światosław / tales from the world

archive for

November, 2012

 

 

Things are a bit flat before she hits the brain. I just love psychoactive plants, and Ethiopians are masters of vegetable speed.  /   Sprawy mają się nieco płasko zanim ona zacznie swoje działanie. Kocham psychoaktywne roślinki, a Etiopia to królestwo roślinnego pobudzenia.

 

 

 

 

 

 

I just can’t get make up my mind about selection from the story about Ethiopian pilgrims. It should be just a several images , for some strange reason in the world of art less is noble better , then I could pretend to be serious and make a limited number of prints and shit ( or best, just shoot grass and empty spaces and create a project out of fear of people ) . But there is just too much of raw intensity, of depth in their expression of spiritual dedication, that it becomes addiction to me, to show yet another glimpse of eaters of the holy dust of the sheikh’s grave.

 

***

 

Po prostu nie mogę się zdecydować na wąską selekcję zdjęć z historii o etiopskich pielgrzymach. Powinienem wybrać najwyżej kilkanaście, z jakiegoś dziwnego powodu w świecie sztuki mniej to szlachetne lepiej, wtedy mógłbym udawać, że jestem poważny , i zrobić ograniczoną serię odbitek, poprosić kuratora o mądry tekst i te inne artystyczne bzdury co się robi dla prestiżu i szmalu ( a najlepiej pewnie strzelić w średnim formacie trawę i pusty korytarz i zrobić projekt z nieśmiałości i strachu przed ludźmi ). Ale tu dookoła jest zbyt wiele pierwotnej intensywności, głębi i żarliwości, to staję się dla mnie niezdrowym nałogiem, pokazanie jeszcze jednego wycinka z życia zjadaczy świętego piachu z grobu szejka.

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

 

How it came to pass that a working class preacher, son of carpenter, vagabond roaming desert with his bunch of fakir style followers, on the move, with donkey as most prestigious vehicle of choice,  freak radicals, preaching equality, virtue of poverty and those at the bottom, how their pictures are revered now in golden palaces, the boss depicted on the throne,  so called spiritual descendents of his deputy being head of corrupt state, all gold and prestige, wealth, material appearances above all, message of discrimation, superiority, exclusion and moral judgement all over ? Perhaps it is because flock of sheep likes glamour, or perhaps we can find again some hint in “Occidental Mythology” of Joseph Campbell who quotes Xenophenes , a Greek philosopher who more than 500 years BC understood :

 

 

 

 

 

It is no wonder then that Christ of Bizantinian emperors is sitting on a throne, and God of sexually repressed ( by rules of their organization ) Catholic clergy has problem with women, homosexuals and spontaneous love outside of officially approved institutions in general.

 

The images come from Hagia Sophia in Istanbul, a mosque that used to be Christian temple that used to sacred spot of worship of Artemis, Goddess of Wild Animals, one of incarnations of Great Mother.

 

 

***

 

Jak to się stało, że kaznodzieja ” z ludu” , syn cieśli, włóczęga szwendający się po pustyniach ze swoją ekipą uczniów-biedaków, sypiający gdzieś pod gołym niebem i nauczający na górkach poza miastem gdzie na Bliskim Wschodzie zwykle wyrzuca się śmieci i załatwia potrzeby, z osiołkiem jako najbardziej luksusowym pojazdem, przywódca radykalnych obdartusów, głoszący pochwałę ubóstwa i tych co dole, jak to się stało, że ich portrety wiszą teraz wielbione w złotych pałacach, szef przedstawiony na tronie, jak to się stało , że rzekomi duchowi następcy jego zastępcy są szefami skorumpowanego państewka opływającego w złoto, prestiż, bogactwo, pełnego materialnych błyskotek, produkując przekaz pełen dyskryminacji, wyższości, wyłączenia i opieprzania wszystkich nieprawomyślnych?  Być może stadko owieczek lubi glamour, a może znów znajdziemy jakąś wskazówkę w “Mitologii świata Zachodu” pióra Josepha Campbella, który cytuje Xenophenesa, greckiego filozofa, który już ponad 500 lat przed Chrystusem zrozumiał :

 

“…Jest jeden Bóg, największy między ludźmi i bogami, ani w kształcie ani w myślach śmiertelnikom niepodobny. Jest każdym wzrokiem, każdym umysłem i każdym słuchem. W tym samym miejscu, zawsze bez ruchu.

…Ale ludzie wyobrażają sobie że bogowie rodzą się, mają szaty, głos i postac jak oni sami…Tak więc bogowie Etiopczyków są śniadzi i płaskonosi, ci od Tracjan to niebieskoocy blondyni…Tak też Homer i Hesjod przypisywali bogom to co godne wstydu i napomnienia u ludzi, – kradzież, cudzołóstwo, oszustwo i inne bezprawne czyny… Nawet woły, lwy i konie, jeśliby ręce miały zdolne rzeźbic, wykonałyby nimi obrazy bogów na swój wzór, i swoje im ciała dały”

 

Nic więc dziwnego, że Chrystus bizantyjskich cesarzy siedzi na tronie i rozsiewa chwałę, podziw i strach, a Bóg seksualnie skrępowanych regułami swojej organizacji katolickich duchownych ma problem z kobietami, homoseksualistami czy ogólnie ze spontaniczną wolną miłością poza oficjalnie uznanymi instytucjami.

