światosław / tales from the world

archive for

January, 2015

fun with the fungi

January 6th, 2015

 

 

After being hailed as one of the greatest writers of 20th century, when he turned to forbidden and strange paths, he became less and less understood, and even ostracized by contemporary critics.  In his thinking, he was years ahead of what was going to happen.

Aldous Huxley turned his interests towards psychedelics as catalysts of mystical experience and possible healing agents for the violent society which lost sense of direction. This led him to write famous “Doors of Perception”, as well as his last novel, psychedelic utopia called “Island”, where a drug called moksha, inspired by psylocybin, is administered in a system of initiations, to show the Reality and Unity and to heal by this the minds which otherwise in the despair of separation would commit atrocities Huxley was able to witness in the totalitarian regimes and war.

Having fun with fungi, was the way one reviewer dismissed the book. And in interview with Playboy, Huxley responded: “Which is better,” he asked, “to have Fun with Fungi or to have Idiocy with Ideology, to have Wars because of Words, to have Tomorrow’s Misdeeds out of Yesterday’s Misreads?”

 

 

 

 

 

 
These images were shot on the last day of our mushroom guided trip through Belarus, during anniversary of the end of World War 2, in Brest Fortress, where many thousands gave their lifes for War because of Words, and Idiocy of Ideology.

 

 

 

 

 

 

 

 

Trafiłem w to miejsce w dośc nietypowy sposób, chociaż na tym etapie mojej pracy z ayahuaską takie sformułowanie jest już chyba bardziej retorycznym chwytem.

Płynąłem łodzią z Puerto Nanay do Padrecocha, bo tego dnia, jak byłem przekonany i poinformowany, miało być picie u Jungle Jenny. Więcej o tej Australijce później, bo jak się okazało picie przełożono na później. Tymczasem w łodzi nawiązałem konwersację z dwoma sympatycznymi paniami siedzącymi obok, paniami, które podejrzewałbym o wszystko tylko nie psychodeliczne zainteresowania, więc tłumaczyłem im powód swojej podróży w sposób łopatologiczny raczej. One, słysząc o projekcie mojego przewodnika poleciły mi Javiera, innego, rzekomo niezłego szamana jaki też działa na półwyspie, i u niego pije się właśnie dzisiaj. Ponieważ byłem już umówiony z Jenny, zanotowałem namiary, na tak zwane “potem”.

Tymczasem los pokierował sprawą tak, iż akcja u Jenny została odwołana i chwilę później siedziałem w rikszy gnającej przez ciemny las, licząc że załapię się na wieczorek u Javiera. Jakie było moje tam zdziwienie .. i kogo ja widzę. Czasem kobiet trzeba słuchać uważniej ( albo to one muszą się wyraźniej wypowiadać ).

 

 

I ended up in this place in quite unusual way, although perhaps at this stage of my work with medicine I should be conscious that such introduction is just storytelling trick, what is usual and unsual after all.

I was on a boat from Puerto Nanay to Padrecocha, because that day, as I was convinced and informed, there was going to be drinking session at Jungle Jenny. There will more here about that Australian later, because later it was when they told me we are going to drink. Meanwhile in the boat I struck conversation with two friendly ladies sitting nearby, ladies who I would judge anything but psychonauts, so I explained to them reason of my voyage in very simple terms. They, after having heard about my ayahuasca shamans guide, recommended to me another, as people say, decent ayahuasquero, by the name of Javier. He also operates near to Padrecocha and his drinking day is also today. However, as I already had appointment with Jenny and her Bora shaman, I just wrote down the name, for “later”.

Apparently the fate chose otherwise, Jenny’s session had been cancelled and short time after I was in a moto-rickshaw speeding across dark forest and hoping I can still make it to the evening ceremony at Javier’s. How surprised I was – who do I see – when I got there. Perhaps women should be listened to more carefully ( or perhaps they should speak clearer ).

