światosław / tales from the world

Archive for:

Lovers of Abyssinian sheikh / Kochankowie etiopskiego szejka

sufi blues

July 15th, 2013

 

 

Night session of bahro, Sufi singers high on qat, in a gathering of Oromo tribesmen in Sheikh Hussein, eastern Ethiopia, a shrine of medieval saint. Fusion of Islam and indigenous beliefs. Part of long time project about sufism.

A sample of photos can be seen here :
swiatoslaw.photoshelter.com/gallery/Sufi-Sampler/G0000g3TcVMST9K8/

More photos, videos and stories here :
blog.swiatoslaw.com/?cat=10

 

***

 

Nocna sesja pieśni bahro, śpiewaków sufi, nakręconych qatem, popularnym w Rogu Afryki roślinnym narkotykiem. Zgromadzenie wyznawców głównie z plemienia Oromo we wschodniej Etiopii, w sanktuarium SheikH Husseina, średniowiecznego sufickiego świętego. Fuzja islamu i rdzennych afrykańskich wierzeń. Część wieloletniego projektu dokumentalnego o sufizmie.

Próbka zdjęć z tego przedsięwzięcia tutaj :
swiatoslaw.photoshelter.com/gallery/Sufi-Sampler/G0000g3TcVMST9K8/

Więcej zdjęć, wideo i tekstu :
blog.swiatoslaw.com/?cat=10

 

 

Sufi blues from Swiatoslaw Wojtkowiak on Vimeo.

 

 

 

 

 

 

 

 

Things are a bit flat before she hits the brain. I just love psychoactive plants, and Ethiopians are masters of vegetable speed.  /   Sprawy mają się nieco płasko zanim ona zacznie swoje działanie. Kocham psychoaktywne roślinki, a Etiopia to królestwo roślinnego pobudzenia.

 

 

 

 

 

 

I just can’t get make up my mind about selection from the story about Ethiopian pilgrims. It should be just a several images , for some strange reason in the world of art less is noble better , then I could pretend to be serious and make a limited number of prints and shit ( or best, just shoot grass and empty spaces and create a project out of fear of people ) . But there is just too much of raw intensity, of depth in their expression of spiritual dedication, that it becomes addiction to me, to show yet another glimpse of eaters of the holy dust of the sheikh’s grave.

 

***

 

Po prostu nie mogę się zdecydować na wąską selekcję zdjęć z historii o etiopskich pielgrzymach. Powinienem wybrać najwyżej kilkanaście, z jakiegoś dziwnego powodu w świecie sztuki mniej to szlachetne lepiej, wtedy mógłbym udawać, że jestem poważny , i zrobić ograniczoną serię odbitek, poprosić kuratora o mądry tekst i te inne artystyczne bzdury co się robi dla prestiżu i szmalu ( a najlepiej pewnie strzelić w średnim formacie trawę i pusty korytarz i zrobić projekt z nieśmiałości i strachu przed ludźmi ). Ale tu dookoła jest zbyt wiele pierwotnej intensywności, głębi i żarliwości, to staję się dla mnie niezdrowym nałogiem, pokazanie jeszcze jednego wycinka z życia zjadaczy świętego piachu z grobu szejka.

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

***

 

 

 

 

sacred land / ziemia święta

November 14th, 2012

 

 

 

There is a tree in Ethiopia, 700 years old grandfather called by locals Awliya. This means “saints” , and comes from Sufi term in Arabic, wali ( plural awliya ) literally meaning custodian or protector. The tree is related with zar cult, with indigenous animist beliefs about ever present spirit, to be found everywhere in nature, but especially strong in special sacred sites, openings into the earth such as caves or bridges into the sky, the ancient trees. Those places have been incorporated into Muslim or Christian legends when wave after wave of superficial conversion were taking place, but love and respect for the land remained.

We went to meet that tree, I wanted to complete yet another spiritual journey with pilgrimage to the ultimate non sectarian saint. But how a man, who has average of seventy years at his disposal and he wants to experience all in that pitiful time, how is he supposed to meet a being who lives for seven hundred years of patient existence in one spot? How to adjust our schedules? We were still more than 300 km away from Addis and had flight that day, in the evening. The road to the sacred forest was getting worse and worse, from tarmac to rugged country road and then to a path, traversed by foot villagers amazed by the sight of our car. And then, as in the fairy tale, when nature throws magical obstacles at a hero to overcome, we had to surrender by the first one. We were looking at the path scarred by recent rains with a deep gap of washed out earth, and when I was told it will be an hour by foot each way to reach the place, already risky, I knew there will be more to come, more to test our nerves and determination and to ridicule our haste and human time. So next time, inshallah.

