światosław / tales from the world

Posts tagged:

iboga

white / biel

January 26th, 2015

 

 

 

“I took a look at the sun. lt blinded me. I saw a path to Eyen Zame [ God ]. I knocked against the door but Eyen Zame said I could not enter. This was because I still had black skin. All the dead are white. When I die I will become white like the ntangan”
the vision of Mendame Nkogo (Ngadi). Age 32. Cocoa planter

p. 480 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

“Spojrzałem w słońce. Oślepiło mnie. Zobaczyłem ścieżkę do Eyen Zame [ Boga ]. Zapukałem do drzwi, ale Eyen Zame powiedział, że nie mogę wejść. A było tak dlatego, bo wciąż miałem czarną skórę. Wszyscy martwi są biali. Kiedy umrę, stanę się biały jak ntangan”

 

z wizji Mendame Nkogo ( Ngadi ). Wiek- 32 lata, plantator kakao

s. 480 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

 

 

 

 

 

 

 

According to the Bwitists, white people have more chances to get in touch with the divine than do blacks. Nobody doubted this, but me. I forced myself to accept this convention, but regarded it as contradictory: as an underestimation of themselves, or an unjustified estimation of whites. The phrase that always ended these pretentious discussions was invariably: “Only through initiation will you clearly understand your position in this world and your gift of being white. Good and Evil are everywhere, among the White, the Black and Red people, but you have better chances than we have, because you are closer to God; for this reason we must respect you”.

Adam, Eve and Iboga, Giorgio Samorini

http://www.lycaeum.org/leda/Documents/Adam,_Eve_and_Iboga.16779.shtml

 

 

Według wyznawców Bwiti, biali ludzie mają większe szanse na kontakt z boskością niż czarni. Nikt w to nie wątpił, poza mną. Zmusiłem się do zaakceptowania tej konwencji, ale uważałem ją za wewnętrznie sprzeczną, jako niedocenianie siebie, lub też nieuzasadnione przecenianie białych. Zdanie, które niezmiennie ucinało te pretensjonalne dyskusje brzmiało ” Tylko porzez inicjację jasno zrozumiesz swoją pozycję w świecie i swój dar bycia białym. Dobro i Zło są wszędzie, pomiędzy Białymi, Czarnymi i Czerwonymi, ale masz większe szanse niż my, ponieważ jesteś bliżej Boga, z tego powodu musimy cię szanować”

 

“Adam, Ewa i Iboga”, Giorgio Samorini

http://www.lycaeum.org/leda/Documents/Adam,_Eve_and_Iboga.16779.shtml

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

“In most of the accounts, the spirits of the next world are described as being white. During the ceremony, the initiates cover their faces with a white powder to signify their entrance into the world beyond. Without attributing a superiority to whiteness, this rite clearly indicates that it is different…”

 

 

“W większości relacji duchy w zaświatach opisywane są jako białe. Podczas ceremonii, inicjowani pokrywają swe twarze białym proszkiem, zaznaczając swoje wkraczanie do tamtego świata. Bez nadawania białości nadrzędnego statusu, ten rytuał jasno sugeruje, iż jest ona czymś odmiennym…”

 

 

 

 

 

 

“…Some witnesses have even identified Paradise with the white man’s world. Men live from reincarnation to reincarnation. When they have eaten the iboga, they get to see the dead. They are not seen in Heaven or in Hell, but in this world: the person from Gabon becomes a person from Tchad, and so forth, until the person has accomplished all the work that he is assigned to do on earth. Then he becomes white, has money, and lives in Paris which is heaven. When we speak of the end of the world, actually the world will not end, but people will no longer have to work, each will have his own place, and the whole world will be organized as it is in Europe.”

