światosław / tales from the world

Posts tagged:

pilgrimage

 

 

 

After a whole day running around the festival grounds, getting high on oxygen and cannabis, when the cold night comes, I hardly have strength to follow ukukus up. It is supposed to be the most important night, when they climb the ice to do their rituals and then descend in 24 hours pilgrimage. I chew coca all evening and get anxious, laziness and perseverance struggle with each other in my brain and I stand below, looking up at groups leaving on the climb, and keep thinking. Finally I gather strength and reach halfway. I watch the fireworks, I shoot some of the climbers, I say to myself “it is important to know enough is enough’ and with this kind of excuses I go down. “I will not wait with them all night in extreme cold, I will be too wasted to work tomorrow” I say.

 

***

 

Po całym dniu biegania w te i wewte po pagórkach festiwalu, ćpania tlenu i konopii, kiedy nadchodzi zimna noc, mam niewiele sił na wspinaczkę śladami ukuku.  To ma być najważniejsza noc, kiedy wchodzą na lodowiec i odbywają swe rytuały, a potem schodzą tańcząc w 24 godzinnej pielgrzymce. Cały wieczór żuję kokę i niecierpliwie żongluje myślami, na ringu naprzeciw siebie lenistwo i upór. Stoję na dole i patrzę w górę, na kolejne grupy wchodzące w ciemność, i myślę. Wreszcie zbieram determinację i docieram w pół drogi, gdzie patrzę na fajerwerki, stzrelam co nieco fotek wspinających się pielgrzymów i mówię sobie, “ważne wiedzieć kiedy jest dosyć”, i z takimi wykrętami wracam w stronę namiotu. “Nie będę tu z nimi siedział całą noc w tym koszmarnym mrozie, będę zbyt zmęczony aby jutro w dobrym świetle mógł pracować”. Tak sobie gadam.

 

 

 

Finally, it turns out I will. After a hot drink  I feel the coca I have been chewing all evening had been delayed in its effect and now it hits me and dictates my next move. Plagued for years with difficulty in making decisions I went through those type of pathetic inside thought wars, and now I am more than happy to give away a lot of responsibility to the plants I use… They make me often who I am, at each particular moment, what kind of process in the stream of reality can be called Światosław, whether agitated, relaxed, aroused, focused, all those states, and decisions that follow are less mine now and more of the medicine I have inside me. So as the photos of previous day have been co-produced by cannabis, so those below , from the night spent on the edge of sacred glacier with men-bears and then descending with them in a crazy, exhausting run, need to be credited to mamita coca, and the words that I am writing now, to coffee bean.

 

***

 

Ostatecznie, jak się okazuje, jednak będę. Po gorącym napoju wchlanym przy którymś ze straganów czuję jak uaktywnia się opóźniona w swym działaniu koka, i dyktuje mi teraz następny krok. Przez lata męczyła mnie trudność w podejmowaniu “optymalnych” decyzji, przechodziłem setki razy przez tego typu wewnętrzne wojny myśli i argumentów i teraz jestem szczęśliwy, że mogę oddać część odpowiedzialności roślinom które uzywam. To one często czynią mnie tym kim jestem, w tych konkretnych chwilach i stale, jaki typ procesu w niekończącym się strumieniu rzeczywistości znajduje się akurat pod metką Światosław, czy to pobudzony, zrelaksowany, podniecony, skupiony, wszystkie te stany, i decyzje jakie z nich wynikają są teraz mniej moje, a bardziej lekarstw jakie w mym ciele akurat się znalazły. Więc tak jak zdjęcia z poprzedniego dnia współprodukowała konopia, tak te poniżej , z nocy spędzonej na skraju świętego lodowca z ludźmi-niedźwiedziami, a potem pędzenia z nimi na dół w szalonym, wyczerpującym biegu, te zdjęcia są także autorstwa mamuśki koki, zaś słowa jakie właśnie piszę, zmielonych i zaparzonych ziaren kawowca.

 

 

 

 

 

 

 

In the morning ukukus come down from the mountain, and those who did this sacred climb first time have their initiation ceremony. I shoot that and skip most of the Catholic part of the fiesta, I need to rest a bit before the pilgrimage across the mountains, towards Ocongate. We leave in the midday sun.

 

***

 

Nad ranem ukuku schodzą z góry, a ci którzy byli na świętej wspinaczce po raz pierwszy przechodzą teraz ceremonie inicjacji.  Fotografuję ją i opuszczam większość katolickiej części imprezy, muszę co nieco odpocząć przed dalszym ciągiem pielgrzymki przez góry, w stronę Ocongate. Ruszamy kiedy słońce w zenicie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

But it is not only plants that carry me onwards, not only input through digestive system makes me who I am now. We are shaped by all senses, by people we meet, by elements, by sounds. I become the rhythm of the drum and flute, I understand by experience, again, what it means to march, when one loses in a way a part of self, it is dissolved, after all, this is what I am looking for in all those travels.

