światosław / tales from the world

dance, Banzie / tańczcie

January 30th, 2015

“We thought of life by analogy with a journey, a pilgrimage, which had a serious purpose at the end, and the thing was to get to that end, success or whatever it is, maybe heaven after you’re dead. But we missed the point the whole way along. It was a musical thing and you were supposed to sing or to dance while the music was being played.” ~ Alan Watts

 

 

 

 

 

 

“Myśleliśmy o życiu poprzez analogię do podróży, pielgrzymki, która miała na końcu poważny cel, i chodziło o to, by dotrzeć do tego celu, sukcesu czy cokolwiek to jest, może nawet nieba, jak już jesteś martwy. Ale poprzez całą tę drogę umykało nam sedno. To była muzyczna kompozycja, i mieliście śpiewać lub tańczyć, podczas gdy grała muzyka…” ~ Alan Watts

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

“Banzie even of the Commencement of Life chapels say that all men search for God but most men commit the sin of searching too far for him.”

 

 

“Banzie nawet z nurtu “Początek Życia” powtarzają, iż wszyscy ludzie szukają Boga, ale większość z nich popełnia grzech szukania zbyt daleko.”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(…)On the face of these myths Jesus is the Old Cain who is the Old Adam who is the Old and ever-present God of this world and the Above, Zame ye Mebege. Jesus is also and at once the son, the brother and the husband of Mary who is the Old Abel, the Old Eve and the Old and ever-present Nyingwan Mebege, the creative matrix of the world and primordial source of wisdom.

 

 

(…) z treści tych mitów wynika, iż Jezus to dawny Kain, który to jest dawnym Adamem, a ten z kolei Starym i zawsze obecnym Bogiem tego świata i Powyżej, Zame ye Mebege. Jezus jest także jednocześnie synem, bratem i mężem Marii, która jest dawnym Ablem, Ewą i Starą i zawsze obecną Nyingwan Mebege, twórczą macierzą świata i pierwotnym źródłem wiedzy.

 

 

 

 

 

 

Because of this multivalence Jesus is understood as having the capacity to intermediate between men and the gods and he is often referred to as Eyen Zame (He Who Sees God) or simply as nganga, the term for the traditional holder of supranatural power of healing and clairvoyance.

 

 

Z powodu tej wieloznaczeniowości Jezus jest postrzegany jako ten, który ma możność pośredniczyć między bogami i ludźmi i nazywa się go często Eyen Zame ( Ten, Który Widzi Boga ) lub po prostu nganga, co jest określeniem tradycyjnego dzierżcy nadnaturalnej mocy uzdrawiania i przepowiadania.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Jesus is given a very human presence and is frequently referred to as emwan mot, ”the child of man”. It is his humanity that is featured, for in his self-sacrifice he showed men how ‘to suffer’ – how to face the state of despair (engongol) which is a constant preoccupation of Bwiti, and how to tread to completion the severed path of birth and death.

 

 

Jezus ma tu bardzo ludzką postać, i często nazywany jest emwan mot, “dziecko człowieka”. To jego człowieczeństwo jest na pierwszym planie, bo w swoim samo-ofiarowaniu pokazał ludziom “jak cierpieć” – jak zachować się wobec stanu rozpaczy ( engongol ), który jest ciągłym zmartwieniem Bwiti, i jak podążać aż do celu przerwaną ścieżką życia i śmierci.

 

 

 

 

 

 

In the land below men have lost knowledge of the land above and hence need experts, nganga, to penetrate the now hidden things of the land above. Of course members of Bwiti regularly make that penetration without help of nganga, although the chief dancers in the night- long rituals are called nganga and in their dancing lead men from this life to the next. In the more Christianized branches Jesus is referred to as nganga- he who enables men to see beyond this life.

This, I believe, is the meaning of quotes such as “I am the gate, through me you will find truth”, or the gnostic “kingdom of heaven is within you”.

In that sense Jesus is a Savior in recent Bwiti. He saves Banzie ( the initiated ) by showing them how to tread the path of birth and death in order to reach God.

 

 

W dolnym świecie ludzie stracili wiedzę o krainie powyżej i w związku z tym potrzebują specjalistów, nganga, aby przebić się przez zasłonę zakrywającą wyższą rzeczywistość. Oczywiście członkowie Bwiti regularnie dokonują takiej penetracji bez pomocy ngangów,  ale to główni tancerze w całonocnych rytuałach, zwani nganga, w swym tańcu prowadzą ludzi od tego życia do następnego. W bardziej schrystianizowanych gałęziach Bwiti Jezusa nazywa się ngangą – tym, który umożliwia ludziom spojrzenie poza to życie.

