światosław / tales from the world

Archive for:

Cannabis / Konopia, moja miłość

This isn’t Cannes

September 21st, 2012

 

 

 

There is a certain feel to Ketama, thick of deliquency, border town dubious vibe, all those fake Lacoste tracksuits, vintage Mercedes, joints rolled with strong espresso or cafe au lait in every corner, cars fixed for the smuggling in the backstreets full of garages, police sniffing around not for drug dealers but for journalist who could expose the local deals, troll – ugly prostitutes in dirty shithole  behind market place, new money invested in buildings with intentionally poor facades, broken PC’s in internet cafes, wrinkles and cigarette cough, and those stares, those hard to compare to anywhere else Maghreb male attitude and style that puts so many Moroccan or Algerian migrants in trouble in Spain or France, like a parody of thief-cum-terrorist-cum-street dealer, walking cliche.

And it is a world where women are hidden in the kitchen. It feels like they hardly exist, mute shy smiles in the background.

 

***

 

Ketama ma bardzo specyficzny klimacik. Śmierdzi tu jakimś cinkciarstwem i taksówkarstwem, pograniczem, kiepskim kryminałem, te wszystkie podrabiane dresy Lacoste, stare Mercedesy, wszechobecne i wszechwładne jointy z dobrego haszu i ciężkich marlborasów, przy niekończących się kawkach, te auta faszerowane towarem na przemyt w bocznych uliczkach pełnych warsztatów, te przerażające swą brzydotą prostytutki chwytające za jaja na wejściu do obskurnego burdelu o ścianach jak świątynia Cthulhu, te architektoniczne pałacopotworki o surowych fasadach ukrywających wypraną kasę, zepsute komputery w kafejkach, zmarszczki od marihuanowego śmiechu i kaszel od papierosów, i te spojrzenia, te niemożliwe do pomylenia z żadnym innym regionem świata męskie pozy i stylówa z Magrebu która niejednego Marokańca czy Algierczyka na emigracji pakuje prosto w ramkę chodzącego po ulicy stereotypu – krzyżówki złodzieja-cwaniaczka-dilera-terrorysty.

Jest to też świat kobiet ukrytych w kuchni, nie ma ich nawet na targowisku, są schowane koło importowanych DVD i plazm, tuż przy czajniku na miętową herbatę.  Nieme duchy, czasem smażą sardynki.

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Some plant porn for you. Rif mountains in north Morocco / Dla miłośników roślin. Ketama góry Rif, północne Maroko.

 

 

First days of September mark the end of harvest, only in some higher valleys plants are still in the fields , most common sight is this : / Początek września to już w zasadzie końcówka żniw, tylko w wyżej położonych dolinach można zobaczyć jeszcze konopię na polach, najczęściej jest już ona wówczas w trakcie suszenia :

 

 

 

 

 

 

Making and smoking. Organic hashish fresh from the fields of Rif , norther Morocco, Autumn 2012. / Wyrób i konsumpcja.  Organiczny haszysz prosto z pola , góry Rif w północnym Maroku, wrzesień 2012

 

 

 

 

 

 

 

 

 

These are good people. Extremely hospitable mountain men , lovers of simple pleasures. Hard working people. Farmers, cultivating plant that has been useful to humanity for thousands of years. It is us who make them criminals, us who put the black stripes on their faces. It is Europeans and Americans who came to Rif, where kif, a mild mix of cannabis and tobacco was smoked traditionally and taught them to make hashish, which we also declared illegal. Now we put pressure on Moroccan government to take away their source of income, to put them in jail for many years. This is why you will not see their faces, this is why the good photographs are spoilt, this is why the hashish you smoke in Europe is spoilt, when good organic product of natural plant is mixed by middlemen and dealers with everything they have on hands, including chemicals from used batteries. All because the weed is illegal, because we chose to make a certain plant big crime, often punished harder than rape or murder.  We have created a culture of crime, we have created mafias out of our fears and hypocrisy, we turned natural into taboo, we break lives for crime with no victims, in fact, the only victims are victims of the law. When I say we, I mean all those citizens of the countries of the world that in the last Century of Paranoia choose either to forbid other people’s pleasures or not care enough about their own governments telling them what they can put in their bodies. It is highest time to stop it, to take the black stripes off the faces of those who do no wrong and put them on faces of politicians who break lifes of others without a shadow of doubt.

