światosław / tales from the world

Archive for:

Against civilization / Przeciw cywilizacji

animal criminal

July 17th, 2016

Alon K. Raab: “Revolt of the Bats” (1995)

 

The medieval work, On the Criminal Persecution of Animals, provides in great detail the legacies of pigs, cows, sparrows, ravens, sheep, mules, horses and even worms, who brought destruction upon the human world. Animals disturbing church services, interrupting religious processions at their most solemn moment, and spoiling food supplies were common occurrences. As ancient traditions celebrating the sanctity of nature were rooted out and replaced by an anti-life world view, these animals were accused of being in league with demonic forces. The Christian courts held them responsible for their actions. The “criminals” were tried in regular courts of law, convicted and severely punished. In their pious zeal, the accusers missed the fact that the two-legged and four-legged beings were engaged in guerrilla warfare. They were revolting against humans who were attacking the rivers, valleys and forests. They were opposing the invaders who were engaged in that process of control, euphemistically called “domestication,” which, in reality, is enslavement and ecocide.

 

 

Średniowieczna praca, “O Karnych Procesach Zwierząt” przedstawia z dokładnymi szczegółami dziedzictwo świń, krów, wróbli, wron, owiec, mułów, konii a nawet robaków, które sprowadzały zniszczenie na ludzki świat. Zwierzęta zakłócające kościelne uroczystości, przerywające religijne procesje w ich najbardziej poważnym momencie, zanieczyszczające zapasy jedzenia, były to powszechne zdarzenia. W czasie kiedy pradawne tradycje celebrujące świętość natury były wykorzeniane i zastępowane przez przeciwny życiu obraz świata, te zwierzęta oskarżano o bycie w zmowie z siłami demonicznymi. Chrześcijańskie sądy kazały im odpowiadać za swe czyny. Ci “przestępcy” byli sądzeni w klasycznych sądach, skazywani i surowo karani. W swojej pobożnej gorliwości oskarżyciele nie zauważali iż dwunożne i czteronożne stworzenia przedsięwzięły  walkę partyzancką. Była to rewolta przeciwko ludziom, którzy atakowali rzeki, doliny i lasy. Sprzeciw przeciwko najeźdzcom, zaangażowanym w proces kontroli, eufemistycznie nazwany “udomowieniem”, a będący w istocie zniewoleniem i ekozagładą.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Fredy Perlman: Against His-story, Against Leviathan! (1983)

( about the lifestyle of hunter gatherer and tribal societies encountered by European civilization )

 

“(…) But none of them ever worked. And everyone knows it. The armored Christians who later “discovered” these communities knew that these people did no work, and this knowledge grated on Christian nerves, it rankled, it caused cadavers to peep out. The Christians spoke of women who did “lurid dances” in their fields instead of confining themselves to chores; they said hunters did a lot of devilish “hocus pocus” before actually drawing the bowstring.

These Christians, early time-and-motion engineers, couldn’t tell when play ended and work began. Long familiar with the chores of zeks, the Christians were repelled by the lurid and devilish heathen who pretended that the Curse of Labor had not fallen on them. The Christians put a quick end to the “hocus pocus” and the dances, and saw to it that none could fail to distinguish work from play.”

 

 

( o stylu życia zbieracko-łowieckiego i plemiennych społecznościach z jakimi zetknęła się europejska cywilizacja )

 

” ( …) Ale nikt z nich nigdy nie pracował. I wszyscy o tym wiedzą. Opancerzeni chrześcijanie, którzy później “odkryli” te społeczności wiedzieli, że ci ludzie nie wykonywali żadnej pracy, i ta wiedza zdzierała chrześcijańskie nerwy, prowokowała ropienie, podburzała spokój pracowitych zombie. Chrześcijanie gadali o kobietach, które odprawiają “ponure tańce” na swych polach, zamiast ograniczyć się do codziennej harówy, mówili, iż myśliwi odstawiają sporo diabelskiego “hokus pokus”, zanim zabierają się za naciągnięcie cięciwy.