 

***

 

Ale nie tylko rośliny niosą mnie do przodu, to co wkładam w system trawienny to nie jedyny bodziec z zewnątrz. Jesteśmy kształtowani przez wszystkie zmysły, przez ludzi jakich spotykamy, przez żywioły, przez dźwięki. Staję się rytmem bębnów i fletów idących z nami, rozumiem, poprzez doświadczenie, po raz kolejny, co znaczy maszerować, kiedy w pewnym sensie traci się część siebie, a to jest przecież to czego przede wszystkim w tych wszystkich podróżach szukam.

 

 

 

 

 

We reach large meadow and take some rest there.  Ukukus are very tired but big thing is ahead. I go on the side, smoke some weed, anxious as always when afternoon light meets action . I carry heavy backpack with all my things, tent, sleeping bag, warm clothes, it will be a challenge. The armies are getting ready for final descent, representing their nations, Indians from various parts of Andes, with flags, feathers, celebration of ancestral heritage, this mountain dance is what they practiced all year.

 

***

 

Docieramy na wielką łąkę i trochę tam odpoczywamy. Ukuku są bardzo zmęczeni ale wielka rzecz wciąż przed nami. Odchodzę na bok i jaram zielsko, jak zwykle podekscytowany kiedy popołudniowe światło spotyka akcję. Na plecach mam wielki plecak z całym dobytkiem, namiot, śpiwór, ciepłe ciuchy. Nie będzie lekko. Armie przygotowują się do ostatecznego, spektakularnego zejścia, reprezentanci indiańskich narodów, z różnych stron Andów, przystrojeni, pióropusze, flagi, wielka celebracja dziedzictwa przodków. Ten górski taniec ćwiczyli przez cały rok, od ostatniej pielgrzymki.

 

 

 

 

 

 

I don’t know how long it lasts, half an hour, one hour, no idea. I am in trance, running down the slope, looking for best position with the sun, trying to avoid collision with rows of ukukus running down, dancing at the same time, like human snakes, alternating, interwoven, up and down, showing no fatigue from all day long march, with drums, flutes, singing, shouts. This is true majesty,  awe, intensity of the moment. I am high, in any sense of the word.

 

***

 

Nie wiem jak długo to wszystko trwa, godzinę, pół, nie mam pojęcia. Jestem w transie, biegnąc w dół zbocza, wyszukując najlepszej pozycji naprzeciw “niedźwiedzi”, ze słońcem, usiłując uniknąć kolizji z ich szeregami przeplatającymi się w biegu jak jakieś węże, na dół i pod górę, nie pokazując zmęczenia z całodziennego marszu ( i nocnych ekscesów na lodowcu ), w kakofonii bębnów, piszczałek, okrzyków. Wspaniała kondycja, koordynacja, majestat i zadziwienie, intensywność chwili. Latam wysoko, w każdym sensie tego słowa.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Click, click, click, I satisfy my greed, until the sun hides behind mountain I have my visual feast and then crisp grilled alpaca flesh, and then off to catch an hour of sleep… We leave before rising of the moon, to continue marching all night until exhaustion delivers hallucinations in the full moon light. And it is not all done yet, when this crazy descend ends, we will pay homage to Father Sun.

 

***

 

Klik klik, zaspokajam swoją chciwość, zanim zajdzie słońce żrę obrazy a potem chrupką grillowaną alpakę i uciekam w godzinkę snu. Wyruszamy znów przed wschodem księżyca, aby maszerować całą noc aż zmęczenie uraczy mnie halucynacjami w świetle pełni. I to jeszcze nie wszystko, kiedy to szaleńcze zejście się zakończy, złożymy hołd Tacie Słońce.

 

 

 

this is it / to jest to

July 19th, 2013

góry / mięśnie / oddech / zmęczenie / cel / prostota  ^^^   mountains / muscles / breath / weariness / purpose / simplicity

 

 

 

 

 

 

 

 

 

#Qoyllur Riti, Peru 2013

Qoyllur Rit’i

July 17th, 2013

Quyllur Rit’i (Quechua quyllur - star, rit’i - snow,”star snow”) or Star Snow Festival is a spiritual and religious celebration held annually in Sinakara Valley in Peru. Catholic church claims of course it is Christian event, honouring Lord of Quyllur Rit’i, but it is just one many traditions stolen from indigenous, conquered nations.

 

***

 

Quyllur Rit’i  ( z języka Quechua  quyllur – gwiazda, rit’i – śnieg, “gwiazda śniegu” ) czy też Festiwal Śnieżnej Gwiazdy to duchowe i religijne święto co roku obchodzone w dolinie Sinakara w Peru. Kościół katolicki twierdzi oczywiście, że to chrześcijańska impreza, ku czci Pana Quyllur Rit’i , ale jest to tylko jeden z wielu przykładów tradycji ukradzionych podbitym rdzennym populacjom, nie tylko w Ameryce Południowej.

