Sufi gathering in Sheikh Hussein, Ethiopia / Zgromadzenie sufi we wschodniej Etiopii. Jesień 2012.
Tonight is full moon and it is a festival time. I am in eastern Ethiopia, in bush sanctuary, and there is no grid system here at all so I pack my flash and head for some fun. First , it is essential to get right mood and fly high, so off to qat market.
***
Dziś wieczór jest pełnia i jest czas festiwalu. Jestem we wschodniej Etiopii, w sanktuarium gdzieś na sawannie i nie ma tu sieci elektrycznej więc wyciągam swój flesz i wyruszam na łowy. Na początek , niezbędnym jest wprowadzenie się w odpowiednio energetyczny nastrój, aby wystartować zaczynam od targu qatu.
I take a stroll on the main street, to check out who is in town. // Teraz przechadzka w te i wewte po głównej promenadzie, aby sprawdzić kto się stawił w tym roku.
There is a lot of action going on this evening, next to parking place. Some people are shopping, some dance to the sound powered by truck batteries.
***
Tej nocy się dzieje, sporo koło parkingu. Niektórzy buszują w straganach z chińskim badziewiem i orzeszkami, inni tańczą do głośnej muzyki dzięki mocy akumulatorów z cieżarówki.
But main gathering is where spiritual work takes place, and spirit moves in mysterious ways.
***
Ale największe zgromadzenie jest tam, gdzie odbywa się praca duchowa. A duch fruwa swoimi ścieżkami.
The night is still young but I am older and go to sleep earlier than bus drivers on plant speed. Right after charging my batteries for next day.
***
Noc jest wciąż młoda ale ja coraz starszy i ide spać coraz wcześniej, na pewno przed autobusowymi kierowcami na roślinnym spidzie. Zaraz po tym jak naładuję się na następny dzień.
Few weeks my story about journeys with fakirs of Indian subcontinent came to a break, a halt, but temporary. They are waiting still for their time, the guys from Ajmer, but also their fellows from other side of the wretched borders, qalandars of Pakistan, followers of Red Falcon, in the desert city where I went in hot July. So this story will resume and now we are continuing another thread, from end of this October in Ethiopia, and there is a brotherhood here, closer than you might think. Those African raggamuffins may have substituted hashish with qat, they may sing other songs, and wear other necklaces but they belong to the same tradition, of vagabond anarchic spiritual teachers, dreadlocked mystics who worship ecstasy, through song and story pass the message, bring blessing , sleep on the edge of the temples, in the graveyards, under stars, and they used to roam far wider spaces, before politics of modern day nation states turned Middle East from community of continuation of spiritual traditions to a hateful and paranoic cradle of conflict divided with unpenetrable borders. We may be ocean away from the hot plains of Sindh, but it is not only Sinbad the Sailor that once crossed these waters. The ideas needed no ships, when fakirs didn’t need passports.
***
Kilka tygodniu temu moja historia o podróżach z fakirami indyjskiego sunkontynentu została zawieszona, przerwana, ale nie na zawsze. Czekają oni teraz na swoją kolej, chłopaki z Ajmer, ale też i ich towarzysze z drugiej strony zasranej granicy, kalandarzy z Pakistanu, ekipa Czerwonego Sokoła, w pustynnym mieście gdzie trafiłem po Indiach, w gorącym lipcu. Do tej nici wrócimy, a teraz pociągnę inną, z końca tego października, z Etiopii. Jest tu bliższe braterstwo niż moglibyście się spodziewać. Te afrykańskie obdartusy zamieniły może fajki z haszyszem na naręcza psychoaktywnego qatu, być może śpiewają inne pieśni, noszą inne naszyjniki i turbany ale przynależą do tej samej tradycji, duchowych włóczęgów, śpiewaków, nauczycieli, mistrzów brudnych od pyłu drogi, dredziarzy-mistyków, którzy wielbią ekstazę, poprzez pieśń i przypowieść przekazują swoją wiadomość, przynoszą błogosławieństwo, śpią pod murami świątyń, na cmentarzach, pod gwiazdami, i w przeszłości przemierzali dużo większe przestrzenie, zanim polityka współczesnych narodowych państw nie zmieniła Bliskiego Wschodu ze wspólnoty kontynuacji duchowych tradycji w przepełnioną nienawiścią kolebkę konfliktów, posiekaną nieprzenikalnymi granicami państwowymi. Może dzielić nas ocean od gorących równin Sindhu, ale nie tylko Sindbad Żeglarz przemierzył kiedyś te wody. Idee nie potrzebowały statków, kiedy fakirzy nie używali paszportów.
…In Ethiopia, re-enchantment of the land. / W Etiopii, ponowne zaczarowanie rzeczywistości.
Ziemia moim ciałem / “Earth my body”
woda moją krwią / “water my blood”
powietrze oddechem / “air my breath”
ogień siłą mą / “fire my spirit”