Perhaps women should be listened to more carefully ( or perhaps they should speak clearer ).

 

 

 

 

Moje towarzyszki z łodzi były gotowe do picia, jak się okazało nie po raz pierwszy, a ja zapoznałem się z ekipą.

 

 

My boat companions were ready for drinking, as it turned out, not their first time, and I was introduced to the crew.

 

 

 

 

 

 

 

Dużym atutem Spiritual Dimensions, bo tak nazywa się ośrodek prowadzony przez Javiera Arevalo, jest to, że nie działa on sam. Poza asystentem na ceremoniach ( chociaż nie wiem czy zawsze i na wszystkich ) są obecne też szamanki Shipibo, Celia i Angela. Jedna rzecz, to moje i nie tylko moje zakochanie w icaros tego plemienia, inna, że kobieca energia jest w tym szamańskim światku rzadkością i cennym dobrem, wnosi inną jakość do sesji, dodatkowo poczucie bezpieczeństwa dla niepozbawionych nieraz traum związanych z seksualnością pacjentek szukających zaufanego i zaufania nie nadużywającego szamana.

W moim wypadku oczywiście decydowała radość z icaros ale także i ogólna sympatia jaką do Shipibo mam. Szybko ustaliliśmy wspólnych znajomych z Pucalpy, szybko posypały się żarty. Ta wesołość łatwo pojawiająca się zarówno u Javiera jak i zwykle bardziej wycofanych rdzennych jego towarzyszek była dla mnie dobrą wizytówką tego miejsca

Zaczęliśmy niedługo potem.

 

 

Big advantage of “Spiritual Dimensions”, for that is the name of Javier’s Arevalo center, is the fact that the guy is not working on his own. Besides his assistant, at the ceremonies ( although I am not sure if always ) he is accompanied by Shipibo curanderas, Celia and Angela. One thing is my adoration for icaros of this tribe, another is that female energy is in this shamanic world rare and precious good, it brings another quality to the session and the feeling of safety for female patients often traumatized by sexual issues, seeking a trustworthy healer.

In my case of course it was the joy to hear icaros that dominated, but also general sympathy I have for Shipibo. We quickly established common acquaintances from Pucalpa, some jokes followed. This joyfulness easily appearing in Javier and his usually more reserved indigenous companions was for me a good omen.

We started soon afterwards.

 

 

 

 

Because there were three of them, leading this ceremony, they could work almost non stop, there was one icaro after another, be it Quechua or Spanish from Javier, or enchanting melodies from the ladies. Sometimes I actually wished for a break and some silence, but most of time I really enjoyed the vibe. There was 6 “patients”, including me, so such numbers guaranteed that everyone got served well – especially the girl on my right who seemed to have difficult time. I did not need special care. That night I had no deep visions, but felt very uplifted, with lots of energy. I couldn’t stay still on my mattress. Half of the session I spent dancing to the icaros, enjoying my shaky, dizzy steps, moving back and forward to the rhythm, almost falling down once in a while, but all in tune with the mad dance routine, barefoot, super-sensible, transforming words and melodies into movement and space navigation in the moonlit maloca.

There is a stress on participation in Spiritual Dimensions, for people who stay on longer retreats, there are workshops designed in order to get to them to co-create experience rather that just be passive receiver. This is in addition to all the usual plant baths and dietas. I feel this bonus is very important, it makes people take charge of their destiny and course of their feeling and not just relay on healer, or worse, guru, as some see the shamans they work with.

So I find it amusing that after my energetic night, the next day, the icaro I was given to learn with the rest of the group, was called “danza guerrera”.

 

 

Ponieważ była ich trójka prowadzących, mogli pracować niemal bez przerwy, jedno icaro za drugim, czy to Quechua lub po hiszpańsku od Javiera czy też zaczarowane melodie od pań Shipibo. Czasem nawet miałem nadzieję na przerwę i chwilę ciszy, ale większość nocy wibracja była wspaniała. Było sześciu “pacjentów”, mnie wliczając, taka proporcja gwarantowała, że każdy zostanie dobrze obsłużony, zwłaszcza dziewczyna leżąca po mojej prawej, która przechodziła chyba ciężkie wyboje. Ja nie potrzebowałem szczególnej opieki. Tej nocy nie miałem jakiś głębokich wizji, ale czułem się bardzo nakręcony, z masą lekkiej energii. Nie mogłem uleżeć na swoim materacu. Połowę sesji spędziłem tańcząc do icaros, bawiąc się swoim trzesącym, chyboczącym, niestabilnym krokiem, ruszając się w te i wewte do psychodelicznego rytmu, niemal upadając co jakiś czas ale nawet i ten “błąd” do rytmu, w harmonii z szalonym, upośledzonym tańcem na bosaka, super wrażliwym, przetwarzającym słowa i melodie na ruch i nawigacje przestrzeni po oświetlonej księżycem maloce.
W “Spiritual Dimensions” jest nacisk na współuczestniczenie, dla ludzi którzy zostają na dłuższych pobytach, przeznaczone są warsztaty zaprojektowane aby wciągnąć ich do współtworzenia doświadczenia, wyrwać ze stanu pasywnego odbiorcy. Ten bonus jest moim zdaniem bardzo ważny, pozwala czującym się chorzy zdobyć wpływ na swoje przeznaczenie i oczywiście na swoje samopoczucie, zamiast uzależniać się od uzdrowiciela, czy jeszcze gorzej, guru, jak niektórzy postrzegają szamanów, którym chcą się poddać.
Zabawnym jest ( a widzę to dopiero teraz przeglądając zdjęcia ) jest to, że następnego dnia, po swojej tanecznej nocy otrzymałem do nauki , razem z innymi, icaro zatytułowane “danza guerrera”.

