Right now in India there is a three months long religious festival going on where around 100 million people will gather. Hundreds of thousands among them treat cannabis as holy sacrament, sacred herb of Lord Shiva, and they consume gigantic quantities. Many do it on daily basis, for decades, and are fit, smart and enjoy life at age when they should rather be chained to TV complaining about health and everything else.
It is time to defend ourselves against convulsions of rationalist societies, addicted to their pills approved by governments and pharmaceutical companies, who attack the herb that questions their values. Societies high on sugar, caffeine and energy drinks and alcohol are worshiping action, race and material development and stigmatize contemplation, withdrawal and being. It is because of this conflict between values of the society and reality revealed by the herb that in certain individuals a paranoia arises, it is not the herb but stigmatization of it that is the problem. It is time to heal the spiritual schism, yes, it is medicinal herb, but more than glaucoma or asthma it heals the separation in modern world, so perhaps it is time for Cannabis Church to arise in the west, as Peyote Churches won their legal ground in North America and Santo Daime with their ayahuasca in South America, so Santa Maria has its place in the ruins of Christian Europe. The war against cannabis is a cultural crusade of sick societies, unable to step out of their paradigm, and each who understands it should continue doing what is being done for last decades, to dissolve its cultures’ fixed boundaries and its religions. The latter are already dying in their old form, but the only way to really change something is to build attractive alternative, in place of decaying churches of damnation and fear. There are tools that can be used, and it is our birthright to do it, even if those who fear looking in the mirror would like to ban them for all.
***
Właśnie zaczął się w Indiach trzymiesięczny religijny festiwal, Święto Dzbana, podczas którego zgromadzi się około 100 milionów ludzi. Setki tysięcy z nich traktują konopie jako święty sakrament, ziele Sziwy, i konsumują gigantyczne ich ilości. Wielu robi to codziennie, przez kilkadziesiąt lat swojego życia i są zdrowi, wysportowani, inteligentni i cieszą się życiem w wieku, kiedy teoretycznie powinni być już przykuci do telewizora, narzekając na zdrowie i wszystko inne.
Ta okazja, jak i histeria jaka ma miejsce w Polsce, to dobre powody aby porozmawiać o obronie przed agonalnymi konwulsjami racjonalistycznego społeczeństwa, uzależnionego od swoich tabletek tłumiących niepokój i demony, a zaakceptowanych przez rządy i koncerny farmaceutyczne, obronie przed atakiem na marihuanę, która wartości tego społeczeństwa kwestionuje. Cywilizacja naćpana cukrem, kofeiną, energy drinkami i alkoholem wielbi akcję, wyścig, rozwój materialny, a stygmatyzuje kontemplację, wstrzymanie i wycofanie, bycie. Najwyższy czas na leczenie tego duchowego rozdarcia jakie ujawnia konopia, to nie przypadek , że fala depresji o jakiej mowa teraz w Polsce dotyka tak zwane zamożne i porządne rodziny, które zamiast pracować z ujawnionymi demonami chcą dalej tłumić je antydepresantami. To właśnie z powodu tego konfliktu między wartościami społeczeństwa a rzeczywistością odsłanianą przez roślinę w niektórych jej konsumentach ujawnia się psychoza, to nie konopia jest problemem ale stygmatyzacja jej używania, i dogmatyzm tradycyjnego systemu wartości, w skrócie : jeżeli to, w co wierzymy nie zgadza się z tym czego doświadczasz, jesteś szaleńcem, a nie to, w co wierzymy problemem.
Konopia jest od tysiącleci tradycyjnym lekarstwem, ale nie jaskra czy astma to najważniejsze schorzenia jakie leczy, dużo istotniejsza jest praca z duszą, czy, aby nie urazić racjonalistycznego czytelnika, tym głębszym pokoikiem w psychice. Być może nadszedł już czas na powstanie na tak zwanym zachodzie świata Kościoła Konopii, tak jak peyotlowe Kościoły Rdzennych Amerykanów w USA czy ayahuaskowe Santo Daime w Ameryce Południowej , tak też Santa Maria powinna wywalczyć sobie prawne umocowanie na ruinach chrześcijańskiej Europy. Wojna z marihuaną to kulturowa krucjata chorych społeczeństw, niezdolnych do wykroczenia poza swój paradygmat, i każdy kto to zrozumiał powinien kontynuować to, co robione jest już od paru ładnych dekad, rozpuszczanie skostniałych granic kulturowych i religii-mitologii rodem z epoki brązu. Te ostatnie i tak juz obumierają w swej starej formie, ale jedyną drogą aby naprawdę coś zmienić jest budowanie atrakcyjnej alternatywy, w miejsce starych kościołów potępienia i strachu. Są narzędzia jakie mogą przy tym zostać użyte, i to nasze przyrodzone prawo aby je użyć, nawet jeśli ci którzy boją się spojrzeć w lustro chcieliby zakazać ich dla wszystkich.
Images from Kumbh Mela in Haridwar. More : “Kumbh Mela on Flickr “ /// Zdjęcia z Kumbh Meli w Haridwarze. Więcej : “Święto Dzbana na Flickr ”