światosław / tales from the world

 

 

z notatek :

“praca – równowaga dla lotu, dla fruwania”

 

***

from my notes :

“work – to balance flying high”

 

 

 

Dziadek, Amilton. Ostro daje, sporo jara, pije wielkie porcje daime, ale też ostro pracuje. Ma ponad 60 lat ale kiedy idziemy wycinać lianę jacube, ciężko za nim nadążyć. Kiedy ja ciągnę lianę z krzaków a on tuż obok zjarany jak smok wywija maczetą, myślę że chyba opóścił nieco zajęć z BHP. Imponuje mi, prawdziwy król chaosu, stricte męska energia, rozpierdol, siła, korzenie. A jednocześnie wrażliwość, na las, na ducha.

 

***

 

Grandfather, Amilton. He rocks hard, smokes lots of weed, drinks big cups of daime, but also works hard. He is over 60 years old, but when we go chopping and tearing jacube vine from the bush, he is hard to match. When I pull the vine and he, stoned like Peter Tosh, swings his machete dangerously close, I think he may not have had work safety training in his life. I am impressed. Real lord of chaos, strictly male energy, force and roots. And at the same time, sensitive, to the smell of forest, to the spirit.

 

 

 

 

 

Babcia, Maria Eugenia. Nie lubią sie za bardzo z Amiltonem, mimo że mieszkają niedaleko. Reprezentuja tak inne porządki, tak inne siły. Inni, oboje potrzebni, kobieta i mężczyzna, porządek i chaos.

 

***

 

Grandmother, Maria Eugenia. They have not much patience for each other, her and Amilton, despite being close neighbors. They stand for different orders, they represent different forces. Different, but both needed, male and female, order and chaos.

 

 

 

Rozpoczyna dzień z Santa Marią, o 6 rano, ale uwaga, konopne niechluje, – jest wszędzie wokół niej idealny porządek, wręcz obsesja porządku. Praca dla społeczności, organizacja, mimo iż narzeka nieco na zdrowie ( kości ) , stale kursuje po wiosce, załatwia, sprząta śmieci, podnosi plastikowe butelki. ( recycling, wszystko się wykorzysta, z butelek wypełnionych śmieciami pomost nad rzeką, krzesełka do siedzenia )

 

***

 

She starts her day at 6 AM with a spliff of Santa Maria, but, pay attention, potheads, – she is surrounded by perfect order and cleanliness, a walking synonym to “tidy”, verging on obsession. Work for community, organizing, despite complaining about health, she keeps on patrolling the village, always on some mission, like gathering rubbish, plastic bottles ( recycling, everything can be re-used, like bottles filled with plastic rubbish into lightweight raft or chairs for local cafe )

 

 

 

Praca uziemia. A jednocześnie idealna symbioza > daime idealne do pracy, dokładność, lekcja na co dzień. Mycie zębów jak skrobanie jacube, rzeźbisz, wkręcasz się w tu i teraz, nie w niemiły obowiązek, ale w pracę jako medytację, robisz bo chcesz – przeciwieństwo monotonii i powtarzalności dłubania ciągle tego samego ( współczesny podział pracy ).

 

***

 

Work is grounding. And at the same time, I see perfect symbiosis > daime is perfect for work, for perfection and attention, an everyday lesson. Brushing your teeth like scrubbing jacube , you carve, you focus on the tiny “here and now”, not on unpleasant duty to be done as soon as possible, but on work as meditation, you do because you want to do – contrary to the curse of monotony and repetition inherent to modern labour division.

 

 

 

Rzetelność ważna. Piszę te słowa koło śmietnika na odpadki organiczne w pensjonacie Marii Eugenii. Po upojnej niedzieli pozostawiliśmy go otwartym na całą noc i poranek, i teraz mamy już kolonię mrówek żyjących na resztkach yerba mate, skorupkach jajek, łupinach cebuli. Kursują po ziemi, zlewie i stole i przypominają, że obsesja porządku u Marii Eugenii ma swoje uzasadnienie w tym świecie.

