światosław / tales from the world

Archive for:

Plants of Power : Revival / Rośliny Mocy : Odrodzenie

gateway / brama

October 18th, 2012

 

The call it gateway drug and I agree. However, we probably mean other things. They , judging as always by their own example, think of it as a gate into further escape from oneself, this is is exactly how they use alcohol. For me it was a beautiful and joyful gate into never ending road of appreciation of the world, self discovery and development. I give praise to this plant, I call it what it is , drug means medicine. It assisted me in transition and will never be forgotten, ill spoken of. In a way through all these years it became part of me and understanding it I came to understand a bit what “medicine man” may mean, the one who not only uses medicine for certain purpose, but also is the medicine. It cured me from many inhibitions, it has shown me the path, I can now walk it alone or with her, but even if we may part ways sometimes, I see no reason to betray old friend. Yes, it was a gateway, perhaps if I never met my lover Maria, I would not come to know the Grandmother now. So you can curse those who accompany you and see their faults and weaknesses or you can bless them for what they are and what they have given you.

 

***

 

Nazywają ją narkotykiem inicjacyjnym, bramą, po polsku być może słowo narkotyk jest mniej właściwe niż angielskie “drug”, czyli lekarstwo, bo tym właśnie jest, i zgadzam się też , że jest bramą.  Mamy jednak na myśli zupełnie coś innego. Dla nich to określenie pejoratywne, symbol strachu przed drogą którą widzą, zapewne oceniając rzeczywistość poprzez swój własny przykład, jako dalszą ucieczkę od siebie, tak przecież używają alkoholu.  Dla mnie była piękną i radosną inicjacją , bramą która otwiera się na niekończącą się ścieżka docenienia i sławienia świata, odkrycia samego siebie, rozwoju. Sławię tą roślinę, i nazywam ją należnym jej mianem, lekarstwo. Wspomagała mnie podczas przejścia i nigdy nie będzie zapomniana, nie będę mówił o niej źle. W pewnym sensie, przez wszystkie te lata stała się częścią mnie i zaczęłem rozumieć, tak myślę,  co może kryć się pod indiańskim określeniem “medicine man”, to nie tylko ten który używa lekarstwa w jakimś celu, ale który także jest lekarstwem. Ona wyleczyła mnie z wielu zahamowań, pokazała mi ścieżkę, teraz mogę nią iść sam, albo z nią, ale nawet jeśli nasze drogi będą się częściej rozdzielać, nie widzę powodu aby zdradzać starego przyjaciela. Tak, to była brama, być może gdybym nigdy nie spotkał starej kochanki Marii, nie poznałbym teraz Babci. Więc możecie przeklinać tych co wam towarzyszą, widzieć głównie ich wady i słabości, albo nawet własnymi słabościami próbować obwiniać ich, albo też błogosławić ich za to kim są i co wam dali.

 

 

 

 

 

 

 

my day of work / w pracy*

October 14th, 2012

 

 

In last years I am documenting mostly festivals and I get many questions about my work.  So here is what I did in urs of Ajmer after we completed pilgrimage. Let us see what is in the programme for today.

 

***

 

Ostatnie lata spędziłem w dużej części dokumentując rozmaite festiwale. Ponieważ dostaję sporo pytań jak to się robi, na przykładzie urs w Ajmer, imprezy jaka czekała u celu naszej pielgrzymki, przyjrzymy się typowemu dniu pracy.

 

 

 

 

Oh yeah, as always, we get high first /  Na początek trzeba wprowadzić się w odpowiedni nastrój za pomocą odpowiedniego lekarstwa

 

 

 

Refreshing bath in Anasagar holy lake of Ajmer will wash the sins and dust of the road. /  Odświeżająca kąpiel w świętym jeziorze Anasagar zmywa grzechy i brud z wędrówki

 

 

 

Holy flags and banners need to be carried into the dargah /  Święte sztandary muszą zostać wniesione na teren świątyni w uroczystej procesji

 

 

 

Prayers to the saint left by his grave. / Modlitwy do świętych umieszczone przy ich grobach

 

 

 

By the time we visit all these holy stones and places of the legend, it is getting really hot / Zanim zaliczymy wszystkie kamienie z legendy i inne święte miejsca, robi się naprawdę gorąco, jest przecież koniec maja.

 

 

 

Perhaps it is time then for afternoon nap / Być może jest więc to czas na popołudniową drzemkę

 

 

 

Then some chai / Potem nieco herbatki na przebudzenie z lepkiego snu

 

 

 

Next, why not get stoned again / Następnie możnaby zaliczyć kolejną fajeczkę

 

 

 

Good way to spend rest of the day can be playing with some sharp objects. / Dobrym sposobem na spędzenie reszty dnia jest zabawa ostrymi narzędziami

 

 

 

To cool down, we listen to some music now. Sound system is not the most impressive, but ambiance is great./ Dla odprężenia warto zrobić przerwę muzyczną. Nagłośnienie domowej roboty, ale klimacik pierwsza klasa.