Ci chrześcijanie, pierwotni inżynierzy czasu i ruchu, nie mogli jasno określić gdzie kończyła się zabawa a gdzie zaczynała praca. Od dawna zaznajomieni ze znojem zeka, ci chrześcijanie byli obrzydzeni mrocznym i diabelskim poganinem, który udawał, że Klątwa Pracy nie spadła na niego. Chrześcijanie szybko więc zakończyli “hokus pokus” i tańce, i dopilnowali, by nikt już nie pomylił pracy z zabawą”.

 

 

 

 

 

Marshall Sahlins: “The Original Affluent Society” (1968)

 

If economics is the dismal science, the study of hunting-gathering economies must be its most advanced branch. Almost totally committed to the argument that life was hard in the Paleolithic, our textbooks compete to convey a sense of impending doom, leaving the student to wonder not only how hunters managed to make a living, but whether, after all, this was living? The specter of starvation stalks the stalker in these pages. His technical incompetence is said to enjoin continuous work just to survive, leaving him without respite from the food quest and without the leisure to “build culture.” Even so, for his efforts he pulls the lowest grades in thermo-dynamicsless energy harnessed per capita per year than any other mode of production. And in treatises on economic development, he is condemned to play the role of bad example, the so-called “subsistence economy.”

 

 

Jeżeli ekonomia to pesymistyczna nauka, studia nad ekonomiami zbieracko – łowieckimi muszą być w tym najbardziej zaawansowaną gałęzią. Niemal całkowicie przywiązane do argumentu, że życie w paleolicie było ciężkie, nasze podręczniki konkurują ze sobą w przekazaniu wrażenia nieuchronnej zagłady, pozostawiając studenta zafrasowanego nie tylko tym jak łowcy dawali radę sobie zorganizować życie, ale czy to w ogóle było życie? Widmo głodu poluje na polującego na stronach tych podręczników. Jego techniczna niekompetencja wymusza nieprzerwaną pracę, tylko w celu przetrwania, pozostawiając go bez odpoczynku od nieustannej walki o jedzenie i bez czasu wolnego niezbędnego dla “zbudowania kultury”. Pomimo tego, jego wysiłki przynoszą najmniejszy przyrost energii na głowę spośród wszystkich możliwych sposobów produkcji. W traktatach o rozwoju ekonomicznym jest on skazany na odgrywanie roli negatywnego przykładu, tak zwanej “ekonomii przetrwania”.

 

 

 

 

 

It will be extremely difficult to correct this traditional wisdom. Perhaps then we should phrase the necessary revisions in the most shocking terms possible: that this was, when you come to think of it, the original affluent society. By common understanding an affluent society is one in which all the people’s wants are easily satisfied; and though we are pleased to consider this happy condition the unique achievement of industrial civilization, a better case can be made for hunters and gatherers, even many of the marginal ones spared to ethnography. For wants are “easily satisfied,” either by producing much or desiring little, and there are, accordingly, two possible roads to affluence. The Galbraithean course makes assumptions peculiarly appropriate to market economies, that man’s wants are great, not to say infinite, whereas his means are limited, although improvable. Thus the gap between means and ends can eventually be narrowed by industrial productivity, at least to the extent that “urgent” goods became abundant. But there is also a Zen solution to scarcity and affluence, beginning from premises opposite from our own, that human material ends are few and finite and technical means unchanging but on the whole adequate. Adopting the Zen strategy, a people can enjoy an unparalleled material plenty, though perhaps only a low standard of living. That I think describes the hunters.

 

 

