światosław / tales from the world

Posts tagged:

healing

cycle

November 11th, 2019

 

I started my adventure with ayahuasca not by any kind of extraordinary psychedelic, visionary experience, but as concrete physical healing, one not separable however from intellectual and emotional understanding. I had stones in my kidneys and associated pain while pissing, during nearly whole winter, in period that separated two first ceremonies and then until I went to Brasil. Finally, there in the jungle, standing in toilet, watching rain pouring outside, I realized that I am urinating without any problem, just as the rain in front of me.

 

That flow, circulating movement, is life. When it is broken for some reason, when the circle is not complete, when our blockages, stiffness, our lifestyle choices affect it, decay and degeneration begins. There is no flow in death, no juices running in dry stick.

 

Same thing applies to any nature, the one in us and the one “on the outside¨ alike, this is for example why often great wave of purge runs through the ceremony, pushing people down to their buckets, right when long accumulating throughout the evening clouds finally burst with tropical rain.

 

We go through same circular journey, harvesting, smashing, cooking hundreds of liters of murky brew, then concentrating it, drinking in the night and puking it out with what needs to be purged, emptying those buckets afterwards under trees where new vine grows.

 

Some have it hard. Having read a lot before coming here, they are suprised to have several ceremonies without vomiting, without visions appearing. The block is strong in a culture so focused on strenghth and fixed truths rather than surrender and flexibility.

 

Now the dry season should already be over. And yet our tanks are empty, water shortage, distruption in the cycle. We have giant pots of ayahuasca drying out, waiting to be cooked, and no water coming. In the time of climate change, the ones to first feel its effects are those who live like us, in tune with elements, not sheltered from them by brute force of money and machinery, petrol and pumps, able to postpone the direct consequences.

 

This happening in the very same period in which we are supporting indigenous Achuar communities fighting consequences of petrol contaminating their waters ( https://web.facebook.com/notes/psychonauta-foundation/to-give-back-petrol-contamination-in-amazon/2451079018477235/ ) shows us clearly, Standing Rock is here too, and it is coming to you. It also shows again the meaning of the medicine work.

If you are able to see that and do the work in the internal universe within you, you will have no doubt what matters in the world out there.

 

 

 

Ja, 62-letni mężczyzna, z całym bagażem życiowych stresów, problemów zdrowotnych narastających wraz z wiekiem przez ostatnie lata, na dwa tygodnie zanurzyłem się w leśną kołdrę natury amazońskiego ekosystemu. Systemu o którym marzyłem od kilkudziesięciu lat zaczytany w książkach Szklarskiego i Fiedlera.

 

Przeżyłem cudowne noce pełne odgłosów leśnego życia, chłonąc je wszystkimi zmysłami. I stosowałem dietę Shipibo (nota bene bardzo smaczną), która wyleczyła mi moje problemy żołądkowe. Oddałem swoje ciało, swoją psyche w ręce uzdrowicieli z plemienia Shipibo w sposób świadomy. Oddałem, bo wierzę w ich wielowiekową tradycję leczenia ziołami z tego największego skupiska roślin na świecie.

 

Melodyjne icarosy szamanów Shipibo dobierane indywidualnie dla mnie, przywróciły mi spokój psychiczny, jakiego nie miałem od dawna w tajemniczy sposób niwelując narosły latami stres zawodowy oraz traumatyczne przeżycia z ostatnich lat mojego życia. Ich ziołowe rape zlikwidowało za pierwszym razem problemy krwawienia z naczyń krwionośnych mojego nosa. Roślinny napar przywrócił mi pełnię słuchu w lewym uchu po jedynym „zabiegu”. Wreszcie od kilku miesięcy słyszę normalnie. A laryngolog nie pomógł mimo kilku wizyt, sugerując operację.

 

Te dwa tygodnie pozwoliły mi się odizolować od zewnętrznych negatywnych bodźców codziennego życia, przywrócić spokój i harmonię. Poprawić wrażliwość na otaczające mnie życie. Te dwa wspaniałe tygodnie w otoczeniu życzliwych gospodarzy i metafizycznych praktyk Shipibo to wspaniałe doświadczenie, które zaowocowało komfortem przywrócenia pełnej sprawności fizycznej oraz duchowej wrażliwości.

 

 

 

 

As a 62-years old man, with all the life stress baggage, with health problems accumulating with age, I decided to immerse myself in forest blanket of Amazonian ecosystem. I dreamt of that place ever since reading travel books of my youth.

 

I lived through wonderful nights, full of jungle life, absorbing them with all my senses. I have been following Shipibo diet, which cured my stomach problems. I surrendered my body and my psyche into hands of Shipibo healers. I did that because I believe in their ancient tradition of herbal cures from this largest store of plants in the world.

