Well, this gonna be hardest so far. Hardest to digest, hardest to think about, hardest to write about. Over next month, before I leave again for jungles of South America, I will try to tell the experience of last weeks in Brasil, I will try to do it in public, but no less for myself than for others, trying to narrrow the meaning into sets of words and images, a sin perhaps to the experience itself, but a service to mind, which had to be patient and rest a lot this March. A subtle psychological game, experience from which words and those Canon pixels retreat.
I will start with the easiest, with dry facts. In the 1930s Ireneu Serra, a black seringueiro, rubber tapper, was working in the borderlands of Brasil, Bolivia and Peru. He encountered Indian tribes who introduced him to their sacred brew, made from DMT containing leaves and vine called Jacube, Banisteriopsis caapi. He had visions of Virgin Mary as queen of the forest and and during eight days solitude in the forest started receiving more visions as well as personal songs, in the ayahuasca tradition of icaros, but related to his Christian background. These hymns, as well as those of his followers, became a base for new religion, and the whole of doctrine is contained only in the songs, that bind community together, and , according to Wikipedia, promote a wholesome lifestyle in conformity with Irineu’s motto of “harmony, love, truth and justice”, as well as other key doctrinal values such as strength, humility, fraternity and purity of heart. Santo Daime, “sacred give-me”, started to grow, as more and more of seringueiros, and then others, would come, attracted by miracle healings and visions of the plant.
***
To będzie najcięższa sprawa dotychczas. Najcięższa do przetrawienia, najtrudniejsza do przemyślenia, do opisania. Przez najbliższy miesiąc, zanim ruszę ponownie do południowoamerykańskiej dżungli, postaram się opowiedzieć o tym co zdarzyło się przez ostatnie tygodnie podczas mojej podróży do Brazylii. Postaram się zrobić to publicznie, ale nie mniej dla siebie samego niż dla innych, próbując zawęzić znaczenie i sens w słowa i obrazy, być może grzesząc tak wobec samego doświadczenia, ale robiąc dobrze umysłowi, który musiał być bardzo cierpliwy i wielokrotnie wycofać się podczas minionego marca. Mowa tu bowiem o subtelnej psychologicznej grze, i doświadczeniu, wobec którego rakiem wycofują się słowa i canonowskie piksele.
Zacznę od najłatwiejszego, od suchych faktów. W latach trzydziestych minionego wieku Ireneu Serra, czarny poszukiwacz kauczuku, pracował w dżunglach na pograniczu Brazylii, Boliwii i Peru. Spotkał się tam z przedstawicielami indiańskich plemion, którzy zapoznali go ze swym świętym wywarem z zawierających DMT liści chacruy i liany zwanej jacube, czy też Banisteriopsis caapi . Otrzymał wówczas silne wizje, wśród których dominujące było objawienie Maryi jako królowej lasu. Podczas trwającego osiem dni typowego szamańskiego odosobnienia w lesie pojawiło się więcej wizji, jak równiez osobistych pieśni, otrzymywanych wprost od rośliny, w tradycji ayahuaskowych icaros, ale związanych z jego chrześcijańskimi korzeniami. Te hymny, obok wielu innych, otrzymanych przez pierwszych i kolejnych towarzyszy i uczniów Ireneu Serra, stały się podstawą nowej religii, i cała doktryna zawarta jest jedynie w pieśniach. Spajają one rosnącą wspólnotę, i , według opisu z Wikipedii, promują zdrowy tryb życia, zgodnie z pierwotnym mottem mistrza Ireneu, “harmonii, miłości, prawdy i sprawiedliwości” , jak również innych doktrynalnych wartości, przewijających się w tekstach wątków takich jak siła, wytrwałość, pokora, braterstwo i czystość serca. Santo Daime, “święte daj-mi”, rozpoczęło swój rozwój i ekspansję, kiedy coraz więcej seringueiros, poszukiwaczy, a potem innych mieszkańców najpierw amazońskich regionów i dalej całej Brazylii zaczęło dołaczać, przyciągnietych przez cudowne uzdrowienia, przemiany osobowości i wizje otrzymywane od świętej rośliny.
Decades after, a new important figure in the history of this religion became Sebastiao Mota, known now as Padrinho Sebastiao, who is one of those responsible for spread of the use of brew beyond the borders of Amazon region into the cities of Brazil and now the world. In imitation of Jesus Christ, protector of outcasts , in the spirit of Rumi’s poem “Even if you have broken your vows a hundred times, come, come again”, he focused on work with misfits of society, with members of growing Brazilian counter-culture of the seventies. As those who knew him tell now, the worse, more troublesome somebody was, the more interest had Padrinho Sebastiao in accepting him. The essence of Amazonian shamanism, and Santo Daime as well, is healing, healing based on the idea that there is no separation between physical and psychic wholesome state, and that spiritual work towards self acceptance and love is beginning of the foundation of healthy life of individual and then society. They started first with a small community called Colonia 5000 , outside of capital of Acre state, Rio Branco, and after some troubles, separated from the original Santo Daime, formed new branch, with center in Ceu do Mapia, Heaven of Mapia, remote place in Amazon jungle, where Padrinho Sebastiao moved with initial small group of friends and followers. They worked hard in the virgin forest and established a community which in January 2013 celebrated its 30th anniversary. One of the reasons of moving there was that one of the hippies Padrinho worked with, Lucio Mortimer, introduced him to cannabis, and the old man recognized it as sacred plant, which became since then second of religion’s sacraments, called Santa Maria. It is now used , alongside the brew, in the religious practices, despite being illegal in Brasil. Daime itself, after a long legal battle was recognized as religious sacrament by the government of Brasil, and the legalization process is now almost complete in Argentina, some of European countries as well as some of the states of USA. Santo Daime is spreading now around the world, as one of increasing number of spiritual traditions recognizing value of psychoactive plants.