Będzie bardzo trudnym skorygować tą tradycyjną mądrość. Być może powinniśmy więc sformułować niezbędne poprawki w najbardziej szokujący sposób z możliwych : iż było to, jeśli o tym pomyśleć, pierwotne społeczeństwo obfitości. W potocznym rozumieniu społeczeństwo obfitości jest takim, w którym wszystkie potrzeby ludzi są łatwo zaspokajane, i chociaż miło nam myśleć, iż taki stan jest unikalnym osiągnięciem cywilizacji przemysłowej, lepszy przykład znaleźć można wśród łowców i zbieraczy, nawet wielu z marginalnych grup, pominiętych przez etnografię. Ponieważ potrzeby są “łatwo zaspokajane” albo poprzez produkowanie wiele, albo przez pożądanie mało, są z tym związane dwie możliwe drogi do obfitości. Kurs wg Galbraithe opiera się na założeniach pasujących do ekonomii rynkowych, gdzie potrzeby człowieka są wielkie, by nie rzecz nieskończone, podczas gdy jego możliwości ograniczone, chociaż zwiększalne. Przepaść między środkami a celami może być więc zmniejszana przez przemysłową produktywność, przynajmniej do poziomu w którym “niezbędne” dobra stają się obfite. Ale jest też podejście Zen do niedoboru i obfitości, opierające się na założeniach odmiennych od naszych współczesnych, mianowicie takich, że ludzkie cele materialne są skromne i ograniczone, a techniczne możliwości niezmieniające się, lecz w gruncie rzeczy wystarczające. Adoptując strategię Zen, ludzie mogą cieszyć się niezrównaną materialną obfitością, chociaż być może jedynie niskim standardem życia. To, myślę, opisuje sytuację łowców.

 

 

 

 

 

 

(…) Scarcity is not an intrinsic property of technical means. It is a relation between means and ends. We might entertain the empirical possibility that hunters are in business for their health, a finite objective, and bow and arrow are adequate to that end. A fair case can be made that hunters often work much less than we do, and rather than a grind the food quest is intermittent, leisure is abundant, and there is more sleep in the daytime per capita than in any other conditions of society. (Perhaps certain traditional formulae are better inverted: the amount of work per capita increases with the evolution of culture and the amount of leisure per capita decreases.) Moreover, hunters seem neither harassed nor anxious. A certain confidence, at least in many cases, attends their economic attitudes and decisions. The way they dispose of food on hand, for example as if they had it made.

 

 

(…) Niedobór nie jest związany jedynie z technicznymi możliwościami. Jest relacją między możliwościami a celami. Możemy rozważyc empiryczną możliwość, iż łowcy są w grze o swe zdrowie, określony cel, i łuk oraz strzała są narzędziami adekwatnymi do osiągnięcia tego celu. Można dobrze udokumentować fakt, iż łowcy często pracują mniej niż my, iż raczej niż ciągła harówa, krucjata za jedzeniem jest sporadyczna, czas wolny obfity, i jest więcej czasu na sen w ciągu dnia na osobę niż w jakichkolwiek innych warunkach urządzenia społeczeństwa. ( Być może pewne tradycyjne formuły lepiej brzmią odwrócone : ilość pracy na głowę wzrasta wraz z ewolucją kultury, a ilość czasu wolnego na głowę maleje ). Co więcej, łowcy nie wydają się ani zafrasowani ani nerwowi. Pewność siebie, przynajmniej w wielu przypadkach, charakteryzuje ich podejście do ekonomii i ich decyzje. Sposób w jaki traktują posiadane aktualnie jedzenie, na przykład, jest taki jakby mieli je robione na zawołanie.

 

 

 

 

 

 

(…) A certain issue is posed by exasperated comments on the prodigality of hunters, their inclination to make a feast of everything on hand; as if, one Jesuit ( Le Jeune, 1634 ) said of the Montagnais, “the game they were to hunt was shut up in a stable” (…)  “I saw them [the Montagnais] in their hardships and their labors, suffer with cheerfulness. I found myself, with them, threatened with great suffering; they said to me, ‘We shall be sometimes two days, sometimes three, without eating, for lack of food; take courage, Chihine, let thy soul be strong to endure suffering and hardship; keep thyself from being sad, otherwise thou will be sick; see how we do not cease to laugh, although we have little to eat’” .