Tutaj, jak rozumiem, realizuje się znaczenie cytatów takich jak “jestem bramą, przeze mnie znajdziecie prawdę” czy gnostyckiego “królestwo niebieskie jest w was”.

W tym sensie Jezus jest zbawicielem we współczesnym Bwiti. Zbawia on Banzie ( inicjowanych ), pokazując im sposób podróży ścieżką życia i śmiercu, do Boga.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

It would be a mistake, however, to assume that this centrality is sufficient to label latter-day Bwiti theology as Christocentric and to type Bwiti as a separatist or independent form of Christianity. Communication with the ancestors and not simply with Christ and through him with God remains the central object of Bwiti. Banzie even of the Commencement of Life chapels say that all men search for God but most men commit the sin of searching too far for him. God is first of all close by in the presence of the ancestral dead.

 

 

Byłoby błędem jednak zakładać, że ta centralna pozycja figury Jezusa jest wystarczająca by określić teologię współczesnego Bwiti jako chrystocentryczną, a Bwiti klasyfikować jako separatystyczną czy niezależną formę chrześcijaństwa. To komunikacja z przodkami ( a nie z samym Chrystusem a przez niego z Bogiem ) jest głównym celem Bwiti. Banzie nawet z nurtu “Początek Życia” powtarzają, iż wszyscy ludzie szukają Boga, ale większość z nich popełnia grzech szukania zbyt daleko. Bóg jest przede wszystkim tuż obok, w obecności rodu.


 

 

 

 

If we are searching for a central divinity in Bwiti it would be, in any case, not Jesus but his mother, sister, and wife, Nyingwan Mebege, the sister of God and universal matrix and source of knowledge. The ritual figure of the nganga, from the moment of his appearance in the circle of origin outside the chapel and throughout his leadership of the sequence of dances, has as his primary objective the relating of men to the ancestral dead and through them to the Great Gods and principally the Sister of God.

 

 

Jeżeli szukać centralnej boskiej figury w Bwiti, to byłby to nie Jezus, ale jego matka, siostra i żona, Nyingwan Mebege, siostra Boga i uniwersalna macierz, źródło wiedzy. Rytualna figura ngangi, od momentu jego pojawienia się w kręgu pochodzenia, na zewnątrz kaplicy, i poprzez całe jego prowadzenie sekwencji tańców, ma jako główne zadanie nawiązanie łączności ludzi ze zmarłymi przodkami i poprzez nich z Wielkimi Bogami, a przede wszystkim, z Siostrą Boga.

 

 

 

 

 

 

 

 

[ photos : Cameroon 2014, text in italic from : Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press ]

Yet to have the religion of eboga begin with these mild-mannered little people is in striking contrast with the giant personages and the struggles with giants and monsters which appear in the traditional legend

Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

Umieszczenie początków religii ebogi wśród tych łagodnych, drobnych ludzi uderza kontrastem z wielkimi postaciami i ich wielkimi bitwami z gigantami i potworami jakie zwykle mamy w tradycyjnej legendzie.

 

 

 

 

Here is a Pygmy legend that goes something like this:

In the beginning the prime spirit created the world and all that inhabited it. The prime spirit saw that all was good and crossed the barrier back to the void, referred to by the Pygmy’s as the Kungala. Back in the void, the prime spirit realized it was lonely and returned to view it’s creation. The prime spirit looked down and saw a Pygmy climbing a fruit tree to collect food. The prime spirit shook the tree until the Pygmy fell to ground, dying on impact. The prime spirit latched onto the Pygmy’s spirit and took it back across the Kungala into the void and was no longer lonely.

 

 

Oto pigmejska opowieść, jedna z kilku na ten temat :

Na początku najwyższy duch stworzył świat i wszystko co go zamieszkiwało. Duch zobaczył iż wszystko było w porządku, i przekroczył granicę wracając do próżni, pustki jaką Pigmeje nazywają Kungala. Będąc już tam, najwyższy duch zdał sobie sprawę ze swej samotności i powrócił aby oglądać swoje stworzenie. Spojrzał w dół i zobaczył Pigmeja wspinającego się na owocowe drzewo w poszukiwaniu pożywienia. Duch zatrząsł drzewem aż Pigmej spadł na ziemię, ginąc na miejscu. Najwyższy duch wpiął się w ducha Pigmeja i zaniósł go do siebie do Kungali i nie był już samotny.

 

 

 

 

 

Meanwhile, back on earth, a few Pygmy’s came across the body of the Pygmy, and never having seen a dead Pygmy body, they decided to bury it on the spot. They dug a hole, wrapped it in a cat skin and filled the grave.