Jaques Binet, “Drugs and mysticism : the Bwiti Cult of the Fang”

 

 

“… Niektórzy świadkowie nawet identyfikują raj ze światem białego człowieka. Ludzie żyją od reinkarnacji do reinkarnacji. Kiedy zjedzą ibogę, widzą umarłych. Nie są oni w Niebie ani w Piekle, ale w tym świecie, osoba z Gabonu inkarnuje się w kimś z Czadu, i tak dalej, aż wykonana została cała praca jaką przeznaczono mu na ziemi. Wtedy staje się biały, ma pieniądze i żyje w Paryżu, który jest niebem ( Paris/paradis ). Kiedy mówimy o końcu świata, tak naprawdę świat się nie skończy, ale ludzie nie będą musieli już pracować, każdy będzie miał swoje miejsce, i cały świat będzie tak zorganizowany jak to jest w Europie”

Jaques Binet, “Narkotyki i mistycyzm: kult Bwiti w plemieniu Fang”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

smoke and fire / dym i ogień

January 22nd, 2015

 

 

 

Podróżując między kulturami, skacząc szybko z kontynentu na kontynent, nie sposób nie zauważyć jak blisko im nieraz, wbrew pozorom, do siebie, i jak umowna nawet tak wielka granica jak ocean Atlantycki może być. Być może takie rzeczy jak oczyszczająca rola ognia są na tyle pierwotne, że wpadliśmy na nie kiedy razem koczowaliśmy gdzieś na stepach Afryki, ale lecznicza funkcja tytoniu, obok podejścia do drzew, kąpieli roślinnych i paru innych rzeczy aż rzucały się w oczy u kameruńskich Bwiti gdzie trafiłem zaraz po moim pobycie u amazońskich szamanów.

 

 

When one travels between cultures, jumping quickly from one continent to another, it is hard not to notice how close they can be at times, despite intitial appearances, and how thin can be even such vast frontier as Atlantic ocean. Perhaps the purifying work of fire is so primal that we had learned it in times of camping together in the African savannah, but the healing function of tobacco, together with approach to medicinal trees, plant baths and a few other things were standing out in practices of African Bwitis I visited right after my stay with shamans of the Amazon.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

[ Cameroon & Peru, 2014 ]

 

 

How to start, I do not know. The Bwiti tradition is so complex, so full of ambiguities and heterodoxy. Its creation myths, traditions, rituals, all very complex, incoherent, are actually all of secondary importance in relation to the primary experience they offer, experience which is, as many both the most and the least articulate folks admit, is impossible to explain, recount, that can only be lived through the initiation. The experience that is centered around death, reliving all your life in three nights, travelling to other realm, meeting God. Bwiti’s roots reach deep into the rites of first Pygmies, and they belong to the wide African tradition of worship and communication with the ancestors. But in this case, not by symbolic ritual, but through the power of most potent psychedelic on earth, root of iboga.

 

 

Jak zacząć nie bardzo wiem. Tradycja Bwiti jest tak złożona, tak pełna wieloznaczności i heterodoksji. Jej mity założycielskie, zwyczaje, rytuały, wszystkie bardzo skomplikowane, niespójne, są jednak drugorzędne względem głównego doświadczenia jakie Bwiti oferuje, doświadczenia które, jak zarówno najbardziej jak i najmniej wygadani banzie ( inicjowani ) przyznają, jest nie do przekazania słowami, można je jedynie w inicjacji przeżyć. Doświadczenie które wiąże się ze śmiercią, przeżyciem ponownym całego swojego życia w ciągu trzech nocy, podróżą w zaświaty, spotkaniem z Bogiem. Korzenie Bwiti sięgają głęboko w rytuały pierwszych Pigmejów, i przynależą do wielkiej afrykańskiej tradycji czczenia i komunikacji z przodkami. W tym jednak wypadku nie poprzez symboliczny rytuał, ale dzięki mocy jednego z najpotężniejszych psychodelików na ziemi, korzeniowi ibogi.

 

 

 

 

 

 

 

But the stories, poetry, songs, symbols tell something and it is through them I will try to present the Bwiti world. I don’t want it to be National Geographic style report, neither my travelogue. Because of this approach this story can be very hermetic, but nobody pays me here to explain the basics, you can easily find them online.. I will feed you allegory and inspiration, story from Africa deserves a good degree of chaos, right?