Again on another occasion Le Jeune’s host said to him: “Do not let thyself be cast down, take courage; when the snow comes, we shall eat”. Which is something like the philosophy of the Penan of Borneo: “If there is no food today, there will be tomorrow”

 

 

(…) Pewna kwestia jest przywołana w zirytowanych komentarzy o marnotrawstwie łowców, ich tendencjach do robienia uczty ze wszystkiego pod ręką, jak gdyby, jak jeden jezuita ( Le Jeune, 1634 ) powiedział o Innuitach,”zwierzyna, na którą mają polować, zamknięta była w stajni”. (…) “Widziałem ich ( Innuitów ) w ich trudach i pracach, jak cierpieli w pogodnym nastroju. Również ja, pomiędzy nimi, znalazłem się w tarapatach, zagrożony wielkim cierpieniem, a oni mi rzekli ‘Czasem będziemy dwa dni a czasem trzy bez jedzenia, z braku pokarmu, bądź dzielny, Chihine, niech twa dusza będzie silna by wytrwać w cierpieniu i trudzie, powstrzymaj się od smutku, w przeciwnym razie będziesz chory, patrz jak my nie przestajemy się śmiać, choć mało mamy do jedzenia’”.

Przy innej okazji, gospodarz Le Jeuna powiedział mu “”Nie pozwól sobie podupaść na duchu, zbierz odwagę, kiedy przyjdą śniegi, będziemy jeść”. Co przypomina filozofię Penanów z Borneo: “Jeśli dziś nie ma jedzenia, będzie jutro”.

 

 

 

 

 

 

 

 

nonsanto in amoco

July 13th, 2016

 

 

This is National Geographic, June 1980 issue. It shows how times have changed, I don’t think something like that would be possible now, even if Monsanto still keep being the same bastards, they have to hide better now. This was slow beginning of Reagan era, of “we can do what we fuckin’ like and take no communist bullshit about environment”. Some years later we would have a wave of Disney tear-squeezing movies about brave kids fighting some evil company polluting their river or trying to convert park into parking lot for supermarket, but in June 1980 it was still the “earth is ours” and we need “vital resources”, so you have Amoco petrol corporation buying 8 pages of advertising piece, saying we have to “protect our national security” ( always the same fear ) from those evil Arabs raising prices, and as we “can’t save our way out of our dependence on imported oil”, we need to have “accelerated plan for opening “wilderness” areas which may contain oil and minerals”, and which this crazy Jimmy Carter administration unfortunately declares “off limits”…

 

Right on the next page Monsanto declares it is unfair competion that Mother Nature doesn’t have to list chemicals in its produce, because “it is all chemicals”, you know, and our products actually “provides more nutrition than natural foods”. They conclude : “so you see, there really isn’t much difference between foods made by Mother Nature and those made by man. What’s artificial is the line drawn between them”.

 

 

Oto National Geographic, numer z czerwca 1980 roku. Pokazuje jak zmieniły się czasy i podejście, chociaż nie wiem czy w Polsce. Nie wiem czy obecnie byłoby coś takiego możliwe, chociaż Monsanto dalej działają i pozostają tak samo cynicznie kłamliwymi synami genetycznie modyfikowanej suki, muszą się teraz bardziej kryć. To były powolne początki ery Reagana i ukochanej w Polsce budowniczyni autostrad do sukcesu, pani Thatcher, era “możemy zrobić co nam się podoba i nie łykamy żadnej komunistycznej propagandy o ochronie środowiska”. Może z dekadę później przyszła fala familijnych wyciskaczy łez od Disneya o bohaterskich dzieciakach walczących z niegodziwą korporacją zatruwającą ich lokalną rzekę albo próbującą zamienić park w parking, ale w czerwcu 1980 magazyn poświęcony naturalnemu i kulturowemu dziedzictwu ludzkości bez żadnych skrupułów zamieszczał płatny tekst pełen klimatu “ziemia jest nasza” i potrzebujemy “niezbędnych do życia surowców”. Mamy tu zatem ośmiostronicowy elaborat wykupiony przez naftowego giganta Amoco, który oczywiście ma misję “obrony naszego narodowego bezpieczeństwa” ( zawsze granie na tym samym strachu ) przed złymi Arabami, podnoszącymi złośliwie ceny i, mimo koszmarnych wyrzeczeń i instalowania jakiś energooszczędnych fanaberii, “nie możemy oszczędnościami uwolnić się od naszego uzależnienia od importowanej ropy”, więc potrzebny jest “przyspieszony plan otwierania tak zwanych “dzikich” obszarów, które mogą zawierać ropę i minerały”, a które ta szalona administracja Jimmiego Cartera niefortunnie zamyka jako rezerwaty przed eksploatacją…