 

 

 

 

Interesting events followed when I thought it is all over that night. I was laying a bit in bliss, long after the session was finished until suddenly I realized that maloca is empty and everyone gone, back in their huts. OK, so I am off too. Well, not that simple. Where is left, where is right, what is going on. This state in Spanish is called mareado – something like “drunk”, but in this special ayahuasca way.Additionally, I was foolish enough to take off my contact lenses, and the moon vicious enough to hide herself.
I was convinced that I know which way is to my hut, but it was illusion. Grounds of this center are quite large, but after all it is all a giant clearing in thick forest, and this forest started to look at me. In the beginning I carelessly stumbled around, falling into some bushes or spines, but what I began to feel-sense-see on the edge of the jungle froze me with fear and brought the awareness of seriousness of situation. I had to gather my wits again and again, keep focusing on reality and keep in mind warnings I heard so often from many shamans – in this state, forest is not your friend.
It took long time and many trials. In the meantime I ended up in some other house, with some strange people who proposed me to sleep with them, but I insisted on finding my own place, and what that involved, further wandering in the dark.
Mudded, tired, happy. Finally, my bed, candle, spirits behind. Deep sleep. Next day I woke up in garden of paradise and calm feeling of paradise. What more do I need?

 

 

Ciekawa rzecz miała miejsce, kiedy myślałem, że jest już po wszystkim. Poleżałem sobie w błogości długo po zakończeniu sesji, aż nagle uświadomiłem sobie, że maloka jest już pusta, wszyscy się ewakuowali do swych chatek. Dobra, ja też idę. Ha, to nie takie proste. Gdzie jest prawo, gdzie lewo, co tu się dzieje. Ten stan po hiszpańsku określa się słowem mareado – coś w stylu pijany, ale w ten specyficzny ayahuaskowy sposób. Dodatkowo, coś mnie podkusiło wcześniej by ściągnąć soczewki, a księżyc postanowił się już schować.
Byłem przekonany, że wiem w którą stronę jest mój domek, okazało się to iluzją. Teren Javiera jest dość spory, ale w gruncie rzeczy to wielka polana wycięta z gęstego lasu, i las ten zaczął w moją stronę patrzeć. Na początku beztrosko się zataczałem, wpadając na jakieś krzaki i kolce, ale to co zacząłem czuć-widzieć na brzegu lasu zmroziło mnie i przywróciło powagę sytuacji. Nagle musiałem zebrać do kupy swój porozbiegany umysł i przypomnieć sobie wielokrotne ostrzeżenia wielu szamanów – w tym stanie las nie jest twoim przyjacielem.
Długo to trwało i wiele prób zajęło. Po drodze wylądowałem w czyjejś chacie, z dziwnymi ludźmi którzy proponowali mi spanie tam, ale uparłem się na powrót do siebie, a co za tym idzie, dalsze błądzenie.
Zabłocony, zmęczony, szczęśliwy. W końcu łóżeczko, świeca, duchy w tyle. Głęboki sen. Następnego dnia obudziłem się w rajskim ogrodzie, w rajskim stanie, o co więcej chodzi…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Aby dotrzeć tutaj, za parę soli wskoczyć należy w collectivo, łódź z Puerto Nanay do Padrecocha. Kiedy dotrzecie na miejsce, w porcie pytać rykszarzy o Javiera. “Spiritual Dimensions” jest mocno na uboczu, więc trzeba się liczyć z opłatą 10 soli za przejazd. Javier Arevalo, szef, jest dostępny pod mailem javierarevalo@yahoo.es , i poza pracą w Peru bywa też na gościnnych występach w Europie, zwłaszcza w Chorwacji. Szczegóły wszelakie na stronie ośrodka : http://www.spiritualdimensions.org