 

***

 

Rośnie w Etiopii pewne drzewo, siedemsetletni dziadek, nazywany przez okoliczną ludność Awliya. Oznacza to “święci”, i pochodzi od używanego przez sufi arabskiego słowa wali ( liczba mnoga awliya ) , dosłownie  “strażnicy” czy też “opiekuni”. Drzewo jest związane z kultem zar , rdzennymi wierzeniami o duchu obecnym w całej naturze, ale szczególnie silnym w specjalnych świętych miejscach, bramach w głąb ziemi takich jak jaskinie czy mostach do nieba, jak stare, potężne drzewa. Te miejsca wcielone zostały w oczywistym celu do muzułmańskich czy chrześcijańskich legend kiedy kolejne fale powierzchownych nawróceń przetaczały się przez ten kraj ( i nie tylko ten ) , ale miłość i szacunek do ziemi pozostały niezmienione.

Wyruszyliśmy aby spotkać się z tym drzewem. Chciałem domknąć kolejną podróż po pograniczach religii pielgrzymką do najbardziej uniwersalnego ze świętych. Ale jak człowiek który do dyspozycji ma średnio licząc siedemdziesiąt lat, i chce wypełnić je niezliczoną aktywnością, jak ma on spotkać się ze stworzeniem, które żyje lat siedemset, cierpliwym bytowaniem w jednym miejscu. Jak dopasować nasze kalendarze?  Byliśmy około 300 km od stolicy, i mieliśmy lot do Europy, tego samego dnia, wieczorem. Droga do świętego lasu robiła się coraz gorsza, z asfaltu zmieniła się w dziurawe wiejskie wertepy, potem w wąską ścieżkę między polami kukurydzy, pełną wieśniaków oniemiałych na widok samochodu. Aż nagle, niczym w baśni w której natura rzuca magiczne przeszkody pod nogi bohatera, musielismy się poddać już przy pierwszej. Patrzeliśmy na wyrwę w drodzę, dziurę nie do przekroczenia autem, wyrytą przez ulewne deszcze, i kiedy powiedziano, że pieszo zajmie to około godziny w jedną stronę, wiedziałem, że przeszkód będzie więcej, więcej prób dla naszych nerwów, testów uporu i determinacji, natury śmiejącej się z naszego pośpiechu i ludzkiego poczucia czasu. Cóż, może następnym razem się uda.

 

 

The images in this story come from sacred pilgrimage sites in eastern Ethiopia. The pilgrims of many beliefs come to look for blessing in sacred spots related to legendary Sufi saints, and to ancient Oromo nature cults. The sky, the earth, the water. All is sacred.

 

***

 

Zdjęcia w tej historii pochodzą z miejsc pielgrzymkowych we wschodniej Etiopii, świętych punktów na mapie tradycyjnej duchowości. Pielgrzymi różnych wyznań docierają tu w poszukiwaniu błogosławieństwa, w miejsca związane z legendarnymi sufickimi świętymi i kultami natury Oromo. Niebo, ziemia, woda. Wszystko jest święte.

 

 

***

 

 

***

 

 

***

 

 

 

 

night tale / nocna opowieść

November 13th, 2012

 

 

 

Sufi gathering in Sheikh Hussein, Ethiopia / Zgromadzenie sufi we wschodniej Etiopii. Jesień 2012.

 

 

 

 

 

November 13th, 2012

 

 

Sufi gathering in Sheikh Hussein, Ethiopia / Zgromadzenie sufi we wschodniej Etiopii. Jesień 2012.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Tonight is full moon and it is a festival time. I am in eastern Ethiopia, in bush sanctuary, and there is no grid system here at all so I pack my flash and head for some fun. First , it is essential to get right mood and fly high, so off to qat market.

 

***

 

Dziś wieczór jest pełnia i jest czas festiwalu. Jestem we wschodniej Etiopii, w sanktuarium gdzieś na sawannie i nie ma tu sieci elektrycznej więc wyciągam swój flesz i wyruszam na łowy.  Na początek , niezbędnym jest wprowadzenie się w odpowiednio energetyczny nastrój, aby wystartować zaczynam od targu qatu.

 

 

 

I take a stroll on the main street, to check out who is in town.   //  Teraz przechadzka w te i wewte po głównej promenadzie, aby sprawdzić kto się stawił w tym roku.

 

 

 

There is a lot of action going on this evening, next to parking place. Some people are shopping, some dance to the sound powered by truck batteries.