 

 

 

 

Moje towarzyszki z łodzi były gotowe do picia, jak się okazało nie po raz pierwszy, a ja zapoznałem się z ekipą.

 

 

My boat companions were ready for drinking, as it turned out, not their first time, and I was introduced to the crew.

 

 

 

 

 

 

 

Dużym atutem Spiritual Dimensions, bo tak nazywa się ośrodek prowadzony przez Javiera Arevalo, jest to, że nie działa on sam. Poza asystentem na ceremoniach ( chociaż nie wiem czy zawsze i na wszystkich ) są obecne też szamanki Shipibo, Celia i Angela. Jedna rzecz, to moje i nie tylko moje zakochanie w icaros tego plemienia, inna, że kobieca energia jest w tym szamańskim światku rzadkością i cennym dobrem, wnosi inną jakość do sesji, dodatkowo poczucie bezpieczeństwa dla niepozbawionych nieraz traum związanych z seksualnością pacjentek szukających zaufanego i zaufania nie nadużywającego szamana.

W moim wypadku oczywiście decydowała radość z icaros ale także i ogólna sympatia jaką do Shipibo mam. Szybko ustaliliśmy wspólnych znajomych z Pucalpy, szybko posypały się żarty. Ta wesołość łatwo pojawiająca się zarówno u Javiera jak i zwykle bardziej wycofanych rdzennych jego towarzyszek była dla mnie dobrą wizytówką tego miejsca

Zaczęliśmy niedługo potem.

 

 

Big advantage of “Spiritual Dimensions”, for that is the name of Javier’s Arevalo center, is the fact that the guy is not working on his own. Besides his assistant, at the ceremonies ( although I am not sure if always ) he is accompanied by Shipibo curanderas, Celia and Angela. One thing is my adoration for icaros of this tribe, another is that female energy is in this shamanic world rare and precious good, it brings another quality to the session and the feeling of safety for female patients often traumatized by sexual issues, seeking a trustworthy healer.

In my case of course it was the joy to hear icaros that dominated, but also general sympathy I have for Shipibo. We quickly established common acquaintances from Pucalpa, some jokes followed. This joyfulness easily appearing in Javier and his usually more reserved indigenous companions was for me a good omen.

We started soon afterwards.

 

 

 

 

Because there were three of them, leading this ceremony, they could work almost non stop, there was one icaro after another, be it Quechua or Spanish from Javier, or enchanting melodies from the ladies. Sometimes I actually wished for a break and some silence, but most of time I really enjoyed the vibe. There was 6 “patients”, including me, so such numbers guaranteed that everyone got served well – especially the girl on my right who seemed to have difficult time. I did not need special care. That night I had no deep visions, but felt very uplifted, with lots of energy. I couldn’t stay still on my mattress. Half of the session I spent dancing to the icaros, enjoying my shaky, dizzy steps, moving back and forward to the rhythm, almost falling down once in a while, but all in tune with the mad dance routine, barefoot, super-sensible, transforming words and melodies into movement and space navigation in the moonlit maloca.

There is a stress on participation in Spiritual Dimensions, for people who stay on longer retreats, there are workshops designed in order to get to them to co-create experience rather that just be passive receiver. This is in addition to all the usual plant baths and dietas. I feel this bonus is very important, it makes people take charge of their destiny and course of their feeling and not just relay on healer, or worse, guru, as some see the shamans they work with.

So I find it amusing that after my energetic night, the next day, the icaro I was given to learn with the rest of the group, was called “danza guerrera”.