To reach here, you must jump on collectivo boat in Puerto Nanay, heading to Padrecocha. Once there, ask moto-rickshaw drivers for Javier, “Spiritual Dimensions”, which is quite remote, so you should pay 10 soles at least. Javier Arevalo is the boss, and can be reached at javierarevalo@yahoo.es, besides working home he also sometimes travels to Europe, especially Croatia. All the details on the centre’s website : http://www.spiritualdimensions.org

 

 

 

love icaro / miłosne zaklęcie

February 13th, 2014

I still hesitate to continue my ayahuasceros guide in this form, information and photos, as some things I would be writing here about will not be taken seriously by those who never experienced them, even if they were known to your grand-grand-grand mothers, for generations preparing magic love potions and spells, some of which may have helped to start the chain that made your life happen.

There is love magic, there are songs that can bind one person to another, a spell only other powerful magic can undo. Believe it or not, one day perhaps I will tell you a tale…

 

***

 

Wciąż waham się czy kontynuować mój przewodnik po ayahuaskowych szamanach w takiej formie, tekstu i zdjęć, bo część z rzeczy o których miałbym napisać wydadzą sie absurdalne i niewiarygodne tym, którzy ich nigdy nie doświadczyli, nawet jeżeli były znane ich pra-pra-prababciom, przez pokolenia przygotowującym miłosne wywary i zaklęcia, a niektóre z nich być może były początkiem łańcucha wydarzeń, który umożliwił wasze życie.

Istnieje magia miłosna, są pieśni które łączą jedną osobę z inna, zaklęcia które jedynie równie potężna magia może odczynić. Wierzcie lub nie, pewnego dnia opowiem wam historię…

 

 

 

 

 

The song below is Shipibo love icaro, magic chant for bringing a woman under spell of the one it is sung for.

 

 

Poniżej miłosne icaro śpiewane przez szamankę z plemienia Shipibo, w celu sprowadzenia oczarowania na kobietę pożądaną przez “pacjenta”.

 

 

 

ayahuasceros : ines & laura

June 24th, 2013

 

 

 

Strange is the path of magic plants, or we make it strange when we enter with our intentions. Our initial plan during this trip to Peru was to start with a ceremony in Rainbow community near Iquitos ( http://amazonarcoiris.blogspot.com/ ) , where dona Ines, reputable Shibipo shaman was working with post-hippies, new age travelers and other misfits. In the last moment before booking a flight from Lima I refreshed my Facebook and saw info about Inca festival in high mountains near Cuzco, it sounded very interesting, so I changed the plan and the images from that even soon will be posted here. But now, in the last days of my second visit to Pucallpa, and nearly in the end of the whole trip I got second chance to try my luck with dona Ines, who happened to come back home. So I met her and her daughter Laura, and arranged for a session.

 

***

 

Dziwna jest ta ścieżka magicznych roślin, albo też my czynimy ją taką, wkraczając nań ze swoimi pokrętnymi intencjami. Mój wstępny plan na tą podróż do Peru rozpoczynał ją od ceremonii w komunie Rainbow w pobliżu Iquitos, gdzie dona Ines, szanowana szamanka z plemienia Shipibo pracuje z post-hipisami, niuejdżowymi włóczęgami i innym miłym dziwactwem. W ostatniej chwili przed rezerwacją lotu z Limy odświeżyłem swojego Facebooka i zobaczyłem na nim informację o inkaskim festiwalu w górach w rejonie Cuzco, i brzmiało to na tyle interesująco, że zmieniłem plan i obrazki z tego wydarzenia wkrótce trafią tu na bloga. Teraz jednak, w ostatnich dniach mej drugiej wizyty w Pucallpie, i prawie pod koniec całej wyprawy, dostałem drugą szansę spróbować szczęścia z doną Ines, która akurat wróciła do domu z fuchy w Iquitos. Spotkałem się z nią i jej córką Laurą, i umówiliśmy się na sesję.

 

 

 

 

 

 

But then I realized I might not be able to make it for my flight in Lima if I spend last night tripping with these ladies, so I asked if we can do it one day earlier. Dona Ines said she was busy with someone already, but finally agreed for me to come too.  As it was in case before with Alejandrina, it took some time to locate where the curanderas live. After a short chat about their activities and plans I had details needed for purposes of this guide and we could proceed to the place of my last night encounter with abuela ayahuasca.  It was a home of slightly surprised American, who turned out to be hospitable and friendly, and soon enough, probably in the best conditions so far, amidst expensive indigenous arts and craft, on a comfortable mattress, I was waiting for Ines to do her chanting and serve the brew.