Thanks and respect to the people of Ketama whose faces can not be shown.

 

***

 

To dobrzy ludzie. Niezwykle gościnni górale, miłośnicy prostych przyjemności. Ciężko pracujący na swych polach. Farmerzy, uprawiający roślinę która od tysiącleci jest użyteczna dla ludzkości. To my zrobiliśmy z nich przestępców, to my jestesmy przyczyną czarnych pasków na ich twarzach. To Europejczycy i Amerykanie przyjechali w góry Rif, gdzie tradycyjnie palono kif, łagodną mieszankę konopii i tytoniu, i nauczyli tutejszych rolników produkować haszysz, jednocześnie budując wokół niego histerię i kryminalną otoczkę. Teraz naciskamy na marokański rząd aby zabrał mieszkańcom Rif ich główne źródło utrzymania, aby wsadzał ich do więzienia na długie lata. Dlatego właśnie nie zobaczycie ich twarzy, dlatego dobre fotografie są zniszczone kretyńską porcją czarnych pikseli, tak samo jak haszysz jaki palicie w Europie, oryginalny produkt z dobrych organicznych roślin niszczony jest przez kolejne szczeble pośredników i dealerów czymkolwiek mają pod ręką, włącznie z kwasem ze zużytych baterii. To wszystko dlatego, że pewien chwast został uznany za nielegalny, za zbrodnię karaną czasem surowiej niż gwałt czy morderstwo. Stworzyliśmy kulturę przestępczą wokół przestępstwa bez ofiar, w istocie jedyne ofiary tutaj to ofiary chorego prawa. To prawo stworzyło mafie, ich pożywką są nasze strachy, kulturowe uprzedzenia i hipokryzja.

Kiedy mówię my, mam na myśli obywateli prawie wszystkich krajów świata, którzy uważają za normalne zabranianie innym ich przyjemności albo nie przeszkadza im że ich rządy decydują o tym co mogą konsumować, jakie rośliny mogą mieć w swym ogródku. Najwyższy czas z tym skończyć, uporządkować pewne rzeczy, zdjąć czarne paski z twarzy tych co nie robią nic złego i umieścić je na twarzach polityków którzy łamią życia innych bez cienia wątpliwości.

Podziękowania za gościnę i szacunek dla mieszkańców Ketamy, których twarzy nie można pokazać.

 

 

Weeds / Chwasty

August 24th, 2012

 

 

Escape from the culture of fear. Fear not the plant. Valleys of northern Pakistan, July 2012 / Ucieczka z kultury strachu. Nie bójmy się roślin. Doliny północnego Pakistanu, lipiec 2012.

 

Ganja country

March 25th, 2012

 

 

Buying weed in the Guyanas / Kupując materiał roślinny. Gujana.

 

 

 

 

 

 

Kif—Prologue And Compendium Of Terms
Paul Bowles

 

( very bright observations written many years ago, however, there are causes of optimism in the global consciousness of today  /  trafne obserwacje sprzed wielu lat, dzień obecny przynosi jednak pewne nadzieje co do zmian w świadomości na świecie )

 

One of the great phenomena of the century is the unquestioning worldwide acceptance of 
the accessories of Judaeo-Christian civilization, regardless of whether or not these trappings
 have any relevance to the peoples adopting them. The United Nations, like a philanthropical
 society devoted to reclaiming and educating young delinquents, points the way grandly for
the little nations just recruited, assuring them that they too one day may be important and
 respected members of world society. Political schisma do not really exist. Whether the new 
ones study Marx or Jefferson, the destructive impact on the original culture is identical. It 
would seem that the important task is to get them into the parade, now that they have
 been convinced that there is only the one direction in which they can go. Once they are 
marching too, they will appreciate more fully how far ahead of them we are. These are faits
 accomplis; in the future it will be fascinating to watch the annihilation of the entire structure 
of Judaeo-Christian culture by these ‘underprivileged’ groups which, having had only the
most superficial contacts with that culture, nevertheless will have learned enough thereby to
 do a thorough job of destroying it.