 

 

Ponieważ była ich trójka prowadzących, mogli pracować niemal bez przerwy, jedno icaro za drugim, czy to Quechua lub po hiszpańsku od Javiera czy też zaczarowane melodie od pań Shipibo. Czasem nawet miałem nadzieję na przerwę i chwilę ciszy, ale większość nocy wibracja była wspaniała. Było sześciu “pacjentów”, mnie wliczając, taka proporcja gwarantowała, że każdy zostanie dobrze obsłużony, zwłaszcza dziewczyna leżąca po mojej prawej, która przechodziła chyba ciężkie wyboje. Ja nie potrzebowałem szczególnej opieki. Tej nocy nie miałem jakiś głębokich wizji, ale czułem się bardzo nakręcony, z masą lekkiej energii. Nie mogłem uleżeć na swoim materacu. Połowę sesji spędziłem tańcząc do icaros, bawiąc się swoim trzesącym, chyboczącym, niestabilnym krokiem, ruszając się w te i wewte do psychodelicznego rytmu, niemal upadając co jakiś czas ale nawet i ten “błąd” do rytmu, w harmonii z szalonym, upośledzonym tańcem na bosaka, super wrażliwym, przetwarzającym słowa i melodie na ruch i nawigacje przestrzeni po oświetlonej księżycem maloce.
W “Spiritual Dimensions” jest nacisk na współuczestniczenie, dla ludzi którzy zostają na dłuższych pobytach, przeznaczone są warsztaty zaprojektowane aby wciągnąć ich do współtworzenia doświadczenia, wyrwać ze stanu pasywnego odbiorcy. Ten bonus jest moim zdaniem bardzo ważny, pozwala czującym się chorzy zdobyć wpływ na swoje przeznaczenie i oczywiście na swoje samopoczucie, zamiast uzależniać się od uzdrowiciela, czy jeszcze gorzej, guru, jak niektórzy postrzegają szamanów, którym chcą się poddać.
Zabawnym jest ( a widzę to dopiero teraz przeglądając zdjęcia ) jest to, że następnego dnia, po swojej tanecznej nocy otrzymałem do nauki , razem z innymi, icaro zatytułowane “danza guerrera”.

 

 

 

 

Interesting events followed when I thought it is all over that night. I was laying a bit in bliss, long after the session was finished until suddenly I realized that maloca is empty and everyone gone, back in their huts. OK, so I am off too. Well, not that simple. Where is left, where is right, what is going on. This state in Spanish is called mareado – something like “drunk”, but in this special ayahuasca way.Additionally, I was foolish enough to take off my contact lenses, and the moon vicious enough to hide herself.
I was convinced that I know which way is to my hut, but it was illusion. Grounds of this center are quite large, but after all it is all a giant clearing in thick forest, and this forest started to look at me. In the beginning I carelessly stumbled around, falling into some bushes or spines, but what I began to feel-sense-see on the edge of the jungle froze me with fear and brought the awareness of seriousness of situation. I had to gather my wits again and again, keep focusing on reality and keep in mind warnings I heard so often from many shamans – in this state, forest is not your friend.
It took long time and many trials. In the meantime I ended up in some other house, with some strange people who proposed me to sleep with them, but I insisted on finding my own place, and what that involved, further wandering in the dark.
Mudded, tired, happy. Finally, my bed, candle, spirits behind. Deep sleep. Next day I woke up in garden of paradise and calm feeling of paradise. What more do I need?

 

 

