światosław / tales from the world

Archive for:

Plants of Power : Revival / Rośliny Mocy : Odrodzenie

Ayahuasqueros : Achuar

April 1st, 2014

 

 

 

 

 

 

Uratowane z bardzo niewielu notatek z tej części podróży :

Bóg Ojciec.

Być może problem jaki mam, z akceptacją spośród tych wielu tradycji religijnych tej najbliższej geograficznie, religii katolickiej, wynika z tego, że tak ważna w niej jest, odziedziczona po Żydach, rola boga – surowego ojca, oddzielonego od stworzenia stworzyciela, ponad swym dzieckiem, który wie lepiej i trzeba sie go słuchać albo spierdalać, bez prawa negocjacji, jakaś tresura.. Mam z tym problem, z tym wychowawcą i dawcą zakazów, z akceptacją takiego ojca, przez własną historię rodzinną. Zawsze więc miałem problem z surowym ojcem, wychowawcą, policjantem, władzą, hierarchią, sprawdzaniem się, regułami, wypełnianiem obowiązków, sztywnymi granicami. Na marginesie, teraz widzę, że ten problem jest wielkim darem, bo uczynił mnie kim jestem.

No ale to wszystko kojarzy mi się też z tym nieszczęsnym Kościołem Katolickim, który ewidentnie nie radzi sobie z dostarczeniem marchewki, a kij jaki dzierży coraz śmieszniejszy jest, tak jak śmieszny staje się stary samiec, co wciaż chciałby straszyć ale nie ma już sił. Znikło tu doświadczenie mistyczne ( historia z kobietą co na Jasnej Górze dostawała ekstazy i wizji, a “ojcowie” wezwali karetkę ) , znikła radość, przynajmniej ja jej nigdy nie czułem, jest tylko granie na strachu i desperackie powtarzanie jakiś praw z czasów Hammurabiego, kościół to niewiele więcej niż kumpel państwa. Dotyczy to zresztą większości religii, ale niektóre z nich wciąż jeszcze przechowały resztki przestrzeni dla anarchisty, dla sadhu, który śmieje się z bramina i spuszcza z niego powietrze.

Ale dla mnie istorna jest jeszcze jedna rzecz. Eksplorując inne kraje, lądy, kultury, też napotykam surowych ojców, też napotkam bogów grających króla, pana i władcę, ale łatwiej mi o dystans do ich pozy, to bardziej wujkowie, których odwiedzam, jak spiętego i wyniosłego pustynnego Allaha, ale nie czuję jakoś, że mają szanse rościć sobie prawo do rządzenia mną.

Jaka jest zatem droga transmutacji, zamiany ciężaru, który wykrzywia kręgosłup, w skałę o którą można się wesprzeć? Fascynująca.  Odkrycie, że przyczyna i skutek mogą zamieniać się miejscami , że czas płynie w dwie strony, że też jestem swoim ojcem, i mogę być ciężarem lub skałą.

 

 

Saved from very few notes I did during that part of journey :

God Father

Perhaps the problem I have with accepting, out of so many religious traditions the one that is closest geographically, the Catholic, it comes from the fact how important is in it, inherited from Judaism, the role of God – harsh father-creator , apart and above his creation, above his child, knowing better, which must be listened and obeyed, or fuck off, no negotiation, like a military commander. I have problem with this, with this trainer, giver of law and order, with accepting such a father, because of my own family history. I always had a problem with strict father, teacher, policeman, the authority, hierarchy, obeying, achieving, fulfilling duties; rules and fixed boundaries. By the way, I see now, this problem is at the same time great gift, as it made me who I am.

But all of the above also brings to my mind this big heavy figure called Catholic church, which is clearly unable to deliver attractive carrot these days and the stick it wields is more and more ridiculous, as ridiculous as old male who still pretends to play tough guy but has no more strength . Mystical experience completely disappeared here, so did most of joy, what I see left is only playing with fear and desperate repeating of some old laws from Bronze Age, Hammurabi style, church is not much more than mate of the state. It concerns other religions too, but a few of them still preserved some space for anarchist, outcast, for the sadhu who laughs at brahmin and his serious pose.

But there is one more thing which is important here for me. Exploring other lands and cultures I also meet strict fathers, I meet gods playing role of king, lord and ruler, but it is much easier for me to stay unaffected by their pose, they are ( to me )  more like uncles. I visit them, for example the proud and uptight Allah from the desert, but I don’t feel they can claim right to rule above me.

What is then the way of transmutation, changing burden, which hurts my spine, into a rock that can be of use and support? Fascinating. It is discovery that cause and effect are interchangeable, that time runs both ways, that I, too, am my own father, and I can be a burden or a rock.

 

 

 

 

 

We came to Achuar territory straight after leaving Haourani tribe. It was interesting continuation. When we were leaving Bameno, Penti, one of the leaders fighting against the invasion of petrol companies in Yasuni National Park, was standing in his short pants with a group of fellow villagers looking a bit helpless, above the maps showing what is left of their ancestral lands. They had another one of those reunions, when tribal people discuss the vital issues and course for future.

 

 

Trafiliśmy na terytorium Ashuarów zaraz po opuszczeniu plemienia Waorani. Była w tym interesująca ciągłość. Otóż gdy opuszczaliśmy Bameno, Penti, jeden z przywódców plemienia walczący z inwazją korporacji szukających ropy, stał w swych krótkich portkach wraz z grupą rodaków, wyglądając nieco bezradnie, ponad mapami pokazującymi co pozostało z ich rdzennych ziem. Było to kolejne z tych spotkań, podczas których członkowie plemienia dyskutują o ważnych sprawach i podejmują decyzje co do przyszłości.

 

 

 

 

 

We took a boat out of there, and after three days we got to Shell airport to fly to Sharamentza, Achuar village near border with Peru in Pastaza province, reachable only by plane.

 

 

Wypłynęliśmy stamtąd jedyną drogą, na łodzi, a po trzech dniach, wielu zakrętach rzeki a potem drogi z Coca do Puyo dotarliśmy na lotnisko w Shell, aby awionetką dostać się do Sharamentza, wioski Achuarów przy granicy z Peru, w prowincji Pastaza, gdzie dotrzeć można właśnie tylko tak.

 

 

 

 

 

When we got there, we were surrounded by men in tribal outfits and painted faces and it wasn’t a welcome committee. They were painted because of the tribal gathering, important one. Jaime Vargas,  president of Achuar nation, residing in Puyo, came here as part of tour of all villages, preparing for confrontation with the petroleros. So this thing is bigger, much bigger. People are pissed, the tribes of the forest see what has happened to the lands of their brothers in the north of the country, who took shiny gifts and agreed for the greedy white man to come, with his roads, jobs and supermarkets.

 

 

Kiedy się tam dostaliśmy, otoczyła nas grupa mężczyzn w odświętnych tradycyjnych strojach i umalowanych twarzach, i nie był to wcale komitet powitalny. Byli tak wystrojeni z powodu plemiennego zgromadzenia, ważnego. Jaime Vargas, prezydent narodu Ashuarów, rezydujący w Puyo, przyleciał niewiele przed nami, rozpoczynając wizytę wszystkich wiosek zamieszkałych przez swych rodaków, przygotowując ich do konfrontacji z petroleros, nafciarzami. Zatem ta sprawa jest większa, dużo większa. Ludzie są wkurzeni, plemiona z lasów widzą co stało się z ziemiami ich braci z północy kraju, na przykład Cofanów z regionu Lago Agrio, którzy przyjęli błyszczące podarki i zgodzili się aby wszedł chciwy człowiek z miasta, ze swymi drogami, pracą i supermarketami.

 

 

 

 

 

These gifts are dangerous because they are attractive, but they don’t have to come in a package together with 8-5 jobs and shantytowns, with addicton and obesity. Achuar say “yes” to solar panels, they like to contact with outside world by Internet, but do not want roads. Can you imagine living in enormous tropical park, in villages of thatched houses linked only by waterways, without noise of amplified music, cars, without pollution, fishing for your supper in broad rivers, spending lots of spare time with family and friends, chatting and joking? What kind of wage you want to trade it for?

 

 

Te dary są niebezpieczne bo są atrakcyjne. Nie muszą jednak przyjść w pakiecie z pracą od rana do wieczora, ze slumsami, uzależnieniem i otyłością. Achuarzy mówią “tak” panelom solarnym, lubią kontakt z zewnętrznym światem za pomocą Internetu, ale nie chcą dróg. Czy możecie wyobrazić sobie życie w gigantycznym tropikalnym parku, w wioskach chat krytych strzechą, połączonych między sobą tylko wodnymi szlakami, bez hałasu, aut, bez zanieczyszczeń, łowiąc swój obiad w szerokich, czystych rzekach, spędzając dużo “wolnego” czasu z rodziną i przyjaciółmi, na pogawędkach i żartach? Za jaką pensję jesteście w stanie to oddać?

 

 

 

 

 

In their villages, unlike many other Indian settlements of South America, they don’t eat junk sweets and drink liquor from the city. They are most of the time a little drunk on chicha made from fermented yuca root, drunk of course during such events, but also for breakfast, lunch and dinner. They live very healthy lifestyle and it shows, in their calm, smiles, long, strong hair, physical and spiritual beauty. ( women are very feminine and shy, so no photos )

 

 

W ich wioskach, w przeciwieństwie do wielu innych indiańskich osad Ameryki Południowej, nie je sie gównianych słodyczy i nie pije wódy z miasta.  Mieszkańcy są bardzo często lekko “podchmieleni” cziczą ze sfermentowanego korzenia yuki, pije się ją podczas takich spotkań jak powyżej, ale także na śniadanie, obiad i kolację. Prowadzą tutaj bardzo zdrowy tryb życia, i to widać, w ich spokoju, uśmiechach, długich, silnych włosach, fizycznym i duchowym pięknie. ( kobiety są bardzo kobiece i nieśmiałe, więc bez zdjęć )

 

 

 

 

Why do I make this detour, this long introduction, if the post was supposed to be about ayahuasqueros? Because it is important. Because ayahuasca is a medicine which fixes not only individual, but all society. Because Achuar are such society, its fabric is thread with the vine, its values, cohesion and balance, based on the visions and lessons of natem, as it is called in their language. Natem is also a name for unique collective psychedelic ritual, happening not so often, in which all members of society come together, sometimes from far away villages, to drink the brew and seek healing, answers for future, and solutions to their problems, both individual and group ones. Perhaps it is redundant to make this distinction as people involved in ayahuasca know very well, group problems are individual problems and vice versa.

Achuaras know this also. They also believe that dreams are collective property, what one dreams may be of significance to the rest and to the whole. And this extends beyond humans. In many Amazonian languages there is no clear distinction between word used to describe humans and other beings. Trees are tree people , fish – fish people, approximately. Language conveys view of the world, and their philosophy is based on harmony, not domination. Therefore it is important to talk about trees and rivers and pollution, and violence in nearby streets and all that surrounds us, because ayahuasca experience is experience of the world. This why it matters where and with whom you drink, what you give back, to people, to the world. This reciprocal relation is slowly understood even by mainstream and this is one of arguments Santo Daime church used in their legalization battle in Brasil.