 

Zaraz na sąsiedniej stronie Monsanto skarży się na nieuczciwą konkurencję ze strony Matki Natury, która nie musi zamieszczać listy chemikaliów jakie znajdują się w jej produktach, ponieważ “to wszystko chemia”, wiecie, a nasze produkty właściwie to “dostarczają więcej substancji odżywczych niż te naturalne”. Kończą zgrabnie “więc widzicie, nie ma zbyt wiele różnicy między produktami wyprodukowanymi przez Matkę Naturę, a tymi przez człowieka. Co jest sztuczne, to granica narysowana między nimi”.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Zygmunt Bauman: Modernity and the Holocaust (1989)

 

Modern culture is a garden culture. It defines itself as the design for an ideal life and a perfect arrangement of human conditions. It constructs its own identity out of distrust of nature. In fact, it defines itself and nature, and the distinction between them, through its endemic distrust of spontaneity and its longing for a better, and necessarily artificial, order. Apart from the overall plan, the artificial order of the garden needs tools and raw materials. It also needs defence against the unrelenting danger of what is, obviously, a disorder. The order, first conceived of as a design, determines what is a tool, what is a raw material, what is useless, what is irrelevant, what is harmful, what is a weed or a pest. It classifies all elements of the universe by their relation to itself. This relation is the only meaning it grants them and tolerates and the only justification of the gardener’s actions, as differentiated as the relations themselves. From the point of view of the design all actions are instrumental, while all the objects of action are either facilities or hindrances.

 

 

Współczesna kultura jest kulturą ogrodu. Definiuje się jako projekt idealnego życia i doskonałego zaaranżowania warunków ludzkiej egzystencji. Konstruuje swoją własną tożsamość z nieufności wobec natury. W istocie, definiuje się i naturę, i rozdział między nimi, poprzez edemiczną nieufność wobec spontaniczności i tęsknotę za lepszym, i koniecznie sztucznym, porządkiem. Poza ogólnym planem, sztuczny porządek ogrodu potrzebuje narzędzi i surowców. Potrzebuje też obrony przed nieustępliwym zagrożeniem, jakim jest oczywiście nieporządek. Porządek, najpierw pomyślany jako projekt, determinuje co jest narzędziem, co jest surowcem, co jest zbędne, co jest szkodliwe, co jest chwastem a co szkodnikiem. Klasyfikuje wszystkie elementy wszechświata poprzez ich stosunek do siebie samego. Ta relacja jest jedynym znaczeniem jakie im przyznaje, i jedynym usprawiedliwieniem działań ogrodnika, tak zróżnicowanych jak same te relacje. Z punktu widzenia projektu, wszystkie akcje są instrumentalne, podczas gdy wszystkie obiekty akcji są albo ułatwieniem, albo przeszkodą.

 

 

 

 

 

 

Modern genocide, like modern culture in general, is a gardener’s job. It is just one of the many chores that people who treat society as a garden need to undertake. If garden design defines its weeds, there are weeds wherever there is a garden. And weeds are to be exterminated. Weeding out is a creative, not a destructive activity. It does not differ in kind from other activities which combine in the construction and sustenance of the perfect garden. All visions of society-as-garden define parts of the social habitat as human weeds. Like other weeds, they must be segregated, contained, prevented from spreading, removed and kept outside the society boundaries; if all these means prove insufficient, they must be killed.