Ciekawa rzecz miała miejsce, kiedy myślałem, że jest już po wszystkim. Poleżałem sobie w błogości długo po zakończeniu sesji, aż nagle uświadomiłem sobie, że maloka jest już pusta, wszyscy się ewakuowali do swych chatek. Dobra, ja też idę. Ha, to nie takie proste. Gdzie jest prawo, gdzie lewo, co tu się dzieje. Ten stan po hiszpańsku określa się słowem mareado – coś w stylu pijany, ale w ten specyficzny ayahuaskowy sposób. Dodatkowo, coś mnie podkusiło wcześniej by ściągnąć soczewki, a księżyc postanowił się już schować.
Byłem przekonany, że wiem w którą stronę jest mój domek, okazało się to iluzją. Teren Javiera jest dość spory, ale w gruncie rzeczy to wielka polana wycięta z gęstego lasu, i las ten zaczął w moją stronę patrzeć. Na początku beztrosko się zataczałem, wpadając na jakieś krzaki i kolce, ale to co zacząłem czuć-widzieć na brzegu lasu zmroziło mnie i przywróciło powagę sytuacji. Nagle musiałem zebrać do kupy swój porozbiegany umysł i przypomnieć sobie wielokrotne ostrzeżenia wielu szamanów – w tym stanie las nie jest twoim przyjacielem.
Długo to trwało i wiele prób zajęło. Po drodze wylądowałem w czyjejś chacie, z dziwnymi ludźmi którzy proponowali mi spanie tam, ale uparłem się na powrót do siebie, a co za tym idzie, dalsze błądzenie.
Zabłocony, zmęczony, szczęśliwy. W końcu łóżeczko, świeca, duchy w tyle. Głęboki sen. Następnego dnia obudziłem się w rajskim ogrodzie, w rajskim stanie, o co więcej chodzi…

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Aby dotrzeć tutaj, za parę soli wskoczyć należy w collectivo, łódź z Puerto Nanay do Padrecocha. Kiedy dotrzecie na miejsce, w porcie pytać rykszarzy o Javiera. “Spiritual Dimensions” jest mocno na uboczu, więc trzeba się liczyć z opłatą 10 soli za przejazd. Javier Arevalo, szef, jest dostępny pod mailem javierarevalo@yahoo.es , i poza pracą w Peru bywa też na gościnnych występach w Europie, zwłaszcza w Chorwacji. Szczegóły wszelakie na stronie ośrodka : http://www.spiritualdimensions.org

To reach here, you must jump on collectivo boat in Puerto Nanay, heading to Padrecocha. Once there, ask moto-rickshaw drivers for Javier, “Spiritual Dimensions”, which is quite remote, so you should pay 10 soles at least. Javier Arevalo is the boss, and can be reached at javierarevalo@yahoo.es, besides working home he also sometimes travels to Europe, especially Croatia. All the details on the centre’s website : http://www.spiritualdimensions.org

 

 

 

 

 

 

Some shy, candid photos that came from breaking a taboo, from a parallel world, location undisclosed on purpose.

 

 

Parę nieśmiałych, nielegalnych kadrów, wynik łamania tabu, pocztówki z równoległego świata, lokalizacja celowo nieznana.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

ayahuasca & spaghetti

January 1st, 2015

The place I am talking here about couldn’t be much more different from the previous one featured in this series. It doesn’t involve ayahuasqueros as understood  in traditional way, but it is about people drinking ayahuasca, and about a different perspective, that I think is worth including.

In recent years there is extreme surge in ayahuasca tourism in the areas surrounding Iquitos in Peru. One of the less talked about consequences of this is that when potential profits increase, so does the greed, jealousy and many other negative vibrations connected with it. Classic powerful weapon which poisoned people use consciously, or just let it grow in them unconsciously, is fear. There is more and more of talking about dangers, precautions, come to us, other are dubious, take precautions, all that stuff. It seems like by arriving here, representatives of our safety obsessed culture are bringing with them the same fear of risk taking they seem to be fleeing from. In the Western world, obsessively building fences against germs, terrorists, insured against all odds, turning away from death, not knowing war, RISK is the enemy, FEAR is the tool of manipulation.

 

 

Miejsce, o którym będzie tutaj mowa, nie mogłoby dużo bardziej różnić się od poprzednich przedstawianych w tym przewodniku. Nie ma tu ayahuasqueros, rozumianych w typowy sposób, ale są ludzie pijący ayahuaskę, i inne podejście, które moim zdaniem też warto uwzględnić.