 

 

Dlaczego właściwie robię tą wielką dygresję, ten wstęp, jeżeli tekst miał być o ayahuasqueros? Bo to ważne. Bo ayahuaska to lek, który naprawia nie tylko jednostkę, ale także społeczność.  Bo Achuarzy są taką społecznością, która utkana jest z liany, której wartości, spójność i równowaga oparte są na wizjach i lekcjach pochodzących od natem, jak nazywają ją w swym języku. Natem to także nazwa unikalnego, kolektywnego psychodelicznego rytuału, odbywającego się niezbyt często, podczas którego wszyscy członkowie społeczności gromadzą sie, przybywając czasem z odległych wiosek, aby pić wywar i poszukiwać uzdrowienia, odpowiedzi, co do przyszłości i rozwiązania ich problemów, zarówno jednostkowych jak i grupowych. Być może zbędnym jest jednak robić powyższe rozróżnienie, i ludzie zajmujący się ayahuaską dobrze to wiedzą, grupowe problemy to problemy indywidualne i vice versa.

Achuarzy wiedzą o tym również. Wierzą też, że sny są kolektywną własnością, co śni się jednemu może mieć znaczenie dla reszty i dla całości. I rozciąga się to poza świat ludzi. W wielu amazońskich językach nie ma jasnego rozdzielenia między słowami używanymi do nazywania ludzi i innych istnień. Drzewa to ludzie-drzewa ryby – ryboludzie, w przybliżeniu. Język zawiera wizję świata, i filozofię opartą na harmonii i współistnieniu a nie dominacji. Jest więc ważnym aby mówić tu o drzewach i rzekach i zanieczyszczeniu, i przemocy w waszych miastach, i wszystkim co was otacza, bo doświadczenie ayahuaskowe to doświadczenie świata. Dlatego ma znaczenie z kim i gdzie pijesz, co dajesz w zamian, ludziom, światu. Ta dwustronna relacja jest powoli rozumiana nawet przez mainstream, i to jeden z argumentów, jakich użył kościół Santo Daime w swej legalizacyjnej walce w Brazylii.

 

 

 

 

 

We can all sense this connection and intervowen fates, and its beautiful to see as the vibration becomes more and more in tune. Despite of critics accusing social media of dehumanizing, they are just our way of connecting with what moves others, it is technological and materialistic way, as almost everything about our civilization is such, but it does not matter so much, what is more thrilling is that never before there was time when waves of emotion and state of mind of one person were spreading so fast around the planet , that we could almost instantly hear what others heard, saw what they saw, think about what they were thinking. This is great speeding up, synergy of learning. It is a question of form, yes, we can wake up at 4 AM like the Achuar to drink guayusa together and share the dreams of last night, or we can wake up to check Facebook news, but I think of these as complementary. Choose you way and be alert to change it when it becomes to stiff and rigid, says the snake. Update your vision, when you lost directions, as Achuar do, and ask the plants.

 

 

Wszyscy możemy poczuć to połączenie i przeplecione losy, i jest pięknym patrzeć jak wibracje coraz bardziej się dostrajają. Wbrew opinii krytyków, oskarżających internet i społecznościowe media o dehumanizację, są one tylko sposobem połączenia się z tym co porusza innych, to technologiczny, materialistyczny sposób, bo prawie wszystko w naszej cywilizacji jest takie, ale to nie ma takiego znaczenia. To co mnie bardziej ekscytuje, to fakt, że nigdy wcześniej nie było tak, że fale emocji i stanów umysłu jednej osoby rozlewały się tak szybko po planecie, że niemal od razu możemy usłyszeć to, czego słuchali inni, zobaczyć to, na co oni patrzeli, pomyśleć o tym, o czym oni właśnie myśleli. To wielkie przyspieszenie, synergia wspólnego uczenia. Pozostaje kwestia formy, tak, możemy wstać o czwartej rano jak Ashuarzy aby pić wspólnie guayusę i dzielić się snami poprzedniej nocy, albo możemy obudzić się aby sprawdzić nowości na Facebooku, ale ja myślę to tych formach jako uzupełniających się a nie wykluczających. Wybieraj swoją, i bądź gotów ją zmienić, gdy staje się zbyt sztywna, mówi wąż. Aktualizuj swoją wizję, kiedy tracisz kierunek, tak jak robią to Ashuarzy, spytaj roślin.

 

 

 

 

 

 

 

Collective decision making, discussing important things together, society of cooperation rather than competition, participating in sacred vision rather than listening to old dogmas, all these values remind me of something, when I live in wooden tribal longhouses with thatched roofs. I have seen this kind of places somewhere before, somewhere close to home. I have seen them in history books and outdoor ethnographical museums, showing ways of our forefathers, before Christianity came. I have read about this, years ago, fascinated with Norse traditions, I have read about Ting.  I heard stories about Slavic democracy, about tribal gatherings where chieftains were elected, and decisions made. Once again, I came a long way to see into the roots.

 

 

Kolektywne podejmowanie decyzji, wspólne dyskutowanie ważnych spraw, społeczeństwo kooperacji a nie konkurencji, współuczestniczenie w świętych wizjach zamiast słuchania starych dogmatów, wszystkie te wartości przypominają mi coś, kiedy mieszkam w tych drewnianych, pokrytych strzechą klanowych chatach. Widziałem już gdzieś takie miejsce, gdzieś bliżej domu. Widziałem je w podręcznikach historii, w skansenach etnograficznych, pokazujących jak żyli nasi przodkowie, zanim przyszło chrześcijaństwo i jego państwo. Czytałem o tym, lata temu, zafascynowany skandynawskimi tradycjami, czytałem o tingu. Czytałem też historie o słowiańskiej demokracji, o wiecach na których wybierano wodzów i podejmowano decyzje. Ponownie zdaję sobie sprawę, że przebyłem szmat drogi aby zajrzeć do korzeni.

 

 

 

 

 

Things slowly start to make sense to me. Of course you can ridicule it, from trenches of something you call tradition, and what is just a blink of an eye, but I know now there is more than coincidence in the fact that believers of superior Father God, Semitic ruler above the nature that is to be subjugated, came and brought with their god a model of the ruler above the people, a state and laws as originated in Middle East, and destroying the beliefs based on coexistence with sacred world, they destroyed such society. The way for it to be reborn is from little things – like replacing the priest whose authority is based on belonging to hierarchy of rulers, with “pagan” healer and guide, who is nothing but his skills and experience. Working on this project is my little stone added to the foundation.

 

 

Ta historia powoli nabiera sensu. Oczywiście możecie szukać dziury w całym albo z niego żartować, z okopów czegoś co nazywacie tradycją, a co jest zaledwie mgnięciem oka, ale wiem, że jest coś więcej niż “zbieg okoliczności” w tym, że wyznawcy wywyższonego Boga Ojca, semickiego władcy – stworzyciela ponad naturą, którą trzeba sobie podporządkować, przyszli i przynieśli ze swym modelem boga model świętego, namaszczonego władcy ponad ludźmi, boskiego gubernatora, i model państwa i sztywnych praw, taki jak powstał na Bliskim Wschodzie, i jednocześnie zniszczyli wierzenia oparte na współistnieniu ze świętym światem, zniszczyli takie społeczeństwo. Droga jego odrodzenia wiedzie przez małe rzeczy – takie jak zastąpienie kapłana, którego autorytet opiera się na przynależności do instytucji i hierarchii władców, “pogańskim” uzdrowicielem i przewodnikiem, który nie jest niczym więcej jak swym doświadczeniem i umiejętnościami. Praca nad tym projektem to mój mały kamyczek dołożony do fundamentów.

 

 

 

 

 

 

 

 

Pictured above is the first shaman out of three we drank with in Achuar territory. His name is Rafael Uyunkar and he is based in Sharamentza, a village which can serve as a gateway as it has best facilities, including good quality runway for planes that can bring you there.

When I say “we”, perhaps I should explain. For years I had personal relationship with some private clients, dating back to times when I guided custom tailored expeditions for independent tour company. These two ladies come with me once a year to special places, and them being pretty open, allow me to take them and show really interesting worlds, many of these not accesible to ordinary tourist. We did together desert festivals and Sufi pilgrimages, we slept in temples and nomads’ tents, and this time they agreed to be initiated into world of ayahuasca. We were joined on part of this journey by a Polish psychiatrist, interested in transpersonal psychology, shamanism and altered states of consciousness. As is turned out, despite knowing the theory, real life experience was much more difficult for her.

I wanted the first time for them to happen in safe and comfortable place, and Sharamentza offers such possibility. As a part of independent eco tourism project, started with help of German NGO, they have built a lodge, where one can stay in luxury, considering remote location, for quite decent price. I normally stay away from such places, but this was worth it. The staff, including superfriendly cleaning girls, guides etc are all Achuar, very well trained, polite and smart. One of them is Edwin Yunkar ( below ), son of our first shaman, easy going and intelligent fellow who became our guide on this trip.

 

 

Na zdjęciu powyżej znajduje się pierwszy z trzech szamanów z jakimi piliśmy na ziemiach Ashuarów. Nazywa się Rafael Uyunkar i mieszka w Sharamentza, wiosce, która może służyć jako brama do podróży po tej krainie, bo ma niezłe udogodnienia, wliczając w to dobrej jakości pas do lądowania awionetek.

Kiedy mówię “my” powinienem w końcu wyjaśnić. Przez lata miałem prywatny układ z dwoma klientkami, relację rozpoczętą jeszcze w czasach gdy prowadziłem szyte na miarę wyprawy dla niezależnego biura podróży. Te dwie panie jadą ze mną raz do roku w nietypowe miejsca, a że są dość otwarte, pozwalają mi na zabranie ich w ciekawe światy, wiele z nich niedostępnych zwykłemu turyście. Odwiedziliśmy razem pustynne festiwale i pielgrzymki sufich, spaliśmy w świątyniach i namiotach nomadów, tym razem natomiast zgodziły się na inicjację w świat ayahuaski. Podczas części tej podróży dołączyła do nas pani psychiatra, zainteresowana transpersonalną psychologią, szamanizmem i zmienionymi stanami świadomości. Jak się okazało, pomimo tego, że dobrze znała teorię, praktyczne doświadczenie było dla niej dużo cięższe.

Chciałem aby ich pierwszy raz miał miejsce w bezpiecznym i wygodnym miejscu, i w Sharamentza było to możliwe. Zbudowano tu, we współpracy w niemieckim NGO, jako część ekoturystycznego projektu, ekskluzywny lodge, gdzie można zatrzymać się w luksusowych ( biorąc od uwagę lokalizację ) warunkach, za całkiem przyzwoitą cenę. Normalnie trzymam się od takich miejscówek z daleka, ale tym razem było warto. Personel, wliczając w to superprzyjazne sprzątaczki, przewodników itd to wszystko Ashuarzy, świetnie wyszkoleni, uprzejmi i bystrzy. Jeden z nich to Edwin Yunkar (na zdjęciu poniżej ), syn naszego pierwszego szamana, wyluzowany i inteligentny koleś, który został naszym przewodnikiem na czas tej wyprawy.