Some time passed and the Pygmy’s partner came to the grave and noticed a couple plants growing from the grave that she had never seen before. As she sat there, one of the plants spoke to her: If you eat from my roots you may visit your dead partner. After chewing the bitter roots, she left her body and crossed the Kungala into the void and met up with her partner and The prime spirit. She spent some time there, learning what had happened and eventually returned to her body with knowledge never before possessed by a Pygmy.

 

 

W międzyczasie na Ziemi kilku Pigmejów natrafiło na ciało Pigmeja, i jako że nigdy wcześniej nie widzieli martwego pigmejskiego ciała, postanowili od razu je zakopać. Zrobili dziurę w ziemi, zawinęli ciało w skórę dzikiego kota i zasypali grób.

Minęło trochę czasu, partnerka Pigmeja przyszła na grób i zauważyła parę roślin wyrastającą z grobu, roślin jakich nigdy wcześniej nie widziała. Gdy usiadła, jedna z nich przemówiła do niej : Jeżeli zjesz moje korzenie, możesz odwiedzić swojego martwego ukochanego. Po żuciu gorzkiego korzenia opuściła swe ciało i przekroczyła granicę Kungali, gdzie spotkała swego partnera i najwyższego ducha. Spędziła tam trochę czasu, próbując zrozumieć co się stało, i ostatecznie powróciła do ciała z wiedzą jakiej nie posiadał wcześniej żaden Pigmej.

 

 

 

 

 

Being a female, eating of a sacred plant was taboo to the Pygmy’s and she was cast out of the tribe. But curiosity was at hand and as time passed and the Iboga plant propagated, the Pygmy’s began to ingest the root bark to cross the Kungala and visit their ancestors.

As the story goes, the other plant that grew from the grave differs from different Pygmy sources, some lore says it was ganja, some say it was a psychoactive mushroom.

 

 

Ponieważ była kobietą, zjedzenie przez nią świętej rośliny było dla Pigmejów złamaniem tabu i została wygnana z plemienia. Ale ciekawość pozostała i z czasem iboga rozprzestrzeniła się i Pigmeje zaczęli używać kory korzenia do podróży do Kungali i odwiedzin ich przodków.

Według tej historii, są różne wersje co do tego, czym była druga roślina z rosnących na grobie – według jednych to ganja, według innych Duna, psychoaktywny grzyb.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

(…) There is one final attraction in Pygmy life [ for the Bwiti from Fang tribe, who confirm the Pygmy origin of their cult ] . From a Fang perspective, preoccupied as Fang are with “bad body” or “obscure body” , the Pygmies living in the forest are a pure people. They do not have the sins, either ritual or social, of the village. The Pygmies regularly inhabit those desolate and abandoned areas of the forest where troubled and impure Fang have always gone to sit for days and nights (dzobege efun) confessing their sins and obtaining purity of body (nyol nfouban).

Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

(…) Jest jeszcze jedna pociągająca rzecz w życiu Pigmejów [ dla Bwiti z plemienia Fang, którzy potwierdzają pigmejskie pochodzenie swojego kultu ]. Z perspektywy Fangów, przejmujących się nieustannie “złym ciałem” czy “niejasnym ciałem”, Pigmeje żyjący w lesie są czystymi ludźmi. Nie mają grzechów, czy to rytualnych czy społecznych, wynikających z życia w wiosce. Pigmeje zwykle zamieszkują te odludne ostępy w lesie gdzie skalani Fangowie zawsze udawali się aby przez dni i noce spowiadać się i uzyskać czystość ciała (nyol nfouban).

 

 

 

 

 

 

 

 

 

“The appearance of little people at transitional moments in myth and legend is a widespread motif in world folklore and recurrent in western Equatorial Africa.  Quite apart from their marginality as forest inhabitants, which gives them valence at transitional moments, Pygmies, more particularly, derive power from a paradox in their physical presentation. The transition which this origin legend describes from a state of spiritual isolation to intercommunication-the principal transformation aimed at in Bwiti is effectively accomplished by little people who combine in themselves, paradoxically, a neoteny reminiscent of childhood and infancy with the actuality of full adulthood. Pygmies and other little people are good physical representations-a living condensation–of what the ancestor cult is all about: the establishing of a link between parents and child, grandparents and grandchild.”