 

 

Być może jednak anegdoty, poezja, pieśni, symbole są coś w stanie przekazać i to poprzez nie spróbuję przybliżyć świat Bwiti. Nie chcę aby był to reportaż w stylu National Geographic, kawa na ławę, chodzi o to i o tamto, nie chcę też dziennika podróży zbyt osobistego. Z powodu tego podejścia ta historia może się okazać bardzo hermetyczna, ale nikt mi nie płaci bym tu wyjaśniał podstawy, łatwo je znajdziecie online. Będę tu serwował alegorię i inspirację, opowieść z Afryki musi być nieco mętna, i ze sporą dawką chaosu, prawda?

 

 

 

 

Ekang Engono describes himself as interested in showing the membership that the world is one thing (dzam da) or a great whole (engura dzam), by showing the connections between things. He offers to tie things together (atsing mam) or coagulate things too much in flux (a lighe mam). He says that Mebege made the world as one thing, “the great egg of the sky spider shows us that, the one hole in the adzap tree shows us that, but people and the world have split into many parts. People have lost their way.” That is to the liking of the witches, for their object is to “isolate men the easier to eat them. When men and the world are all together the witches cannot work.”

p. 496 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

Ekang Engono opisuje się jako zainteresowanego przedstawieniem społeczności że świat jest jedną rzeczą (dzam da) lub jedną całością (engura dzam), poprzez pokazanie powiązań między rzeczami. Oferuje powiązanie ze sobą rzeczy ( atsing mam ), lub skonkretyzowanie zbyt płynnych spraw (a lighe mam). Mówi że Mebege stworzył świat jako jedność, “wielkie jajo niebieskiego pająka pokazuje nam to, jedna dziura w drzewie adzap pokazuje nam to, ale ludzie i świat rozdzielili się w zbyt wiele części. Ludzie stracili kierunek.” To podoba się czarownikom, bo ich celem jest “rozdzielić ludzi aby łatwiej ich zjeść. Kiedy ludzie i świat są jednym, czarownicy nie mogą pracować”

s. 496 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

 

 

 

 

 

(…)the creator God Mwanga. emerges out of the water with earth to form the land. He creates the four sacred trees of Bwiti and plants them in the four corners of the world.  He then creates spider to weave a web between these trees and bring them into communication, creating a spidery network and a weaving together of the four corners,

p. 327 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

(…) bóg stworzyciel, Mwanga, wyłania się z wody z ziemią aby uformować krainy. Stwarza cztery święte drzewa Bwiti i sadzi je w czterech zakątkach świata. Potem stwarza pająka aby uwił sieć pomiędzy tymi drzewami, tworząc pajęczą siatkę powiązań i splątując razem ze sobą wszystkie cztery strony,

s. 327 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

 

 

Why is it so, that all psychedelic, each in his own style, whether taken in a flat in Brooklyn by some hipsters, by a sick Indian in the depth of Amazon jungle, or by some Pygmies or simple farmer in the village in Africa always bring the same conclusions about the nature of the world, about unity and interconnectedness? Is the African spider’s web and the Brahmajala, the infinite net of jewels reflecting each other the same reality, revealed ( as in taking off the veil, famous Sufi metaphor ) to different cultures by different techniques? If the exoteric hard-heads in their attachment to diverse forms repulse me from the religion as such, the fruits of the journeys of mystic travelers, all attesting the same, bring hope of the Truth.

 

 

Dlaczego jest tak, że wszystkie psychodeliki, każdy w swoim stylu, czy to przyjęte w berlińskiej klitce przez znudzonych hipsterów, czy przez chorego Indianina w głębi amazońskiej dżungli, czy przez jakiś Pigmejów czy prostego chłopa w afrykańskiej wiosce, zawsze przynoszą te same wnioski co do natury świata, uczą o jedności i wzajemnym połączeniu wszystkiego? Czy sieć afrykańskiego pająka stworzyciela i Brahmajala, nieskończona sieć klejnotów odbijających się nawzajem to ta sama rzeczywistość, ujawniana przez osłonięcie zasłony iluzji różnym kulturom, przy użyciu różnych technik? Jeżeli egzoteryczni twardogłowi w swym kurczowym czepianiu się swoich różnorodnych i przeciwstawnych nieraz form odpychają mnie od religii, to owoce podróży mistycznych eksploratorów, wszystkie poświadczające to samo, pachną obietnicą Prawdy.