 

***

 

Jedno z wielkich zjawisk jakie miały miejsce w minionym juz wieku to w zasadzie niekwestionowana akceptacja akcesoriów judeochrześcijańskiej cywilizacji, niezależnie od tego czy te atrybuty miały jakąkolwiek przydatność dla ludów jakie je zaadoptowały.  Narody Zjednoczone, jak stowarzyszenie dobroczynne zaangażowane w odzyskiwanie dla społeczeństwa i polerowanie młodych rozrabiaków wskazują wspaniałą drogę wszystkim nowo zwerbowanym małym narodom, zapewniając że pewnego dnia i one będą ważnymi i szanowanymi członkami światowej społeczności. Polityczna schizma w zasadzie tu nie istnieje. Czy nowo przyjęci członkowie zajmują się studiowaniem Marksa czy też Jeffersona, destrukcyjny wpływ na ich własną kulturę jest identyczny. Wydaje się że najważniejsze zadanie to zapędzenie ich na paradę – czy może wyścig, kiedy juz zostali przekonani że jest tylko jeden kierunek w którym można iść. Kiedy już zaczną maszerować, zrozumieją jak daleko przed nimi na czele pochodu jesteśmy my. To już w zasadzie fakty dokonane, w przeszłości czeka nas fascynujący spektakl destrukcji całej struktury tejże judeochrześcijańskiej kultury przez owe zacofane grupy, które wprawdzie miały możliwość bardzo powierzchownego kontaktu z tą kulturą, ale wystarczającą aby dokonać dokładnego dzieła jej demontażu.

 

 

 

 

If you are going to sit at table with the grown-ups, you have to be willing to give up certain childish habits that the grown-ups don’t like: cannibalism, magic, and all the other facets of ‘irrational’ religious observances. You must eat, drink, relax and make love the way the grown-ups do, otherwise your heart won’t really be in it; you won’t truly be disciplining yourself to become like them.

One of the first things you must accept when you join the grown-ups’ club is the fact that the Judaeo-Christians approve of only one out of all the substances capable of effecting a quick psychic change in the human organism—and that one is alcohol. The liquid is sacred in the ceremonies of both branches of the Judaeo – Christian religion. Therefore all other such substances are taboo. But since you are forsaking your own culture in any case, you won’t mind giving up the traditional prescriptions for relaxation it provided for you; enthusiastically you will accept alcohol along with democratic (or communist) ideology and the gadgets that go with it, since the sooner you learn to use these things, the sooner you can expect to be patted on the head, granted special privileges, and told that you are growing up—fulfilling your destiny, I think they sometimes call it. This news, presumably, you find particularly exciting.

 

 

***

 

Jeżeli masz usiąść przy stole z dorosłymi musisz pozbyc się pewnych dziecięcych zachowań których dorośli nie lubią : kanibalizmu, magii i innych “nieracjonalnych” religijnych zachowań. Masz jeść, pić, relaksować się i kochać tak jak robią to dorośli, inaczej nigdy nie będziesz z nimi całym sercem, nie będziesz dostatecznie zdyscyplinowany aby być taki jak oni.

Jedną z pierwszych rzeczy jakie musisz zaakceptować kiedy dołączasz do klubu dorosłych jest fakt że ludzie judeo-chrześcijańskiego świata akceptują tylko jedną ze wszystkich substancji zdolnych do wywołania szybkiej psychicznej zmiany w ludzkim organizmie, i jest to alkohol. Ten płyn jest święty w ceremoniach obu odłamów ich tradycji religijnej. Wszystkie inne substancje zatem stanowią tabu. Ale skoro i tak rezygnujesz ze swojej kultury, nie będzie ci robiło różnicy zrezygnowanie z tradycyjnych sposobów na relaks jakie ta kultura ci oferowała, entuzjastycznie zaakceptujesz alkohol w pakiecie z demokratyczną ( czy też komunistyczną ) ideologią i wszelakimi gadżetami jakie one mają. Im szybciej nauczysz się ich używać, tym prędzej możesz spodziewać się dobrotliwego pogłaskania po główce, przyznania szczególnych przywilejów i usłyszysz że dorastasz – wypełniasz swoje przeznaczenie, tak to chyba nazywają. Te wiadomości , zapewne, wydadzą ci się szczególnie ekscytujące.