 

Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

“Pojawienie się małych ludzi w zwrotnych momentach mitów i legend jest częstym motywem w światowym folkorze także powracającym w zachodniej Afryce równikowej. Poza ich marginalnym statusem jako mieszkańców lasu, który daje im znaczenie w momentach przejściowych, Pigmeje czerpią swoją moc z paradoksu ich fizycznego wyglądu. Przejście, opisywane przez legendę, ze stanu duchowej izolacji do interkomunikacji – główna transformacja jaką chce osiągnąć praktyka Bwiti – jest osiągane efektywnie przez małych ludzi, którzy łączą w sobię neotenię przypominającą dzieciństwo z rzeczywistym stanem dorosłości. Pigmeje i inni mali ludzie są dobrą fizyczną reprezentacją – żywą kondensacją – tego wszystkiego czym jest kult przodków – ustanowienia komunikacji między rodzicami i dziećmi, dziadkami i wnukami”

 

Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

white / biel

January 26th, 2015

 

 

 

“I took a look at the sun. lt blinded me. I saw a path to Eyen Zame [ God ]. I knocked against the door but Eyen Zame said I could not enter. This was because I still had black skin. All the dead are white. When I die I will become white like the ntangan”
the vision of Mendame Nkogo (Ngadi). Age 32. Cocoa planter

p. 480 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

“Spojrzałem w słońce. Oślepiło mnie. Zobaczyłem ścieżkę do Eyen Zame [ Boga ]. Zapukałem do drzwi, ale Eyen Zame powiedział, że nie mogę wejść. A było tak dlatego, bo wciąż miałem czarną skórę. Wszyscy martwi są biali. Kiedy umrę, stanę się biały jak ntangan”

 

z wizji Mendame Nkogo ( Ngadi ). Wiek- 32 lata, plantator kakao

s. 480 Fernandez, James W. Bwiti An Ethnography of the Religious Imagination in Africa. Princeton University Press

 

 

 

 

 

 

 

 

 

According to the Bwitists, white people have more chances to get in touch with the divine than do blacks. Nobody doubted this, but me. I forced myself to accept this convention, but regarded it as contradictory: as an underestimation of themselves, or an unjustified estimation of whites. The phrase that always ended these pretentious discussions was invariably: “Only through initiation will you clearly understand your position in this world and your gift of being white. Good and Evil are everywhere, among the White, the Black and Red people, but you have better chances than we have, because you are closer to God; for this reason we must respect you”.

Adam, Eve and Iboga, Giorgio Samorini

http://www.lycaeum.org/leda/Documents/Adam,_Eve_and_Iboga.16779.shtml

 

 

Według wyznawców Bwiti, biali ludzie mają większe szanse na kontakt z boskością niż czarni. Nikt w to nie wątpił, poza mną. Zmusiłem się do zaakceptowania tej konwencji, ale uważałem ją za wewnętrznie sprzeczną, jako niedocenianie siebie, lub też nieuzasadnione przecenianie białych. Zdanie, które niezmiennie ucinało te pretensjonalne dyskusje brzmiało ” Tylko porzez inicjację jasno zrozumiesz swoją pozycję w świecie i swój dar bycia białym. Dobro i Zło są wszędzie, pomiędzy Białymi, Czarnymi i Czerwonymi, ale masz większe szanse niż my, ponieważ jesteś bliżej Boga, z tego powodu musimy cię szanować”

 

“Adam, Ewa i Iboga”, Giorgio Samorini

http://www.lycaeum.org/leda/Documents/Adam,_Eve_and_Iboga.16779.shtml

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

“In most of the accounts, the spirits of the next world are described as being white. During the ceremony, the initiates cover their faces with a white powder to signify their entrance into the world beyond. Without attributing a superiority to whiteness, this rite clearly indicates that it is different…”

 

 

“W większości relacji duchy w zaświatach opisywane są jako białe. Podczas ceremonii, inicjowani pokrywają swe twarze białym proszkiem, zaznaczając swoje wkraczanie do tamtego świata. Bez nadawania białości nadrzędnego statusu, ten rytuał jasno sugeruje, iż jest ona czymś odmiennym…”

 

 

 

 

 

 

“…Some witnesses have even identified Paradise with the white man’s world. Men live from reincarnation to reincarnation. When they have eaten the iboga, they get to see the dead. They are not seen in Heaven or in Hell, but in this world: the person from Gabon becomes a person from Tchad, and so forth, until the person has accomplished all the work that he is assigned to do on earth. Then he becomes white, has money, and lives in Paris which is heaven. When we speak of the end of the world, actually the world will not end, but people will no longer have to work, each will have his own place, and the whole world will be organized as it is in Europe.”

Jaques Binet, “Drugs and mysticism : the Bwiti Cult of the Fang”

 

 

“… Niektórzy świadkowie nawet identyfikują raj ze światem białego człowieka. Ludzie żyją od reinkarnacji do reinkarnacji. Kiedy zjedzą ibogę, widzą umarłych. Nie są oni w Niebie ani w Piekle, ale w tym świecie, osoba z Gabonu inkarnuje się w kimś z Czadu, i tak dalej, aż wykonana została cała praca jaką przeznaczono mu na ziemi. Wtedy staje się biały, ma pieniądze i żyje w Paryżu, który jest niebem ( Paris/paradis ). Kiedy mówimy o końcu świata, tak naprawdę świat się nie skończy, ale ludzie nie będą musieli już pracować, każdy będzie miał swoje miejsce, i cały świat będzie tak zorganizowany jak to jest w Europie”