 

***

 

Tej nocy się dzieje, sporo koło parkingu. Niektórzy buszują w straganach z chińskim badziewiem i orzeszkami, inni tańczą do głośnej muzyki dzięki mocy akumulatorów z cieżarówki.

 

 

But main gathering is where spiritual work takes place, and spirit moves in mysterious ways.

 

***

 

Ale największe zgromadzenie jest tam, gdzie odbywa się praca duchowa. A duch fruwa swoimi ścieżkami.

 

 

 

The night is still young but I am older and go to sleep earlier than bus drivers on plant speed. Right after charging my batteries for next day.

 

***

 

Noc jest wciąż młoda ale ja coraz starszy i ide spać coraz wcześniej, na pewno przed autobusowymi kierowcami na roślinnym spidzie. Zaraz po tym jak naładuję się na następny dzień.

 

 

 

 

 

 

Few weeks my story about journeys with fakirs of Indian subcontinent came to a break, a halt, but temporary. They are waiting still for their time, the guys from Ajmer, but also their fellows from other side of the wretched borders, qalandars of Pakistan, followers of Red Falcon, in the desert city where I went in hot July. So this story will resume and now we are continuing another thread, from end of this October in Ethiopia, and there is a brotherhood here, closer than you might think. Those African raggamuffins may have substituted hashish with qat, they may sing other songs, and wear other necklaces but they belong to the same tradition, of vagabond anarchic spiritual teachers, dreadlocked mystics who worship ecstasy, through song and story pass the message, bring blessing , sleep  on the edge of the temples, in the graveyards, under stars, and they used to roam far wider spaces, before politics of modern day nation states turned Middle East from community  of continuation of spiritual traditions to a hateful and paranoic cradle of conflict divided with unpenetrable borders.  We may be ocean away from the hot plains of Sindh, but it is not only Sinbad the Sailor that once crossed these waters. The ideas needed no ships, when fakirs didn’t need passports.

 

***

 

Kilka tygodniu temu moja historia o podróżach z fakirami indyjskiego sunkontynentu została zawieszona, przerwana, ale nie na zawsze. Czekają oni teraz na swoją kolej, chłopaki z Ajmer, ale też i ich towarzysze z drugiej strony zasranej granicy, kalandarzy z Pakistanu, ekipa Czerwonego Sokoła, w pustynnym mieście gdzie trafiłem po Indiach, w gorącym lipcu. Do tej nici wrócimy, a teraz pociągnę inną, z końca tego października, z Etiopii. Jest tu bliższe braterstwo niż moglibyście się spodziewać. Te afrykańskie obdartusy zamieniły może fajki z haszyszem na naręcza psychoaktywnego qatu, być może śpiewają inne pieśni, noszą inne naszyjniki i turbany ale przynależą do tej samej tradycji, duchowych włóczęgów, śpiewaków, nauczycieli, mistrzów brudnych od pyłu drogi, dredziarzy-mistyków, którzy wielbią ekstazę, poprzez pieśń i przypowieść przekazują swoją wiadomość, przynoszą błogosławieństwo, śpią pod murami świątyń, na cmentarzach, pod gwiazdami, i w przeszłości przemierzali dużo większe przestrzenie, zanim polityka współczesnych narodowych państw nie zmieniła Bliskiego Wschodu ze wspólnoty kontynuacji duchowych tradycji w przepełnioną nienawiścią kolebkę konfliktów, posiekaną nieprzenikalnymi granicami państwowymi. Może dzielić nas ocean od gorących równin Sindhu, ale nie tylko Sindbad Żeglarz przemierzył kiedyś te wody. Idee nie potrzebowały statków, kiedy fakirzy nie używali paszportów.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

…In Ethiopia, re-enchantment of the land. / W Etiopii, ponowne zaczarowanie rzeczywistości.

 

 

 

 

Ziemia moim ciałem   /   “Earth my body

 

 

 

 

woda moją krwią / “water my blood”

 

 

 

powietrze oddechem  /  “air my breath”

 

 

 

ogień siłą mą / “fire my spirit”

 

 

 

 

sufi is love / znaczy miłość

November 9th, 2012

 

 

 

 

 

Annual gathering of pilgrims to the grave of sheikh Hussein, medieval Sufi saint whose worshippers fuse indigenous traditions and Sufi islam. Ethiopia 2012.

 

***

 

Doroczne zgromadzenie pielgrzymów do grobu szejka Husseina, średniowiecznego sufickiego świętego, którego wielbiciele łączą rdzenne plemienne tradycje i religie natury z tolerancyjnym islamem. Etiopia 2012.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.