 

 

And so the last strongholds fashioned around the use of substances other than alcohol are being flushed out, to make everything clean and in readiness for the great alcoholic future. In Africa particularly, the dagga, the ganja, the bangui, the kif, as well as the dawamesk, the sammit, the majoun and the hashish, are all on their way to the bonfires of progressivism. They just don’t go with pretending to be European. The young fanatics of the four corners of the continent are furiously aware of that. They are, incidentally, also aware that a population of satisfied smokers or eaters offers no foothold to an ambitious demagogue. The crowd pleasantly heated by alcohol behaves in a classical and foreseeable fashion, but you can’t even get together a crowd of smokers: each man is alone and happy to stay that way. ( Then, too, there is the fact to be considered that once one gets power, one can regulate the revenue on alcohol, and sit back to count one’s take. The other substances don’t lend themselves so easily to efficient governmental racketeering.)

 

***

 

Tak też ostatnie twierdze oporu użytkowników innych substancji niż alkohol zostają powalone, wszystko jest już w pełnej gotowości na wspaniałą alkoholową przyszłość. W Afryce dagga, ganja, bangui, kif, dawamesk, sammit, madżun, haszysz, wszystkie są już w drodze do zniszczenia w ogniskach postępu. Po prostu nie pasują do bycia Europejczykiem. Młodzi fanatycy z czterech stron kontynentu mają tego wściekłą świadomość. Wiedzą też zresztą że populacja zadowolonych palaczy czy zjadaczy konopii nie daje specjalnego pola do popisu ambitnym demagogom. Masa przyjemnie podgrzana alkoholem zachowuje się w klasyczny i przewidywalny sposób, ale grupy palaczy nie da się nawet zebrać do kupy – każdy z osobna jest zadowolony, jest mu dobrze ze samym sobą i chce w tym zadowoleniu pozostać. ( Inną kwestią ważną dla tych co dopchali się do władzy jest też to iż można dochód z produkcji alkoholu łatwo kontrolować i siedzieć wygodnie zliczając zyski. Inne substancje nie dają się tak łatwo wykorzystać rządowym gangsterom )

 

 

Cannabis, the only serious worldwide rival to alcohol, reckoned in millions of users, is always described in alcoholic countries as a ‘social menace’. And the grown-ups mean just that. They don’t infer that it’s detrimental to the health or welfare of the individual who uses it, since for them the individual separated from his social context is an irregularity to be remedied, in any case. No, they mean that the user of cannabis is all too likely to see the truth where it exists, and to fail to see it where it does not. Obviously few things are potentially more dangerous to those interested in prolonging the status quo of organized society. If people refuse to play the game of society at all, of what use are they? How can they be enticed or threatened, save , by the ultimately unsatisfactory device of brute force?
No, no, there are no two ways about it: society has got to go on being played (and quietly directed); alcohol is the only safe substance to allow human beings, and everything else must go.

 

***

 

Konopie, jedyny poważny konkurent alkoholu na światowej arenie zmieniaczy świadomości, którego użytkownicy liczeni są w milionach, zawsze opisywane są w alkoholowych kulturach jako “społeczne zagrożenie”. I dorośli mają dokładnie to na myśli. Nie dowodzą, że są one szkodliwe dla zdrowia czy dobrobytu jednostki, skoro dla nich  i tak jednostka wyrwana ze społecznego kontekstu to nieregularność jaką trzeba naprawić. Nie, chodzi im o to że użytkownik konopi z dużym prawdopodobieństwem ujrzy prawdę tam gdzie ona istnieje, a nie zobaczy jej tam gdzie jej nie ma. Oczywiste jest to że niewiele rzeczy może być bardziej niebezpiecznych dla tych którzy zainteresowani są przedłużaniem status quo zorganizowanego społeczeństwa. Jeżeli ludzie odmawiają społecznych gierek, do czego w zasadzie się przydadzą? Jak można ich kusić albo im grozić, poza ewentualnym i nie do końca skutecznym użyciem brutalnej siły? Nie, nie ma innej drogi, trzeba dalej móc grać społeczeństwem i po cichu nim kierować, alkohol jest jedyną bezpieczną substancją na jaką ludziom można pozwolić, inne muszą zniknąć.

