światosław / tales from the world

Road to Ketama / Droga do Ketamy

September 17th, 2012

 

Once again I leave behind the land of surplus and fat bellies and head into mythical lands of the escape, what will I find there, chasing the dream and memory, retracing first trip across Europe, first hit of the exotic , and of mind altering substance which is the change and movement across world outside of Fortress Europe. How many summers passed, since that first summer hitchhiking three thousand miles one way, busking in the streets of France and Spain, sculpting in the sand of rich people beaches, sleeping in tipis of hippies and shelters of the homeless, two months to reach Morocco and be overwhelmed by the Other. How many times I hit the road since. How many fears and insecurities I managed to conquer through the learning process of the best university, the Road, since that summer when I was trying to set free from the corporate future I might have been heading towards. I was a student of the science of money then, when I first smoked hash with uncle Ali in the village in Rif mountains, against the warnings of Lonely Planet guide. That was probably only one of many choices, or I start to believe, no choice at all but a gift, one of many gifts and guidance that helped me to come back now, again on the ferry from Algeciras, with a different mindset, with prime companions, coming to look back in the past and into myself, and to eat sardines and grapes in the villages of Ketama for the third time. Soon.

 

***

 

Ponownie pozostawiam za sobą ziemie nadmiaru i grubych brzuchów i wyruszam w mityczne krainy ucieczki, nie wiedząc do końca ( to w końcu zrozumiałem ) co tam zastanę , ścigając sny i wspomnienia, śladami pierwszej wyprawy przez mój kontynent, pierwszego zastrzyku egzotyki i tej zmieniającej świadomość substancji jaką jest zmiana i ruch, poprzez świat poza murami fortecy Europa. Ile lat mineło od tamtego lata, od autostopowej przeprawy – inicjacji, trzy tysiące kilometrów w jedną stronę, bębny na ulicach Francji i Hiszpanii, rzeźbienie w piasku plaż bogatych ludzi, za bogatych ludzi pieniądze, spanie w tipi hipisów i schroniskach bezdomnych, dwa miesiące przygody aby dotrzeć do Maroka i być pochłonietym przez Inność. Ile razy pakowałem już plecak od tego czasu? Ile obaw i niepewności pokonałem na kolejnych szczeblach najlepszego uniwersytetu, Drogi, od tego lata kiedy zacząłem wyzwalać się z korporacyjnej przyszłości w jaką nieopatrznie zaplątałem się z młodzieńczej głupoty. Byłem studentem pieniądza, wtedy , gdy pierwszy raz paliłem haszysz z wujkiem Alim w jego ciemnym pokoju w małej wiosce w górach Rif, wbrew ostrzeżeniom przewodników Lonely Planet. To była prawdopodobnie jedna z wielu decyzji, a może, jak zaczynam wierzyć, nie żadna decyzja, ale dar, jeden z wielu darów i wskazówek które doprowadziły mnie tu gdzie jestem teraz, znów na pokładzie promu z Algeciras, z innym stanem głowy, z pierwszorzędnymi towarzyszami podróży, aby spoglądać w przeszłość i w głąb siebie, jeść grillowane sardynki i winogrona w wioskach Ketamy, po raz trzeci. Wkrótce.

 

 

 

 

 

 

Leave a Reply

You must be logged in to post a comment.

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.