 

 

How about some more… / A może by tak…

 

 

Guys, I think I have enough / Chłopaki, mam już chyba dość

 

 

 

*the work not visible in these pictures includes months of research, preparation, logistics, travel, arrangments, hundreds hours in front of computer, scanning,  watching stupid shit on Facebook, processing photos, selecting, writing, and then giving it all away for free online.  But that is OK, I decided long ago that going out on Saturday evening usually sucks big time.

 

/  *praca jaka nie zmieściła się na tych zdjęciach obejmuje miesiące zbierania informacji, przygotowań, logistycznych manewrów, podróży w najtańszy sposób, ustaleń, dyskusji, a potem setki godzin przed komputerem, podczas skanowania, oglądania kretyńskich memów na Facebooku, obróbki i selekcji zdjęć, pisania i rozpowszechniania tego wszystkiego za darmo w sieci. Ale to w porządku, dawno temu stwierdziłem, że wychodzenie na miasto w sobotni wieczór jest równie nudne jak praca od 9 do 17 ( czy do której się tam pracuje )

 

 

little ones / mali przyjaciele

September 29th, 2012

 

It happened in a parallel time, as they would call it before, “once upon a time, beyond seven mountains”.   // Zdarzyło się to gdzieś w czasie równoległym, albo jak zwano go kiedyś, “dawno, dawno temu, za siódmą górą”.

 

 

 

From earth, fire, water and air they were born. / Zrodzeni z ziemi, ognia, powietrza i wody.

 

 

Sons of the thunder, offspring of storm. / Synkowie gromu, potomstwo burzy.

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

This isn’t Cannes

September 21st, 2012

 

 

 

There is a certain feel to Ketama, thick of deliquency, border town dubious vibe, all those fake Lacoste tracksuits, vintage Mercedes, joints rolled with strong espresso or cafe au lait in every corner, cars fixed for the smuggling in the backstreets full of garages, police sniffing around not for drug dealers but for journalist who could expose the local deals, troll – ugly prostitutes in dirty shithole  behind market place, new money invested in buildings with intentionally poor facades, broken PC’s in internet cafes, wrinkles and cigarette cough, and those stares, those hard to compare to anywhere else Maghreb male attitude and style that puts so many Moroccan or Algerian migrants in trouble in Spain or France, like a parody of thief-cum-terrorist-cum-street dealer, walking cliche.

And it is a world where women are hidden in the kitchen. It feels like they hardly exist, mute shy smiles in the background.

 

***

 

Ketama ma bardzo specyficzny klimacik. Śmierdzi tu jakimś cinkciarstwem i taksówkarstwem, pograniczem, kiepskim kryminałem, te wszystkie podrabiane dresy Lacoste, stare Mercedesy, wszechobecne i wszechwładne jointy z dobrego haszu i ciężkich marlborasów, przy niekończących się kawkach, te auta faszerowane towarem na przemyt w bocznych uliczkach pełnych warsztatów, te przerażające swą brzydotą prostytutki chwytające za jaja na wejściu do obskurnego burdelu o ścianach jak świątynia Cthulhu, te architektoniczne pałacopotworki o surowych fasadach ukrywających wypraną kasę, zepsute komputery w kafejkach, zmarszczki od marihuanowego śmiechu i kaszel od papierosów, i te spojrzenia, te niemożliwe do pomylenia z żadnym innym regionem świata męskie pozy i stylówa z Magrebu która niejednego Marokańca czy Algierczyka na emigracji pakuje prosto w ramkę chodzącego po ulicy stereotypu – krzyżówki złodzieja-cwaniaczka-dilera-terrorysty.

Jest to też świat kobiet ukrytych w kuchni, nie ma ich nawet na targowisku, są schowane koło importowanych DVD i plazm, tuż przy czajniku na miętową herbatę.  Nieme duchy, czasem smażą sardynki.

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Some plant porn for you. Rif mountains in north Morocco / Dla miłośników roślin. Ketama góry Rif, północne Maroko.

 

 

First days of September mark the end of harvest, only in some higher valleys plants are still in the fields , most common sight is this : / Początek września to już w zasadzie końcówka żniw, tylko w wyżej położonych dolinach można zobaczyć jeszcze konopię na polach, najczęściej jest już ona wówczas w trakcie suszenia :

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.