 

 

(…)

 

 

Ganja members

November 23rd, 2011

 

 

Some years ago I was spending time in ashram underneath Mount Girnar in Gujarat, holy place of pilgrimage for Shiva followers, lovers of crazy God. Thousands upon thousands of dreadlocked sadhus arriving from all India, some of them naked, some of them ended up in the same place we did, to create never-ending , never-sleeping , always coughing circle of chillum. We were hosted by charming ex- sadhu Hari Giri, loving husband and father of lovely kids running around somewhere in dirty yard. He was a mad person indeed, kind of uplifting, cheerful madness I was almost jealous of. And his question, asked with naughty smile and nod towards chillum, “ganja member, you?” always rings in my mind when similar situation happens in another part of globe , with other companions. I dedicate this set below to all lovers of herb I met, to conneiseurs of the plant, to Hari Giri, to Lancelot, old Jamaican woodcarver hiding in bushes with his apprentices to smoke spliffs out of sight of his wife, Linda from Manchester, to Moroccan farmers in Rif mountains, to hippies in the hills of northern Portugal, mystics of the east, and hedonists of the west, to countless others obscured in memory by countless clouds of smoke.

///

Ładnych parę lat temu spędziłem święto Maha Shivaratri w małym aszramie u podnóża góry Girnar, szczególnego miejsca dla wyznawców Sziwy. Hordy skołtunionych , często nagich i wysmarowanych popiołem miłośników szalonego boga ściągały tu właśnie z całych Indii i wielu z nich wpadało do nas aby odwiedzić naszego gospodarza, tworząc niekończący się, kaszlący krąg palaczy chillum. Hari Giri był tutaj naprawdę u siebie, błyszczał, świecił zębami i białkami roześmianych oczu, bawił się ze swoimi dzieciakami, grzecznie słuchał żony na której głowie spoczywała oczywiście większość praktycznych obowiązków. Hari Giri, rodzinny sadhu, szaleniec, boży szaleniec, wysokoenergetyczne, wesołe wariactwo, dokładne przeciwieństwo poważnej wyważonej depresji zachodniego świata który ulubioną używkę sziwaitów ściga z obsesyjną nienawiścią i strachem. Hari Giri miał swoje ulubione pytanie w koślawym angielskim, nigdy się nie narzucał, ale widać było po uśmiechu że szczerze cieszy się z kolejnego członka klubu, z pozytywnej odpowiedzi na “ganja member, you?”. To pytanie zostało mi w pamięci na lata, ile razy byłem w sytuacjach kiedy można było je zadać, kiedy roślina wiązała nić między kilkoma członkami ludzkiej rodziny. Poniższe zdjęcia dedykowane są wszystkim koneserom ziela jakich spotkałem na swojej drodze, Hari Giriemu, Lancelotowi z Jamajki, staremu rzeźbiarzowi chowającemu się w krzakach ze swymi uczniami i jointem przed wzrokiem angielskiej żony, marokańskim chłopom z gór Rif, hippisom z północnej Portugalii, mistykom wschodu i hedonistom zachodu, niezliczonym twarzom , zagubionym w chmurach zadymionej pamięci. Chwała niech będzie minionym momentom.

 

Hari Giri, India.

 

Maha Shivaratri, Gujarat.

 

Pagla Baba mazzar, Tomb of the Crazy Baba, Sufi shrine in Kolkata and hashish lovers club uniting various members of Bengali society, from business people and scholars to rikshaw pushers.   //  Mauzoleum Szalonego Ojca, święte miejsce dla sufi i naśladowców dziewiętnastowiecznego guru z Kalkuty, oraz palarnia haszyszu dla ludzi z różnych sfer bengalskiego społeczeństwa, od naukowców i biznesmenów po rykszarzy.

