And lots of cows. Cows weeping, cows scared of snake, carved cows, painted cows, but mostly walking in herds, that’s what them cows do and used to do thousands of years ago. Sahara is a vast art gallery from the time of dawn of human story. Tassili in Algeria, where these images come from, is a birth place of Mushroom Shaman, the first know depiction of hallucinogenic substance, made famous in Terrrence Mc Kenna book ” Food of Gods”. This eloquent psychedelic advocate claims that psylocybin mushrooms growing on cow shit, with their consciousness and linguistic abilitites expanding qualities are what not only made us humans, able to coordinate more than simple hunting operation, but also to communicate abstract ideas related to mushroom trip, and so began spiritual exploration of the naked fellows populating Sahara when it was green and fertile, full of giraffes and elephants. They were likely to have matriarchal society, that somehow collapsed under pressure of less hallucinogen friendly invaders, but mushroom cults moved along, with the cattle worship, around the Mediterranean , by the way of Middle East, Catal Huyuk , Crete and into ancient Greece.
This is a huge abbreviation of Mc Kenna’s interesting theory, that of course was very controversial, but on the other hand seems one of very rare and quite convincing explanations of what actually might have happened that after some 100 thousand years of having same size brain as we do now we only woke up into this madness of development some 15 thousand years ago. There is a lot of questions to answer, who we really are, scribes or hunters, what is embedded in our psyche more deeply, these relative seconds of linear thinking culture attached to writing or years of being prey to predators that result in little children of the cities still dreaming of being devoured by some monsters. It is nice to ask these questions away from computer, from books, even from human speech, that useful but so limited and handicapped way of conveying experience, in meditation in front of marks of the ancients, deep in the Sahara. What is also thrilling is what Werner Herzog noticed about prehistoric paintings in caves of France, that the people making them had no sense of time…Images from 100 centuries ago may overlap those 5000 years old, they lived together with very distant ancestors, in the same dream time, another kind of time from our relentless ever forward stream.
***
I dużo krów. Płaczące krowy, krowy przestraszone przez węża, wyrzeźbione krowy, krowy z ochry, ale najczęściej krowy wałęsające się w stadach, to jest to, co krowy zwykle robią i robiły tysiące lat temu. Sahara jest ogromną naturalną galerią z czasu świtu ludzkiej historii. Tassili w Algierii, skąd te obrazki pochodzą to miejsce powstania Grzybowego Szamana, pierwszego znanego przedstawienia halucynogennej substancji świadomie używanej przez człowieka, znanego z książki Terrence Mc Kenny “Pokarm Bogów”. Ten elokwentny, o wielkiej erudycji adwokat psychodelików twierdzi że psylocybinowe grzyby, chętnie wyrastające na krowim łajnie, z ich poszerzającym świadomość i językowe umiejętności działaniem nie tylko uczyniły z nas takich ludzi jakimi jesteśmy, władających mową, która pozwoliła na więcej niż koordynację prostej akcji łowieckiej, ale umożliwiły i wymusiły komunikację abstrakcyjnych idei, związanych z grzybową podróżą, i tak zaczęła się eksploracja duchowych przestrzeni przez gołych kolesi biegających po Saharze kiedy ta była żyzna i zielona, pełna żyraf i słoni. Prawdopodobnie żyli w matriarchalnym społeczeństwie, które załamało się pod agresją tych mniej podłaczonych do halucynogennego świata najeźdzców, ale grzybowe kulty przesunęły się dalej, razem z uwielbieniem dla świętej krowy, dookoła morza Śródziemnego, przez Bliski Wschód, Catal Huyuk, Kretę, do starożytnej Grecji.
To duży skrót tego, o czym pisze Mc Kenna, teoria oczywiście kontrowersyjna, ale z drugiej strony jedna z rzadkich i całkiem przekonujących prób wytłumaczenia tego co właściwie mogło się stać, że po 100 tysiącach lat posiadania tej samej wielkości mózgu co teraz, dopiero 15 tysięcy lat nagle przebudziliśmy się do tego szalonego biegu w jakim jesteśmy teraz. Jest wiele pytań bez odpowiedzi, kim naprawdę jesteśmy, pismakami czy myśliwymi, co jest zakodowane głębiej w naszej psychice, ta relatywne sekundy trwająca kultura liniowego myślenia powiązana z pismem czy lata bycia zwierzyną łowną dla drapieżników, o których śnią nie zmielone jeszcze przez kulturę małe dzieci, bojące się pożarcia przez jakieś potwory. Miło rozmyśla się nad tym z dala od komputera, od książek, nawet od ludzkiej mowy, tego użytecznego ale tak ograniczonego i upośledzonego narzędzia przekazywania doświadczenia, w medytacji przed śladami zostawionymi przez starożytnych, głęboko na Saharze. Co jest szczególnie ekscytujące, to sprawa na jaką zwrócił uwagę Werner Herzog przy prehistorycznych malunkach w jaskiniach południowej Francji, że ludzie tworzący je nie mieli poczucia czasu, rysunki sprzed 100 stuleci przenikają się z tymi sprzed 5000 lat, żyli obok swoich bardzo odległych przodków, w tym samym mitycznym czasie snu, innym czasie od naszego nieubłaganie płynącego w przód wartkiego strumienia.
***
***
***
***