 

***

 

Niedługo potem uświadomiłem sobie, że mogę nie zdążyć do Limy na mój lot powrotny do Europy jeżeli spędzę ostatnią noc na gwiezdnych podróżach z tymi paniami, więc zapytałem czy możemy przesunąć to na dzień wcześniej. Dona Ines odparła, że jest już zajęta z kimś innym, ale ostatecznie zgodziła się abym do nich dołączył. Tak jak wcześniej w przypadku Alejandriny, odnalezienie miejsca gdzie szamanki mieszkają zajeło sporo czasu. Po krótkiej pogawędce na temat ich działalności i planów miałem już szczegóły potrzebne do niniejszego przewodnika i mogliśmy udać się do lokalizacji mego ostatniego spotkania z babcią ayahuaską. Był to nieźle urządzony domek pewnego lekko zdziwionego Amerykanina, który okazał się miły i gościnny, i niewiele minęło czasu gdy leżałem już na wygodnym materacu, otoczony drogim rzemiosłem i sztuką Shipibo, czekając aż Ines skończy mruczeć swe zaklęcia i zaserwuje nam wywar.

 

 

 

 

First cup, nothing. Second cup, half an hour later, very little effect, I think also falling in the category of nothing. What is going on ? The brew seems to be all right, black and thick, similar to the one I was served in Alejandrina’s hut… I had decent portion…Thoughts come  running through my head and although I would like to see them as messages from the plant, they are rather result of my own feeling of guilt. I am wasting my money, my time, I want too much, too often, I got The Message already, I should work with it, instead of trying to have it repeated in another screening at psychedelic cinema.

I am thinking and thinking, something I should not be doing, but the frustration arrives again. I drink third time, awful taste, I almost puke and know that I can’t take any more. Some effect finally comes, but fuzzy, unclear, it makes no sense. When Ines starts to chant, I enjoy it, I like moments, but still feel it is not enough. Then, at some point when she comes nearer, I ask her what can be the reason, and she talks about envidia, envy.  Although hard to understand,  clearly influenced by the brew she drank, I can make out some sense , and she seems to be very close to some of the versions of truth I carry within. She suggests it is connected to my work, to the need or greed for more,  greed of the world, of experience, to learn more, to get inside the magic in its various forms, in so many places and cultures…Well, “I can’t get no satisfaction”, but seems like dona Ines deserves respect, I do not know whether she is right about my body being poisoned, as I feel quite good in general, but she might be right with some of her other remarks.. ( or it always works like this with these seers, sometimes hit, sometimes miss, I don’t know, all I know is it is time to take a break from ayahuasca ).

 

***

 

Pierwszy kubek, nic. Drugi kubek, pół godziny później, bardzo słaby efekt, w zasadzie też wpadający do kategorii “nic”. Co się dzieje? Wywar wydaje się być w porządku, czarny i gęsty, podobny dot ego mocnego, który powalił mnie w chatce Alejandriny. Wypiłem przyzwoitą porcję… Myśli przebiegają przez moją głowę i chociaż wolałbym widzieć je jako wiadomości od rośliny, są raczej rezultatem mojego własnego poczucia winy. Tracę swój czas, tracę pieniądze, chcę zbyt wiele, za często, dostałem już Wiadomość i powinienem był pracować z nią zamiast próbować usłyszeć ją ponownie, gapić się w psychodeliczne kino…

Myślę i myślę, coś czego nie powinienem w tym momencie robić, i frustracja nadciąga ponownie. Piję po raz trzeci, okropny smak, najgorszy dotąd, prawie rzygam i wiem, że więcej już nie wmieszczę. Jakieś działanie w końcu nadchodzi, mętne, niejasne, nie wynoszę z tego sensu. Kiedy Ines zaczyna śpiewać, podoba mi się to, podobają mi się chwile, ale ciągle czuję że to nie dosyć. Wówczas, w którymś momencie zbliża się do mnie a ja pytam co może być przyczyną i słyszę o envidia, zazdrości. Chociaż trudno ją zrozumieć, ja i ona również pod wpływem wypitej substancji, jednak wygrzebuję trochę sensu i to co mówi jest ciekawie blisko jednej z wersji prawdy jakie noszę w sobie. Sugeruje, że problem łączy się z moim zajęciem, z potrzebą czy chciwością więcej, chciwością świata, doświadczenia, nauczenia się więcej, wejścia w światy magii w różnych ich odsłonach, w tylu miejscach i kulturach… Cóż, “I can’t get no satisfaction”, ale wydaję się że dona Ines zasługuje na szacunek, nie wiem czy ma rację mówiąc że moje ciało jest zatrutę ( a dokładnie “brudne” , ha, ha ) bo czuję się ogólnie nieźle, ale chyba trafiła z niektórymi innymi spostrzeżeniami. ( a może zawsze to działa tak z tymi jasnowidzami, czasem trafiają, czasem pudłują, no nie wiem, jedno za to wiem, czas na małą przerwę od ayahuaski ).