 

 

Współczesne ludobójstwo, jak współczesna kultura generalnie, to robota ogrodnika. To tylko jedna z wielu robót jakie ludzie traktujący społeczeństwo jak ogród muszą wykonać. Jeżeli projekt ogrodu definiuje swoje chwasty, są chwasty wszędzie tam gdzie jest ogród. A chwasty mają być eksterminowane. Usuwanie chwastów jest działaniem kreatywnym, nie destruktywnym. Nie różni się w swym rodzaju od innych aktywności, które łącznie dążą do budowy i utrzymania doskonałego ogrodu. Wszystkie wizje społeczeństwa jako ogrodu definiują część społecznego habitatu jako ludzkie chwasty. Jak inne chwasty, muszą być one wydzielone, opanowane, powstrzymane od rozprzestrzeniania się, usunięte i trzymane na zewnątrz społecznych granic, jeżeli te środki okażą się niewystarczające,  muszą być zabite.

 

 

 

 

Stalin’s and Hitler’s victims were not killed in order to capture and colonize the territory they occupied.

Often they were killed in a dull, mechanical fashion with no human emotions – hatred included – to enliven it. They were killed because they did not fit, for one reason or another, the scheme of a perfect society. Their killing was not the work of destruction, but creation. They were eliminated, so that an objectively better human world, more efficient, more moral, more beautiful could be established. A Communist world. Or a racially pure, Aryan world. In both cases, a harmonious world, conflict-free, docile in the hands of their rulers, orderly, controlled. People tainted with ineradicable blight of their past or origin could not be fitted into such unblemished, healthy and shining world. Like weeds, their nature could not be changed. They could not be improved or re-educated. They had to be eliminated for reasons of genetic or ideational heredity of a natural mechanism resilient and immune to cultural processing.

 

 

Ofiary Stalina i Hitlera nie były zabite w celu przejęcia i skolonizowania terytorium jakie zajmowały.

Często zabite były w nudny, mechaniczny sposób, bez ludzkich emocji – wliczając w to nienawiść – ożywiających ten proces. Były zabite ponieważ nie pasowały, z tego lub innego powodu, do schematu doskonałego społeczeństwa. Ich zabijanie nie było pracą niszczenia, ale tworzenia. Były eliminowane, aby obiektywnie lepszy ludzki świat, bardziej efektywny, bardziej moralny, bardziej piękny został ustanowiony. Świat komunistyczny. Albo rasowo czysty, świat aryjski. W obu wypadkach, harmonijny świat, wolny od konfliktu, pokorny pod władaniem jego panów, uporządkowany, pod kontrolą. Ludzie naznaczeni nieusuwalną skazą ich przeszłości lub pochodzenia nie mogli być dopasowani do takiego nieskazitelnego, zdrowego i lśniącego świata. Jak chwasty, ich natury nie dało się zmienić. Nie mogli być naprawieni albo reedukowani. Musieli być usunięci z powodów genetycznego czy ideowego dziedziczenia, naturalnego mechanizmu odpornego na kulturowe manipulacje.

 

 

 

 

 

 

The two most notorious and extreme cases of modern genocide did not betray the spirit of modernity. They did not deviously depart from the main track of the civilizing process. They were the most consistent, uninhibited expressions of that spirit. They attempted to reach the most ambitious aims of the civilizing process most other processes stop short of, not necessarily for the lack of good will. They showed what the rationalizing, designing, controlling dreams and efforts of modern civilization are able to accomplish if not mitigated, curbed or counteracted.

These dreams and efforts have been with us for a long time. They spawned the vast and powerful arsenal of technology and managerial skills. They gave birth to institutions which serve the sole purpose of instrumentalizing human behavior to such an extent that any aim may be pursued with efficiency and vigor, with or without ideological dedication or moral approval on the part of the pursuers. They legitimize the rulers’ monopoly on ends and the confinement of the ruled to the role of means. They define most actions as means, and means as subordination to the ultimate end, to those who set it, to supreme will, to supra-individual knowledge.

 

 

Dwa najbardziej niesławne i ekstremalne przypadki współczesnego ludobójstwa nie zdradziły ducha współczesności. Nie odbiegły od głównego szlaku procesu cywilizowania. Były najbardziej spójnymi, nieskrępowanymi wyrazami tego ducha. Próbowały sięgnąć po najbardziej ambitne cele procesu cywilizowania, przed jakimi zatrzymuje się większość innych procesów, niekoniecznie z powodu braku dobrej woli. Pokazały co racjonalizacja, projektowanie, sny o kontroli i wysiłki współczesnej cywilizacji są w stanie osiągnąć jeżeli nie są powstrzymywane, ograniczone czy przeciwdziałane.