 

Melodious icaros of Shipibo shamans, individually selected for me, brought back my inner peace, that was lacking for a long time, in a mysterious way healing years old stress of professional sphere and traumatic events of recent years of my life. The plant based rape snuff after only one application helped with bleeding problems of my nose. Plant brew brought back full hearing in my left ear, also after just one session. I can finally hear normally, first time in months. Laryngologist in several visit was not able to help me, only suggesting operation.

 

These two weeks allowed me to isolate from exterior negative influences of everyday life, to regain peace and harmony. I improved my sensitivity to life surrounding me. These two wonderful weeks, with friendly hosts and metaphysical practices of Shipibo were great experience, which resulted in comfort of returning to full physical abilities and spiritual sensitivity.

 

 

 

 

 

 

Our lifes are so smooth and problems so little in comparison, we realize when facing such stories, and then next day or an hour later we already don’t remember that at all.

We visited a healer living in a remote village on Maranon river. We slept in one room with his family and other patients, in this case old mother of the healer’s wife. She is almost 90 years old and taken care of by her partner, who is around 58, half blind from an accident in the field. He asked me if by any chance I dont have any glasses. His wife is constantly holding or trying to grab his hand, to be sure he is around, even if he goes out for a moment to carry out the pot with her urine. In the meantime her other hand constantly scans the floor, even right after dinner, in search of something to eat, be it crumbs, insects, dust, mud. She just can’t be reasoned with, can’t be convinced to stop. She wakes in the middle of the night, screaming. That is her life. On the wooden floor, waiting for the end. That is his life. Without nurses to help, government benefits, free day to rest from the unexplainable burden of being full time caretaker that is only known to those who have experienced it. Even if there was someone with TV in the village, to distract his mind for a while, he doesn’t have this pair of glasses we just take for granted, as many other things, health included. Until it is lost.

 

 

 

Nasze życia są tak proste i bezproblemowe w porównaniu z takimi, zdajemy sobie sprawę, kiedy los podsunie nam takie przykłady pod nos, a potem, następnego dnia albo godzinę później nie pamiętamy już o tym wcale.

Odwiedziliśmy uzdrowiciela mieszkającego w odległej wiosce nad rzeką Maranon. Spaliśmy w jednym z pokoju z jego rodziną i innymi pacjentami, w tym wypadku starą teściową znachora. Ma około 90 lat, i zajmuje się nią jej partner, w wieku ponoć 58 lat, na wpół ślepy po wypadku w polu. Spytał mnie czy nie mam czasem jakiś okularów, nie wiedział zupełnie jaką moc potrzebuje. Jego żona bezustannie próbuje trzymać go za rękę, by być pewną że jest w pobliżu, nawet kiedy musi wyjść na moment by wylać jej nocnik z sikami. W międzyczasie jej druga dłoń stale skanuje podłogę, nawet tuż po posiłku, w poszukiwaniu czegoś do zjedzenia, okruszków, insektów, drzazg, kurzu, błota. Nie można z nią się dogadać, nie można jej przekonać by przestała. Budzi się często – i innych – w środku nocy, krzycząc. Takie jest jej życie. Na gołych deskach, czekając na koniec. Takie jest jego życie. Bez pielęgniarek jakie by mu pomogły w opiece, bez rządowych zasiłków, bez wolnego dnia by odpocząć od trudnego do wytłumaczenia brzemienia całodobowej opieki, znanego tylko tym, którzy go doświadczyli.  Jeżeli nawet ktoś w wiosce miałby telewizor, by odciągnąć od tych kłopotów na moment jego głowę, nie ma on przecież nawet tej pary okularów, czegoś co uważamy za oczywiste, nam dane, jak wiele innych rzeczy zresztą, wliczając to zdrowie. Ten, co je stracił ci powie.

 

 

 

Chris, 27 ( UK )

 

 

 

My mum died very suddenly of a brain hemorrhage when I was 17yrs old. I was very close to her and found her passing incredible difficult. I decided on the night she died that I would no longer allow myself to get close to people, to prevent myself from getting hurt like this again. Three months later I moved away to university and distanced myself from family. A 10yr problem with drugs and alcohol developed. I was unable to form a relationship with anyone, I would push them away when I felt them getting too close. I had phases of putting myself into terrible states. I didn’t realise it at the time, but this was my way of burying pain deeper and deeper. I actually at this time denied I had a problem, I believed my behaviour was normal. 
At some point a speech problem developed, I went to see a therapist and was told this developed from me never having properly grieved for the loss of my mother. I thought this was nonsense and stopped after two sessions. 


 

At 27 I found my way to the Amazon rainforest were I was to drink ayahuasca, I think deep in my subconscious somewhere I thought this could fix me. I couldn’t continue to live my life and reach the age of 35 having never had a serious relationship. Therapy sessions are expensive, and I always felt therapists never really cared. So if I was going to fix this I would rather do it internally. 