 

 

 

 

 

The Inca followed both solar and lunar cycles throughout the year. However, the cycle of the moon was of primary importance for both agricultural activities and the timing of festivals, which reflected in many cases celebrations surrounding animal husbandry, sowing seeds and harvesting of crops. Important festivals such as Quyllur Rit’i, perhaps the most important given its significance and meaning, are still celebrated on the full moon.

 

***

 

Inkowie stosowali zarówno słoneczny jak i księżycowy kalendarz. Jednak to cykl księżyca miał pierwszorzędne znaczenie zarówno dla rolniczej aktywności jak i ustalania czasu festiwali, które w wielu wypadkach odpowiadały świętom związanym z hodowlą zwierząt, zasiewem czy zbiorami. Ważne festiwale takie jak Quyllur Rit’i, być może najważniejszy ze względu na swoje znaczenie, wciąż celebrowane są w pełnię księżyca.

 

 

 

 

 

 

 

The Quyllur Rit’i festival falls in a period of time when the Pleiades constellation, or Seven Sisters, a 7-star cluster in the Taurus Constellation, disappears and reappears in the Southern Hemisphere. The star movement signals the time of the coming harvest and therefore a time of abundance. For this reason Incan astronomers cleverly named the Pleiades “Qullqa” or storehouse in their native language Runa Simi (“human’s language”) or Quechua as it is also called.

 

***

 

Quyllur Rit’i przypada w okresie kiedy konstelacja Plejad, czy też Siedmiu Sióstr, grupa siedmiu gwiazd w Gwiazdozbiorze Byka znika i pojawia się z powrotem na południowej półkuli. Ruch gwiazd sygnalizuje porę nadchodzących żniw i tym samym czas obfitości. Z tego powodu inkascy astronomowie nazywali Plejady “Qullqa”, czy też spichlerz w ich języku Runa Simi ( “języku ludzi” ), czy też, jak inaczej się go zwie, Quechua.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Metaphorically, due to the star’s disappearance from the night sky and reemergence approximately two months afterwards is a signal that our planes of existence have times of disorder and chaos, but also return to order. This outlook coincides with the recent Pachakuti or Inca Prophecy literally translated from the two words pacha and kuti (Quechua pacha “time and space”, kuti “return”) where pacha kuti means “return of time”, “change of time” or “great change or disturbance in the social or political order”.

 

***

 

Metaforycznie , zniknięcie gwiazd z nocnego nieba i pojawienie się dokładnie dwa miesiące później można także interpretować tak, iż nasza egzystencja ma też czas nieporządku, chaosu, po którym nastaje przywrócony ład. Ta wizja pasuje do jednej z inkaskich przepowiedni, Pachakuti, określenie złożone z dwóch słów, pacha oraz kuti ( pochodzące z Quechua pacha to czas i przestrzeń, zaś kuti – powrót ), co  oznacza dosłownie “powrót czasu”, “zmianę czasu”, czy też “wielką zmianę lub zaburzenie w społecznym i politycznym porządku”.

 

 

 

 

The prophecy therefore represents  a period of upheaval and cosmic transformation. An overturning of the space/time continuum that affects consciousness. A reversal of the world. A cataclysmic event separating eras in time.

In the current pacha it is said that we will set the world rightside up and return to a golden era. This era will last at least 500 years. The andino people and their native historical culture will see a resurgence and rise out of the previous period of conquest and oppression and begin to thrive and return to a period of grandeur.

 

***

 

Przepowiednia ta zatem mówi o czasie zamętu i kosmicznej transformacji. Przewrót w czasoprzestrzennym kontinuum wpływający na świadomość. Odrzucenie świata. Kataklizm oddzielający ery.

W obecnym pacha jest powiedziane, iż nastąpi wywrócenie świata prawą stroną do góry i powrót do złotego czasu. Ta era potrwa co najmniej 500 lat. Ludy z Andów i ich rdzenna kultura odrodzi się i powstanie z czasu podboju i ucisku i rozkwitnie, powracając do epoki świetności.

 

 

 

 

 

 

 

The Pachakuti also speaks of the tumultuous nature of our current world, in particular the environmental destruction of the earth, transforming and returning to one of balance, harmony and sustainability. This will happen as we as a people change our way of thinking and become more conscious. Therefore the Pachakuti is representative of the death of an old way of thinking about the world in which we live, and an elevation to a higher state of consciousness. In this way, we can describe ourselves not as who we are or were, but who we are becoming.

 

***

 

Pachakuti mówi także o burzliwej naturze naszego współczesnego świata, w szczególności ekologicznej katastrofie grożącej Ziemi, przemianie i przywróceniu równowagi, harmonii i trwałości. Stanie się to dzięki przemianie ludzkiego myślenia i wzroście świadomości. Pachakuti reprezentuje zatem śmierć starego sposobu myślenia o świecie w którym żyjemy i podniesienie na wyższy stan świadomości. Możemy teraz opisać się nie poprzez to kim jesteśmy lub kim byliśmy, ale kim się stajemy.