Te marzenia i wysiłki były z nami od długiego czasu. Zrodziły ogromny i potężny arsenał technologii i umiejętności zarządzania. Zrodziły instytucje, które służą wyłącznemu celowi instrumentalizacji ludzkiego zachowania do tego stopnia, że do jakiegokolwiek celu można dążyć z efektywnością i wigorem, z lub bez ideologicznego zaangażowania lub moralnej zgody ze strony tych co do niego podążają. Legitymizują monopol władców nad celami i uwięzienie poddanych w roli środków. Definiują większość działań jako środki a środki jako podporządkowane ostatecznemu celowi, tym którzy go definiują, najwyższej woli, supra-indywidualnej wiedzy.

 

 

 

 

 

 

Emphatically, this does not mean that we all live daily according to Auschwitz principles. From the fact that the Holocaust is modern, it does not follow that modernity is a Holocaust. The Holocaust is a by-product of the modern drive to a fully designed, fully controlled world, once the drive is getting out of control and running wild. Most of the time, modernity is prevented from doing so. Its ambitions clash with the pluralism of the human world; they stop short of their fulfillment for the lack of an absolute power absolute enough and a monopolistic agency monopolistic enough to be able to disregard, shrug off, or overwhelm all autonomous, and thus countervailing and mitigating, forces.

Należy podkreślić, to nie oznacza, że wszyscy żyjemy na codzień według reguł Auschwitz. Z faktu, iż holokaust jest współczesny, nie wynika, że współczesność to holokaust. Holokaust to produkt uboczny nowoczesnego pędu do w pełni zaprojektowanego, w pełni kontrolowanego świata, kiedy ten pęd wyrwie się spod kontroli. Przez większość czasu, współczesność jest od tego powstrzymywana. Jej ambicje ścierają się z pluralizmem ludzkiego świata, zatrzymują się przed pełnym spełnieniem z powodu braku wystarczająco absolutnej władzy, monopolistycznego czynnika sprawczego na tyle monopolistycznego by nie zwracać uwagi czy zdominować wszystkie autonomiczne, a tym samym przeciwdziające mu siły.

 

 

 

 

 

 

So, may I add some punk advice to this serious analysic, is there any defence then? What can a simple individual do against the Monster arising? Perhaps, cultivate some cracks, cultivate chaos? Beware of Order and Mind getting out of hand. Let the bush grow in your backyard and in your views. Construct, play, let it decay, and bow down before the Holy Error. Embrace the weeds, half-rotten apples, the wild, unpredictable, the sickness and failure. Preventing monoculture of your strict and ordered views, hegemony of controlling mind you may prevent holocaust of your emotions, of your instincts and feeling, and this may well be the best way of preventing the holocaust of the wilderness and freedom without.

 

 

Jeżeli nie będzie impertynencją doklejać kawałek punkowej mądrości do tej poważnej analizy z pierwszej ligi, zapytałbym czy jest jakaś obrona? Co może zrobić jednostka by powstrzymać wyłonienie się Potwora? Kultywować pęknięcia, kultywować chaos. Wypatrywać patologii Porządku i Umysłu wymykających się poza równowagę. Pozwolić dziczy rosnąć na waszym/naszym podwórku i w poglądach. Konstruować,  bawić się ale pozwolić na rozpad, klęknąć przed Świętym Błędem. Ukochać chwasty, na wpół zgniłe jabłka, to co dzikie, nieprzewidywalne, zaskoczenie, chorobę i niepowodzenie.  Zapobieganie monokulturze zawsze spójnych, ścisłych i uporządkowanych poglądów, hegemonii kontrolującego umysłu może zapobiec holokaustowi własnych emocji, instynktów, czucia, i może być najlepszym sposobem zapobieżenia holokaustowi dzikości i wolności na zewnątrz.

 

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.