Jaques Binet, “Narkotyki i mistycyzm: kult Bwiti w plemieniu Fang”

 

 

 

 

 

 

 

 

 

shamanism / szamanizm

January 25th, 2015

 

 

 

We are looking and looking for something, perhaps sometimes calling a “spiritual quest” fulfillment of more and more complicated desires and forms of greed. In a world where many material problems are solved long ago, and some of the simple needs, like the need to share life with another person or having offspring rarely frankly admitted, people turn to spiritual paths, including something they call shamanism, with fancy motivations and intentions, and therefore they build the concept of shamanism as some system of exploring world of unity, oneness and cosmic vibration. In a world without a tradition to back upon, any theory that comes to one’s mind, can be justified, here is one good example :

” But even if you don’t meditate, don’t dedicate your daily practice to achieving Enlightenment, simply believing in the possibility qualifies you to call yourself a mystic. (…) A mystic only becomes a shaman when he or she applies his belief to affect change in reality.”  [  http://nabeelafsar.com/2014/02/04/shaman-or-mystic-cultural-appropriation-in-the-new-age/ ]

To be clear, I see nothing wrong in living in wealthy, peaceful world or even lack of coherent tradition to guide us, we are in flux or limbo for some reason, I am just observing a fascinating process of interpreting other cultures, their tools and terms, and building something completely different, accompanied however by compulsive need to give value to the new system by reference to the original source.

 

 

Szukamy i szukamy czegoś, być może czasem nazywając “duchowym poszukuwaniem” spełnianie coraz bardziej wyrafinowanych pragnień i żądz. W świecie gdzie wiele materialnych problemów rozwiązano już dawno temu, a wiele z prostych potrzeb, takich jak współdzielenie z kimś życia czy posiadanie potomstwa rzadko są szczerze deklarowane, ludzie wyruszają na duchowe ścieżki, wliczając w to coś, co nazywają szamanizmem, ze skomplikowanymi motywacjami i intencjami, i budują w związku z tym koncepcję szamanizmu jako jakiegoś systemu eksploracji kosmicznych wibracji i jedności. W świecie bez własnej tradycji na jakiej można się wesprzeć, jakakolwiek teoria jaka przychodzi do głowy może być uzasadniona, oto jeden z wielu przykładów :

“Ale nawet jeśli nie medytujesz, nie poświęcasz codzinnej praktyki osiągnięciu Oświecenia, wystarczy aby wierzyć w taką możliwość ( jedności ), by być uprawnionym do nazywania się mistykiem. ( … ) Mistyk staje się szamanem kiedy używa swojego wierzenia do dokonania zmiany w rzeczywistości” [  http://nabeelafsar.com/2014/02/04/shaman-or-mystic-cultural-appropriation-in-the-new-age/ ]

Aby było jasnym, nie widzę nic złego w życiu w zamożnym, spokojnym świecie zaspokojonych podstawowych potrzeb, ani nawet w braku spójnej tradycji nas wspierającej, jesteśmy w czasie zmiany i zamętu z jakiegoś powodu, obserwuję jedynie fascynujący proces interpretacji innych, niedawno wzgardzanych kultur, ich narzędzi i terminologii, i budowania z dowolnie wybranych klocków czegoś zupełnie innego, ale z ciągłą, obsesyjną niemal potrzebą dodawania wartości nowemu systemowi poprzez odniesienie do pierwotnego źródła.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

In my travels I found some kinds of traditional belief – or even practices – more accessible, others more hermetic. It is easier to partake in the same psychoactive substance the Amazonian “shaman” uses to approach his experience ( I am not talking about its cultural context and explanation of the experience ), while Mongolian practice requires perhaps more belief, preferably understanding language, or even, as I was told in some places, Mongolian ancestry. One can of course again appropriate useful gadgets, buy a drum and drum oneself into “cosmic consciousness”, but that doesn’t mean at all that he got any closer to a practice where a specific spirit of person living 400 years ago is summoned to be given milk and probed what one must do to obtain dreamed of job or favors of one pretty girl.