 

 

 

 

Edwin is manager of the lodge, and this is where he brought his father, so that on the first night, not loosing any time, we drank with him.

I was a bit disappointed as he didn’t sang or do much during that night, I also thought his natem was not strong enough, but I was not the most important during that night. All three women suffered a bit during that night. One overcame it quickly and started to enjoy the second part of the trip, second was not feeling good physically, but being hardened traveller, she went throught that trip with dignity.

The psychiatrist was worst. Despite knowing and probably advising against it to her patients, she focused on her issues, and struggled with them, instead of letting go. This was to repeat itself in next nights, it was becoming clear to me that she is stuck in victim role, not only from her behaviour during night sessions, when she was very sick but also in days between, being almost theatrically weak. Even though it was a bit difficult not only for me, but also for fellow travelers, I found again compassion to be solution. She was also an intelligent companion for my clients, explaining them theory of what she was not able to follow in practice, and more importantly, giving clear example of western therapist as often unable to sort out own problems but resorting to helping others, complete reversal of shamanic model.

We later went to visit Rafael in his home and see the way he works with patients. He lives with part of his family, as often traditional shamans do, in the only house far away from the village, surrounded by jungle, preferring company of spirits of the forest to fellow villagers who do not follow same path. Of course he is very active in community life, we actually met him first in the gathering about petroleros, but afterwards he returns to his place, apart. Despite my average experience with him, my intuition tells me this is trustworthy and professional ayahuascero.

 

 

Edwin jest zarządzającym lodgem ( lodżą? ) i to tu sprowadził swojego ojca, a my już pierwszej nocy, nie tracąc czasu, wypiliśmy z nim natem.

Byłem nieco rozczarowany, bo Rafael nie śpiewał ani nie robił wiele tej nocy, poza tym byłem zdania, że jego natem jest raczej wodnisty i niezbyt mocny, ale nie ja byłem najważniejszy tym razem. Wszystkie trzy kobiety cierpiały nieco tej nocy. Jedna szybko sobie z tym poradziła i zaczęła cieszyć się lżejszą częścią podróży, druga nie czuła się za dobrze fizycznie, ale jako zahartowany podróżnik przeszła przez wyboje z godnością.

W najgorszym stanie była pani psychiatra. Pomimo świadomości tego i zapewnie odradzania swoim pacjentom, skupiała się na swoim problemie, celebrowała go i walczyła z nim, zamiast zaakceptować i odpuścić.  Miało się to powtórzyć podczas następnych nocy, stawało się dla mnie jasnym, że utknęła w swej roli ofiary, nie tylko na podstawie jej zachowania w czasie nocnych sesji, kiedy była zmożona niemocą i chorobą, ale i w trakcie dni pomiędzy, teatralnie słaniająca się i słaba, a jednocześnie nie słuchająca żadnych rad i wskazówek, co do diety, zachowania, ceremonii. Chociaż było to trudne, nie tylko dla mnie ale i dla współtowarzyszek podróży, ponownie rozwiązaniem okazało się współczucie. Była poza tym jednak inteligentnym kompanem dla mych klientek, tłumacząc im wiele z teorii, za którymi nie umiała podążyć w praktyce, a co ważniejsze, dając swym zachowaniem klasyczny przykład reprezentanta zachodniej psychoterapii, który nie potrafi rozwiązać własnych problemów i zamiast tego zabiera się za pomoc innym, totalne odwrócenie szamańskiego modelu.

Później poszliśmy odwiedzić Rafaela w jego chacie i zobaczyć jak pracuje z pacjentami. Żyje z częścią swej rodziny na uboczu, jak często robią to tradycyjni szamani, w jedynym domów z dala od wioski, otoczonym dżunglą, przedkładając towarzystwo duchów lasu nad wieśniaków, którzy nie podążają tą samą ścieżką. Jest oczywiście aktywny w życiu społeczności, spotkaliśmy go przecież po raz pierwszy na zgromadzeniu w sprawie petroleros, ale potem wrócił do swojej siedziby z dala od reszty. Pomimo mojego nieszczególnego doświadczenia sesji z nim, intuicja podpowiada mi, że to godny zaufania i profesjonalny ayahuasquero.

 

 

 

 

 

 

 

Next shaman we visited and drank with was Sumpa Etsaa, meaning Sun’s Lizard, from Wachirpas, also living half an hour away from the village, with his wife and several other members of family, in amazing spot overlooking the river.

 

 

Nastepnym szamanem, którego odwiedziliśmy i z którym piliśmy, był Sumpa Etsaa, co oznacza Jaszczurka Słońca, z Wachirpas, który również żyje pół godziny od głównej części wioski, ze swoją żoną i kilkunastoma członkami rodziny, w niesamowitym miejscu z widokiem na rzekę.

 

 

 

 

 

 

 

 

We stayed here two nights, and drunk on the second one. Sumpa Etsaa needed to prepare fresh natem, and there was no way to get in contact with him before. Things require patience in this world of slow life.

 

 

Zostaliśmy tu dwie noce, i piliśmy podczas drugiej. Sumpa Etsaa potrzebował czasu aby przygotowac świeży natem, i nie było jak z skontaktować się z nim wcześniej. Wiele potrzeba cierpliwości w tym świecie powolnego życia.

 

 

 

 

 

 

 

After the ceremony I took notes :

Trip in Wachirpas. Heavier taste than the one in Sharamentza, more thick, stronger. Young vine gathered on the previous day. Visions are calm, more personal. Absurd of the slogan “change the world”. It is changing itself in every second, every piece and item, equally as the ayahuasca vision, changing every moment, but if I am able to distance myself, to let it flow, I accept truly and honestly that change, then things become interesting, and the change comes softly, without friction, simply, once it is ecstasy, another time pain or vomit.

I see my father, I see my kind, I see suffering and death. I see my companion on this journey, I understand her physical suffering as continuation of her sorrow, heavy burden, life’s suffering, I see lack of love. When Sun’s Lizard cleanses me with his leaves rattle and then touches my head and neck, I feel understanding and empathy for those who spend years without receiving any touch, for the lonely ones, sick and abandoned. I also think about the other side, about hatred giving birth to hatred, about clan revenge, something that both here, in these tribal lands, and all around the world was happening for so many generations, and I feel, understand and appreciate the simplicity of Jesus’ commandment, and advice of so many mystics. If evil, sorrow, hate and frustration, they all arise from lack of love, be it self-love or love for others, so there is only one effective and lasting solution, one commandment – to love each other. All the rest is either bullshit or means towards this end, tools like gentleness, patience..

Again, I see clearly my impatient remarks when explaining something, I see in me my father, impatient, angry, but I understand him. I understand myself, and I appreciate the change that is happening, despite falling again, into being rude and harsh, like so many times before, to my women for example, and I understand that it is the same thing my father did to me, believing subconsciously that by not giving me simple ready answers and solutions he will force me to learn better, and perhaps that is true, I am doing fine now in life. So I repeat the same pattern, subconscious, doing something that in the eyes of others can be harsh, unpleasant. It is nothing but lack of attention, forgetfullness. I must control that, I must notice my teacher side and keep it reigned in, but without punishing myself, I accept who I am. Yes, I am also my father, and my duty is to carry what I received from him towards perfection.

Next day – see : http://blog.swiatoslaw.com/?p=6534

 

 

W dzień, lub kilka dni po ceremonii robiłem notatki :

Trip w Wachirpas. Cięższy niż w Sharamentza smak, lepki, mocny. Młode liany zbierane poprzedniego dnia. Wizje spokojne, znów osobiste. Absurd hasła “change the world”, świat zmienia się w każdej sekundzie, w każdym fragmencie, tak jak co chwilę zmienia się ayahuaskowa wizja, jeżeli jednak nabiorę do tego dystansu, pozwolę płynąć, zaakceptuję szczerze tą zmiane, wówczas robi się ciekawie, a poza tym wchodzi ona miekko, bez tarcia, po prostu, raz rzyganko, raz ekstaza.

Widzę swojego ojca, widzę bliskich, widzę cierpienie i śmierć. Widzę swą współtowarzyszkę podróży, rozumiem jej cierpienie fizyczne jako kontynuację smutku, ciężkiego bagażu, cierpienia życia, widzę brak miłości. Kiedy Jaszczurka Słońca oczyszcza mnie liścianą grzechotką a potem dotyka głowy i karku, czuję zrozumienie i współczucie dla tych, którzy całe lata nie dostają żadnego dotyku, dla samotnych, chorych, porzuconych. Myślę też o drugiej stronie, o nienawiści rodzącej nienawiść, o zemście rodowej, o tym co tu, i na całym świecie przez całe pokolenia się działo, i czuję, rozumiem i doceniam, prostotę przykazania Jezusa i tylu innych mistyków. Skoro zło, smutek, nienawiść, frustracja, wszystkie wynikają z braku miłości, czy to własnej czy dla innych, jest tylko jedno skuteczne i trwałe rozwiązanie, i jedno przykazanie – abyście się wzajemnie miłowali. Wszystko inne to albo bzdury albo narzędzia na drodze, łagodność, cierpliwość.

Znowu widzę swoje niecierpliwe uwagi przy tłumaczeniu czegoś, widzę w sobie swego ojca, niecierpliwego, wkurwionego, ale rozumiem go. Rozumiem siebie i doceniam zmianę, mimo, że znów byłem opryskliwy, tak jak kiedyś na przykład dla swoich kobiet, i rozumiem, że to samo robił wobec mnie mój ojciec,  wierząc, że nie dając gotowych, zbyt łatwych rozwiązań, lepiej się nauczę, i to prawda, dzięki temu lepiej sobie radzę. Więc ja podświadomie robię to samo, co w oczach innych może być ostre, wręcz nieprzyjemne. To brak uwagi, to zapomnienie. Muszę to pewnie ważyć, i hamować, ale nie umartwiam się bynajmniej, akceptuję kim jestem. Tak, jestem też swoim ojcem, a mój obowiązek, to doskonalić to, co od niego dostałem.

Nastepnego dnia – patrz : http://blog.swiatoslaw.com/?p=6534

 

 

 

 

 

We leave from that place after two days, with one of us light in spirit, another heavy in body. That is the nature of this game, again I stress it, remember, this guide is highly subjective.

 

 

Opuszczamy to miejsce po dwóch dniach, jedno z nas lekkie na duchu, inne ciężkie ciałem. Taka jest natura tej gry, ponownie to podkreślę, ten przewodnik jest bardzo subiektywny.

 

 

 

 

 

 

 

The last place on our loop was Wayusentza and ayahuasquero named Taish Uyunkar.

 

 

Ostatnim miejscem na naszej trasie jest Wayusentza i ayahuasquero Taish Uyunkar.