 

 

 

 

 

 

When the Spanish came to the lands of Inca, the latter were in one of their chaos periods, transition time from one era to another, pachakuti, transition from rule of one god to another, from one set of values to another, from world dominated by solar Inti to one under dominion of chtonic Viracocha.

 

***

 

Kiedy Hiszpanie dotarli na ziemie Inków, ci byli właśnie w jednym z ich okresów chaosu, czasie przemiany z jednej ery do kolejnej, z rządów jednego boga do czasu drugiego, z jednego systemu wartości do innego, ze świata którym władał solarny Inti do zdominowanego przez chtonicznego Wirakoczę.

 

 

 

 

That transition was interrupted by Spanish conquest and never completed as if solar, Apollinian Yahweh entered the scene to aid Inti and continue rule of their ways on global scale for nearly half a millennium, to be slowly dissolved within the world of the conquerors in their materialist crisis of meaning, and at the same time kept but adapted and transformed by the conquered population.

 

***

 

Przemiana ta została przerwana przez hiszpański podbój, i nigdy nie doprowadzona do końca, jakby słoneczny, Apolliński Jahwe wkroczył na scenę z pomocą dla Inti, aby kontynuować rządy w ich stylu na globalną skalę, przez prawie pół tysiąclecia, stopniowo słabnące i rozpuszczane w świecie samych zwycięzców, podczas ich materialistycznego kryzysu znaczenia, a w tym samym czasie zachowane, ale zaadaptowane i przemienione przez podbitą ludność.

 

 

 

 

Numerous Andean messianic movements of the past 450 years have been based on belief that this period of chaos would come to end and new order established by Viracocha. Therefore what Spaniards, worshiping jealous sky god helped to prolong, the high ( hanan ) values of sun and light, will soon give way to the chtonic, and lunar world of Goddess, values of the low ( hurin ), moist and ambiguous, beyond dualism, a world where the trickster thrives.

 

***

 

Liczne mesjańskie ruchy z Andów w ciągu ostatnich 450 lat oparte były na wierze, że ten czas chaosu zakończy się i przywrócony będzie nowy porządek pod panowaniem Wirakoczy. To zatem co Hiszpanie, czczący zazdrosnego boga niebios pomogli przedłużyć, te wysokie ( hanan ) wartości słońca i światła wkrótce ustąpią chtonicznemu, lunarnemu światu Bogini, wartościom z dołu ( hurin ) , wilgotnym i dwuznacznym, poza dualizmem, światu gdzie jest miejsce dla trickstera.

 

 

 

 

 

Simple and naive is the division that placed on pedestal so called high morals and absolute good, and pushed wild, Dionysian side of life into realm to be feared and denied, it is already obsolete in practice in the world where leisure, fun and party are everything, and that side will need to be rehabilitated in order to restore balance.

 

***

 

Prostym i naiwnym jest ten podział, który wstawił na piedestał tak zwaną moralność, opartą na nieskażonym, absolutnym dobru, i zepchnął dziką, dionizyjską stronę życia ( a z nia seks, ciało, zabawę, ziemię ) do krainy jakich trzeba ponoć się obawiać i wypierać. Taka wizja świata jest w praktyce już teraz przestarzała, wobec rzeczywistości ( co zabawne, przez konserwatystów zwanej cywilizacją śmierci ) w której przyjemność, zabawa i szał jest wszystkim. Teraz jednak ta strona musi znaleźć swoje uzsadnienie aby nie pochłonęła całości, musi być zrehabilitowana i znaleźć swoje miejsce aby równowaga została przywrócona.

 

 

 

If the Great Change was to be complete, dominator culture , competitive legacy of Bronze Age warriors and Middle Eastern shepherds mentality needs to give way to cooperation and partnership, fixed boundaries to flow, acceptance of change, world vision and morality of desert to ways of the jungle, and book and letter of the Law to intuition, flexibility and direct experience. How soon, remains to be seen, but too many signs say it is more than wishful thinking. It has been too long, this era.

 

***

 

Jeżeli Wielka Zmiana ma dokonać się do końca, konkurencyjne, dominacyjne wartości z mentalności bliskowschodnich pasterzy, dziedzictwo epoki brązu, muszą ustąpić współpracy i partnerstwu, sztywne granice przepływowi, akceptacji zmian, wizja świata i moralność ludów pustyni stylowi z tropikalnego lasu, a księga i litera Prawa intuicji, elastyczności i bezpośredniemu doświadczeniu. Jak szybko, to się okaże, ale zbyt wiele wskazuje na to, że to coś więcej niż tylko pobożne życzenia. Zbyt długo trwała już dotychczasowa era.

 

 

 

 

 

DISCLAIMER :

none of the above is to be taken very serious, take it all with a pinch, as much as you want, a fistful of salt… the truth is lost somewhere , who cares , these are all just words, they used to belong to someone , now I arranged them this way, but it could be done in another too. Be good and eat your vitamins and you will grow to be 100.