W ostatnich latach fala ayahuaskowej turystyki w okolicy peruwiańskiego Iquitos przybiera dość gwałtownie. Jedną z konsekwencji tego, o której dużo mniej się mówi, jest to, że gdy rosną potencjalne zyski, także rośnie chciwość, zazdrość i wiele innych powiązanych z nimi negatywnych wibracji. Klasyczną potężną bronią jaką zatruci ludzie używają świadomie albo pozwalają aby w nich nieświadomie rozkwitła jest strach. Mówi się więc coraz więcej o niebezpieczeństwach, zabezpieczeniach, chodźcie do nas, inni są podejrzani, uważajcie, i tak dalej. Wydaje się czasem jakby przyjeżdżając tutaj, reprezentanci całej tej obsesyjnie wielbiącej bezpieczeństwo kultury przywozili ze sobą ten sam strach i awersję do podejmowania ryzyka od której rzekomo uciekli. W zachodnim świecie, paranoicznym, budującym ciągłe mury i zapory, a to przed zarazkami, a to przed terrorystami, ubezpieczonym przeciw wszystkiemu, odwracającym się od śmierci, nie znającym wojny, RYZYKO jest wrogiem a STRACH narzędziem manipulacji.

 

 

 

 

 

I am cautious. I have been practicing art of careful placing steps on the swamp paths, and checking how deep is the pond I am entering. This is the reason why I feel qualified to say – or even obliged – stop disregarding those who jump right in, they may have something to teach you.

 

 

Jestem ostrożny. Długo ćwiczyłem sztukę ostrożnego stawiania kroków na ścieżce przez bagna, i sprawdzania jak głęboki jest staw do którego wchodzę. To jest powód dla którego uważam się za uprawnionego – a nawet zobowiązanego – do powiedzenia : przestańcie dyskredytować tych, którzy skaczą na głęboką wodę, mogą was czegoś nauczyć.

 

 

 

 

 

 

Don’t get me wrong. I value the traditions, but I don’t want to be attached to it. I want to be experimenting sometimes. All traditions started some day, and all should some day be verified, otherwise they get stagnant. So I was grateful for conversation with Alan Shoemaker in Iquitos, that helped me break some after-dieta rules I did not really believe in. I felt I am getting into superstitions which, once they take over me, may become real and take control. I know our rationalism can be burden, but also it can be our tool in defense against the darker side of shamanistic explorations.

 

 

Proszę mnie tu źle nie zrozumieć. Szanuję tradycje, ale nie chcę być do nich przywiązany. Chcę czasem eksperymentować. Wszystkie tradycje kiedyś, od czegoś się zaczęły, i wszystkie pewnego dnia powinny być weryfikowane, inaczej zamieniają się w spleśniałe bajoro dogmatów. Byłem więc wdzięczny Alanowi Shoemaker za naszą pogawędkę w barze w Iquitos, która pomogła mi rozbić niektóre z po-dietowych reguł w jakie i tak nie do końca wierzyłem. Czułem jak ześlizguję się w przesądy, i że jak już mną zawładną, staną się rzeczywistością i będą na mnie realnie wpływać. Wiem, że nasz racjonalizm może być brzemieniem, ale może być także narzędziem obrony przed ciemniejszą stroną szamańskich eksploracji.

 

 

 

 

 

This is a post about one of many people that exist ( you can find them also on many Internet forums ) who try new things, check combinations, techniques, and attitudes not known to traditional shamans, or those New Age types who follow them as would follow Eastern gurus in the seventies.

Zeljko is a Croat, so something I jokingly refer to as better Slav, meaning like our brother, but more relaxed and sun affected. In many cases it would be painful and untrue stereotype, but here I met a guy who was really skilled in art of chilling out.

Despite running business in Croatia he spends large part of the year in Peru. He came here after working for some time with ayahuasca, to see how are things done at “the source”. Then, after some time he found a land in Tamshiyacu, quite large piece of land, with orange groves, gardens, its own river and several wooden huts of various sizes, all for very decent price. For those who like tranquility and nature it is a sort of paradise I guess.