 

 

 

 

Taish boasted that many foreigners come to visit, most of them from nearby Kapawi, extremely expensive, fancy ecotourism lodge. His place was quite pleasant, and ayahuasca, as far as I remember too, but nothing special happened, at least not strong enough to stay in my memory. Out of four, only two of us decided to drink, two girls needing a break from psychoactive experiments.  There was not much time for sleeping, I hardly drifted away in dreamlike state when sounds of people waking up for guayusa ceremony forced me up from my hammock, to drink, shoot, chat, and suck as much as possible from the cup life offers. Plant power !

 

 

Taish utrzymywał, że odwiedza go tu wielu cudzoziemców, większość z nich z położonego nie tak daleko Kapawi lodge, ekstremalnie drogiego i luksusowego hotelu dla “ekoturystów”. U Taisha było całkiem miło, a ayahuaska, z tego co pamiętam, też spoko, chociaż nic specjalnego się nie wydarzyło, nie na tyle aby pozostać mi w pamięci. Z naszej czwórki tylko dwie osoby zdecydowały sie pić, a dwie dziewczyny wybrały przerwę od psychoaktywnych eksperymentów. Nie było za wiele czasu na spanie. Ledwie odpłynąłem w senny stan, kiedy dźwięki ludzi budzących się na ceremonię guayusa zmusiły mnie do poderwania z hamaka, aby pić, focić, gadać, i wyssać ile się da z tego kubka który życie oferuje. Roślinna moc!

 

 

 

 

 

 

 

When we came back we had one more comfortable night in the lodge of Sharamentza, very warm and sincere goodbye party with the people of the village, exchange of gifts and adresses. Even if that difficult place to come to, it is one of more beautiful parts of Amazon I have seen and I would wish to return one day.

 

 

Gdy powróciliśmy, w Sharamentza czekała nas bardzo ciepła i szczera pożegnalna impreza z mieszkańcami wioski, ładowanie baterii i komfortowa noc, wymiana prezentów i adresów.  Mimo tego, że trudno tu dotrzeć, to jeden z piękniejszych kawałków Amazonii jaki widziałem i chciałbym kiedyś powrócić.

 

 

 

 

You can contact( in Spanish ) following people for arranging your stay in Achuar territory :

Domingo Peas from NAE, Achuar nation in Puyo : sharampd@yahoo.es / sacifa@gmail.com / 0987963569

Edwin Yunkar, manager of the lodge in Sharamentza and guide : https://www.facebook.com/edwin.yunkar

 

The biggest expense will be flight, around 500 USD one way for up to 3/4 passengers.  Your stay in Sharamentza lodge is 80 USD per person per day, all inclusive, considering standard, one of best deals I have seen in Amazon. On top of that essential are hiring boat and boatmen to move between villages, and shaman fees ( around 20-30 USD per person per ceremony ). If you eat simple, some rice, fresh fish, chicha, you will not have many more expenses in this land of no shops.

 

 

Aby zorganizować podróż na terenie Ashuarów można kontaktować się ( w języku hiszpańskim ) z poniższymi :

Domingo Peas z NAE, organizacja narodu Ashuarów w Puyo : sharampd@yahoo.es / sacifa@gmail.com / 0987963569

Edwin Yunkar, zarządca lodge w Sharamentza i przewodnik : https://www.facebook.com/edwin.yunkar

 

Największym wydatkiem będzie przelot, około 500 USD w jedną stronę za 3/4 pasażerów. Wasz pobyt w Sharamentza to 80 USD za osobę za dzień, wszystko w tym zawarte, biorąc pod uwagę standard, bardzo uczciwa propozycja, jak na to co widziałem w Amazonii. Ponadto niezbędne będzie wynajęcie łodzi, sternika i przewodnika aby przemieszczać się między wioskami, i opłaty dla szamanów ( jakieś 20-30 USD za osobę za ceremonię). Jeżeli jecie skromnie, jakiś ryż, świeża ryba, czicza, wiele nie wydacie w tej krainie bez sklepów.

 

 

Ayahuasqueros : Tsatzilas

March 27th, 2014

 

 

 

 

 

 

 

Santo Domingo de Los Colorados. Ugly city named after Tsatzila tribe who these lands belonged to. The tribe still exist, scattered in several villages where real bush and banana plantations meet polluted suburban concrete jungle. This is where you find roadside discos and brothels, violence and disease of alcohol, and behind them, villages where people from all over Ecuador come for healing, often with aid of ayahuasca, brew which many curanderos living here have been using for generations.

 

 

Santo Domingo de Los Colorados. Paskudne, zanieczyszczone miasto, nazwane na cześć malujących się na czerwono członków plemienia Tsatzila, do którego należały te ziemie. Plemie dalej istnieje i nadal się maluje, osiadłe w kilkunastu wioskach niedaleko od miasta, gdzie prawdziwy busz i plantacje bananowców spotykaja sie z rozpełzającą się podmiejską betonowa dżunglą. To kraina gdzie znajdziecie przydrożne dyskoteki i burdele, przemoc i chorobę alkoholu, a za nimi wioski do których przybywają pacjenci z całego Ekwadoru aby leczyć się, często przy użyciu ayahuaski, wywaru który curanderos tu działający używają od pokoleń.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

It is a strange place. A mix of very genuine curandero traditions, aimed almost exclusively at locals, as I don’t really see many foreigners who would believe effectiveness of many of the therapies ( drinking ayahuasca is another story ), but on other hand, an enclave of colorful folklore, which is both for show and for real, a bit something being revived, and at same time, a true link to real past.

 

 

To dziwne miejsce. Mieszanka prawdziwych, rdzennych tradycji uzdrawiania, skierowanych głównie do “tubylców”, bo nie sądzę by wielu cudzoziemców uwierzyło w efektywność wielu z tych terapii ( picie ayahuaski to inna sprawa ) , ale z drugiej strony turystyczna enklawa kolorowego folkloru, zarazem na pokaz, ale i szczerego, coś co się niby odradza, a zarazem coś, co jest podłączone do nieprzerwanej nigdy nitki tradycji.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

The first one I could witness at work was Nicanor Calazacon ( most common Tsatzila family name ), son of famous shaman and community leader, Abraham Calazacon. His father had a queue of patients waiting almost at all times, and was working in old curandero style, accepting people who could not afford it, working with the politicians and the poor, transferring energy and wealth, in a constant dance, he was, they say, one of those great who do not keep any of the gifts of the spirit but let them flow.

Nicanor, as most of locals healers, works in many ways, not only with ayahuasca.  I did not drink with him, in fact, whole stay in this area was rather more ethnographic than participatory, I only drank in one place…twice.

Here he can be seen working with some patients, a whole family, which came all the way from Cuenca. They say that there are curanderos out there, but none of them can match Tsatzilas, Los Colorados…

 

 

Pierwszym, którego miałem okazję obserwować przy pracy był Nicanor Calazacon ( najpopularniejsze nazwisko w tym plemieniu ), syn słynnego poned ( szamana ) i przywódcy Tsatzilów, Abrahama Calazacon. Jego ojciec obsługiwał niekończącą się kolejkę pacjentów, pracując w stylu dawnych curanderos, akceptując pacjentów bez pieniędzy, wyciągając je od tych którzy je mieli, polityków i biznesmenów, transferując energię i bogactwo, w ciagłym tańcu, był, jak to mówią, jednym z tych wielkich, którzy nie zatrzymują dla siebie darów ducha, ale pozwalają im płynąć.

Nicanor, jak większość tutejszych uzdrawiaczy pracuje na wiele sposobów, nie tylko z ayahuaską. Nie piłem z nim, właściwie cały pobyt w tym rejonie był bardziej etnograficzny niż współuczestniczący, piłem tylko w jednym miejscu, za to dwa razy.

Poniżej zdjęcia pokazują jak pracuje ze swoimi pacjentami, cała rodzina przyjechała tu z gór, aż z okolic Cuenca. Mówią, że tam u siebie też mają uzdrawiaczy, ale żaden z nich nie może dorównać Tsatzilom, Tym Pomalowanym.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Nicanor is also official governor, representing Tsatzilas in government. Friendly and open person, if he inherited any of power of his father, that would be impressive. You can try for yourself, writing to him at nicanor.calazacon@santodomingo.gob.ec or call 094608484 / 072 849 945. Most curanderos here will charge around 30 USD per person for ayahuasca ceremony, but that should be confirmed before you decide to do it.

 

 

Nicanor jest także oficjalnym gubernatorem, reprezentującym Tsatzila w rządzie. Przyjazna i otwarta postać, jeżeli odziedziczył coś z mocy swojego ojca, warto z nim zaeksperymentować. Możecie spróbować złapać go pod tym mailem : nicanor.calazacon@santodomingo.gob.ec  lub telefonem : 094608484 / 072 849 945. Większość curanderos w tej okolicy kasuje jakieś 30 USD od osoby za ayahuaskową ceremonię, ale warto to potwierdzić, zanim się zdecydujecie.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

from a book about Abraham Calazacon, given to me by Nicanor :

in memories of his folks, he was best. daily up to 150 patients, 7 helpers, working from 4PM until midday next day. Tsatzilas, his countrymen, were often treated free, they were given money from him, when they came with some goods like fish or game they hunted. He paid for musicians and fiestas, they played all night and all day, and all could eat and drink their fill…

 

 

na podstawie książki o Abrahamie Calazacona, podarowanej mi przez Nicanora :

wspomnienia rodaków, rodziny. był najlepszy, dziennie od 120 do 150 pacjentów, 7 pomocników, od czwartej po południu do południa następnego dnia, Tsatzilas, swych braci leczył za darmo, jeszcze dawał im pieniądz, jak przynieśli ryby czy dziczyznę ze sobą. Płacił za muzyków i fiesty, grali całą noc, i dzień, i wszyscy jedli i pili…

 

 

 

 

 

 

 He fought colonization and exploitation of Tsatzilas by the mestizos. He wanted these lands to stay in their control, to keep traditions, he forbid wearing clothes “from the city”, insisted that women keep on making tribal fabric, and men keep painting their bodies and hair with red achiote, so that when they die, they can be recognized by the ancestors in “Cerro Wanaza”, the hill of the netherworld (…)

(…) after he died, his head was stolen from the tomb

 

 

Walczył z kolonizacją przez metysów, aby ziemie te pozostały tylko dla Tsatzilas, aby ci zachowali zwyczaje, zabraniał używać ciuchów z miasta, kazał kobietom szyć dalej, a facetom malować się czerwonym achiote, aby “kiedy umrą rozpoznali ich przodkowie, rodacy, w “Cerro Wanaza”, na wzgórzu zaświatów.(…)

(…) po śmierci ukradli mu głowę z grobu.

 

 

 

 

 

When I left Nicanor I just went for stroll through Tsatzila villages, littered with curandero advertising.  Next guy I photographed and chat with was Marcelo Aguavil. Again, it didn’t appeal to me as a place to drink with, especially one to one session, he seemed more like a village healer, good for peasants who come with liver problems and believe in curing with crystals and magical stones, candles and dried lizards, spells and smoke. However, foreigners come here and there is no risk in it, I believe. You can contact his daughter at marcelita25@hotmail.com , or call numbers from the card below.