 

***

 

UWAGA :

Nic z tego co powyżej nie powinno być traktowane serio, do wszystkiego proszę wjebać szczyptę soli, a jak chcecie, i garść. To tylko słowa, wcześniej kogoś, skadś troche sobie zabrałem, można je poukładać tak, można inaczej. Bądźcie po prostu dobrzy i jedzcie swe witaminki a dożyjecie stówki :

 

 

ukuku

July 16th, 2013

 

 

At night, in freezing cold, the simple folk stay below by their camp fires and men-bear climb the highest glaciers.

 

***

 

Nocą, w przenikliwym mrozie, zwyczajni pielgrzymi pozostają przy swoich ogniskach na dole, a ludzie-niedźwiedzie wspinają się ku najwyższym lodowcom.

 

 

 

 

From Wikipedia :

Clad in a dark coat and a woolen mask, ukukus represent the role of tricksters; they speak in high-pitched voices, play pranks and keep order among pilgrims.. In Quechua mythology, ukukus are the offspring of a woman and a bear, feared by everyone because of their supernatural strength. In these stories, the ukuku redeems itself by defeating a condenado, a cursed soul, and becoming an exemplary farmer.

 

***

 

z Wikipedii :

Odziani w czarne futra i wełniane maski, ukuku odgrywają rolę tricksterów, mówią wysokimi głosikami przez cały okres pielgrzymki, płatają figle i utrzymują porządek wśród pielgrzymów. W mitologii Quechua, ukuku to potomstwo kobiety i niedźwiedzia, wszyscy boją się ich nadzwyczajnej siły. W tych historiach ukuku dokonuje odkupienia poprzez pokonanie na szczycie góry condenado, potepionej duszy, i powraca na dół aby stać się zwyczajnym, wzorowym wieśniakiem.

 

 

 

 

They climb the mountain at night, and even if you dare to follow, you can only go as far as the first snow. Behind is domain of tricksters.

 

***

 

Wspinają się na szczyty pod osłoną nocy, i nawet jeżeli odważysz sie za nimi podążyć, możesz dojść tylko do pierwszego śniegu. Dalej to kraina tricksterów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[ Indigenous pilgrimage Qoyllur Riti, Peru, May 2013.   /   Indiańska pielgrzymka Qoyllur Riti. Peru, maj 2013 ]

dolce vita

July 9th, 2013

 

 

 

 

 

 

[ Qoyllur Riti, folk half pagan pilgrimage in the highlands of Peru    //  Qoyllur Riti, na wpół pogańska ludowa piegrzymka w górach Peru ]

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

July 8th, 2013

 

 

 

 

 

 

[ Qoyllur Riti, folk half pagan pilgrimage in the highlands of Peru    //  Qoyllur Riti, na wpół pogańska ludowa piegrzymka w górach Peru ]

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

…but flesh… climbing with heavy burden, not sleeping, constant noise and celebration, running around steep slopes, dancing, bear like acrobatics at 4000 metres above sea level will leave you exhausted. My respect to ukuku – men-bears who dance they way down from the top of glacier in 24 hours procession, high on coca, in trance, with little oxygen in their brain…amazing sight. It was not easy to follow them and photograph, but I could take many more breaks they did. One word of advice – San Pedro at that height is a hard and demanding saint, if you know what I mean.

 

***

 

… ale ciało… wspinanie się z ciężkimi tobołami, brak snu, ciągła kakofonia i celebracja, bieganie dookoła po stromych zboczach, tańce, niedźwiedzia akrobatyka na 4000 metrów nad poziomem morza, to wszystko może wykończyć. Mój szacunek dla ukuku, ludzi-misi, którzy tańczą przez 24 h pielgrzymki, najpierw w górę a potem w dół lodowca, nabuzowani liścmi koki, w transie, z niedoborem tlenu w mózgach.. piękny widok i piękna koordynacja. Nie było łatwo biegać za nimi i fotografować, mimo, iż miałem więcej przerw niż oni… Mała porada – San Pedro na tej wysokości to wymagający, ciężki święty, jeżeli wiecie co mam na myśli.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

“Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną”

 

To naczelne z przykazań zazdrosnego pustynnego boga nie pozostawia żadnej wątpliwości że jest on patronem plemienia, otoczonego wrogimi sąsiadami ( nie bez przyczyny, skoro zabrano im ziemię a ich  bogów pozamieniano  na demony / Baal > Belzebub / ). Nie ma tu udawania, że jest jeden bóg, zbyt wiele ich dookoła, chodzi jedynie aby “naszego”, nie cudzych czcić. Z takim podejściem jednak pozostajemy dalej w mentalności epoki brązu, a świat się nieco zmniejszył… Takie podejście okazuje się bardzo nieskuteczne w zarażaniu innych swoją ideologią, ale w zasadzie wybrali je Izrealici, i dalej traktują Jahwe jako swego prywatnego władcę, nie zainteresowani misjonarstwem religijnym skupili się na przetrwaniu kultury, zbieraniu funduszy, oraz jak w końcu sytuacja polityczna pozwoliła, na fizycznych przepychankach o swój kawałek pustyni. Palestyńczycy i ich równie zazdrosna wersja Allaha raczej nie bardzo da się lubić, nie ma już Kananejczyków czy Filistyńczyków których atrakcyjne religie trzeba demonizować, chociaż kulty płodności przyciągają wprawdzie młodych Żydów w postaci festiwali rave, i miejmy nadzieję że hedonizm i narkotyki przerwą w końcu maniakalny ciąg pokazany w tym klipie …