 

 

Everything ends quite early, perhaps around midnight. Feeling of disappointment disappears during a crazy night ride through the town with the nephew of my curandera, that tattooed youngster is speeding like madman, carrying me in the back of his rickshaw still tripping, through bumpy roads of Yarinacocha, towards dona Ines home. I spit out ancient Polish “kurwa” spells and they protect me so finally we reach, and I get to rest in a strange shack inhabited by a guy that seems to be shaman’s husband. It is filled with weirdness, but, to quote mr. Thompson, ” it never got weird enough for me” ( yet ). So I do not give up, it is only a break, folks.

 

***

 

Wszystko kończy się dość wcześnie, około północy. Uczucie rozczarowania wywiewa mi z głowy szalona nocna jazda przez miasto z siostrzeńcem mojej curandery, ten wytatuowany nastolatek gna jak opętany wioząc mnie swą rykszą ciągle poskładanego od napitku, poprzez wyboiste uliczki Yarinakoczy, w stronę domu pani Ines. Wypluwam starożytne polskie “kurwy” osłonne i najwyraźniej chronią mnie bo wreszcie dojeżdżamy i mogę odpocząć w dziwnej chatce zamieszkałej przez pana, który chyba jest mężem szamanki. Jest wypełniona dziwactwem, ale, aby zacytować niejakiego H. Thompsona, “nigdy nie było dla mnie dość dziwacznie” ( jak dotąd ). Więc nie poddaję się , to tylko przerwa, moi drodzy.

 

 

 

 

Some facts : dona Ines ( 35 years of experience ) and her daughter, dona Laura ( more than 10 years of working as curandera ) can be contacted by mobile phone ( 943826631 ) or by email of Denis Lopez Sanchez, Laura’s brother ( denis4_0@hotmail.com ). They have just formed an organization called Associacion de Agentes Communitarios en Salud Intercultural, to help in interaction with government, and finish building their small centre in Yarinacocha, where they already have small maloca for ceremonies and are constructing more huts for people who want to come to do diets. A single session costs here usual 100 soles per person, shortest 8 or 10 days long diets 1000 soles, and 1 month 2000 soles. You can also ask guys from Arco Iris community near Iquitos  ( http://amazonarcoiris.blogspot.com/ ) when is the next chance to work with dona Ines. Good luck !

 

***

 

Parę faktów : dona Ines ( 35 lat doświadczenia ) i jej córka, dona Laura ( ponad 10 lat pracy jako curandera ) są dostępne pod numerem telefonu : 943826631  albo emailem Denisa Lopez Sanchez, brata Laury : denis4_0@hotmail.com . Właśnie założyli organizację Associacion de Agentes Communitarios en Salud Intercultural, która ma im pomóc w kontaktach z władzami oraz w ukończeniu budowy ich małego ośrodka w Yarinakoczy, gdzie mają już małą malokę do ceremonii i budują więcej chatek dla ludzi którzy chcieliby przyjechać na diety. Pojedyncza sesja z paniami kosztuje zwyczajowe 100 soli od osoby, najkrótsze 8 lub 10 dniowe diety z wybranymi roślinami to 1000 soli a całomiesięczne 2000 soli. Można także pytać ekipę z komuny Arco Iris koło Iquitos ( http://amazonarcoiris.blogspot.com/ ) kiedy będzie następna okazja pracować z panią Ines. Powodzenia !

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Images from days in Santa Rosa de Dinamarca, Holy Rose from Denmark, home of Shipibo Indians and ayahuasca.

 

***

 

Obrazki z dni w Santa Rosa de Dinamarca, Świętej Róży z Danii, domu ayahuaskerów z plemienia Shipibo.

 

 

 

 

 

 

(…) We watched for a few moments, and it became like a vast mushroom cloud—the aftermath of a thermonuclear blast. The impression was very startling, and Ev recalled to me Dennis’s words with regard to Stropharia cubensis. He said that it was the mushroom at the end of history. To him the shape of the atomic cloud was a physical and biophysical pun on the transformative powers of the Strophariad and its eruption into human history.

 

( “True hallucinations”, Terence McKenna )

 

***

 

(…) Patrzyliśmy przez parę chwil i uformowało się w ogromną chmurę grzybową – jak efekt termonuklearnej eksplozji. Wrażenie było piorunujące, i Ev przypomniała mi słowa Dennisa odnośnie Stropharii cubensis.  Powiedział, że jest to grzyb na końcu historii. Dla niego kształt atomowej chmury był fizyczną i biofizyczną zagadką o transformującej mocy Strophariad i jej erupcji w ludzką historię.