 

 

W swoich podróżach napotkałem pewne rodzaje tradycyjnych wierzeń – lub praktyk – które były bardziej dostępne dla kogoś z zewnątrz, inne natomiast bardziej hermetyczne. Łatwiej jest zażyć tą samą psychoaktywną substancję co amazoński “szaman” i zbliżyć się do jego doświadczenia ( nie mówię tu o jego kulturowym kontekście i tłumaczeniu tegoż doświadczenia ), podczas gdy praktyka mongolskiego szamanizmu wymaga więcej wiary, najlepiej też zrozumienia języka, a nawet, jak mówiono mi w paru miejscach, mongolskich korzeni. Oczywiście można sobie pożyczyć przydatne gadżety, kupić bęben i wbębnić się w “kosmiczną świadomość”, ale to nie oznacza, że chociaż trochę zbliżyliśmy się do tradycyjnej praktyki w której konkretnego ducha osoby żyjącej 400 lat temu wzywa się aby napoić go mlekiem i zasięgnąć rady, co trzeba zrobić aby zdobyć wymarzoną pracę albo względy wybranki.

 

 

 

 

 

 

Perhaps that is a reason ( alongside with more expensive and less pleasant traveling conditions ) that Mongolian shamanism remains for outsiders more exotic, often referred to, but rarely practiced as compared to, let’s say Andean “Inca” traditions, even if practicing would just mean burning palo santo and posting flute music on Facebook. What is especially hard to buy from traditional systems for New Age adherents of shamanism, is its relation to animals, not just imaginary wolf spirit, but animals in flesh and the animal sacrifice. Skulls, fresh skins, blood, all this seems more repulsive to modern, vegetarian sensitivity than Andean embroidery or even feathers found “without killing”. This has serious consequence, I believe, for the subject most crucial in shamanism in my opinion, but so often omitted in its adaptation, is death.

 

 

Być może to jest jeden z powodów ( obok dużo droższych i mniej komfortowych podróży ) z którego mongolski szamanizm pozostaje dla cudzoziemców bardziej egzotycznym, czasem cytowanym, ale rzadko praktykowanym, w porównaniu, na przykład, do andyjskich “Inkaskich” tradycji, nawet jeżeli praktykowanie to sprowadza się do palenia palo santo i zamieszczaniu muzyki peruwiańskiej w linkach na Facebooku. Czymś co szczególnie trudno jest przejąć new agowym adeptom szamanizmu z tradycyjnych systemów jest ich podejście do zwierząt, nie abstrakcyjnego ducha wilka, ale zwierząt z krwi i kości i zwierzęcej ofiary. Czaszki, świeże skóry i krew, to wydaje się bardziej odpychające dla współczesnej wegeteriańskiej wrażliwości niż andyjskie wyszywanki czy nawet pióra zdobyte “bez zabijania”. Ma to poważne konsekwencje, bo moim zdaniem najbardziej kluczowa w szamanizmie sprawa, a często omijana w jego miękkich adaptacjach, to śmierć.

 

 

 

 

 

 

Of course – the Western/modern adherents often confirm, at least verbally, their belief that death is just another side of life, that one can not exist without the other etc, but in practice this is subject strayed away from, it remains abstraction, and the concrete reminders – such as a friend of mine drinking from his human skull in a neo-tribal gathering full of shamanic sentiments – rare and still shocking. Even more problematic is the issue of communication with dead people – not just some abstract spirits, but concrete, specific ancestors of our own family line – something central, not only to Mongolian shamanism. How many of people who claim to be into neo-pagan or shamanic practices would be ready to work with their deceased best friend’s remains?

 

 

Oczywiście -  współcześni adepci często potwierdzają, przynajmniej w słownych deklaracjach, swoją wiarę w to, iż śmierć jest nieodłączną częścią życia, że jedno nie może istnieć bez drugiego etc, ale w praktyce ten temat się zwykle omija, pozostaje abstrakcją, a konkretne przykłady jakie mogą go ostro przywoływać – jak mój znajomy pijący kawę ze swej ludzkiej czaszki na neo-plemiennym zgromadzeniu pełnym szamańskiej retoryki – takie przykłady są rzadkie i wciąż szokujące. Jeszcze bardziej kontrowersyjna jest komunikacja z martwymi – nie jakimiś abstrakcyjnymi duchami, ale konkretnymi przodkami z własnego drzewa genealogicznego – coś oczywistego, nie tylko w mongolskim szamanizmie. Jak wielu z tych którzy deklarują się uczestnikami neopogańskiego odrodzenia i praktykującymi szamanizm byłoby gotowych pracować ze szczątkami zmarłego najbliższego przyjaciela?

 

 

 

 

 

 

And how many of them claim the right to judge that out of the heritage of mankind, the practices they choose to pick and preserve, belong to the “more evolved” ones, and others, still respected and performed by many indigenous people who never had their connection to natural world broken by materialist and rationalist revolution, are obsolete, cruel, or backward? Perhaps the animal death, sacrifice, putting it back into focus, right into the light of consciousness, can teach us about death in general. This is no coincidence that we tend to regard Muslim ritual slaughter ( often, in the context of respective societies rooted in shamanic tradition ) as barbaric, while at the same time happily feeding our best friends/pets/ cans of industrially slaughtered meat of slave animals- without any respect and attention given to their death as individuals – and in the same culture we do not even have the courage anymore to spend a night in wake with the dead body – like we used to.