 

***

 

“You shall have no other gods before me”

 

The first of commandments of the jealous desert god leaves no doubt that he is a leader and protector of one chosen tribe, surrounded by hostile enemies ( not surprising, since they had their lands taken over and their gods ridiculed as deamons / Baal > Beelzebub ). There is no pretending here , that there is one god, there are many around, some miles away, so the point is to worship ours, who gives us identity, rather than those of the “others”. With this attitude kept today we are still in the Bronze Age, and world has got smaller since then.  This attitude turns out to be very inefficient in spreading our own ideology, but it was chosen and continued until this day by Isrealites, who treat Yahweh as their own private Lord, and are not interested in converting others, rather focused on survival of their culture, gathering funds, and when finally political situation allowed, physical domination and violence in their piece of desert. Palestinians and their equally jealous version of god are not very likeable, and there are no more Caananites and Philistines with their temple prostitutes and attractive religions that must be demonized, although fertility cults attract Jewish youth in form of rave festivals, so one can only hope hedonism and drugs will break that nasty cycle shown in video below.

 

 

 

 

 

 

Zupełnie inny styl prezentują chrześcijanie, a zwłaszcza największy jak dotąd ich odłam zwany katolikami. Z samej nazwy wyziera już ambicja podboju zawartości głów, powszechności i uniwersalności. Przekonani,że misja powierzona 2000 lat temu przez ascetycznego wędrownego kaznodzieję polega na tym aby wszystkich zapisać do jednej organizacji, postawili na dziwne rozdwojenie – w sferze teoretycznej przekonanie o wyjątkowości i niezbędności przynależności do tejżej organizacji dla “zbawienia”, w praktyce natomiast na maksymalna otwartość i wchłanianie czego tylko się da, aby uczynić organizacje popularną wśród ludzi, których życie, klimat, tradycje z semickim dziedzictwem nie mają nic wspólnego. Działało to dokonale w świecie, w którym informacja przepływała powoli, podobnie wszelakie zmiany. Można było wówczas udawać, że nowe tradycje wcale nie są nowe, można było z pustynnego monoteizmu zrobić barwną kolekcję duchów wszelakich, aniołów, świętych, rządzonych przez prastarą Matkę – Boginię, w której tle gdzies tam równie pogańska, jakoś mniej obecna Trójca, jak i wchłonąć wszelakie tradycje magiczne, święta z cyklu przyrody, rytuały, święte miejsca, odpusty, relikwie, amulety.

 

***

 

Completely different style is the one of the Christians, especially theie biggest branch so far, the Catholic church. The name itself already tells about ambition to conquer insides of heads of everyone around. Convinced that the mission given to them 2000 years ago by ascetic vagabond teacher means to enlist everyone in their organization, they chose to go on a schizofrenic path – in theory, convinced about their uniqueness and need to belong to their special church to be “saved”, and in practice, behaving like a sponge that absorbs whatever is needed to become popular, accepted and finally supported as only truth by people whose life, climate, traditions have nothing in common with Semitic heritage and background of this myth. It worked well in a world, where flow of information was slow, and so were all changes. One could pretend then that the new traditions are not new at all, or at least God given to supreme authority residing in  sunny Italy, one could turn austere desert monotheism into a colourful collection of all kind of spirits, angels, protective saints, all ruled by ancient archetype of Good Mother – Goddess, with equally pagan but somehow less active Trinity somewhere in the background, as well as incorporate various magical traditions , festive days based on natural calendar, rites, holy sites, relics, amulets.

 

 

 

 

Działało to do czasu kiedy “nowe” tradycje zaczęły pojawiać się najpierw z tempem hipisowkich busów z Indii czy odrzutowców przemierzających ocean z guru na pokładzie, a potem jeszcze szybciej, niczym myśl, zdigitalizowana i wymieniana ponad starymi granicami i podziałami. W tym momencie nowe nie daje już się tak łatwo oswoić i podbić, próby tego z daleka czuć sztucznością i brzmią jak afrykańskie bębenki na oazowej mszy, a wszystko dlatego ze te nieudolne modyfikacje idą w parze z utrzymywaniem swojej wyjątkowości. Czy da się inaczej jeżeli ten system religijny oparty jest na pojmowanym dosłownie transcedentnym Bogu z pewnej książki, objawionym w pewnym momencie historii?

