światosław / tales from the world

Archive for:

Sufism / Ścieżki mistycznego islamu

 

 

Interesting theory from the field of study of human mind evolution and the evolution of religious belief is a concept of god as predator. If we realize that for , perhaps millions of years in African bush we have been much less a hunter and much more the hunted, we, the feeble creature of small posture, with no teeth, claws or strength to match carnivorous cats, then many things seem to be clearer…Why do small children of modern cities dream nightmares of being devoured, rather than run over by a car or molested by pedophiles?  Why the concept of almighty power ruling the world that is supposed to be feared? Why would he destroy his own creation? Why Jahwe prefers the flesh offering of Abel over Cain’s veggies?

What does happen when a pack of predator chases a herd, and they manage to get the one left behind, the weak one, the slower? They stop to eat it, and abandon the chase. This the primordial sacrifice of the victim, for sake of community, and it has been so through all the human history, the idea that we must sacrifice something, so often lifes, first human, then animal. But we have ceased to be victims, at least not directly. We have grown strong and big and in the process discarded the jealous God figure, our appetite has become the Almighty, the trouble is there is no one to check the limit, to say – it is done, it is enough…This is insatiable God, worse than the desert Jahwe and the irony is, the ultimate victims are the followers of this God, and not the sacrificial beings.

 

***

 

Bóg jako drapieżnik to interesująca teoria z dziedziny studiów nad ewolucją ludzkiego umysłu oraz wyobrażeń religijnych. Jeżeli zdamy sobie sprawę z nieco przemilczanej rzeczywistości naszych początków, być może nawet milionów lat spędzonych w strachu na afrykańskich płaskowyżach, podczas których byliśmy raczej ofiarą niż drapieżnikiem, słabym, małym ssakiem, bez kłów i pazurów równych uzbrojeniu drapieżnych kotów, wówczas wiele faktów dotyczących naszej psychiki może da się lepiej zrozumieć. Dlaczego malutkie dzieci współczesnych miast śnią koszmary bycia pożeranymi przez potwory, a nie takie gdzie zagrożenia to auta czy dziwni panowie z brodą? Skąd wziął się pomysł wszechmocnej siły rządzącej światem, której się trzeba obawiać, a którą obłaskawić da się ofiarą ? Dlaczego Jahwe wolał mięsne dary Abla niż warzywka od Kaina?

Co dzieje się, kiedy grupa drapieżników ściga stado, i uda im się dopaść jedną czy dwie sztuki, te które zostały w tyle, słabsze, wolniejsze? Pościg jest wstrzymany i zaczyna się uczta. To jest pierwotna ofiara, jednostka dla społeczności, dla reszty, i tak było przez całą ludzką historię, ten pomysł że musimy poświęcić coś ważnego Ciemnemu Bogu, tak często życie, najpierw ludzkie, potem zwierzęce. Ale w międzyczasie przestalismy być ofiarami, przynajmniej bezpośrednio.  Urośliśmy duzi, silni i grubi, i w trakcie tego całkiem niedawnego wzrastania odrzuciliśmy obraz zazdrosnego Boga, nasz apetyt to nowy Wszechmogący, problem jednak jest taki, że nie ma nikogo kto może powiedzieć dosyć, ofiara spełniona, wystarczy. Nowy Bóg jest nienasycony, gorszy niż pustynny zazdrośnik Jahwe, i co najśmieszniejsze, ostatecznymi ofiarami są nie tyle poświęcane istoty, co sami wyznawcy.