 

(“Prawdziwe halucynacje”, Terence McKenna, Okultura,  2013 )

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ayahuasceros : santa rosa

June 16th, 2013

So we left Pucallpa, to be away from the city, and closer to the jungle, to learn the ways of Shipibo. Teobaldo Ochava ( 061599552 ), older shaman on his way to a series of workshops in Panama  recommended to us his former students living in a village called Santa Rosa de Dinamarca, about 4 hours away on Ukayali river. This is how we came to meet Antonio Peres Sinacay, his wife and friends, a group of wonderful Shipibo healers and singers, who during three nights carried me with their icaros into the realm of myth.

 

***

 

Postanowiliśmy opuścić Pucallpę aby być z dala od miasta i bliżej dżungli, aby sprawdzić jak TO robią Indianie Shipibo. Teobaldo Ochava ( 061599552 ), starszy szaman szykujący się do podróży do na serię ceremonii w Panamie polecił nam swoich byłych uczniów mieszkających w wioscę o przedziwnej nazwie Święta Róża z Danii, odległej o około 4 godzin łodzią po Ukajali. Tak trafiliśmy do Antonio Peres Sinacay, jego żony i przyjaciół, grupy wspaniałych uzdrawiaczy Shipibo, wspaniałych śpiewaków, którzy podczas trzech nocy poprowadzili mnie swymi icaro w krainę mitu.

 

 

 

 

 

 

Antonio is real curandero, in the traditional sense. In their village local dispensary is covered with dust. He grows and brews his own ayahuasca, as well as other medicinal plants. You can work with all of them, do learning diets, the main way into the plant world, including such powerful tools as toe, and many others which, trust me ( or not ) can cure diseases as serious as cancer.  You can learn right here in Santa Rosa, from the Shipibo , and one of those teachers who will guide you into new world and who can be definitely recommended is Antonio.

The shortest diets are two weeks long, but it really makes sense from one month upwards. Diet means you mostly eat rice and plantains, live secluded, avoid sex and contact with usual everyday life of the village, drink ayahuasca two-three times a week and work with a chosen plant. The ayahuasca is a vehicle that carries you into the plant world, and by switching off a lot of usual input of foods and other stimuli that affect your consciousness you make ground and open for the knowledge of particular plant. It will talk to you by way of visions and the change of your usual perception, and you will have a chance to access its world. If that seems bullshit, simply eat some fish and play with village kids, the shamans are not missionaries, you need to want to learn yourself.

 

***

 

Antonio to prawdziwy curandero, czyli uzdrowiciel, w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. W ich wioskowej aptece jest głównie kurz i pajęczyny. Uprawia i warzy własną ayahuaskę, uprawia także inne lecznicze rośliny. Możecie przyjechać pracować z każdą z nich, uczyć się ich poprzez diety, będące główną bramą do świata roślin, w tym tak potężnych jak toe ( datura ). Ale uwaga, mowa tu o tak zwanych rzeczach niemożliwych, więc nie wiem jak bedzie wyglądać moja wiarygodność jeśli napiszę, że można tu nauczyć się jak używać roślin leczących na przykład raka. Niemożliwe jest możliwe na przykład właśnie w Santa Rosa, pod opieką Shipibo, i jednym z tych nauczycieli, którzy wprowadzić was mogą do tego nowego świata , i którego z pewnością można polecić, jest właśnie Antonio.

Najkrótsze diety trwają dwa tygodnie, ale sens mają te miesięczne i dłuższe. Dieta oznacza, że je się głównie ryż i banany,  żyje w odosobnieniu, unika seksu i kontaktu ze zwykłym, codziennym życiem wioski, pije ayahuaskę dwa-trzy razy w tygodniu i pracuje z wybraną rośliną. Ayahuaska jest w pewnym sensie pojazdem, który wiezie cię w głąb roślinnego królestwa, a ty, poprzez wyłączenie zwyczajowych bodźców z jedzenia, przypraw, używek, chemii i innych czynników wpływających na świadomość przygotowujesz grunt, otwierasz się na mądrość konkretnej, wybranej rośliny. Będzie ona do ciebie mówić za pośrednictwem wizji, i zmieniać twoje zwyczajne postrzeganie, i będziesz mieć szanse na wejście do jej świata. Jeżeli uważasz to za bzdury, po prostu zjedz sobie rybę, idź popływać czy pobawić się z dzieciakami, szamani to nie misjonarze, to ty musisz chcieć nauczyć się nowego.

 

 

 

 

You can also come just for a few days, to have ceremonies in giant maloca that is constructed right in the middle of village, in the central square, not far from school. You will also be based there, under mosquito nets and in the day you can watch activities of the villagers, but they leave you alone, even kids respect your privacy, and belongings. It seemed incredible to me but no one entered unlocked maloca during days when we were there, we could leave our cameras, sleep in the afternoon while children played outside, Santa Rosa is very peaceful place and Shipibos very shanti too.