Pozostają chyba dwie drogi, pierwsza to zamykanie się w oblężonej twierdzy, zaklinanie rzeczywistości, i demonizowanie tego co na zewnątrz. Skuteczność tej taktyki zależy zapewne od materialnej i politycznej koniunktury, strach , chaos i wojna zapewne pomogłyby trochę w odmłodzeniu coraz starszych kadr obrońców twierdzy. Z drugiej strony możliwe jest osiągnięcie masy krytycznej, i ilość dostępnej informacji spowoduje że iluzja świata podzielonego na prawdziwe i nieprawdziwe wierzenia będzie musiała runąć, a wszelacy misjonarze wreszcie odpuścić, rozumiejąc że wszyscy bogowie są cudzy, inny w swej formie jest bóg kupców, inny ten rybaków, inny z pustyni, inny z Rzymu, inny z dżungli, inny twój a inny twojego sąsiada.  Tak jak nie trzeba sąsiadom mówić jak mają się ubierać,  tak nie trzeba im ryć bani, że mają w naszą bajkę wierzyć, zamiast spokojnie przyjrzeć się Temu co w środku oraz dookoła, i wtedy wreszcie dostrzec wspólnotę, iluzję i paradoks dualizmu, inne czyli to samo.

 

***

 

It worked until the time when “new” traditions started to appear first at pace of hippie buses coming from India or jets traversing ocean with ever new gurus on board, and then even faster, like a digitalized thought exchanged instantly above old borders and divisions. Now the new can not be so easily domesticated and conquered, included as “ours”, these trials feel very artificial and sound like African drums played by altar boys on youth oriented mass. The reason is that while doing those amateur and fake effort of new cultural conquest, ( while genuine thing is readily available ), they still want to keep the old dogma of uniqueness, “there is no salvation outside the church”… But do they have a choice, belonging to religious system based on transcendent God, literally read from certain book, and revealed in a certain moment in history?

It seems there are two ways out. The first is getting locked in a fortress under siege, throwing bullshit like “civilization of death” from the walls at non-believers, and demonizing all changes and all reality outside. The effectiveness of this tactic depends upon economical and political situation, fear, chaos and war surely would help a bit to rejuvenate old ranks of this fortress’ defenders. However, it is possible that critical mass will be achieved, and the amount of information available will destroy illusion of world divided in true and untrue beliefs. All missionaries would then have to let it go, and understand that all gods are of “the others”, other in its form is god of merchants, other the one of fishermen, other from the desert, Rome or jungle, other of your neighbour. As you don’t tell your neighbour how to dress, you don’t need to brainwash him into believing in your chosen fairy tale. You can instead calmly look for The One inside, and around, and then finally see unity, and illusion as well as paradox of dualism, other, but the same.

 

 

 

 

Ja też chciałbym dostrzec nie to co inne ale to co to samo, i spojrzeć na synkretyzm pogodnie, nie z żalem, za tym co stracone, ale z radością, że to co ważne, i żywe przetrwało, że w ostateczności nie liczy się nazwa, słowo, narzedzie podzielenia, ale słońce, ciało, gest, czucie. Pochodzę z katolickiego kraju i katolicyzm to dla mnie trudna miłość, zbyt świadomy jestem historii także naszej słowiańskiej konkwisty sprzed tysiąca lat, a do tego zbyt głośni tu ci co formę wielbią, w zasadzie nieobecny mistycyzm i skupienie na doświadczeniu.

Pozostaje zatem droga sztuczek percepcji – zauwazania tego co chcemy zauważac, ignorowania tego co chcemy ignorować. W praktyce robi to zapewne większośc wyznawców ludowych, czyli powszechnych form religii, jakichkolwiek, ale zadanie dla kogoś przytłoczonego cięzarem intelektu i wiedzy jest nieco trudniejsze. Innego jednak wyjścia nie ma… Dlatego między innymi poszedłem na pielgrzymkę Qoyllur Riti, do Pana Śniegu.

 

***

 

I would like to see clearer what is the same and not what is different, and look at syncretism with acceptance, not regret, not missing what is gone, but with joy at what survived, that what finally counts is not the name, not the word, tool of division, but sun, body, gesture, feeling. But I come from Catholic country and Catholic faith is not easy love for me, I am too aware of the history of the religious conquest that ravaged Slavic lands 500 years before it changed Americas, and another problem is that those who worship Form here are too loud and the mysticism and trust in experience practically non-existent.

What remains then is a way of tricks of perception – seeing what we want to see, ignoring what we want to ignore. In practice probably this is what most of followers of folk version of religion do, any religion, but that task is much harder for someone burdened with baggage of intelect and knowledge. However, for such men there is no other way into participating in organized religion, it seems. That is why I went for Qoyllur Riti pilgrimage, to pay homage to Lord of Snow.

