światosław / tales from the world

archive for

April, 2013

 

 

 

First, let me introduce ingredients. This brew is a marriage of the Snake and the Queen, jacube, vine to be torn away from the jungle by men, and chacruna, the leaves to be gathered by women.

 

***

 

Na początek, pozwólcie że przedstawię składniki. Ten wywar to efekt zaślubienia Węża i Królowej, jacube, liany którą mężczyźni wydzierają dżungli, i chacruna, liści zbieranych przez kobiety.

 

 

 

 

Patience and endurance will be essential. There will be blisters, sweat, many hours and days of work. But take it easy, no hurry.

 

***

 

Cierpliwość i wytrwałość są tu niezbędne. Będą blizny i odciski, pot i wiele godzin a nawet dni pracy. Ale spokojnie, nikt się nie śpieszy.

 

 

 

 

 

This is more than physical work and the product is more than just your afternoon tea. So to make it right, it is good to pray, to ask aid of ancestors, of the spirits,  keep silent and focused. Once we begin, we will know there is something in the forest watching over.

 

***

 

To więcej niż zwykła fizyczna praca a jej efekt to coś więcej niż popołudniowa herbatka. Więc żeby wszystko dobrze wyszło, dobrze jest poświęcić chwilę na modlitwę, poprosić o wsparcie przodków, duchów, być cichym i skoncentrowanym. Kiedy już zaczniemy, oczywiste się stanie, że coś z lasu czuwa nad nami.

 

 

 

 

 

Wash the leaves, scrub the vine.  /  Umyć liście, oskrobać lianę.

 

 

 

 

You need to mash down the jacube and place, layer of leaves upon layer of vine, upon layer of leaves etc, then add water and fire.

 

***

 

Trzeba utłuc lianę na papkę, i umieścić na zmianę z liśćmi w kolejnych warstwach na dnie wielkich kotłów, następnie dodać wodę i ogień.

 

 

 

 

 

Now, have a drink of the brew from the previous lot, and stay focused.

 

***

 

Teraz napijemy się wywaru z poprzedniego warzenia, i pozostajemy w gotowości.

 

 

 

 

 

 

There is more than a week ahead of us, again and again, chopping and mashing more jacube, carrying wood, adding water, boiling, waiting, finally condensing some of the liquid into gel, to be easily transported far from here.  Some of it, we will soon drink again, as Semana Santa, Easter Week is coming, with its celebrations.

 

***

 

Przed nami ponad tydzień ponownego znoszenia surowców, miażdżenia, krojenia, dostarczania drewna, dolewania wody, gotowania, wreszcie na koniec kondensowania części wywaru w żel, dla łatwiejszego przetransportowania daleko stąd. Część z owoców naszej pracy spróbujemy niebawem, Semana Santa, tydzień wielkanocny nadchodzi wraz ze swoimi ceremoniami.

 

 

 

 

 

 

 

Nice to know we helped, and nice to be learning from ultra-patient teachers, who were taught this patience from the plants themselves. But to understand this, you must taste the bitter medicine yourself.

 

***

 

Miło wiedzieć, iż pomoglismy co nieco, i miło uczyć się od tak cierpliwych szefów, których z kolei cierpliwości nauczyły przez lata obcowania same rośliny. Ale aby to zrozumieć, też musicie spróbować gorzkiego lekarstwa.

 

 

Disclaimer : growing, brewing and drinking of this substance is highly recommended, for health benefits and changing the way you see world.  But remember, do not jump from the high bridge, before you learn to swim, even if swimming can also be useful activity.

 

***

 

Ostrzeżenie : uprawa, wyrób i konsumpcja tej substancji jest bardzo polecana zainteresowanym zmianą postrzegania świata, jak i odnalezieniem zdrowia. Ale należy pamietać – nie skacze się z wysokiego mostu przed nauczeniem się pływania, mimo, że pływanie też może być użyteczne.