Dziadkowie. Niech nas prowadzą. Drogowskaz nie ma podejmować za nas decyzji, jedynie pokazuje, a do nas należy wyciągniecie wniosków

 

***

 

Reliability, solidity, they are important. I note that down next to a organic garbage bin in the guesthouse of Maria Eugenia. After an intoxicated Sunday we left it open for a whole night and morning, and now we have a colony of ants living on left-over yerba mate, egg shells and onion peel. They are running up and down on the sink, on kitchen table and remind me that cleanliness obsession of our host is justified in this tropical environment.

Grandparents. Let them guide us.  Guide, means not make decisions, it means to show, and the conclusions, we draw ourselves.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Let it grow, explore, sometimes cut through a path with a sharp blade, meet the spirits within, or just touch, feel and enjoy.

 

***

 

Pozwolić mu rosnąć, eksplorować, czasem wyciąć ścieżkę dobrym ostrzem, spotkać duchy, które tam mieszkają, lub po prostu dotykać, czuć, cieszyć się.

 

 

 

 

In those weeks, I often turn my mind’s eye inwards as well as my lens.

 

***

 

W tych tygodniach często kieruje do środka zarówno oko umysłu jak i obiektyw.

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

 

 

[ Ceu do Mapia, Amazonas, Brasil. March 2013 ]

 

 

 

 

 

***

 

 

 

 

That night ceremony happened in Estrela da Mata, Star of the Forest, sacred space inside the woods, away from human dwelling area. Candles and altars to Christian and African spirits mark the way to a round house with no walls,  where dozens of beautiful people clad in white are gathered surrounding an altar with Virgin Mary, Saint George and skull of a cow. That night I will be guided by their hymns, sung one after another, into early morning hours. When they break the trance for a while after a long sequence of songs, instead of silence, comes the reply of the forest. Insects or things I can not define, gathered here for unexpected human concert, take this opportunity for presenting their reply.

 

***

 

Tej nocy ceremonia odbyła się w Estrela da Mata, w Gwieździe Lasu, świętym gaju z dala od ludzkich osiedli. Świeczki i ołtarzyki chrześcijańskich świętych i afrykańskich duchów wyznaczają drogę do okrągłego domu bez ścian, gdzie dziesiątki pięknych ludzi ubranych na biało zgromadziły się wokół ołtarza z Matką Boską, świętym Jerzym i czaszką krowy. Tej nocy prowadzić mnie będą ich hymny, śpiewane jeden za drugim aż po wczesne godziny przed świtem. Kiedy przerwą nagle ten wokalny trans po długiej serii pieśni, zamiast ciszy nadchodzi odpowiedź lasu. Insekty, lub rzeczy których nie potrafię zdefiniować, zgromadzone tu na nieoczekiwany ludzki koncert korzystają z tej okazji aby przekazać swoją odpowiedź.

 

 

 

 

At one point we feel it is time and just go home. There is no feeling of unfullfillment, of “why-is-it-finished”, “I-want-more”. We are in magical place and once the doors are open there is no going back, that world is with me and within me, with its magic and it’s lesson.

 

***

 

W którymś momencie po prostu decydujemy że już czas i po prostu wracamy do domu. Nie ma poczucia niespełnienia, tego “czemu-już-się-skończyło”, “chcę-więcej”. Jesteśmy w magicznym miejscu, i kiedy drzwi już raz sie otwarły, nie ma odwrotu, ten świat jest ze mną i we mnie, ze swoją magią i swoimi lekcjami.

 

 

In days to come, I am repeating some of the experience of that night in everyday events that will happen in the exterior world, as well as digesting it in an introvertic ride, at the double cross in the forest, at my guesthouse. I write, compelled to do so, not much concerned about the dose of pretentiousness in it all, liberated as if some dam was , if not broken, at least lifted for now :

“To grow certain qualities, character, as plants, you invest, you fertilize, you water them – kindness, less irritability, accesibility, calmer tone of my voice, lesser invasiveness of views, awareness of intention, to speak only if what you say can bring something good. / On base from all that good fruits grow (ha-ha), or maybe another layers, another branches. You receive, you receive, “sacred give me”, ” santo daime”. You get frames, you get lovers, you get body, food. You take care of your health, of your body > it works,  you take care of your home > you have joy, you have guests. You take care, you pay attention”