 

 

 

 

Tej pielgrzymki forma i dekoracja jest zarówno poganska jak i katolicka, i powoli rozumiem, że iluzją jest dzielenie tego na dwie części. Jeżeli tego chcemy, jest to dalej indiańskie święto ku czci pojawiających się na niebie po czasie nieobecności i chaosu Plejad, czym było od wieków, przed kulturową konkwistą, podpięte pod odwieczny astronomiczny cykl starszy niż konkwistadorzy, starszy niż papieże, niż Jezus, niz sama idea Jahwe. Starsze są też lodowe góry którym składa się ofiary z roślin, jedzenia, alkoholu, martwych alpak, koki, tytoniu, uważności i łez. Starsza jest idea ludzi zamieniających w ptaki, jak i pokłon składany przez tłumy wchodzącemu słońcu. Mówię starsze, bo tradycja to argument często podnoszony przez kościół katolicki, mowię też o tym dlatego że bardziej uniwersalne, czyli katolickie,  bo słońce wschodzi i nad Andami i nad Palestyną, i wodę każde z dzieci Adama potrzebuje do życia, i to im sie tu kłaniam, a nie symbolom konkwisty, tak jak wędrując z sufi kłaniam się Człowiekowi z Wewnątrz, a nie historii z księgi.

 

***

 

The form of that pilgrimage is both pagan and Christian, and I slowly understand that separating it is an illusion. If we only want it, it still is an Indian festival to honour Pleiades appearing in the sky after long absence, the time of chaos. It was so for ages, before the cultural and religious conquest, connected to astronomical cycle older than conquistadores, older than popes, than Jesus, than the concept of Yahweh itself. Older are the ice mountains that get sacrifice of plants, food, alcohol, dead alpacas, coca, tobacco, sound, attention and tears. Older is idea of people turning into birds, the crowds bowing down before rising sun. I say “older”, as tradition is argument often raised by Catholic church in defence of “faith of our fathers”. Yes, but I look for ways to reach even older roots, to heal the sickness inherited from our fathers by medicine of those before. My feelings, and that should be enough, are telling me those roots, based in nature, are more universal, not claiming exclusivity, same sun rises above Andes and Palestine, just that it gives birth to different way of life, same water is needed by any of children of Adam, or whatever his name, and it is to them I bow, not to the symbols brought by conquistadors, same way here, as in my travels with the Sufis, when I look for the Man Within, and not the story of the Book.

 

 

 

 

 

 

samsara

July 1st, 2013

 

 

 

 

 

How can one prevent a drop of water from ever drying up?

 

***

 

Jak nie dopuścić aby kropla kiedykolwiek wyschła?

 

 

 

 

 

 

 

from other stones, from other mountains, across the ocean, a question.  the answer, no matter where, when finally found, is always the same.

 

***

 

z innych kamieni, z innych góry, spoza oceanów, pytanie. odpowiedź, niezależnie gdzie, kiedy już odnaleziona, jest zawsze ta sama.

 

 

 

 

 

 

 

pura vida

June 28th, 2013

 

 

 

I am in the mountains and everything is simple. Pura vida. Air is fresh, food is real, people have flavour. I am vegetarian in the world where meat is made from immobile slaves, but here I nourish my body with festive sacrifice, flesh of creatures who lived in these mountains, ate its grass and now the mountains, not concentration camps will live in me.

 

***

 

Jestem w górach i wszystko jest proste. Pura vida. Powietrze jest świeże, jedzenie prawdziwe, ludzie mają smak. Jestem wegetarianinem w świecie, gdzie mięso robi się z nieruchomych niewolników, ale tu odżywiam swe ciało świąteczną ofiarą, ciałem stworzeń, które żyły w tych górach, jadły ich trawę, i teraz góry, a nie obóz koncentracyjny bedą we mnie żyć.

 

 

 

 

 

 

 

 

Porters and horse handlers gather for a meeting at dawn, on the slopes they will soon climb, with thousands of pilgrims. I feel adventure and I feel the sacred in nature.  Is it just interpretation, self-hypnosis? I slowly cease to care, if it works, it works, words are redundant.  Many thoughts are redundant. I let them come, and go away, but I will not nourish, will not produce that much. I will leave intellect behind this time, and write less, explain less, interpret less, as these Indians here, who talk less.

 

***

 

Tragarze i poganiacze koni zbierają się na spotkanie o świcie, na zboczach które wkrótce sforsują, razem z tysiącami pielgrzymów. Czuję przygodę i świętość w naturze. Czy to tylko interpretacja, auto-hipnoza? Coraz mniej mnie to obchodzi, działa, to działa, słowa są zbędne. Wiele myśli jest zbędne. Pozwalam im nadchodzić i odchodzić, ale nie odżywiam, nie podniecam się, nie będę też tyle produkował. Tym razem zostawiam za sobą intelekt, będę pisał mniej, tłumaczył mniej, interpretował mniej, tak jak ci Indianie, którzy gadają mniej.

 

 

 

 

 

 

 

 

Time to eat some coca, gather strength and just do the climb. Just do, just walk, breathe, sweat. Bliss.

 

***

 

Czas zjeść trochę koki, zebrać siły u po prostu zrobić tą trasę. Po prostu robić, po prostu iść, oddychać, pocić się. Rozkosz.

 

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.