Wiele lat minęło od czasu gdy program “Pieprz i wanilia” był oknem na świat tak odległy, że nie do końca wiadomo czy istniejący, świat skąd pochodziły rzadkie pomarańcza jakie dostawaliśmy na przykład na Gwiazdkę , świat łykany w powieściach o przygodach Tomka na przemian z pierwszymi wydawanymi w Polsce nowelami fantasy. Tego samego roku pewnie pod choinką znalazłem “Władcę Pierścieni” i torbę mandarynek, kiedy Tony Halik opowiadał w telewizji o krainach gdzie rosną przyprawy…Czy myślałem wówczas że kiedyś będzie to moja codzienność, czy spodziewałem się że kilkanaście lat później nudził się będę w krainie imbiru, że zdjęcia stamtąd nudzić zapewne będą odbiorców z niegdyś szarej krainy gdzie jedna blada kolorowa ilustracja podróżniczej książki pobudzała wyobraźnię, a teraz…znudzeni na śmierć…
Many years passed since my childhood in communist Poland, then adolescence in time of transition, when one of most popular TV shows was ” Pepper and vanilla”, showing us the cultures and places so distant and unreal, it was easy to merge them in my imagination with lands from first fantasy novels published behind Iron Curtain. These were times when things like oranges were luxury, only bought for times like Christmas. I ate them reading another present, “Lord of the Rings”, escaping in dreams from grim faces and grey cities of Eastern Europe…Could I have predicted then that several years later I could be bored in the land of ginger , taking pictures that may not even be noticed by people of my country, who from isolated tribe hungry for anything from the outside world grew to be wealthy but never content, bored to death consumers of sensations?
February 15th, 2012
No i Cię zainspirowały książka i pomarańcze…
Chyba żartujesz, że te fotografie nie pobudzają wyobraźni. Wręcz utrudniają pracę! Ten kraj nadal jest szary i co gorsza…goni do szarości, kocha szarość, ubiera sie na szaro, robią Cię tu na szaro. I niech sobie będzie sobą, a siwy imbir wciąż tajemniczą egzotyką, której fascynujące wnętrze niewielu odkryło.
Jak dotrę tam, gdzie naturalnie rośnie imbir, to będzie to jedyna szara rzecz, jaką będe nosić.. we włosach.
Jedni czytają fantazję, inni ją rozplatają w myślach… ale zawsze przydaje się pobudzenie jej impulsem fotograficznym z dalekiej krainy, która pachnie kolorami i zachwyca spojrzeniami.
Ne t`arrêtes pas monsieur
February 15th, 2012
Well said.