 

Cannabis filled chillum pipe on Beneshwar rural fair in Rajasthan, India.  / Fajka z konopnym wsadem w rękach radżastańskiego nomady na corocznym targu w Beneshwar

 

Paramaribo, Surinam. Caribbean cool. Short visit to ganja dealing place, where one kilo was just being cut in pieces. The police came, said hello, made serious face, and then left, and the boys just continued rolling. //  Z wizytą u dealera w slumsach Paramaribo, stolicy Surinamu. Ekipa była właśnie w trakcie dzielenia na mniejsze porcje kilograma konopii kiedy wpadło w odwiedziny paru mundurowych. Policjanci przywitali się, z poważnymi minami zapytali gospodarza o coś w kreolskim patois, wskazując na mnie, a potem ruszyli dalej, zaś chłopaki spokojnie skończyli kręcić jointy.

 

Bus from Dilling to Kadugli in Nuba mountains, Sudan. Transport in that area is so crowded that these guys were standing on the back bumber of the bus, behing the back window all this several hours long journey. They took this opportunity however to smoke couple of nice ganja spliffs. // Za tylną szybą autobusu przemierzającego góry Nuba w południowym Sudanie dwóch pasażerów korzysta z wolnej przestrzeni , stojąc na zderzaku przeładowanej maszyny i paląc dorodne skręty.

 

Blessed is the one who dissolves himself.
Kumbh Mela, largest religious gathering in the world. Naga baba in his tent in Haridwar, on the banks of Ganges. // Jeden z Naga Babas, radykalnego odłamu sadhu podczas największego zgromadzenia religijnego na święcie. Jak twierdzi, on i jego goście przez dwa miesiące od rozpoczęcia imprezy wypalili już kilka kilogramów haszyszu.

 

I won’t tell your mom what you were doing on holidays. Children of the West playing in the eastern shores, tourist and bar girl in Sihanoukville, Cambodia. // Zagraniczni goście dobrze bawią się z khmerskimi dziewczynami i khmerskim zielem podczas wakacji na plażach Kambodży.

 

Getting in the mood, smoking kif ( cannabis ) during leila ceremony in Meknes, Morocco.

Leila, which means night, a sufi gathering in a hired house. It involves chanting the praise of God, love and sufi poetry, and accompanied by increasingly wild rhythms, a trance called hadra. People who enter into hadra become almost like possessed by some spirits, but it is ecstasy that is suppose to purify them and bring closer to god. //

Palacze kifu podczas religijnej ceremonii marokańskich sufi. Konopny dym tutaj to jedno z narzędzi obok muzyki, poezji, tańca, które pomóc mają we wprowadzeniu w oczyszczający i leczniczy trans, zbliżający człowieka do swej prawdziwej istoty i tym samym do Boga.

 

Ganja, religious sacrament in many traditions, some of them reaching back to beginnings of history. / Ganja, jeden z najstarszych religijnych sakramentów znanych ludzkości.

Kumbh Mela, India.

 

Sufi fakirs in a dargah in Delhi.  // Muzułmańscy fakirzy w swej kwaterze niedaleko grobowaca ukochanego świętego w centrum Delhi.

Cafe au lait, Thé à la menthe, morning joint. Breakfast in northern Morocco. // Kawa z mlekiem, miętowa herbatka, papieros z haszyszem. Kolonialne francuskie tradycje spotykają berberyjskie dziedzictwo z gór Rif na śniadaniu w Chefchaouen.

 

Kurdish youth in eastern Turkey. No job, no plan, no tomorrow. // Rozrywki kurdyjskiej młodzieży. Wschodnia Turcja.

 

 

Polish migrants in Dublin spice their life up. // Polscy emigranci w Dublinie.

 

Old tax collector and his friends gather on Thursday night to pray, sing and smoke charas in the small shack near Mazhar Khan Jahan Ali, ancient Sufi shrine in Khulna distict of Bangladesh. //

Poborca podatkowy i jego przyjaciele spotykają się w czwartkową noc aby śpiewać i palić charas w małej chatce nieopodal grobowca sufickiego świętego w Bagerhat, w zachodnim Bangladeszu.

 

Although ancient way of smoking in India and the most popular one is through the clay pipe called chillum… // Chociaż chillum to prastara i najbardziej szanowana metoda palenia w Indiach…

 

…ganja members are always open for new trends.  // …to członkowie konopnego klubu zawsze otwarci są na nowe doświadczenia.

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.