 

 

A jak wielu z nich roszczy sobie prawo do oceniania co z dziedzictwa ludzkości, które praktyki wybiorą jako godne zachowania, bo “bardziej wyewoluowane”, a inne, wciaż szanowane i uprawiane przez rdzenne społeczności jakie nie przerwały swojego połączenia z naturalnym światem materialistyczną i racjonalistyczną rewolucją, odrzucą jako przestarzałe, okrutne, zacofane? Być może śmierć zwierzęcia, ofiara, wprowadzenie jej ponownie w centrum, w światło świadomości, może nauczyć nas czegoś o śmierci jako takiej. Nie jest to chyba przypadek, że oceniamy rytualne zarzynanie w islamie ( często, w kontekście poszczególnych społeczeństw oparte na wcześniejszych, szamańskich zwyczajach ) jako barbarzyńskie, podczas gdy sami w tym czasie karmimy swoich pupili – pieski i kotki – puszkami przemysłowo mordowanych niewolników – bez żadnego szacunku i uwagi poświęconej ich indywidualnemu życiu i śmierci. W tej samej kulturze nie mamy już nawet odwagi by spędzić chociaż jedną noc czuwając – jak to wcześniej bywało – przy trupie.

 

 

 

 

 

 

The followers of Bwiti in their night ngoze ceremony are dressed as actual ancestors, in their iboga induced journey they seek to meet actual deceased relatives, their grandmother, father… The spirit summoned by a Mongolian visiting his shaman was a living person once, often from his own family. How does this relate to the experience of modern seeker, who is often seeking far because of disillusionment with his own culture, which is caused by disillusionment with his own family. How to bridge this gap, how to bring our own dead to life, led by a very simple and down to earth motivation – to heal the living?

 

 

Członkowie Bwiti w swej nocnej ceremonii ngoze ubrani są jak ich przodkowie, w swojej wywołanej działaniem ibogi podróży wyruszają aby spotkać się z konkretnymi przodkami, babcią, ojcem… Duch wzywany przez Mongoła odwiedzającego swojego szamana to była kiedyś konkretna, żywa osoba, często z rodziny. Jak to się ma do doświadczenia współczesnego poszukiwacza, który często szuka daleko, bo rozczarowany jest własną kulturą, a to z kolei wynika z rozczarowania własną rodziną. Jak zamknąć to rozdarcie, jak przywołać naszych martwych, w prostej, przyziemnej motywacji – uleczenia tych co żyją?

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Because shamanism, in my opinion, in practice is above all about healing. Be it journey with the drum, or application of plant medicine, this is not so much about creating complicated worldview and exploring worlds for the sake of exploring, but a set of techniques to be applied here and now, for better living. That is why I also agree with Alejandro Jodorowsky, when he says that he is not interested in any art that does not aim to heal, what for to look for answers for big questions and split hair in four if we can’t help people – or ourselves for that matter – to stop hurting ourselves or those around?

 

 

Bo szamanizm moim zdaniem to przede wszystkim praktyki uzdrawiania. Czy to podróż z bębnem czy przyjęcie roślinnego sakramentu, nie chodzi tu tyle o kreowanie skomplikowanych map wszechświata i eksplorowanie światów dla samej eksploracji, ale o zestaw technik do zaaplikowania tu i teraz, dla lepszego życia. Dlatego też zgadzam się z Alejandro Jodorowskim, kiedy mówi iż nie interesuje go sztuka, która nie ma na celu uzdrawiania, po co bowiem szukać odpowiedzi na wielkie pytania i rozdzielać włos na czworo jeżeli nie możemy pomóc ludziom – czy nam samym zresztą też – powstrzymać się od wyrządzania sobie krzywdy – i tym co wokół.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Now we arrive at the issue of price. We have commodified all world and its resources and when we have build a rich civilization based on this commodification, we start to feel guilty, and associate transaction with this sense of guilt for all the wealth amassed. This can have very peculiar consequences – like seeing the evil in the transaction itself, not in the scale and imbalance in the exchange. I assume it is because of this wealthy members of modern societies somehow see the pure shamanism as the one free from their own malaise, free from material and especially financial attachment. So many times I heard young people, who are prepared to pay for whatever they fancy, including flight to exotic destination, that they want to find a shaman who is true, meaning he requests no money, at worst he can be rewarded with a chicken or something, or best, with the “skills” this young seeker has to offer.