 

 

Ta notka jest o jednym z wielu takich ludzi ( znajdziecie ich np na internetowych forach ) którzy próbują nowych rzeczy, sprawdzają nietypowe kombinacje, techniki i podejścia nieznane tradycyjnym szamanom, ani tym new-agowym typom, którzy za swymi szamanami podążają jak podążaliby za wschodnimi guru w latach siedemdziesiątych.

Zeljko jest Chorwatem, co nieco żartując nazywam lepszym Słowianinem, co znaczy, jak nasz brat ale taki bardziej zrelaksowany i wymasowany słońcem. W wielu wypadkach byłby to boleśnie nieprawdziwy stereotyp, ale tutaj akurat poznałem kolesia bardzo wprawnego w sztuce relaksu.

Pomimo tego, że w Chorwacji ma swój biznes, większą część roku spędza w Peru. Przyjechał tu po raz pierwszy już znając dobrze ayahuaskę, ale chciał zobaczyć jak sie to robi “u źródła”. Potem, po jakimś czasie, znalazł ziemię w Tamshiyacu, całkiem spory kawał ziemi, z gajami pomarańczowymi, ogrodami, własną rzeczką i kilkunastoma drewnianymi chatami w różnych rozmiarach, a wszystko to za bardzo przystępną cenę. Dla tych, którzy cenią sobie spokój i naturę, to może być coś w rodzaju raju.

 

 

 

 

 

 

The best part is, unlike so many estates bought by gringos, it hasn’t been converted in fancy lodge serving plant medicines for 200 USD a day.  The host is hospitable. He says the place is for friends – and we only knew each other for half an hour when I was invited – and he says all reasonable people who want to do something – like permaculture for example – are invited to come and stay.

 

 

Najlepsze jednak jest to, że w przeciwieństwie do wielu posiadłości nabytych przez gringo, ta nie została przeznaczona na luksusowy ośrodek serwujący roślinne specyfiki za 200 USD na dzień.  Gospodarz jest gościnny. Mówi, że ta ziemia jest dla przyjaciół – a znaliśmy się zaledwie pół godziny kiedy zostałem zaproszony – i mówi, że wszyscy rozsądni ludzie, którzy chcą działać – na przykład zająć się permakulturą – są mile widziani.

 

 

 

 

 

 

But my focus was on ayahuasca. So I it was very interesting to see Zeljko produce from his “cellar” a selection of  bottles of various origin and maturation, not unlike a connoisseur wine stock.  And despite my initial apprehension we did drink it as a wine, an afternoon glass for a quality time. It was liberating experience in a way.

 

 

Ale ja byłem zainteresowany ayahuaską. Z zaciekawieniem więc patrzałem jak Zeljko wyciąga ze swej “piwniczki” selekcję butelek różnego pochodzenia i wieku, całkiem jak zapas konesera win. Pomimo mojego chwilowego wahania konsumowaliśmy ten napój jak wino, popołudniowa szklaneczka dla uczczenia chwili i zmiany jej jakości. Było to w jakimś sensie wyzwalające doświadczenie.

 

 

 

 

 

There was no shaman. No icaros, no serious night vibe, no rattles, no altars. There were three people enjoying the beauty of life, thinking, meditating, talking to each other, smoking mapachos. I was exploring infinite possibilities of the smallest shamanic tool I know, humble jew’s harp. At one point the song I started in bed it made me get up, walk outside and up the large hill, all without stopping the intoxicating trance. When I have passed the fruit groves and stood on the top I knew why I was led here. There was the sky in front, sky above the Amazon river and jungle, the biggest sky I have ever seen outside of the desert, but so much more dramatic because of the sunset lit clouds and the rain here and there on the horizon. The sound I brought was for the sky.

 

When I came down it was getting dark. I let the insects of the twilight do their music guidance now.