 

 

rules / reguły

January 15th, 2015

 

 

 

 

Wszystkie społeczeństwa mają swoje reguły i pajęczyny. Społeczeństwo nie jest twoim przyjacielem, to wampir, reguły mają cię wplątać w grę zespołową, której nigdy nie lubiłem ale nie buntuję się zbyt otwarcie, bo wiem, że szarpanie powoduje grzęźnięcie w pajęczynie.

Siedzę na oddziale chorób tropikalnych, wróciła malaria. Jest już spoko, gorączki minęły dzięki magicznym tableteczkom zachodniej medycyny ale zabawa będzie jeszcze trwała bo decydując się na grę z systemem wchodzisz w pajęczynę. Cykl leczenia to 14 dni, codziennie jedna pigułka. Nie można ich dostać w Polsce, ani nawet w niedalekim Berlinie. Można je sprowadzić do apteki z zagranicy, w dwudziestym pierwszym wieku trwa to trzy miesiące. Ma je też oddział na którym leżę. Niestety, państwo które go utrzymuje musi oszczędzać. System oszczędzania wygląda w ten sposób, że tabletki będą zrefundowane szpitalowi tylko jeżeli jestem w nim leżący, a zatem zamiast finansować raz na 24h jedną moją pigułke, państwo sfinansuje ją oraz mój dzień pobytu na oddziale.

Oczywiście znów obejdę te reguły, tak jak złamałem je miesiąc temu, podczas inicjacji innym lekarstwem, ibogą w światyni Bwiti w Kamerunie. Tym razem będę jednak tańczył  ostrożniej, bo ten pobyt tu na oddziale być może świadczy o tym, iż Bwiti mieli rację mówiąc o tym że kara za złamanie reguł może dogonić mnie gdziekolwiek.

Aby otrzymywać tamtą medycynę też musiałem leżeć zamknięty przez kilka dni, na betonowej podłodze pozbawionej okien celi na terenie światyni, słuchając niekończących się bębnów i harf, bez picia i jedzenia, przestrzegając dziesiątek skomplikowanych absurdalnych reguł inicjacji, jakie doprowadzić miały mnie, wespół z działaniem ibogainy do spotkania z przodkami i być może Bogiem. Nie wszystkie reguły zostały dochowane. System oczywiście twierdzi, że to właśnie jest źródłem porażki, mój wciąż racjonalny umysł sugeruje tak konkretne rzeczy jak zbyt mała dawka, ale jest trzecie rozwiązanie, żadnej porażki nie było i wszystko biegnie tak jak Norny to utkały.

Więcej później, jak pozwolą.

 

 

 

 

All societies have their rules and webs. Society is not your friend, it is a vampire, rules are there to entangle you in collective game that perhaps serves the collective but I never liked it. I do not rebel however, not too desperately, because I know that desperate struggle makes you more entangled in the web.

I am stuck in hospital ward, tropical diseases, diagnosis being return of malaria. I am cool already, fevers are gone thanks to the magical pills of the modern medicine, but the game will continue for some time, because once you start to play with the system, you are in the web, and it is not so easy to be out. The whole treatment lasts 14 days, one pill a day. They can not be bought here in Poland, not even in nearby Berlin. They could be ordered from the USA by any local pharmacy, but the procedure lasts 3 months. They are also in possesion of the ward that holds me prisoner. However, the state that supports the hospital is always “saving”. So the saving system works like this – the pills will only be refunded for the hospital if I am its in-patient. I have no other reason to be here, so I need to waste my time in their bed and the state will pay not only more my pill I take once in 24 hours, but also for each day of my stay.

Of course I will again find my way around these rules, as I also broke them a month ago, during my intitation with another medicine called iboga, in a Bwiti temple in Cameroon. This time however my dance around the rules wil be more careful, because my hospital stay now may testify to the truth in Bwitis’ warning that punishment for broken rules may catch me anywhere.