 

 

Docieramy teraz do kwestii ceny. Zamieniliśmy cały świat i jego zasoby w towar i kiedy już zbudowaliśmy dzięki temu sprawnie działającą bogatą cywilizację, zżera nas poczucie winy za całe te skarby zagarnięte i łączymy z nim samą ideę transakcji. To może mieć bardzo dziwne konsekwencje – takie jak widzenie zła w samej transakcji, a nie jej skali czy nierównowadze wymiany. Wydaje mi się też z tego powodu bogaci reprezentanci współczesnych społeczeństw mają tendencje do postrzegania jako “czysty” tego szamanizmu który rzekomo jest wolny od ich własnej choroby, wolny od materialnego a zwłaszcza finansowego uwiązania. Tak często słyszę młodych ludzi, przygotowanych do zapłacenia za swą dowolną zachciankę, włącznie z lotem do dalekiego kraju, że chcieliby znaleźć szamana, który jest “prawdziwy”, co oznacza, że nie chce kasy, w najgorszym wypadku zadowoli się jakimś kurczakiem a najlepiej gdy pozwoli młodemu adeptowi popracować, podzielić się jego, jakże pożądanymi umiejętnościami.

 

 

 

 

 

 

Indigenous cultures which recently entered the world we created do not seem to have this guilt. Yes, they had barter economies, in a simple society we dream about as paradise lost that would work, but now they see nothing wrong in money as representation of energy exchanged, as blood – life flowing, and it can be used in transactions with humans or with nature – and spirits as well. For transaction – bringing and restoring balance – is another foundation of shamanic worldview. You want something – be prepared to pay. Life must be fed with life, that is the meaning of sacrifice. You want health, you want life – pay the spirits with blood, pay with something precious. Superstition? Is it better to just take what we want, and in doing so, without noticing, instead of the price paid for the spirit we ask, we feed insatiable Moloch of greed, god of our consumerist culture.

 

 

Rdzenne kultury, które niedawno wkroczyły w świat jaki stworzyliśmy, nie mają tego poczucia winy. Tak, miały swoje ekonomie wymiany, to działało w prostym społeczeństwie o którym śnimy niby o raju utraconym, ale teraz nie widzą niczego złego w pieniądzu jako reprezentacji wymienianej energii, jako krwi – przepływie życia, pieniądzu, który może być używany w transakcjach z ludźmi lub naturą – a także duchami. Bo transakcja – przynosząca lub przywracająca równowagę – jest kolejnym z fundamentów szamańskiej wizji świata. Chcesz czegoś – bądź gotowy za to zapłacić. Za życie trzeba czasem zapłacić życiem, takie jest znaczenie ofiary. Chcesz zdrowia, chcesz życia – zapłać duchom krwią, zapłać czymś, co jest cenne. Przesąd? Czy lepiej brać jest po prostu to na co mamy ochotę, i robiąc tak nawet nie zauważać, iż zamiast ceny płaconej duchom za pomoc, karmimy nienasyconego molocha chciwości, boga naszej konsumpcyjnej kultury.

 

 

 

 

 

 

Transaction is acknowledgement of value of the thing/service received, it means we do not take it for granted, we pay, at least symbolic cup of vodka to the spirit we acknowledge as something real, and by feeding it, we give it power we will after all need ourselves. If we truly believe in unity of being, by feeding the world, we feed ourselves.

 

 

Transakcja jest uznaniem wartości rzeczy/ usługi otrzymywanej, oznacza, że nie przyjmujemy daru – w tym wypadku od losu/duchów/świata – jako czegoś oczywistego, płacimy, przynajmniej symbolicznym kubkiem wódki duchowi, którego istnienie potwierdzamy przez to jako realne. Karmiąc go, dajemy mu moc której w końcu sami będziemy potrzebować. Jeżeli szczerze wierzymy w jedność istnienia, karmiąc świat, karmimy samych siebie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

And who is shaman in all this, that mysterious figure, so ambiguous, interpreted according to one’s fancy, cultural background, the lectures we read…

 

 

A kim jest w tym wszystkim szaman, ta tajemnicza postać, dwuznaczna, postrzegana przez pryzmat widzimisie, kulturowej tresury, lektur, jakie się przeczytało..

 

 

 

 

 

 

Is he a guru to be followed or rather a vessel, should we worship our guides or the world they show us? Should we really focus on the finger or rather the beauty of the moon it points towards, the voices he – or she – may just be more sensitive to hear?

 

 

Czy jest to guru za jakim trzeba podążać, czy raczej naczynie? Powinniśmy czcić naszych przewodników, czy też świat, który nam pokazują? Powinniśmy naprawdę skupiać się na palcu, a może na pięknie księżyca jaki ten palec wskazuje? Na głosach, jakie on – lub ona – słyszy z większą wrażliwością…

 

 

 

 

 

 

[ Mongolia / Peru / Ecuador / Albania / Cameroon / 2011-2015 ]

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.