***
Parę dekad później, kolejna ważna postać pojawiła się w historii tej religii. Sebastiao Mota, znany obecnie jako Padrinho Sebastiao, jest jednym z odpowiedzialnych za rozpowszechnienie Daime poza granicami Amazonii w miastach Brazylii, i od jakiegoś czasu także poza tym krajem. Naśladując Chrystusa, opiekuna wyrzutków, w duchu słynnego wiersza Rumiego, “nawet jeśli stokrotnie złamałeś swe śluby, przyjdź do nas znów”, Padrinho skupił się na pracy z niedopasowanymi do współczesnego społeczeństwa, członkami coraz większej brazylijskiej kontrkultury lat siedemdziesiątych. Jak ci którzy znali go zgodnie opowiadają, im “gorszy”, bardziej problematyczny był “pacjent”, tym chętniej przyjmował go do siebie Padrinho Sebastiao. Sedno amazońskiego szamanizmu, a także opartej na nim częściowo religii Santo Daime, to uzdrawianie, leczenie oparte na przekonaniu, że iluzją jest oddzielenie między fizycznym i psychicznym stanem zdrowia rozumianym jako spójność, integralność osobowości i życia, i że duchowa praca nad samoakceptacją i miłością jest podstawą , fundamentem zdrowego życia jednostki, a co za tym idzie, społeczeństwa. Skupieni wokół Padrinho Sebastiao najpierw utworzyli pierwszą społeczność Colonia 5000 niedaleko Rio Branco, stolicy stanu Acre, i po pewnych kontrowersjach oddzielili się od bardziej konserwatywnych członków Santo Daime. Centrum nowego odłamu stała się wioska jaką od podstaw zbudowali w głębi dziewiczego lasu , Ceu do Mapia, Niebo Mapia, która w styczniu tego roku obchodziła 30tą rocznicę swego istnienia. Jednym z powodów przeniesienia się z dala od cywilizacji było używanie konopii jako drugiego z sakramentów nowej religii. Jeden z hippisów jacy trafili w siedemdziesiątych latach do Rio Branco, Lucio Mortimer, zapoznał Padrinho Sebastiao z tą rośliną, a ten juz po pierwszym użyciu rozpoznał w niej żeńskiego ducha pochodzącego wprost od Maryi, i od tego czasu odłam Daime zwany Cefluris aprobuje jej stosowanie w praktykach religijnych, pod nazwą Santa Maria. Jest to oczywiście źródło kontrowersji z powodów prawnych, nastomiast samo Daime po długiej batalii prawnej zostało zaakceptowane przez brazylijski rząd, proces legalizacji jest obecnie prawie ukończony w Argentynie, niektórych europejskich krajach, jak również w niektórych stanach USA. Santo Daime rozprzestrzenia się na świecie jako jedna z coraz liczniejszych duchowych tradycji uznających wartość i świętość psychoaktywnych roślin.
I see no reason to provide more facts now. I can recommend decent Wikipedia article on Santo Daime : ( http://en.wikipedia.org/wiki/Santo_Daime ) . My tale will be personal one, of a month spent in the first original colony established by Padrinho Sebastiao near Rio Branco and in the remote jungle village called Ceu do Mapia, where he finally settled with his followers. This thread belongs to one of the never-ending themes of this blog, about revival of interest in plants of power, entheogenic substances used since the beginning of mankind, and demonized in the relatively short time of the rule of jealous gods of the book. If Force allows, shamans of Peru are coming next, but that story is still far ahead.
***
Nie ma powodu abym powielał tutaj więcej faktów jakie można znaleźć na wielu stronach w Internecie poswięconych Santo Daime. Kolejne części mojej opowieści będą bardziej osobiste, o miesiącu spędzonym w Colonia 5000 oraz w Ceu do Mapia. Ta historia przynależy do jednego z niekończących się wątków na tym blogu, poświęconego odrodzeniu zainteresowania roślinami mocy, enteogenicznymi substancjami używanymi od zarania dziejów ludzkości, a demonizowanymi w relatywnie krótkim okresie ostatnich paru tysięcy lat panowania zazdrosnych bogów z Księgi. Jeżeli Moc pozwoli, nastepni w kolejce będą szamani z Peru, ale to na razie odległa historia.