 

Zdjęcia pochodzą z Hagia Sophia w Stambule, meczetu który wcześniej był chrześcijańską bazyliką a jeszcze wcześniej miejscem kultu Artemidy, Bogini Dzikich Stworzeń, jednego z wielu wcieleń Wielkiej Matki.

 

 

sacred land / ziemia święta

November 14th, 2012

 

 

 

There is a tree in Ethiopia, 700 years old grandfather called by locals Awliya. This means “saints” , and comes from Sufi term in Arabic, wali ( plural awliya ) literally meaning custodian or protector. The tree is related with zar cult, with indigenous animist beliefs about ever present spirit, to be found everywhere in nature, but especially strong in special sacred sites, openings into the earth such as caves or bridges into the sky, the ancient trees. Those places have been incorporated into Muslim or Christian legends when wave after wave of superficial conversion were taking place, but love and respect for the land remained.

We went to meet that tree, I wanted to complete yet another spiritual journey with pilgrimage to the ultimate non sectarian saint. But how a man, who has average of seventy years at his disposal and he wants to experience all in that pitiful time, how is he supposed to meet a being who lives for seven hundred years of patient existence in one spot? How to adjust our schedules? We were still more than 300 km away from Addis and had flight that day, in the evening. The road to the sacred forest was getting worse and worse, from tarmac to rugged country road and then to a path, traversed by foot villagers amazed by the sight of our car. And then, as in the fairy tale, when nature throws magical obstacles at a hero to overcome, we had to surrender by the first one. We were looking at the path scarred by recent rains with a deep gap of washed out earth, and when I was told it will be an hour by foot each way to reach the place, already risky, I knew there will be more to come, more to test our nerves and determination and to ridicule our haste and human time. So next time, inshallah.

 

***

 

Rośnie w Etiopii pewne drzewo, siedemsetletni dziadek, nazywany przez okoliczną ludność Awliya. Oznacza to “święci”, i pochodzi od używanego przez sufi arabskiego słowa wali ( liczba mnoga awliya ) , dosłownie  “strażnicy” czy też “opiekuni”. Drzewo jest związane z kultem zar , rdzennymi wierzeniami o duchu obecnym w całej naturze, ale szczególnie silnym w specjalnych świętych miejscach, bramach w głąb ziemi takich jak jaskinie czy mostach do nieba, jak stare, potężne drzewa. Te miejsca wcielone zostały w oczywistym celu do muzułmańskich czy chrześcijańskich legend kiedy kolejne fale powierzchownych nawróceń przetaczały się przez ten kraj ( i nie tylko ten ) , ale miłość i szacunek do ziemi pozostały niezmienione.

Wyruszyliśmy aby spotkać się z tym drzewem. Chciałem domknąć kolejną podróż po pograniczach religii pielgrzymką do najbardziej uniwersalnego ze świętych. Ale jak człowiek który do dyspozycji ma średnio licząc siedemdziesiąt lat, i chce wypełnić je niezliczoną aktywnością, jak ma on spotkać się ze stworzeniem, które żyje lat siedemset, cierpliwym bytowaniem w jednym miejscu. Jak dopasować nasze kalendarze?  Byliśmy około 300 km od stolicy, i mieliśmy lot do Europy, tego samego dnia, wieczorem. Droga do świętego lasu robiła się coraz gorsza, z asfaltu zmieniła się w dziurawe wiejskie wertepy, potem w wąską ścieżkę między polami kukurydzy, pełną wieśniaków oniemiałych na widok samochodu. Aż nagle, niczym w baśni w której natura rzuca magiczne przeszkody pod nogi bohatera, musielismy się poddać już przy pierwszej. Patrzeliśmy na wyrwę w drodzę, dziurę nie do przekroczenia autem, wyrytą przez ulewne deszcze, i kiedy powiedziano, że pieszo zajmie to około godziny w jedną stronę, wiedziałem, że przeszkód będzie więcej, więcej prób dla naszych nerwów, testów uporu i determinacji, natury śmiejącej się z naszego pośpiechu i ludzkiego poczucia czasu. Cóż, może następnym razem się uda.

 

 

The images in this story come from sacred pilgrimage sites in eastern Ethiopia. The pilgrims of many beliefs come to look for blessing in sacred spots related to legendary Sufi saints, and to ancient Oromo nature cults. The sky, the earth, the water. All is sacred.

 

***

 

Zdjęcia w tej historii pochodzą z miejsc pielgrzymkowych we wschodniej Etiopii, świętych punktów na mapie tradycyjnej duchowości. Pielgrzymi różnych wyznań docierają tu w poszukiwaniu błogosławieństwa, w miejsca związane z legendarnymi sufickimi świętymi i kultami natury Oromo. Niebo, ziemia, woda. Wszystko jest święte.

 

 

***

 

 

***

 

 

***

 

 

 

 

night tale / nocna opowieść

November 13th, 2012

 

 

 

Sufi gathering in Sheikh Hussein, Ethiopia / Zgromadzenie sufi we wschodniej Etiopii. Jesień 2012.

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.