 

 

z notatek :

“praca – równowaga dla lotu, dla fruwania”

 

***

from my notes :

“work – to balance flying high”

 

 

 

Dziadek, Amilton. Ostro daje, sporo jara, pije wielkie porcje daime, ale też ostro pracuje. Ma ponad 60 lat ale kiedy idziemy wycinać lianę jacube, ciężko za nim nadążyć. Kiedy ja ciągnę lianę z krzaków a on tuż obok zjarany jak smok wywija maczetą, myślę że chyba opóścił nieco zajęć z BHP. Imponuje mi, prawdziwy król chaosu, stricte męska energia, rozpierdol, siła, korzenie. A jednocześnie wrażliwość, na las, na ducha.

 

***

 

Grandfather, Amilton. He rocks hard, smokes lots of weed, drinks big cups of daime, but also works hard. He is over 60 years old, but when we go chopping and tearing jacube vine from the bush, he is hard to match. When I pull the vine and he, stoned like Peter Tosh, swings his machete dangerously close, I think he may not have had work safety training in his life. I am impressed. Real lord of chaos, strictly male energy, force and roots. And at the same time, sensitive, to the smell of forest, to the spirit.

 

 

 

 

 

Babcia, Maria Eugenia. Nie lubią sie za bardzo z Amiltonem, mimo że mieszkają niedaleko. Reprezentuja tak inne porządki, tak inne siły. Inni, oboje potrzebni, kobieta i mężczyzna, porządek i chaos.

 

***

 

Grandmother, Maria Eugenia. They have not much patience for each other, her and Amilton, despite being close neighbors. They stand for different orders, they represent different forces. Different, but both needed, male and female, order and chaos.

 

 

 

Rozpoczyna dzień z Santa Marią, o 6 rano, ale uwaga, konopne niechluje, – jest wszędzie wokół niej idealny porządek, wręcz obsesja porządku. Praca dla społeczności, organizacja, mimo iż narzeka nieco na zdrowie ( kości ) , stale kursuje po wiosce, załatwia, sprząta śmieci, podnosi plastikowe butelki. ( recycling, wszystko się wykorzysta, z butelek wypełnionych śmieciami pomost nad rzeką, krzesełka do siedzenia )

 

***

 

She starts her day at 6 AM with a spliff of Santa Maria, but, pay attention, potheads, – she is surrounded by perfect order and cleanliness, a walking synonym to “tidy”, verging on obsession. Work for community, organizing, despite complaining about health, she keeps on patrolling the village, always on some mission, like gathering rubbish, plastic bottles ( recycling, everything can be re-used, like bottles filled with plastic rubbish into lightweight raft or chairs for local cafe )

 

 

 

Praca uziemia. A jednocześnie idealna symbioza > daime idealne do pracy, dokładność, lekcja na co dzień. Mycie zębów jak skrobanie jacube, rzeźbisz, wkręcasz się w tu i teraz, nie w niemiły obowiązek, ale w pracę jako medytację, robisz bo chcesz – przeciwieństwo monotonii i powtarzalności dłubania ciągle tego samego ( współczesny podział pracy ).

 

***

 

Work is grounding. And at the same time, I see perfect symbiosis > daime is perfect for work, for perfection and attention, an everyday lesson. Brushing your teeth like scrubbing jacube , you carve, you focus on the tiny “here and now”, not on unpleasant duty to be done as soon as possible, but on work as meditation, you do because you want to do – contrary to the curse of monotony and repetition inherent to modern labour division.

 

 

 

Rzetelność ważna. Piszę te słowa koło śmietnika na odpadki organiczne w pensjonacie Marii Eugenii. Po upojnej niedzieli pozostawiliśmy go otwartym na całą noc i poranek, i teraz mamy już kolonię mrówek żyjących na resztkach yerba mate, skorupkach jajek, łupinach cebuli. Kursują po ziemi, zlewie i stole i przypominają, że obsesja porządku u Marii Eugenii ma swoje uzasadnienie w tym świecie.

Dziadkowie. Niech nas prowadzą. Drogowskaz nie ma podejmować za nas decyzji, jedynie pokazuje, a do nas należy wyciągniecie wniosków

 

***

 

Reliability, solidity, they are important. I note that down next to a organic garbage bin in the guesthouse of Maria Eugenia. After an intoxicated Sunday we left it open for a whole night and morning, and now we have a colony of ants living on left-over yerba mate, egg shells and onion peel. They are running up and down on the sink, on kitchen table and remind me that cleanliness obsession of our host is justified in this tropical environment.