 

***

 

Można także, tak jak my, przyjechać na pare dni, na ceremonie, które odbywają się w gigantycznej maloce zbudowanej w samym środku wioski, na centralnym placu, nie za daleko od szkoły. Będziecie też tu mieszkać, we wspólnej sali, pod moskitierami, w ciągu dnia przyglądając się życiu wieśniaków, ale zostawią was w spokoju, nawet dzieci szanują tu prywatność i własność. Wydawało się to niewiarygodne, ale nikt nie wchodził nieproszony do niezamknietej maloki podczas dni które tu spędziliśmy, mogliśmy zostawić swoje aparaty, odsypiać nocne sesje gorącymi popołudniami a dzieciarnia bawiła się tuż na zewnątrz. Santa Rosa to bardzo spokojne miejsce, a Shipibo jedni z bardziej shanti ludzi jakich miałem okazję poznać.

 

 

 

At nights, when village dogs go quiet and evening meal fires are down, we sat down to drink our medicine. As mentioned above, Antonio works together with his friends, and it was simply haunting to hear them sing together. They would come when it was already dark so we could not see their faces unless mapacho or pipes were lit for a moment. There was one night when I was convinced I heard a woman chanting, and then, next day, I was told it was an old guy with that kind of voice.

Being a group, they had energy to continue much longer than single curandero would do normally, so my journeys ( I will only speak for myself and not my two travel mates ) were very rich and winding.  I could see they were working very hard, I could see how tired Antonio was the following day.

 

***

 

Nocami, kiedy wioskowe psy ucichły a wieczorne ogniska zeżarły większość drewna, siadaliśmy pić nasze lekarstwo. Jak wspomniałem wyżej, Antonio pracuje razem z przyjaciółmi, i było czymś niesamowitym słuchać ich wspólnych icaros. Schodzili się kiedy było od dawna ciemno, więc nie widzieliśmy ich twarzy, chyba że zapalali na chwile mapacho albo swe fajki. Jednej z nocy byłem przekonany, że przyszła śpiewać jakaś staruszka, a następnego dnia powiedzieli mi ze śmiechem, że to pan z takim nietypowym głosem.

Jako grupa mieli energię aby prowadzić nas dużo dłużej niż zrobiłby to pojedynczy curandero, więc moje podróże ( będę mówił tylko za siebie i nie za moich dwóch towarzyszy ) były bardzo kręte, długie i bogate. Widziałem, że pracują ciężko, widziałem jak zmęczony był Antonio następnego dnia.

 

 

I drank ayahuasca, I smoke mapacho and I was in the darkness on the crusade for light. I was sinking deeper and deeper, having years and ages pass before my eyes, layers of debris, weapons, vehicles, things, people crushed together like a multilayered cake, dusted warehouses or geological epochs, and I would be lower and lower, down and down on the journey to very roots, to beginning of time, to start of ideas, of history, meaning, laying on my mattress and at the same time laying in a ditch watching riders in snake armor pass riding to a golden battle. I was dreaming of places as real as waking life, and like in “Inception”, I would question myself how did I end up there, lucid dreaming.

I was inside my loves long gone or transformed into Sufi style feeling of separation. I would feel my body through yoga, or shrink into prenatal position overwhelmed by internal psychic disease and as away from body as possible . I was vomiting my insides out and at other times I would sing, and sing, have the words and sounds jump out of my mouth in a singing dialogue with the icaros of the Shipibo, in the compulsion of joy and strength boiling in myself. I never trusted my voice and could not overcome my inhibitions the way ayahuasca enables me these days, the way it made me riding on the sounds from the low valleys of sadness into bliss.  There were just too many to tell about, those stages and episodes of the journeys three nights long , but only if counting in linear time. I give thanks for understanding and this introduction, I bow down to these guys and feel honored to have smoked sacred tobacco with them.

 

***

 

Piłem ayahuaskę, paliłem mapacho i brnąłem w ciemności na krucjatę po światło. Zatapiałem się głębiej i głębiej, a lata i wieki stopniowo, po półkolach, przesuwały się przed moimi oczami, warstwy gruzu i blachy, karoc i koni, broni, wehikułów, rzeczy, ludzi, śpiących, zmiażdżone to wszystko w pokłady jakiejś kulturowej geologii, zakurzone ciche magazyny a ja zjeżdżam ukośną windą coraz niżej, na dół do samych korzeni, do początku czasu, początku idei, historii, znaczenia, leżąc na mym materacu i w tym samym czasie leżąc powalony w rowie, patrząc jak jeźdzcy w wężowych, skórzanych zbrojach mijają mnie jadąc na złotą bitwę. Śniłem o miejscach tak realnych jak jawa, i jak w “Incepcji” zadawałem sobie kontrolne pytanie jak sie tu znalazłem, w świadomym śnie, mój buntujący się umysł to zadawał, chcąc racjonalizować a może uważność zadawała, chcąc zapamiętac i wyciągnąć lekcje.