 

 

Kiedy zostawiłem już Nicanora, po prostu poszedłem sobie przez wioski Tsatzila, pełne drogowskazów i szyldów ogłaszających przyjmujących tu curanderos. Kolejnym, którego fotografowałem był Marcelo Aguavil. To miejsce też nie wydało mi się dość atrakcyjne, aby spędzić noc na ayahuaskowej podróży, sam na sam z tym panem, wydawał sie być bardziej wioskowym znachorem, dobrym dla chłopów przychodzących z bólem watroby, i wierzących w lecznicze działanie włóczni i magicznych kamieni, świeczek i wysuszonych jaszczurek, zaklęć i dymu. Ponoć jednak bywają tu cudzoziemcy, i nie ma większego ryzyka, tak sądzę. Można się skontaktować z córką Marcelo pod adresem : marcelita25@hotmail.com, albo zadzwonić na jeden z numerów na wizytówce ze zdjęcia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I collected cards, and photos. It felt strange to be observer and documentalist, participating with eyes and shutter only. I treated this as testing the ground, but I also think now about all photographers, journalists, anthropologists who gather facts and tell stories about issues they are not emotionally involved in, about someone’s else experience rather than their own. In information saturated world, curiosity seems like too weak reason for me. Especially with ayahuasca, or other psychoactive substances, studying them and not entering inside the experience is simply absurd, dont’t ever listen opinions of these kind of people, who do not have idea what they talk about.

 

 

Zbierałem wizytówki i zdjęcia. Czułem się dziwnie jako obserwator i dokumentalista, uczestnicząc tylko oczami i migawką. Traktowałem te dni jako testowanie terenu, nie wiedząc jak długo chcę tu zostać, ale teraz myślę sobie o tych wszystkich fotografach, dziennikarzach, antropologach, którzy zbierają fakty i opowiadają historie z którymi nie są emocjonalnie związani, o czyimś doświadczeniu, raczej niż własnym. W nasyconym informacją świecie ciekawość wydaje się zbyt słabym powodem, jak dla mnie. Zwłaszcza w wypadku ayahuaski, czy innych psychodelicznych substancji, studiowanie ich i nie wejście w głąb doświadczenia wydaje sie po prostu absurdalne, nigdy nie słuchajcie zdania takich ludzi, którzy nie mają pojęcia o czym mówią.

 

 

 

 

 

Starting bottom left and going clockwise, first I visited brothers Aguavil ( second most popular Tsatzila name, together with Calazacon ).  Nostalgic about past, Raul seemed a bit sad, fond of alcohol not only for healing purpose, little too much for my taste. He seems to know what he is doing, although the way he lives, and something about the place suggested to me that his problems with women reveal unfinished business that doesn’t suit well someone who is supposed to solve people’s problems. But what am I talking about, isn’t that also the case with most practitioners of the art of fixing of human soul in Western world?

His brother Alfonso appeared more balanced, but also nostalgic about power of poneds ( curanderos ) of old days, which will not come back. Eh, middle aged men and their nostalgia…

You can find them in heart of comuna Chiguilpe, they have an interesting space to make ceremonies, small enclave of green forest where they heal usual repertoire of problems – with business, love, and all “kinds of strange diseases”.  Call Raul at 0999 324 973 and Alfonso – 0997 501 591

 

 

Zaczynając od lewego dolnego rogu i wędrując zgodnie ze wskazówkami zegara po powyższym zdjęciu, wpierw opiszę braci Aguavil, których odwiedziłem w Chiguilpe. Ogarnięty nostalgią świetnej przeszłości plemienia Raul wydawał się nieco smutny, fan alkoholu nie tylko w celach leczniczych, zbyt wiele jak na mój gust. Wydawał się wiedzieć co robi, chociaż sposób w jaki żyje, i coś o tej jego miejscówce sugerowało mi, że jego problemy z kobietami sygnalizują jakiś niedokończony temat, i nie pasuje to za bardzo do kogoś, kto ma rozwiązywać problemy innych. Ale co ja tu wygaduję, przecież to samo dotyczy znacznej części praktykujących sztukę naprawiania ludzkiej duszy w świecie “Zachodu”.

Jego brat Alfonso był bardziej zrównoważony, ale też nostalgicznie marudzący o mocy ponedów ( szamanów ) z dawnych dni, i że już to nie wróci. Oj, mężczyźni w średnim wieku i ta ich nostalgia, czy nie ukrywają czasem własnej historii utraconej młodości, za tymi pierdołami o Złotym Wieku?

Braci znajdziecie w samym środku komuny Chiguilpe, mają ciekawy teren do organizowania ceremonii, małą enklawę w lesie, i zajmują się tam zwyczajowym repertuarem problemów – biznesowych, miłosnych, oraz “wszelakich dziwacznych chorób”. Dzwońcie do Raula : 0999 324 973   albo Alfonso : 0997 501 591

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Next I went to another community, Peripa, looking for Aldon Calazacon. This is an old guy, quite respected in the area, but even more grumpy. I didn’t like his speech about “the youth” from Chuiguilpe being all cheaters, not knowing what they are doing, and him, the real one, one of the last few real poneds from old times remaining. My intuition tells me to stay away from people who start with criticizing others. Absurd quotes he mentioned about ayahuasca ceremonies, in hundreds of dollars, mumbling about rich gringos, just confirmed to me that old age doesn’t have to mean wisdom, sometimes on the contrary. As this place is hidden in banana plantations, harder to reach than Chiguilpe, and not so special, I do not recommend it.

 

 

Kolejnym miejscem, które odwiedziłem była Peripa, mała wioska kilkanaście kilometrów po drugiej stronie wielkiej Via Quevedo. Szukałem tam Aldona Calazacon. To stary już pan, dość szanowany w tej okolicy, ale jeszcze bardziej gburowaty i marudny. Nie podobała mi się jego przemowa o “młodzieży” z Chuiguilpe będącej oszustami, nie wiedzącymi co robią, a on, jedyny, jest pozostałością ekipy prawdziwych ponedów z dawnych lat. Moja intuicja zwykle podpowiada mi aby unikać ludzi, którzy zaczynają od krytykowania innych, zwłaszcza konkurencji. Sięgające setek dolarów absurdalne stawki jakie Aldon przedstawił za ayahuaskowe ceremonie, bełkocząc coś o bogatych gringos, potwierdziły tylko, że zaawansowany wiek niekoniecznie musi oznaczać mądrość, czasem całkiem przeciwnie. Ponieważ do tego miejsce jest ukryte w plantacjach bananowców, dużo trudniejsze do dotarcia przy użyciu publicznego transportu niż Chiguilpe, i nie ma specjalnego uroku, raczej odradzam.

 

 

 

 

 

 

The last on that card, bottom right were a couple working in nearby Aldea Colorada, Tsatzila community which built a tourism project, a kind of replica of traditional huts and temples, complete with parking spot where tourists are brought on weekends to sample “local culture”. I feel weird in these kind of places, but Juan Carlos Zaracay and his wife seemed nice people, and good vibe about people is more important than places. They work with ayahuasca, actually when I came Juan was under its influence, in the middle of the day, he drank in order to see problems of one patient I just saw leaving.

You can call them to book at 099 4115224 or write juank-zar60@hotmail.com

 

 

Ostatni na tamtej wizytówce, w prawym dolnym rogu, to para pracująca w pobliskiej Aldea Colorada, społeczności Tsatzilas, która zorganizowała projekt turystyczny, rodzaj repliki wioski, z tradycyjnymi chatami i świątyniami, jakich już się raczej nigdzie tu nie używa, oraz z wielkim parkingiem gdzie autobusami zjeżdżają się w weekendy turyści z Santo Domingo i Quito, posmakować “lokalnej kultury”. Czuję się dziwnie w takich miejsach, ale Juan Carlos Zaracay i jego partnerka wydawali się miłymi ludźmi, a dobra wibracja związana z ludźmi to w tym “biznesie” sprawa ważniejsza niż miejsce. Pracują z ayahuaską, a Juan był nawet pod wpływem kiedy tam zajrzałem, w środku dnia, wypił aby lepiej zobaczyc na czym polega problem pacjenta, który właśnie minął mnie wyjeżdżając w stronę miasta.

Spotkanie zarezerwować można pod telefonem :  099 4115224 lub mailem : juank-zar60@hotmail.com

 

 

 

 

 

 

Last but not least is Budy Calazacon and his uncle whom drank with, sort of.  Budy is a young Tsatzila, new generation, which starts to be aware of the value of heritage and need to preserve it, or actually creatively adapt to modernity. Budy is present online ( https://www.facebook.com/budytsachila.calazaconcalazacon ) , where he actively looks for visitors from all over the world to come to his family organic farm, to stay there, drink ayahuasca, volunteer, learn about tropical permaculture etc. They have organization called in Tsafiki language “Seke Sonachun”, meaning “good living”, proving they understood well what is the essential teaching of ayahuasca. You can write to them at sekesonachun@gmail.com or call 0981444066

Budy is very honest guy, and probably thanks to long contacts with foreigners, he knows what they look for, unlike many other traditional curanderos from the region, who work mostly with Ecuadorians. I felt good connection with him, we had things in common to talk about, it was like hanging around with some of my mates from Poland, only dressed in skirt, with hair dyed red ( well, that happens here too ), rooted in another culture, but at the same aware of the world. In the end , I decided to drink my only ayahuasca in Santo Domingo area right here. Budy joined me too, however despite his efforts, he is only beginning to learn the craft of poned. It was a good company, but more of a friend, the role of guide was taken by his uncle. He did usual stuff in front of sacred mesa, blowing smoke, alcohol, touching my half naked body with magical stones and spears. It is a funny feeling when you are tripping and somebody bangs stone balls one against another resting on top of your head.