Grandparents. Let them guide us.  Guide, means not make decisions, it means to show, and the conclusions, we draw ourselves.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Let it grow, explore, sometimes cut through a path with a sharp blade, meet the spirits within, or just touch, feel and enjoy.

 

***

 

Pozwolić mu rosnąć, eksplorować, czasem wyciąć ścieżkę dobrym ostrzem, spotkać duchy, które tam mieszkają, lub po prostu dotykać, czuć, cieszyć się.

 

 

 

 

In those weeks, I often turn my mind’s eye inwards as well as my lens.

 

***

 

W tych tygodniach często kieruje do środka zarówno oko umysłu jak i obiektyw.

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

[ Ceu do Mapia, Amazonas, Brasil. March 2013 ]

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

That night ceremony happened in Estrela da Mata, Star of the Forest, sacred space inside the woods, away from human dwelling area. Candles and altars to Christian and African spirits mark the way to a round house with no walls,  where dozens of beautiful people clad in white are gathered surrounding an altar with Virgin Mary, Saint George and skull of a cow. That night I will be guided by their hymns, sung one after another, into early morning hours. When they break the trance for a while after a long sequence of songs, instead of silence, comes the reply of the forest. Insects or things I can not define, gathered here for unexpected human concert, take this opportunity for presenting their reply.

 

***

 

Tej nocy ceremonia odbyła się w Estrela da Mata, w Gwieździe Lasu, świętym gaju z dala od ludzkich osiedli. Świeczki i ołtarzyki chrześcijańskich świętych i afrykańskich duchów wyznaczają drogę do okrągłego domu bez ścian, gdzie dziesiątki pięknych ludzi ubranych na biało zgromadziły się wokół ołtarza z Matką Boską, świętym Jerzym i czaszką krowy. Tej nocy prowadzić mnie będą ich hymny, śpiewane jeden za drugim aż po wczesne godziny przed świtem. Kiedy przerwą nagle ten wokalny trans po długiej serii pieśni, zamiast ciszy nadchodzi odpowiedź lasu. Insekty, lub rzeczy których nie potrafię zdefiniować, zgromadzone tu na nieoczekiwany ludzki koncert korzystają z tej okazji aby przekazać swoją odpowiedź.

 

 

 

 

At one point we feel it is time and just go home. There is no feeling of unfullfillment, of “why-is-it-finished”, “I-want-more”. We are in magical place and once the doors are open there is no going back, that world is with me and within me, with its magic and it’s lesson.

 

***

 

W którymś momencie po prostu decydujemy że już czas i po prostu wracamy do domu. Nie ma poczucia niespełnienia, tego “czemu-już-się-skończyło”, “chcę-więcej”. Jesteśmy w magicznym miejscu, i kiedy drzwi już raz sie otwarły, nie ma odwrotu, ten świat jest ze mną i we mnie, ze swoją magią i swoimi lekcjami.

 

 

In days to come, I am repeating some of the experience of that night in everyday events that will happen in the exterior world, as well as digesting it in an introvertic ride, at the double cross in the forest, at my guesthouse. I write, compelled to do so, not much concerned about the dose of pretentiousness in it all, liberated as if some dam was , if not broken, at least lifted for now :

“To grow certain qualities, character, as plants, you invest, you fertilize, you water them – kindness, less irritability, accesibility, calmer tone of my voice, lesser invasiveness of views, awareness of intention, to speak only if what you say can bring something good. / On base from all that good fruits grow (ha-ha), or maybe another layers, another branches. You receive, you receive, “sacred give me”, ” santo daime”. You get frames, you get lovers, you get body, food. You take care of your health, of your body > it works,  you take care of your home > you have joy, you have guests. You take care, you pay attention”

 

***

 