To receive that medicine I also needed to be locked for some days, laying on concrete floor in windowless cell inside the temple, listening to endless banging on the drums and harps, no food or water, obeying dozens of absurd, complicated rules of the initiation, rules that were designed to succesfully lead me, together with ibogaine chemistry in my brain, to meeting with my ancestors, and God, perhaps. Not all of these rules were followed. The system of course always claims in such situation, that it was the cause of failure, my still rational mind rather suggest insufficient dose, but there is a third option – there has been no failure and all is well, exactly as spun by the Norns.

More will follow later, if they allow.

 

 

 

 

 

 

Bwiti

December 17th, 2014

“Out there, there is no religion”

Calvino, one of banzie, initiated in Bwiti cult, talking about The Journey one takes towards the Other Realm during iboga initation.

 

 

“Tam, na drugiej stronie, nie ma żadnej religii”

Calvino, jeden z banzie, inicjowanych w kulcie Bwiti, mówiąc o Podróży, jaką banzie podejmują w zaświaty podczas inicjacji ibogi.

 

 

 

 

” At that day ye shalt know that I am in my Father, and ye in me, and I in you.”  ( from the Gospel according to John )

This promise constitutes the heart of my Christian beliefs and my call to natural- scientific research: we will attain to knowledge of the universe through the spirit of truth, and thereby to understanding of our being one with the deepest, most comprehensive reality, God.

Ecclesiastical Christianity, determined by the duality of creator and creation, has, however, with its nature-alienated religiosity largely obliterated the Eleusinian-Dionysian legacy of antiquity.


Albert Hoffman, “LSD, My Problem Child”

 

 
 
“I tego dnia poznacie, że ja jestem w moim ojcu, a wy we mnie, a ja w was”  ( z ewangelii św. Jana )

Ta obietnica to sedno moich chrześcijańskich przekonań i mojego powołania do naukowej eksploracji natury ; uzyskamy wiedzę o wszechświecie poprzez ducha prawdy, a zarazem zrozumienie naszej jedności z najgłębszą, wszystko ogarniającą rzeczywistością, Bogiem.

Kościelne chrześcijaństwo jednakże, zdeterminowane przez dualizm twórcy i tworzenia, swą religijnością wyalienowaną od natury zniszczyło Eleuzyjsko – Dionizyjskie dziedzictwo starożytnych misteriów.

 

Albert Hoffman, “LSD, My Problem Child”

 

 

 

 

 

This is the story of a tradition not bothered by constant efforts of men of Church, ridiculing and persecuting native practices anywhere, no matter whether it was 20th century in Africa or 10th century in Eastern Europe; but also not bothered by modern rationalist onslaught. The reason they are not affected because they do not deal with belief, but each of the initiated speaks from own experience, something that can not be shaken off.  The banzie continue to thread the red path towards divine, using not Bible and belief, but experience of entheogenic plant called iboga. Bwiti, psychedelic cult of Central Africa, more in the right time.

 

 

Oto początek historii o tradycji, która nie przejmuje się nieustającymi wysiłkami zazdrosnych misjonarzy Kościoła, wyśmiewających i prześladujących rdzenne praktyki poprzez stulecia, czy to w dwudziestowiecznej Afryce czy tysiąc lat temu w Polsce, tradycji, która nie przejmuje się też współczesną racjonalistyczną mitologią. Powód dlaczego nie wywierają one na nich większego wpływu, poza przybraniem kulturowego kostiumu, jest taki, że banzie w ogóle nie zajmują się wiarą, ale każdy z inicjowanych mówi z własnego doświadczenia, czegoś co jest nie do zapomnienia i wymazania. Banzie podążają swą czerwoną ścieżką życia i śmierci, ścieżką ku boskości, używając nie Biblii i wiary, ale doświadczenia enteogenicznej rośliny zwanej iboga. Bwiti, psychodeliczny kult z Afryki Środkowej, więcej we właściwym czasie.

 

 

 

 

 

 

“In church you read about God and you talk God. In Bwiti we get to know God”

Bwiti folk saying.

 

 

“W kościele czytacie o Bogu i gadacie o Bogu. W Bwiti go znamy”

Popularne powiedzenie Bwiti.

 
 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.