 

 

Ostatni, ale najciekawszy jest chyba Budy Calazacon i jego wujek, z którym razem, w pewnym sensie, piłem. Budy to młody Tsatzila, nowe pokolenie, które zaczyna być świadome wartości swego dziedzictwa i konieczności jego zachowania, a raczej kreatywnej adaptacji do nowych czasów. Budy jest obecny online ( https://www.facebook.com/budytsachila.calazaconcalazacon ), gdzie aktywnie poszukuje gości z całego świata aby przybywali na organiczną farmę jego rodziny, aby zostali tam, pili ayahuaskę, pracowali jako wolontariusze, uczyli się tropikalnej permakultury, uczyli angielskiego i tak dalej.  Mają organizacje, która w języku Tsafiki nazywa się “Seke Sonachun”, co oznacza “dobre życie”, i dowodzi, że dobrze zrozumieli najważniejszą lekcję ayahuaski. Można do nich pisać sekesonachun@gmail.com lub dzwonić 0981444066

Budy to uczciwy koleżka , a dzięki długim kontaktom z cudzoziemcami wie też czego szukają, w przeciwieństwie do wielu tradycyjnych uzdrawiaczy z okolicy, którzy mają doświadczenie raczej z Ekwadorczykami. Czułem dobre połączenie z Budy, mieliśmy wspólne tematy, czułem się jakbym bujał się z jednym z kumpli w Polsce, tyle tylko, że ubranym w spódniczkę i z włosami pofarbowanymi na czerwono ( no dobra, to w Polsce też się zdarza ), zakorzenionym w innej tradycji, ale jednocześnie świadomym świata. Ostatecznie zdecydowałem się na jedyne picie ayahuaski w Santo Domingo właśnie tutaj. Budy dołączył do mnie, chociaż mimo jego starań, widać że dopiero uczy się fachu szamana. Było to jednak miłe towarzystwo, bardziej jak kumpel, a rolę przewodnika i opiekuna przejął jego wujek. Przy swoim rytualnym stole wykonywał zwyczajowe czynności, dmuchanie dymem i alkoholem, dotykanie mojego półnagiego ciała magicznymi kulami i dzidami. To zabawne uczucie, kiedy rozkręca ci się faza a w tym czasie dziadek wali wielką kamienna kulą w drugą stykającą się ze szczytem twej czaszki.

 

 

 

 

 

 

The first night was more kind of collective experience, with three of us drinking ( including a student from Santo Domingo ), and then next day I decided, against initial plan, to drink one more time before leaving to Oriente. I was on my own. I mean curandero stayed with me, when I said I didn’t feel much from the first cup, he gave me another , and after some spells cast and some rest nearby, he went to sleep. I went too, in my hut, resigned. I drifted into a dream state.  It was extremely vivid, and when I say a dream, not vision, it is only because I was not aware I am dreaming. I was walking through some endless corridors and halls of enormous airports, then some kitchens, warehouses, industrial landscapes.  In an open space I finally saw a small figure of a welder and I started to approach it. Closer, and closer, until I saw it was a black man, closer and closer until I ended up face to face, inch away, hyper-real vision which woke me up. This was one of the strangest experiences of transition between realities, when his face was gone and replaced by darkness of the night around me, filled with a mix of sounds of nearby real forest, and more remote, concrete jungle. What to make of it, I don’t know, but there is a mystery in suburbs of Santo Domingo, I know this.

 

 

Pierwsza noc była bardziej kolektywnym doświadczeniem, piło nas trzech, w tym jeden student z Santo Domingo. Po niej zdecydowałem, wbrew pierwotnemu planowi, aby powtórzyc to jeszcze, przed wyjazdem na wschód, i tym razem piłem sam. Poned wprawdzie był przy mnie, kiedy prawie nic nie poczułem po pierwszym kubku, dał mi kolejny, i po paru zaklęciach i krótkim mnie pilnowaniu poszedł sobie spać. Ja też, niedługo potem, zrezygnowany, położyłem się w swojej chatce. Odpłynąłem w dziwny stan snu. Był ekstremalnie realistyczny, pełen szczegółów, a nazywam go snem, nie wizją, tylko dlatego, że nie byłem świadomy, że śnię. Szedłem przez niekończące się korytarze i hole gigantycznych lotnisk, potem jakieś zaplecza, kuchnie, magazyny, warsztaty, przemysłowe krajobrazy. Na otwartej przestrzeni zobaczyłem figurę stojącego i patrzącego w mą stronę spawacza, i zacząłem się do niej zbliżać. Bliżej i bliżej, aż spostrzegłem, że to czarnoskóry, bliżej i bliżej, aż stanąłem z nim twarzą w twarz, wypełniła całą moją wizję, widziałem jego źrenice i pory w skórze, hiperrealna wizja, której intensywność mnie przebudziła i przeraziła. Było to jedno z najdziwniejszych doświadczeń przejścia między stanami, kiedy jego twarz znikła i ustąpiła miejsca czerni nocy, a cisza “snu”, mieszance dźwięków otaczającego mnie tropikalnego lasu i nieco dalszej, betonowej dżungli. Co o tym myśleć, jak to zrozumieć, nie wiem, ale na przemieściach Santo Domingo jest tajemnica, tyle wiem.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

To get here, take a bus from Quito to Santo Domingo ( 3 hours, about 3-4 USD ) and then either a taxi to comuna Chiguilpe, or cheaper, a local bus from long distance bus station, going towards Via Quevedo, and ask to be left at “kilometro siete”. This will cost you less than one dollar.

 

 

Aby sie tutaj dostać, wystarczy jeden z wielu autobusów z Quito ( 3 godziny, 3-4 USD ) a potem albo taksówka do komuny Chiguilpe albo tani lokalny autobus spod głównego dworca dalekodystansowego, w stronę Via Quevedo, w którym trzeba poprosić o zatrzymanie na “kilometro siete”. Koszt poniżej dolara.

 

 

When I ask Taita Universario to pose in front of the forest, perhaps little bit in between first lines of trees, he reluctantly agrees, but I see something is not OK. The sun started to be too high for portraits in the open space, besides, I want him close to the forest that was important in yesterday night events, but every step closer, he is less and less willing. “Why not here?”, he asks, “here is good”. “A little bit more?” I insist. Finally he stops and will not go any further. These woods are where he has his medicinal plants, that forest is a special place.

In the night before that, I am outside having a smoke of mapacho, inside everyone is in their psychedelic trance, it is quite late. Suddenly Taita runs out of the wooden hut, at quite fast pace, passes me and stops right at the edge of the forest, facing it. He starts playing some flute, weird, haunted melody. After a short while he cuts it, as sharp as it started and walks back. When he passes near me, coming back into the house, I ask him about what he did, but I am silenced with a gesture of his hand.

A little bit later I need purging. I am hit hard by the brew, and enjoy my helplessness, as I browse in the darkness through my belongings, all those bags, plastic sacks, clothes, looking for toilet paper. Finally I give up, I ask one of the helpers, Taita’s nephews, for help. He gives me a torch and points towards the forest, into the darkness, to look for toilet. As I struggle to see something in bushes that seem to be alive, a moving entity, as I come nearer and nearer the trees, desperately looking out for the loo, I finally understand and laugh at myself, thinking how many guests before were perhaps watched like me, from a distance, discovering simple truth behind “the toilet is out there”.

I squat and Pachamama receives back what she provided before. I am weak, and dizzy, so after having finished, I sit on a fallen log and watch the tree crowns before me like a wonderful spectacle, nature truly alive. It is overwhelming, and I drift from eyes open to closed and back. I don’t know how long it lasts but I suddenly feel hand of the helper on my arm. Come back inside, it is dangerous, there are many strong spirits hanging out here, on the edge. I follow him into the compound, behind the safe line marked by assistants constantly circulating with protective incense, where the weird Cofan chants build a wall of safety :

 

“Taita Universario chanting”

 

 

Kiedy proszę Taitę Universario o zapozowanie na tle lasu, a najlepiej nieco głębiej, pomiędzy pierwszymi rzędami drzew, zgadza się bardzo niechętnie i widzę, że coś jest nie tak. Słońce jest już zbyt wysoko na portrety na otwartej przestrzeni, poza tym chciałbym, aby był blisko lasu, który ważny był w wydarzeniach wczorajszej nocy, ale jasne jest, że z każdym krokiem bliżej jest coraz mniej chętny. “Dlaczego nie tutaj?” pyta “Tutaj wystarczy”… “A może nieco dalej” – naciskam. Wreszcie zatrzymuje się i nie pójdzie ani kroku dalej. W tym lesie rosną jego szamańskie rośliny, ten las to specjalny teren.

Poprzedniej nocy stoję w tym samym miejscu, palę mapacho, wewnątrz wszyscy płyną w swym psychodelicznym transie, jest już dość późno. Nagle Taita wybiega z chaty, dość gwałtownie, mija mnie i zatrzymuje na brzegu lasu, stając tyłem do mnie a twarzą do drzew. Zaczyna grać na jakimś flecie, dziwną, hipnotyczną melodię. Nie trwa to długo, melodia urywa się tak gwałtownie jak się zaczęła, a Taita wraca. Kiedy przechodzi koło mnie, próbuję zapytać o co chodzi, ale wstrzymuje mnie gestem dłoni.

Nieco później muszę się wypróżnić.  Wywar miętosi mnie solidnie tej nocy ale cieszę się i śmieję ze swojej bezradności gdy w ciemności grzebię jak pijany żul w swych skarbach, torbach, plastikowych siatkach, ciuchach, szukając chociaż skrawka papieru toaletowego. W końcu poddaję się i proszę jednego z pomocników, siostrzeńców Taity. Podaje mi latarkę i wskazuje w strone lasu, w ciemność, abym tam szukał toalety. Na chyboczących nogach lezę przez ożywione krzaczyska, wypatrując w tym kotłowaniu węży, i w miarę jak zbliżam się do drzew i rozglądam, desperacko wypatrując kibelka, dochodzi to do mnie i śmieję się sam z siebie, myśląc ilu gości przede mną tak samo zapewne było z daleka obserwowanych przez chłopaków, jak odkrywaja znaczenie słów “tam jest toaleta”.

Kucam i za chwilę Pachamama przyjmuje z powrotem to, co wcześniej od niej dostałem. Czuję się słaby i mam zawroty głowy, więc po wysraniu się siadam na zwalonym pniu i patrzę w korony drzew, stojące nade mną, w pełni żywę, słucham mowy lasu. To wszystko jest tak przytłaczające, że zmusza mnie do przymykania oczu, ale wtedy otwierają się wewnętrzne wizje. Nie wiem ile to trwa, ale nagle czuję na ramieniu rękę jednego z asystentów. Wracaj do środka, to niebezpieczne, zbyt wiele tam w głębi mocnych duchów. Podążam więc za nim do światła, za ochronny krąg wyznaczany przez pomocników bezustannie krążących z dymiącymi kadzidłami, gdzie dziwaczny szamański śpiew Cofanów buduję bezpieczne schronienie :

 

“Taita Universario śpiewa”

 

 

 

 

 

 

Outside the house there is a fire burning and ayahuasca being cooked for next week journey to Bogota. Taita often travels around Colombia, invited for ceremonies, and he needs to carry a lot of concentrated brew with him as there are many who want to drink with him.

 

 

Przed domem pali się ogień i gotuje ayahuaska na przyszły tydzień. Taita jedzie do Bogoty, często podróżuje, zapraszany na ceremonie w róznych częściach Kolumbii, i musi ze sobą zabrać sporo skoncentrowanego wywaru, bo wielu jest chętnych, którzy chcą z nim pić.

 

 

 

 

That night however, again we drink crudo, raw yage, prepared by mashing vine and leaves and soaking them in cold water. I gulp a lot of it, and despite my prejudice, after arriving here, judging the place and thinking it will not be anything special, it turns out opposite. It is fascinating, so often all expectations are shattered with ayahuasca, when my hopes for great night are high, based for example on shaman’s reputation, I usually feel nothing, and when I come resigned, thinking it will be another night without visions, I am in for a surprise.