 

 

Nie było szamana. Nie było icaros, nabożnej nocnej tajemnicy, grzechotek, ołtarza. Były trzy osoby cieszące się pięknem życia, myślące, medytujące, rozmawiające ze sobą, palące tytoniowe skręty. Eksplorowałem niekończące się możliwości najmniejszego szamańskiego narzędzia jakie znam, skromnej drumli. W pewnej chwili melodia na niej grana w łóżku zmusiła mnie do wstania, wyjścia na zewnątrz, podejścia pod strome wzgórze, wszystko bez przerywania tego upajającego transu. Kiedy minąłem owocowy gaj i stanąłem na szczycie wiedziałem co mnie tu sprowadziło. Naprzeciwko rozpościerało się niebo, niebo nad parującą dżunglą i nad Amazonką, największe niebo jakie kiedykolwiek widziałem poza pustynią, ale o wiele dramatyczniejsze z powodu oświetlonych pomarańczem zachodu chmur i smug deszczu tu i tam. Dźwięk jaki ze sobą przyniosłem był dla nieba.

 

Kiedy wróciłem na dół, robiło się już ciemno. Pozwoliłem insektom przejąć muzyczne prowadzenie.

 

 

 

 

This is when my host began preparing pasta, it was as obvious and natural for him as if we were on snorkeling trip somewhere off Croatian coast and after a day’s activities it was another life’s pleasure – food.

I have read and heard so much of the dietas, about the dangers of yellow cheese, I met so many people for whom ayahuasca is a sacrament in this heavy, Catholic way – on your knees. So when sometimes that seriousness is broken, especially by someone who nearly became priest in his youth, and it is broken with such Meditarenneas life loving charming style , I want to go along.

That night we enjoyed a large, heavy plate of spaghetti, a large mapacho afterwards, and around two hours later, another glass of ayahuasca to carry us into night journey, without any bumps nor purges. No troubles, amigo.

Another thing I experienced with Zeljko was my first kambo. Again, there was no playing Indians here, no “ceremony”. There was just fire, burning stick, the frog’s venom applied to wounds.

 

 

Zmrok już zapadł, kiedy mój gospodarz zaczął przygotowywać makaron. Było to tak oczywiste i naturalne dla niego, jak byśmy byli na nurkowaniu gdzieś u wybrzeży Chorwacji i po całodziennej zabawie czekał na nas kolejny ze smaków życia – jedzenie.

Czytałem i słyszałem wiele o ayahuaskowych dietach, o niebezpieczeństwach żółtego sera, spotkałem tyle osób dla których ayahuaska jest sakramentem w ten ciężki, katolicki sposób – na kolanach. Więc kiedy zdarza się czasem, że ta powaga jest przełamana, zwłaszcza przez kogoś, kto o mały włos nie został sam księdzem w młodości, i jest złamana w tym czarującym, afirmującym życie śródziemnomorskim stylu, chcę do tego dołączyć.

Tej nocy delektowaliśmy się dużym, pełnym warzyw i oliwy talerzem spaghetti, grubym mapacho na deser, a jakieś dwie godzin później kolejną szklaneczką ayahuaski niosącej nas w nocne podróże, bez żadnych wybojów, żadnego rzygania. Nie ma problema, przyjacielu.

Inną rzeczą jaką spróbowałem z Zeljko było me pierwsze kambo. Ponownie, żadnej zabawy w Indian, żadnej “ceremonii”. Tylko ogień, żarzący się patyczek, żabia trucizna wtarta w rany.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Next day, at dawn, we went to Iquitos and I was regretting leaving so soon every step of the long walk to the Tamshiyacu port. I will, given a chance, come back.

 

 

Nastepnego dnia o świcie wyruszyliśmy do Iquitos i żałowałem wyjeżdżania tak wcześnie przy każdym kroku długiego marszu do przystani w Tamshiyacu. Jeżeli będzie okazja, wracam.

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.