 

***

 

W tych dniach które nadejdą powtarzam czasem doświadczenie z tej nocy w codziennych wydarzeniach które będą mieć miejsce w świecie “zewnętrznym”, jak również przetrawiam je w introwertycznej eksploracji, przy podwójnym krzyżu w Estrela da Mata, czy w swoim drewnianym domku. Piszę, zmuszony do tego przez wewnętrzną potrzebę, niespecjalnie przejęty tym jaka w tym dawka pretensjonalności, wyzwolony pod tym względem jakby jakaś tama jeśli nie pękła, to przynajmniej została częściowo podniesiona :

“Hodować pewne cechy, charakter, jak rosliny, inwestujesz, nawozisz, podlewasz – życzliwość, nie-nerwowość, przystępność charakteru, łagodniejszy ton, nieinwazyjność poglądów, świadomość intencji, mówisz, jeśli to co masz powiedzieć przyniesie coś dobrego. / Na bazie tego wszystkiego rosną owoce (he, he) a może kolejne odnogi, kolejne warstwy. Dostajesz, dostajesz, “święte daj mi”, “santo daime”. Dostajesz kadry, kochanki, ciało, jedzenie. Dbasz o zdrowie, o ciało > ono działa, dbasz  dom > masz  radość, masz gości. Dbasz, przykładasz uwagę.”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Avé Maria, cheia de graça,
o Senhor é convosco.
Bendita sois vós entre as mulheres;
bendito é o fruto do vosso ventre, Jesus.
Santa Maria, mãe de Deus,
rogai por nós, pecadores,
agora e na hora da nossa morte.
Amen

 

 

 

Hail Mary, full of grace,
our Lord is with thee,
blessed art thou among women,
and blessed is the fruit of thy womb, Jesus.
Holy Mary, mother of God,
pray for us sinners, now, and in
the hour of our death.
Amen.

 

***

 

Zdrowaś Mario, łaskiś pełna, Pan z Tobą,
błogosławionaś Ty między niewiastami,
i błogosławiony owoc żywota Twojego, Jezus.
Święta Maryjo, Matko Boża, módl się za nami grzesznymi
teraz i w godzinę śmierci naszej.
Amen.

 

 

 

 

6 AM. We wake up early and go to Santa Casa, there a big, fat spliff is rolled. Here in Mapia no tobacco is used in the mix, only pure natural cannabis. The ceremony is led by lovely elderly lady, with constant smile on her face. We smoke in silence and then raise up and do the whole rosary, all those Hail Marys and Paternosters. My head is dizzy, and whether by sudden change of pressure when getting up in this state, or some other reason, I do feel something happening, something so strong I can barely stand. What a way to start a day.

In this religious tradition, cannabis is considered holy sacrament, female force corresponding to Virgin Mary, called Santa Maria, to be consecrated, used in meditation and as a guiding tool in life. When I asked a father of 19 year old boy, a hard working, calm man in his fifties, when his son started to smoke, he replied : 5 minutes. 5 minutes? Yeah, he was just born when we first blew the smoke in his face.

 

***

 

6 rano. Budzimy się wcześnie i idziemy do Santa Casa, Świętego Domu, gdzie skręcany jest gruby spliff. Tutaj w Mapii nie miesza się z tytoniem, tylko czyste, naturalne konopie. Ceremonie prowadzi przemiła starsza pani z nieznikającym z twarzy uśmiechem. Palimy w milczeniu, i nagle wstajemy się i zaczynamy odmawianie różańca, wszystkie te zdrowaśmario i ojczenasz. Kręci mi się w głowie, czy to przez zmianę ciśnienia przez gwałtowne poderwanie się w tym stanie, czy z innego powodu, w każdym razie uczucia przepływające przeze mnie są tak silne, że ledwie mogę ustać. Co za sposób na rozpoczęcie dnia.