 

 

 

The images above shot during urs at Sehwan Sharif, Pakistan in July 2012, the one below are ancient carvings from the desert in south of Algeria, November 2012  /  Zdjęcia powyżej pochodzą z religijnego święta w Sehwan Sharif w Pakistanie, z lipca 2012, natomiast poniższe to ślady sprzed kilku tysięcy lat, na pustyni w południowej Algierii, listopad 2012

 

snaking inside / przenikanie

January 6th, 2013

 

 

 

 

I am slowly going through that door I have known to exist somewhere, but was lost in the search. Perhaps one needs to search but when the keyhole appears is not up to him. With greater and greater synchronicity, a series of events, one leading to another, with skilled navigation between things I want to believe, an orchestrated kind of madness, organic madness I could call it, arises, at least as some may perceive it. Hanging out with certain kind of people in certain kind of places, ( we become who and what we are surrounded with ),  listening to certain kind of story and telling certain kind of story, situating myself inside the flow, I weave my reality, I weave and consciously dissolve personality, guided by psychoactive plants, into sweet chaos, learning to swim, abandoning mundane and entering fairy tale, a land I hoped exists, and I have finally seen the view from the mountain.

 

***

 

Powoli przeciskam się przez drzwi o których istnieniu wiedziałem od dawna, a może tylko miałem nadzieję, ale poszukiwanie trwało długo. Być może szukanie jest niezbędne, ale pojawienie się dziurki od klucza nie zależy od szukającego. Z coraz większą synchronicznością, w serii wydarzeń, jedno prowadzące do nastepnego, z umiejętną nawigacją między drogowskazami w jakie chcę uwierzyć, wprost we współaranżowane szaleństwo, organicznie wzrastające szaleństwo, przynajmniej tak jak niektórzy to mogą postrzegać. Trzymając się pewnego rodzaju ludzi w pewnego typu miejscach ( stajemy się tym z kim i gdzie przestajemy ) , słuchając pewnego rodzaju historii, opowiadając pewnego typu historię, lokując się w środku przepływu, tkam swoją rzeczywistość czy pozwalam się jej tkać, tkam i świadomie rozpuszczam osobowość, prowadzony przez psychoaktywnych przewodników z roślinnego świata, do słodkiego chaosu, ucząc się w nim pływać, pozostawiając w tyle zwyczajne, czy też transmutując je w niezwyczajne, wkraczając do świata magii, krainy na której istnienie tak długo miałem nadzieję, i w końcu zobaczyłem widok z góry.

 

 

 

 

[ Pakistan, July 2012 / Pakistan, lipiec 2012 ]

 

 

 

You can easily dismiss it, scorn it, put in brackets, cover with cynicism, accuse of hypocrisy. Actually, anything can be done with anything, and I did it for years, but the question is , what do you get out of it, do you want to play a game of hope or game of despair, meaning or emptiness. After long fooling around, starting perhaps with cultural shock and dismissal of what I saw in Rastafarian camps in Jamaica around ten years ago, I made a full circle, with new eyes. We create our reality, and I want to learn from good architects, happy to be where they are.

 

***

 

Można to łatwo olać i wyśmiać, włożyć w nawias, przykryć cynizmem, oskarżyć o hipokryzję. Właściwie, ze wszystkim można zrobić wszystko, i robiłem tak przez lata, ale pytanie brzmi, co z tego masz, czy chcesz grać w grę nadziei czy grę rozpaczy, znaczenia czy bezsensu. Po długich meandrach, długim kluczeniu, być może od czasu szoku kulturowego i rozczarowania tym co zobaczyłem w rastafariańskich obozach na Jamajce jakieś dziesięć lat temu, zataczam pełne koło, z nowym patrzeniem. Tworzymy sami swoją rzeczywistość, i już wiem że chcę uczyć się od dobrych architektów, szczęśliwych tym kim i gdzie są.