Byłem wewnątrz moich miłości dawno przebrzmiałych lub transmutowanych w sufickie uczucie pięknego smutku z oddzielenia. Czułem me ciało poprzez jogę i miałem siłę, a za chwilę znów nie, i kurczyłem się do prenatalnej pozycji targany psychiczną chorobą, tak nieobecny w ciele jak to tylko możliwe. Wyrzygiwałem wnętrzności aby niedługo potem śpiewać, śpiewać, patrzeć jak słowa, sylaby  dźwięki wypadają mi z paszczy w śpiewnym dialogu z icaros naszych opiekunów Shipibo, przymuszony przez radość i siłę gotujące się wewnątrz.  Nigdy nie ufałem dotąd swemu głosowi i nie umiałem przełamać zahamowań tak jak umożliwia mi to teraz ayahuasca, tak jak poniosła mnie na fali dźwięków z głębokich dolin smutku w rozkosz. Było zbyt wiele tych etapów, epizodów i wątków podróży aby o nich wszystkich opowiedzieć, i tylko według liniowego czasu minęły trzy dni.  Dziękuję za otrzymane zrozumienie i za to skromne wprowadzenie, kłaniam się nisko tym kolegom, i czuję zaszczycony, że mogłem z nimi palić święty tytoń.

 

 

 

*

 

 

*

 

 

*

 

 

 

 

One more student of Teobaldo who lives in Santa Rosa, but often works away in ayahuasca centres of Iquitos, is named after a great philosopher Diogenes.  I did not work with him as he was busy preparing for arrival of one girl coming to do her diets in Santuario de la Dieta Shipibo, retreat run by Diogenes outside of Santa Rosa, near a beautiful lake. We would talk at length and he inspired confidence, but I would first try to give job to Antonio who has less access to work with gringos than Diogenes.

 

***

 

Jeszcze jednym studentem Teobaldo, którego spotkać można w Santa Rosa ( ale i w niektórych ayahuaskowych centrach w Iquitos ) jest Diogenes.  Nie pracowałem z nim bo był zajęty przygotowaniami do przyjazdu dziewczyny gotowej na dietę w Santuario de la Dieta Shipibo, ośrodku prowadzonym przez rodzinę Diogenesa na skraju Santa Rosy, nad pięknym jeziorem. Długo rozmawialiśmy i wydawał się wzbudzac zaufanie, ale sugerowałbym najpierw spróbować dać pracę Antonio, który ma mniej możliwości lukratywnych fuch z gringo niż Diogenes.

 

 

 

Santa Rosa de Dinamarca can be accessed by by collectivo, public boat leaving from Pucallpa harbour around 8 AM daily. You need however call in advance, to make sure someone will pick you up from the place where small stream leading to the village meets Ukayali. The village has one public phone number, 061811498, when you call, ask for Antonio Peres Sinacay, and they will call him to get ready for your second call.  Another of shamans you could ask for if Antonio is not there is Carlos Barbaran Lopez.

Cost of one night with these guys is 100 soles, and your food and place to stay is included.

If you are interested in longer diets, there are options for intercambio, for example Antonio told me they are interested in someone teaching them English. But how real is this, that you must check and discuss yourself.

Diogenes has a FB page that is run by one of his family members studying in Lima : Santuario de la Dieta Shipibo

 

***

 

Do Santa Rosa de Dinamarca dotrzeć można collectivo, publiczną łodzią wyruszającą z portu w Pucallpie codziennie około 08:00 rano. Należy jednak wcześniej umówić się telefonicznie aby ktoś czekał na was w miejscu gdzie mały strumień prowadzący do wioski łączy się z Ukajali. Wioska ma jeden wspólny numer telefoniczny, 061811498, kiedy zadzwonicie, proście o Antonio Peres Sinacay, aby go zawołali i by czekał kiedy będziecie dzwonić ponownie. Innym z szamanów o którego można prosić gdyby Antonio był nieobecny jest Carlos Barbaran Lopez.

Jedna noc u tych panów kosztuje 100 soli, z wliczonym w cenę jedzeniem i miejscem do spania.

Jeżeli interesuje was dłuższy pobyt, są opcje barterowe. Antonio powiedział mi, że są na przykład chętni na naukę angielskiego. Na ile to realne, musicie sprawdzić sami i się dogadać ( po hiszpańsku albo w shipibo ).

Ośrodek Diogenesa ma konto na FB, prowadzone przez kogoś z jego rodziny studiującego w Limie : Santuario de la Dieta Shipibo

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.