Będąca nie do uniknięcia subiektywność uzdrawiania za pomocą energii czyni ją odporną na program standaryzacji, mechanizacji i związane z tym paradygmaty edukacji/szkolenia jakie dominują we współczesnej medycynie. Podczas gdy konwencjonalna medycyna kategoryzuje choroby w generyczne typy, holistyczna medycyna rozpoznaje unikalność każdego stanu każdego pacjenta, jak również unikalność każdej relacji pacjent-uzdrowiciel. Jest więc w każdym spotkaniu element niepewności, element nowości. Coś zawsze brakuje, uzdrowienie jest niekompletne kiedykolwiek redukujemy indywidualność pacjenta do zestawu typowych objawów, podlegających leczeniu wg formuły. Innymi słowami, medycyna holistyczna nigdy nie będzie”nauką” w zwykłym analitycznym sensie, czy też jak wg Bacona, metodycznej aplikacji obiektywnych zasad.
…
Możemy sobie tylko wyobrazić, czym byłaby poezja bez słów – byłaby pieśnią, improwizacją nie odnoszących się do niczego innego niż one same dźwięków, pomimo to pełnych znaczenia, być może podobnych spontanicznym skatom jazzowych wokalistów albo pieśniom duchów ofiarowanym przez nie uczestnikom poszukiwania wizji w tradycji rdzennych Amerykanów. Spontaniczność to kluczowa cecha tego rodzaju komunikacji. To nie jest kolonizacja innego ani narzuceniu własnych kategorii, to nie jest redukcja świata w skończoną kolekcję etykietek. Według Josepha Epes Browna, rdzenni Amerykanie podkreślają, iż pieśni używane w ich ceremoniach nie są nigdy komponowane, ale raczej ofiarowane przez duchy.
…
Sporo relacji niektórych uznanych antropologów opisuje zdolności komunikacji w rdzennych społecznościach, które graniczą z telepatią. Taka komunikacja nie była ograniczona do relacji międzyludzkich, ponieważ ludzie tamtych czasów cieszyli się głęboką intymnością kontaktu z naturą, która, według wielu świadectw, umożliwiała im zrozumienie języka zwierząt, roślin, lasów, wiatru i chmur.
Te języki były tak odmienne od abstrakcyjnych systemów znaków, które tworzą język współcześnie, iż prawdopodobnie nie powinniśmy ich określać nawet tym samym terminem. Dzisiejsze języki są karykaturą, degeneracją, czasem imitacją ale zwykle zaciemnieniem pierwotnego lingua adamica. Komunikować się w Oryginalnym Języku wymaga tymczasowej fuzji ja i innego, oznacza być tym innym, zrozumieć tego innego tak głęboko, że jego esencja jest objawiona naga w jego dźwiękach, zapachach, ruchach. (…)
…
Nauczenie się lingua adamica wymaga opuszczenie sztucznych granic jakie rozdzielają nas od siebie, porzucenie konwencji moje-twoje. Mówić nim, to oznacza zakochać się w tym innym do takiego stopnia, że nie jest już innym. Im bardziej intymna i pełna zaufania to miłość, im więcej pozwolić sobie na rozmycie granicy ja, tym większe zrozumienie wzajemnego lingua adamica, i mniej konieczne stają się zwykłe słowa.
Jeżeli rozmawiać w tym języku z innym to znaczy się w nim zakochać, znaczy to, iż aby zrozumieć język roślin, zwierząt i procesów nieorganicznych konieczne jest nic mniej niż otworzyć się na miłość do świata. Lingua adamica pojawia się razem z rozpłynięciem granic pomiędzy ja i świat.
…
Kiedy zakochamy się w świecie, będziemy postrzegać wszystko jako święte. Konwencjonalna religia widzi niektóre rzeczy jako święte, inne jako świeckie, zwyczajne, jako martwą i wymienialną materię. Być świętym oznacza być przepełnionym unikalnością i boskim celem. Postrzegać coś w taki sposób, oznacza miłość.
Wiek ponownego zjednoczenia to powrót do pierwotnej religii animizmu. Nie będziemy już dłużej dzielić wszechświata na sacrum i profanum, na duchowy i przyziemny. Wszystko będzie święte, ponieważ wiemy, że wszystko jest unikalne, nawet każdy elektron, każda kropla wody, i z pewnością każda ludzka istota.