 

 

 

 

 

[ Pakistan, July 2012 / Pakistan, lipiec 2012 ]

 

 

 

 

 

 

Waiting for the urs in Sehwan to start I take a local bus and go maybe little more than hundred kms to the north to Moendjo Daro. These are remains of one of most ancient cities of South Asia, the oldest civilization, at least as we understand it, meaning building cities and stuff. On the banks of Indus that carries fertility and has enabled life for millenia. I am passing through towns and village entirely made out of clay bricks in the colour of surrounding dusted and landscape, and when I finally reach archeological site , the only thing that seems different is that cables and satellite dishes disappeared. I realize that bricks that make houses of this regon may have already crumbled to dust and been reshaped again many times into houses and the same is with people. I am talking here about almost 5000 years of difference in time and yet the life seems here more than anywhere else deny line and go in circles of river flooding and rain rather than arrow of progress. I am looking here inside my own past, at my ancestors in a way. On my arm I wear a tattoo of a horned god seated in yoga posture, very similar to the one that has been named Shiva Pashupati, Lord of Wild Animals, found right here, on an ancient seal. The thing is , my tattoo is copied from silver cauldron found in Denmark, and it is Cernunnos, Lord of Animals of the Celts, and both look almost the same…The artificial frontiers of time and space melt before my eyes and I love that feeling. I will soon come back to Sehwan, when Shiva continues his cosmic dance in yet another disguise and white clad villagers pay their respect, generation after generation.

 

***

 

Czekając aż rozkręci się święto w Sehwan jadę lokalnym, przepełnionym autobusikiem jakieś sto czy dwieście kilometrów na północ do Moendjo Daro. To ruiny jednego z najstarszych miast, nie tylko południowej Azji ale świata. Najstarsza cywilizacja tego rejonu, przynajmniej tak jak to rozumiemy, czyli budowanie miast i całego tego badziewia, na brzegach Indusu, który przez tysiąclecia użyźnia pola i daje życie kolejnym pokoleniom. Po drodze mijam miasteczka i wioski w całości zrobione z glinianych cegieł, koloru otaczającego je zakurzonego krajobrazu, i kiedy w końcu docieram na teren wykopalisk, jedyna większa różnica jaką zauważam to brak kabli i anten satelitarnych. Dochodzi do mnie, że cegły tego regionu być może już wiele razy kruszyły się w piach i formowane były ponownie, tak samo jak ludzie. Mowa tu o odległości 5000 km w czasie, a jednak życie nawet bardziej niż gdzieś indziej zaprzecza liniowości i płynie raczej po spirali niekończących się wylewów rzeki i odchodzących deszczów. Spoglądam w swoją własną przeszłość, patrzę w twarz także moim przodkom. Na ramieniu noszę tatuaż rogatego boga w pozycji jogi, bardzo podobnego do tego którego znaleziono tutaj, w Moendjo Daro, na starożytnej pieczęci, i nazwano Shiva Pashupati, Władca Dzikich Zwierząt. Ale mój tatuaż skopiowany jest ze srebrnego kotła znalezionego w bagnie w Danii, i jest to Cernunnos, Pan Zwierząt wielbiony przez Celtów, mimo to oba wcielenia niewiele się różnią. Sztuczne granice czasu i przestrzeni rozpływają się przed moimi oczami i kocham to uczucie. Wkrótce będę z powrotem w Sehwan, gdzie Sziwa kontynuuje swój kosmiczny taniec, w kolejnym z nieskończonych przebrań, a ubrani na biało wieśniacy dalej składają hołd, pokolenie za pokoleniem.

 

 

 

 

 

[ Pakistan, July 2012 / Pakistan, lipiec 2012 ]

 

December 30th, 2012

 

 

“O day, arise! The atoms are dancing.
The souls are dancing, overcome with ecstasy.
I’ll whisper in your ear where their dance is leading them.
All the atoms in the air and in the desert know well, they seem insane.
Every single atom, happy …or miserable, becomes enamoured of the Sun, of which nothing can be said.”

 

***

 

“Dniu wstań ! Atomy tańczą
Dusze tańczą, opętane ekstazą
Wyszeptam ci w ucho gdzie prowadzi ich taniec.
Wszystkie atomy powietrza i pustyni dobrze wiedzą, zdają się szalone.
Każdy atom, szczęśliwy czy nie, zakochuje się w Słońcu, o którym nie da sie już nic powiedzieć”

 

Jalal ad-Din Rumi

 

 

 

Poem of Atoms in Bab Aziz

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.