W tej religijnej tradycji konopia uważana jest za święty sakrament, żeńską siłę odpowiadającą Maryi, nazywana zresztą Santa Maria, poświęcana, używana w medytacji, jako narzędzie prowadzące przez życie. Kiedy zapytałem ojca dziewietnastoletniego chłopaka, spokojnego mężczyznę po pięćdziesiątce, kiedy jego syn zaczął palić, ten odparł : 5 minut. 5 minut? Tak, dopiero co się urodził, kiedy pierwszy raz wdmuchnęliśmy mu dym w twarz.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

In this story about Santo Daime you may find lots of philosophy and mysticism, which can be hard to digest, so here is some concrete stuff for a change for those alergic to new age talk. Last autumn, after another year in arid, hot desert lands, I developed, what a surprise, sand in my kidneys. Of course it is my mind connecting everything with everything that makes this narrative of travelling in deserts being related to sand inside, but to be honest, modern medicine knows very little why this quite common and painful problem occurs. In fact, modern medicine knows very little about reasons why these pieces of machine , as it sees human body,  get broken. In this case, it also knows little how to fix it. I have in my family some connections with high ranking doctors, that help in getting through fucked up medical system, but none of them could help with the problem itself, and apart from pain coming on and off in random moments, pissing became bigger and bigger issue. I tried different things, including expensive hospital machines that go “beep”, but all these doctors could say is they don’t know if, when and how I can solve the problem. To give you idea how painful it can be, some women who experienced both sand in kidneys and childbirth say they prefer the latter.

 

***

 

W tej historii o Santo Daime znajdziecie dużo filozofiii i mistycyzmu, który może byc trudny do strawienia, więc teraz dla odmiany trochę konkretów dla tych uczulonych na new-agowe gadki. Ostatniej jesieni, po kolejnym roku włóczenia się po suchych, gorących i pustynnych krainach, dorobiłem się, co za niespodzianka, piasku w nerkach. Oczywiście to mój łączący wszystko-ze-wszystkim umysł buduje taką narrację w której jest jakiś związek między piaskiem w środku a tym ze środowiska jakie mnie otacza, ale bądźmy szczerzy, współczesna medycyna niewiele może powiedzieć o przyczynach tego bolesnego i dość powszechnego problemu. W istocie, współczesna medycyna niewiele może powiedzieć o powodach dla których psuje się większość z trybików tej maszyny, jak postrzega ona ciało. W tym wypadku, niewiele wie także jak ten akurat trybik naprawić. W mojej rodzinie mam nieco kontaktów między wysoko postawionymi doktorami, którzy mogą pomóc w prześlizgnięciu się przez popieprzony system opieki zdrowotnej, ale żaden z nich nie mógł pomóc rozwiązać problemu, nawet ordynator urologii, i poza bólem pojawiającym się w nerce w przypadkowych momentach, każde sikanie stawało się dużym wyzwaniem. Próbowałem różnych rzeczy, wliczając w to drogie i nowoczesne lasery które robią “bip”, ale wszyscy ci doktorzy przyznawali że nie wiedzą czy, kiedy i jak zakończy się sprawa. Aby dać pojęcie jaki to może być ból ( chociaż mój nie był aż taki ), niektóre kobiety które doświadczyły zarówno piasku w nerkach jak i rodzenia dzieci twierdzą że wolały to ostatnie.

 

 

 

And then I went to Amazon, land of flux, ever flowing water. The sound of water was everywhere, every day, streams, rivers, rain, day and night. And I drunk a lot of ayahuasca, the medicine of the forest, and the problem was gone just like that. Now go and find your rationalist explanations, I don’t think I need.

 

***

I wtedy pojechałem do Amazonii, krainy przepływu, wciąż płynącej wody. Dźwięk wody był wszędzie, każdego dnia, strumienie, rzeki, deszcz, dzień i noc. A ja piłem dużo ayahuaski, lekarstwa z lasu, i problem zniknął, ot tak. Teraz idźcie i szukajcie swych racjonalnych wytłumaczeń, ja nie sądzę abym tego potrzebował.

 

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.