W tych dniach które nadejdą powtarzam czasem doświadczenie z tej nocy w codziennych wydarzeniach które będą mieć miejsce w świecie “zewnętrznym”, jak również przetrawiam je w introwertycznej eksploracji, przy podwójnym krzyżu w Estrela da Mata, czy w swoim drewnianym domku. Piszę, zmuszony do tego przez wewnętrzną potrzebę, niespecjalnie przejęty tym jaka w tym dawka pretensjonalności, wyzwolony pod tym względem jakby jakaś tama jeśli nie pękła, to przynajmniej została częściowo podniesiona :

“Hodować pewne cechy, charakter, jak rosliny, inwestujesz, nawozisz, podlewasz – życzliwość, nie-nerwowość, przystępność charakteru, łagodniejszy ton, nieinwazyjność poglądów, świadomość intencji, mówisz, jeśli to co masz powiedzieć przyniesie coś dobrego. / Na bazie tego wszystkiego rosną owoce (he, he) a może kolejne odnogi, kolejne warstwy. Dostajesz, dostajesz, “święte daj mi”, “santo daime”. Dostajesz kadry, kochanki, ciało, jedzenie. Dbasz o zdrowie, o ciało > ono działa, dbasz  dom > masz  radość, masz gości. Dbasz, przykładasz uwagę.”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Avé Maria, cheia de graça,
o Senhor é convosco.
Bendita sois vós entre as mulheres;
bendito é o fruto do vosso ventre, Jesus.
Santa Maria, mãe de Deus,
rogai por nós, pecadores,
agora e na hora da nossa morte.
Amen

 

 

 

Hail Mary, full of grace,
our Lord is with thee,
blessed art thou among women,
and blessed is the fruit of thy womb, Jesus.
Holy Mary, mother of God,
pray for us sinners, now, and in
the hour of our death.
Amen.

 

***

 

Zdrowaś Mario, łaskiś pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami,
i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi
teraz i w godzinę śmierci naszej.
Amen.

 

 

 

 

6 AM. We wake up early and go to Santa Casa, there a big, fat spliff is rolled. Here in Mapia no tobacco is used in the mix, only pure natural cannabis. The ceremony is led by lovely elderly lady, with constant smile on her face. We smoke in silence and then raise up and do the whole rosary, all those Hail Marys and Paternosters. My head is dizzy, and whether by sudden change of pressure when getting up in this state, or some other reason, I do feel something happening, something so strong I can barely stand. What a way to start a day.

In this religious tradition, cannabis is considered holy sacrament, female force corresponding to Virgin Mary, called Santa Maria, to be consecrated, used in meditation and as a guiding tool in life. When I asked a father of 19 year old boy, a hard working, calm man in his fifties, when his son started to smoke, he replied : 5 minutes. 5 minutes? Yeah, he was just born when we first blew the smoke in his face.

 

***

 

6 rano. Budzimy się wcześnie i idziemy do Santa Casa, Świętego Domu, gdzie skręcany jest gruby spliff. Tutaj w Mapii nie miesza się z tytoniem, tylko czyste, naturalne konopie. Ceremonie prowadzi przemiła starsza pani z nieznikającym z twarzy uśmiechem. Palimy w milczeniu, i nagle wstajemy się i zaczynamy odmawianie różańca, wszystkie te zdrowaśmario i ojczenasz. Kręci mi się w głowie, czy to przez zmianę ciśnienia przez gwałtowne poderwanie się w tym stanie, czy z innego powodu, w każdym razie uczucia przepływające przeze mnie są tak silne, że ledwie mogę ustać. Co za sposób na rozpoczęcie dnia.

W tej religijnej tradycji konopia uważana jest za święty sakrament, żeńską siłę odpowiadającą Maryi, nazywana zresztą Santa Maria, poświęcana, używana w medytacji, jako narzędzie prowadzące przez życie. Kiedy zapytałem ojca dziewietnastoletniego chłopaka, spokojnego mężczyznę po pięćdziesiątce, kiedy jego syn zaczął palić, ten odparł : 5 minut. 5 minut? Tak, dopiero co się urodził, kiedy pierwszy raz wdmuchnęliśmy mu dym w twarz.

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.