 

In my first Ayahuasca ceremony I was shown I had a massive problem, one I had denied and buried for so long, I had become a master at burying pain. Ayahuasca brought all this to the surface and helped me to grieve and process her passing. It was incredibly hard during my 6 sessions, but I really believe I achieved 10yrs of therapy in 10 days. A spiritual outlook on my life started after drinking, something I never expected to happen. I wasn’t sure if I really believed in that stuff up to that point. 
I continue to explore this spiritual path through Ayahuasca ceremony’s today. Ayahuasca transformed my whole being, from abusing my body and mind to loving myself and others more. This is a wonderful gift from the universe with great healing power. It wants to heal us.

 

 

Moja mama umarła nagle, z powodu wylewu krwi do mózgu, kiedy miałem 17 lat. Byłem z nią bardzo blisko związany i jej odejście było dla mnie niezwykle trudne. W noc jej śmierci zdecydowałem, że nie pozwolę sobie więcej zbliżyć się do ludzi, by nigdy nie do dopuścić do takiego bólu. Trzy miesiące później wyprowadziłem się, idąc na studia, i oddaliłem się od swojej rodziny. Rozpoczął się wówczas dziesięcioletni problem z alkoholem i narkotykami. Nie byłem w stanie stworzyć relacji z nikim, odpychałem ich kiedykolwiek czułem, że pojawiają się zbyt blisko. Miałem fazy pakowania się w straszne stany.

 

W tamtym czasie właściwie wypierałem problem, wierzyłem, że moje zachowanie było normalne. W jakimś momencie zaczęły się problem z mówieniem, udałem się do specjalisty, a ten stwierdził, że jest to rezultatem nigdy nie przeżytej właściwie żałoby po stracie matki. Myślałem, że to bzdury i zrezygnowałem po dwóch sesjach.

 

W wieku 27 lat znalazłem się w drodze do amazońskiej puszczy,gdzie miałem wypić ayahuaskę, myślę, iż gdzieś głęboko w swej podświadomości miałem nadzieję, iż to mnie naprawi. Nie mogłem dłużej dalej trwać w takim życiu, i dożyć do 35 lat bez doświadczenia poważnej relacji. Sesje terapeutyczne są drogie i zawsze miałem wrażenie, że terapeutów tak naprawdę nic nie obchodzi. Więc jeżeli miałem to naprawić, musiałem to zrobić wewnątrz.

 

W mojej pierwszej ceremonii ayahuaski pokazany mi został wielki problem, ten, który wypierałem i zakopałem na tak długo, byłem mistrzem zakopywania bólu. Ayahuasca wyniosła to wszystko na powierzchnię, i pomogła mi opłakać i przerobić jej odejście. Było to niesamowicie ciężkie 6 sesji, ale naprawdę wierzę, iż osiągnąłem w 10 dni to co zajęłoby 10 lat terapii. Duchowe spojrzenie na moje życie rozpoczęło się wraz z wypiciem tej medycyny, coś czegoś nigdy się spodziewałem. Nie byłem w ogóle pewny czy wierzyć w takie rzeczy do tego momentu. Dzisiaj, w ceremonii, będę kontynować podróż na tej duchowej ścieżce. Ayahuasca dokonała transformacji mojego bytu, od niszczenia swojego ciała i umysłu do kochania siebie i innych w coraz większym stopniu. To wspaniały dar od wszechświata, z wielką mocą uleczenia. Chce nas uzdrowić.

 

 

 

 

 

Another journey for transformation, healing, self-understaning and love. With sadness and deep shadow cast upon present and future, hard lesson in accepting the fate and understanding reasons. High price paid, remorse and burdened conscience, hopefully the benefits reaped by some will in the end bring the balance, justice and happiness for all, so that I can still believe, what goes around, comes around.

Photos from journeys through forests and rivers of Amazonia, in search of local healers 0f body and soul and from a plant diet with Shipibo shamans near Pucallpa, Peru.

 

 

Kolejna podróż w poszukiwaniu przemiany, uzdrowienia, samozrozumienia i miłości, dla, mam nadzieję, większości jej uczestników. Wszystko w cieniu smutku i głębokiego cienia rzucanego na teraz i niepewną przyszłość, ciężka lekcja akceptacji losu, zrozumienia przyczyn. Wysoka cena, żal i ciężkie sumienie z powodu historii o której nie mogę teraz nawet opowiadać, oby korzyści i dobro zebrane przez wielu pomogły przywrócić równowagę, sprawiedliwość i szczęście, tak bym mógł wierzyć nadal, iż dobro zasiane dobrem wraca.

Zdjęcia z podróży poprzez lasy i rzeki Amazonii, w poszukiwaniu lokalnych uzdrawiaczy ciała i duszy, oraz z roślinnej diety z szamankami Shipibo niedaleko Pucallpy, w Peru.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.