This is the case here, my visions are brought back with full power and I am grateful to Taita next morning. What is more interesting though, is that now, after nearly three months I can recall nothing about them, and I see some other nights’ psychological insights as much more vivid and life changing. Does it confirm again what is most important about that game? Abuela Vitelia, wife of Taita just smiles when I share that in the morning, that now, having got that what I wanted, I understand much bigger blessings have been reaped in last months about health, inner peace, relations. But to understand that, one must make detour again and again, that is the way of the snake.

 

 

Tej nocy pijemy jednak crudo, surowe yage, przygotowane poprzez miażdżenie liany i liści i namaczanie ich w zimnej wodzie. Wciągam całkiem sporo, i mimo moich uprzedzeń, jakie miałem zaraz po przyjeździe, oceniając to miejsce i zakładając, że nic z tego nie będzie, okazuje się całkiem inaczej. To fascynujące jak często wszystkie oczekiwania są rozbijane w drobny pył przez ayahuaskę, gdy robię sobie duże nadzieje, bazując na reputacji szamana, zwykle nie czuję prawie nic, a kiedy przychodzę ( szczerze ) zrezygnowany, myśląc, iż będzie to kolejna noc bez wizji, czeka mnie niespodzianka.

Tak też jest i tym razem. Moje wizje wracają, i to spektakularnie, i jestem wdzięczny za to Taicie. Co ciekawsze jednak, teraz, po prawie trzech miesiącach nie mogę sobie prawie nic z nich przypomnieć, natomiast psychologiczne wglądy z niektórych innych nocy wydają się dziś wciąż żywe i wręcz odmieniające życie. Czy to kolejny raz potwierdza, co jest najważniejsze w tej grze? Abuela Vitelia, żona Taity, uśmiecha się tylko, kiedy dzielę się tą myślą nad ranem, że teraz, kiedy już dostałem te wizje o które marudziłem, rozumiem, że dużo większe błogosławieństwa związane ze zdrowiem, spokojem, relacjami otrzymałem w ostatnich miesiącach. Ale aby to w pełni pojąć, trzeba chyba co jakiś czas robić przesunięcia w bok, spoglądać pod innym kątem. Taka jest ścieżka węża.

 

 

 

 

Ceremony is run in traditional Cofan style, men and women apart, on two sides of the maloca. Taita and his wife work as a team, both singing, Abuela Vitelia taking care of girls, calming them with her incredibly warm, feminine voice. She seems to be like a archetype of good witch of the forest, sabia, woman who knows. She represents female flexibility and charm, and Taita Universario, stands as a rock. Beautiful couple, if you have a chance, drink with them. They always travel together. She cooks for him, even in Bogota, Taita tells me when I ask him about the diet. He never eats restaurant food, ingredients he can not be sure of can damage the clarity of his visions, and he can not allow this, working with patients.

 

 

Ceremonia prowadzona jest w tradycji Cofanów, mężczyźni i kobiety leżą oddzielnie, po obu stronach maloki. Taita i jego żona pracują jak drużyna, oboje śpiewają, Abuela Vitelia zajmuje się dziewczynami, uspokaja je swym niesamowicie ciepłym, kobiecym głosem. Wydaje się być jak archetyp dobrej czarownicy z lasu, sabia, kobieta, która wie, czyli wiedźma. Reprezentuje kobiecą elastyczność i urok, zaś Taita Universario to skała. Piękna para, jeżeli będziecie mieli okazję z nimi pić, skorzystajcie. Zawsze podróżują razem. Vitelia gotuje dla Taity, nawet gdy są w Bogocie, Universario mówi mi o tym kiedy pytam go o dietę. Nigdy nie jada w restauracjach, składniki, których nie może byc pewien mogą zmącić przejrzystość jego wizji, a pracując z pacjentami nie może do tego dopuścić.

 

 

 

 

 

 

In the morning healing sessions last very long, especially for some of neighbors who came this night with their babies. After that we go to have a coffee in Taita’s old wooden home. He is now almost finished with building a new one, out of bricks. Unfortunately, he says, trees good for planks to make wooden houses are very far from here. The forest we saw in the morning is just a fraction of what he remembers from the time when he was young.

 

 

Nad ranem oczyszczające i lecznicze sesje przeciągają się, zwłaszcza dla niektórych sąsiadek, które przyszły tej nocy z dzieciakami. Potem idziemy na kawkę do starego, drewnianego domu w którym jeszcze mieszka Taita. Jego nowy, murowany jest już na ukończeniu. Niestety, mówi, drzew dobrych na deski do budowy domów trzeba by już szukać bardzo daleko stąd. Las, przed którym staliśmy tego ranka to tylko skrawek tego, co pamięta z czasów swojej młodości.

 

 

 

 

 

 

 

Taita Universario Queta lives in the south of Colombia, in La Concordia, near La Hormiga, not far from the border with Ecuador. You have to leave bus at “entrada de San Antonio”. Of course it is essential to call before to confirm whether he is home :  320 465 1127. Taita is also present on Facebook, or actually his daughter Liliana, who represents him and runs this site : “Taita Universario”. His ceremonies cost 50 000 peso per person.

 

 

Taita Universario Queta mieszka na południu Kolumbii, w La Concordii, w okolicach La Hormiga, niedaleko ekwadorskiej granicy. Wysiąść z busa trzeba przy “entrada de San Antonio”. Oczywiście wcześniej zadzwońcie aby potwierdzić gdzie akurat się znajduje : 320 465 1127 . Taita jest też obecny na Facebooku, a właściwie jego córka Liliana, która go reprezentuje i prowadzi ten profil : “Taita Universario” Ceremonia kosztuje 50 000 peso od osoby.

 

Ayahuasqueros : Taita Cachi

March 23rd, 2014

 

 

 

 

 

Taita Cachi is the man. He swears, spits, smokes, laughs and sails the psychedelic ocean like a real captain should. He lives in a house made of planks, likes strong tobacco and has warlike swans hanging around his backyard. He is a father of several and lover of many. He is also a party – I mean his ceremonies, when you come to visit him on Friday, you can be sure to count for a good ride, and a couple of huge cups of ayahuasca. This is not a place for discussion “whether you think we are all one” but you can sure learn about yourself, while having a good night, full of joy, music and strange substances.

 

 

Taita Cachi to koleś. Przeklina, spluwa, pali, śmieje się i żegluje po psychodelicznym oceanie, tak jak przystało na prawdziwego kapitana. Żyje w domu trzeszczącym jak piracka łajba, zbitym z dech, lubi mocny tytoń i ma na swym podwórku kilka bojowych łabędzi. Jest ojcem kilku i kochankiem wielu. To także człowiek impreza – jego ceremonie, jeżeli traficie tam w piątek, to niezła przejażdżka, i solidne kubasy z ayahuaską. To nie jest miejsce na dyskusje o tym czy “wszyscy jesteśmy jednością”, ale na pewno można się tu czegoś o sobie nauczyć, a przy okazji przeżyć ciekawą noc, pełną radości, muzyki i dziwnych substancji.

 

 

 

 

Everything here is simple, plain as planks of this house, straightforward, just life, not big philosophy. There is connection between us and a smile, there is no need to discuss too much, I mean, we can chat, but do we really need to reach somewhere ? It is so much better to just keep telling jokes, sharing a cigarette. Everything has its value, its taste, take it slow, there is natural flow of things here, in this place that looks like thousands of others I have visited in tropical world, and yet only recently finally feel at home. This place is a portrait of Taita Cachi, he is like that place, ordinary neighbor who on certain night of a week puts on his feather crown and in his shed takes off, with fellow passengers, into far away worlds, to learn better about the one at your footsteps, to learn about reality you will face when sun gets up, to know it better by way of contrast. Those who choose never to do this journey do not understand, that it is done out of love for home, and not as an escape, that only then you can understand what home and what THIS reality is and you can truly love it when you have left it, when you have seen it from another angle, when you ‘ve seen yourself from another angle.

 

 

Wszystko tu proste, jak dechy tego domu, zwykłe życie, żadna filozofia skomplikowana. Jest między nami połączenie i uśmiech, nie ma co dyskutować za wiele, to znaczy, gawędzimy sobie ale czy mamy gdzieś tym dotrzeć? Dużo lepiej po prostu dalej opowiadać kawały, dzielić się fajką. Wszystko ma swoją wartość, swój smaczek, smakujmy je powoli, ten naturalny przepływ rzeczy, w miejscu, które wygląda jak tysiące innych jakie odwiedziłem w tropikalnych krajach, a dopiero od niedawna traktuję naprawdę jak dom. To miejsce jest jak portret Taity Cachi, on jest jak to miejsce, zwykły ziomal który w jedną noc tygodnia zakłada swoją koronę z piór i w specjalnej szopie startuje wraz z załogą w podróż w odległe światy, aby nauczyć się więcej o tym, co pod nosem, aby zrozumieć rzeczywistość z którą borykamy się kiedy wstaje słońce, aby poznać ją dzięki kontrastowi. Ci, którzy boją się chociaż raz wyruszyć w tą podróż nie zrozumieją, że robimy to z miłości do domu, nie z chęci ucieczki, bo tylko wtedy można naprawdę zrozumieć czym dom i TA rzeczywistość jest i naprawdę je pokochać, kiedy je opuścilismy, kiedy zobaczyliśmy z innej strony, z daleka, kiedy samego siebie zobaczyliśmy pod innym kątem.

 

 

 

I am at home in this slow rhythm, in celebration of words exchanged, smoke exhaled, morning porridge with brasil nuts, chasing angry swans, early afternoon spent making love, smoking joints, some photos, yes, maybe, but not necessary, some work, yes, useful, but world will not collapse if it is done little later, some opinions, yes, but not at all cost, no need to force them and shove them and convince anyone.  Back and forth, no purpose, nowhere to reach, like swinging on a hammock, a dance of life.  And yes, there may come obstacles, there may be falls, but for heaven’s sake, I am finally a child (again?) and I do not care.

 

 

Jestem w domu w tym powolnym rytmie, w celebracji wymienianych słów, wydychanego dymu, porannej owsianki z orzechami, przeganiania wściekłych łabędzi, przedpołudniowej miłości, grubych jointów, jakiś tam fotek, tak, można, ale to nie jest niezbędne, trochę pracy, użyteczna, ale świat się nie zawali, jeżeli zrobię to nieco później, trochę opinii i poglądów, ale nie za wszelką cenę, nie ma co ich wciskać w każdy kąt, przekonywać. W te i wewtę, bez celu, nie ma gdzie biec, raczej surfing, bujanka jak na hamaku, taniec życia. I tak, wiem, przyjdą pewnie jakieś przeszkody, będą upadki, i co z tego, w końcu ( znów?) czuję się jak dziecko i nic mnie to nie obchodzi.

 

 

 

 

 

 

Of course, we can play different games, why not, just don’t forget it is a fucking game and no better than other people’s game. Play it as long as it is fun, and never ever complain, never focus on the price of the game, change it, when it is a burden. I want to be able to change costumes when I get bored and tired, may I never forget that.

 

 

Oczywiście możemy grać w różne gry, także te dla dorosłych, czemu by nie, tylko nie zapominajmy, że to tylko pieprzona gra, nic poważnego i nie lepsza niż zabawy innych ludzi. Bawmy się tak długo aż jest satysfakcja z tego, i nigdy, nigdy nie narzekajmy, nigdy nie skupiajmy się na cenie czy skutkach ubocznych naszej gry, zmieniajmy ją, jeżeli się staje brzemieniem. Chcę umieć zmieniać kostiumy kiedy znudzę się i zmęczę, obym tego nigdy nie zapomniał.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

A lot of shamanic work is about changing skin, shape-shifting. This is something that comes to me again and again, it came again when looking into my cousin’s eyes, couple of days ago, on magic mushrooms in Polish forest, trying to break that barrier that is between us, separate individuals, can we get flexible enough, to dissociate from own ego, own process that is called I, so that we can cross that boundary, even for short while, become someone else? something else? How else can one explain the ability of a shaman to see what is wrong inside other person, during a healing session, how can one explain those tales of shamans turning into a jaguar?

Is it a question of language, of perception? At certain shift of perception magic starts to happen, this I was able to see, so why assume something I haven’t seen yet is not possible? Or, to put it in more rational way, to satisfy those who do not enjoy listening to tales about magic, can one become aware enough of the character of one’s own process, see it so clearly and sharply, that it is then possible to make a step out of it, so skillful, that the old skin can be put on shelf and new one chosen? Abandon yourself and come, say the Sufi.

 

 

Duża część szamańskiej pracy wiąże się ze zmienianiem skóry, zmienianiem postaci. To kwestia, która powraca do mnie obsesyjnie, ponownie z tym się mierzyłem patrząc mojemu kuzynowi w oczy, parę dni temu, na psylocybinowej podróży przez podpoznański las, kiedy próbowałem przełamać tę barierę, która jest między nami, odrębnymi jednostkami. Czy możemy stać się dostatecznie transparentni i elastyczni, oddzielić się od swego własnego ego, własnego procesu, który nazywa się “ja”, aby przekroczyć tę barierę, chociaż na chwilę, stać się kimś innym, czymś innym? Jakże inaczej wytłumaczyć umiejętność szamana zaglądania w głąb innej osoby i znajdywania problemu, podczas leczniczej sesji, jak wytłumaczyć historie o szamanach zmieniających się w jaguary?

Czy to kwestia języka? Postrzegania? Przy pewnym przesunięciu percepcji zaczyna dziać się magia, tego byłem w stanie wielokrotnie doświadczyć, dlaczego więc zakładać, że coś nie jest możliwe, tylko dlatego, że tego jeszcze nie widziałem? Albo, ujmując w bardziej racjonalne zdania, aby zadowolić tych, których drażnią opowieści o magii, czy można stać się dostatecznie świadomym charakteru, istoty własnego procesu, zobaczyć go na tyle wyraźnie i ostro, że można by później poza niego wykroczyć, tak zręcznie, że starą skórę zawieszamy na kołku i wybieramy sobie nową? Porzuć siebie, i chodź, mówią sufi.

 

 

 

 

 

 

 

 

That journey however, is a lonely one. It can help to adapt to various situations, it can help to function more effective in the world, which becomes a playground, and as you stop to care about which toy fate brings to you, you fear less the loss, you also worry less about scenario. Some however, will stay behind on that path towards flexibility, and I don’t mean “behind” as something worse , as this mad rat race taught us, it means parting of the ways. This is why many shamans marry late, once they have practiced the hard part. This is why fakirs or sadhus travel alone. Apart from some exceptions , like Bauls of Bengal ( http://blog.swiatoslaw.com/?cat=59  ) , rare and precious are the moments when the way is truly shared, and I am grateful for them. But, isn’t that the case in so many lifes, on the surface led together, but in reality only insulated in such illusion ?

 

 

Ta podróż, jednakże, jest najczęściej samotna. Pomaga z pewnością w nauce adaptacji do rozmaitych sytuacji, pomaga funkcjonować bardziej efektywnie w zmiennym świecie, który staje się placem zabaw, i kiedy przestajesz przejmować się tym jaką zabawę los ci pod nos podtyka, przestajesz też bać się utraty, przestajesz martwić o scenariusz. Niektórzy jednak pozostają gdzieś za tobą na tej ścieżce elastyczności, i to “w tyle” nie oznacza bynajmniej czegoś gorszego, jak być może wydaje się w epoce tego szalonego szczurzego wyścigu, to po prostu rozdzielenie dróg. To dlatego wielu szamanów żeni się późno, kiedy przeszli już przez dużą część samotnej praktyki. To dlatego fakirzy czy sadhu podróżują samotnie i żyją bez partnerów. Poza pewnymi wyjątkami, takimi jak Baulowie z Bengalu ( http://blog.swiatoslaw.com/?cat=59  ), rzadkie i jakże cenne są te momenty, kiedy drogę można dzielić z kimś bliskim, i wdzięczny jestem za nie. Ale czyż nie tak też się rzeczy mają z wieloma innymi scenariuszami żyć, powierzchownie splecionymi, a w rzeczywistości, przeżywanymi w ciepłej a potem nieraz gorzkiej iluzji takiego współdzielenia?

 

 

 

 

The night comes and candles for spirits are lit. Guests start to arrive and the ceremony is about to begin.

 

 

Nadchodzi noc i zapalane są świeczki dla duchów. Goście schodzą się i wkrótce zaczniemy ceremonię.

 

 

 

More shamans came tonight to join and assist Taita Cachi. One of them, pictured above, is real duende, his joyful vibe will keep up the tempo of ceremony, together with a quiet Negro man, who, under influence of yage converts into a caricature of black Caribbean musician playing on some weird banjo, maracas or drum, running around, shouting, laughing like possessed by some devil of good party.

The helpers have a lot to do, from working with incense to protect the place from malicious spirits, to very active participation in morning healing session. But first they have to drink their ayahuasca, and Taita Cachi sets to prepare it.

 

 

Tej nocy do Taita Cachi dołącza kilku innych szamanów. Jeden z nich, na zdjęciu powyżej, to prawdziwy duende, dziki skrzat, jego radosna wibracja będzie podtrzymywać tempo tej ceremonii, razem z tą cichego Czarnego, który pod wpływem yage przeistacza się w karykaturę czarnoskórego karaibskiego muzyka zaiwaniającego na swym bandżo, grzechotkach czy bębenku, biegającego wokoło, krzyczącego, śpiewającego i śmiejącego się jak opętany przez demona dobrej imprezy.

Pomocnicy mają wiele do zrobienia, od pracy z kadzidłami w celu ochrony miejsca przed złośliwymi duchami, po bardzo aktywny udział w porannej sesji uzdrawiania. Ale najpierw muszą wypić swoją ayahuaskę a Taita Cachi ją przygotować do podania.

 

 

 

This room, according to Siona tradition, only men can enter. Women who arrived this night, will be separated in one part of the house, and served through the window. But first cups go to the fellow shamans.

Next, other men come for their drink. What is worth mentioning, ayahuasca here is served raw, another break from the “norm”. It means it was prepared without cooking it, with cold water. Crudo, as they call it here, has more tolerable taste, although I feel the harder parts floating in it really disgusting to swallow. Unlike the concentrated, cooked brew, this is drunk in big quantities, I had two full cups, one by one,  with a interval of few minutes, and then couple more. The effect is really nice though, pleasant, better for liver, and it doesn’t make you feel like vomiting, although some would say, this is disadvantage. I believe it is good to take a break sometimes from all this purging and just enjoy the night.

 

 

W tym pomieszczeniu, zgodnie z tradycją Indian Siona, przebywać mogą tylko mężczyźni. Kobiety, które przybyły tej nocy spędzą ją po jednej stronie pomieszczenia, na swoich materacach, a wywar podany im będzie przez okienko. Pierwsze kubki trafiają jednak do kumpli – szamanów.

Następnie, przychodzi kolej na pozostałych mężczyzn. Warto wspomnieć ciekawą rzecz, ayahuaska dziś serwowana jest surowa, kolejny wyłom z “normy”. Oznacza to, że przygotowana była bez uprzedniego gotowania, na zimnej wodzie. Crudo, jak ją tutaj nazywają, ma bardziej przystępny smak, chociaż pływający w niej kożuch jest naprawdę obrzydliwy przy przełykaniu. W przeciwieństwie do skoncentrowanego, gotowanego wywaru, tą pije się w dużych ilościach. Ja wypiłem dwa kubki, jeden za drugim, z przerwą kilku minut, a potem jeszcze kilka. Efekt jest jednak milutki, przyjemny, zdrowszy dla wątroby, nie zbiera się po niej na wymioty, chociaż niektórzy powiedzieliby, że to wada. Ja uważam, że dobrze czasem odpocząć sobie od tych przeczyszczeń i cieszyć się po prostu podróżą.

 

 

 

Finally, children come for their share. I deliberately mention that again, as in our paranoic culture “what about the children” is a common argument used in drug debate. Well, here you see and if you don’t like it, just feed your offspring with another dose of Magic Crispie Crunchies, some plastic hot-dogs and then colourful pills your shaman in white uniform prescribed.

 

 

Na końcu przychodzą po swe porcje dzieci. Celowo o tym tu wspominam, bo w naszej paranoicznej kulturze argument “a co z dziećmi?” jest częstym w debacie o różnych substancjach psychoaktywnych. Cóż, tutaj widzicie, a jak wam się nie podoba, wracajcie do karmienia swych pociech kolejną porcją Magicznych Choco Chipso Chrupek, plastikowych hot dogów, a potem kolorowych pigułek przepisanych przez waszego szamana w białym kitlu.

 

 

 

 

After serving, some protection is bestowed upon us and off we go, into our hammocks, and into inner and outer worlds.

 

 

Po wypiciu każdy dostaje swe ochronne błogosławieństwo i ruszamy, w hamaki i wewnętrzne i zewnętrzne światy.

 

 

 

Now, the first phase of ceremony, anywhere, is usually in darkness, and in silence. I have been often telling what was going in me during that part, even if this things are intimate, and according to some, should not be shared. This time, in an attempt to curb my preacher mode, and spare you excess of philosophy, I will just a share a song, from the second, more lively, phase of the night, so that you may at least imagine a bit the uplifting vibe :

 

“Friends of Taita Cachi”

 

Before the night is finished, Taita Cachi will deal with individual issues, will heal and sing and take care, especially of the women, who seem fascinated and under a spell of his strong masculine energy.

 

 

Pierwsza faza ceremonii, gdziekolwiek, zawsze odbywa się w ciszy i ciemności. Wielokrotnie tutaj opowiadałem o tym, co działo się we mnie podczas tego etapu, nawet jeżeli były to rzeczy raczej intymne, i według niektórych, takie którymi nie należy się dzielić. Tym razem, w ramach ćwiczenia temperowania pozy kaznodziei, oszczędzę kolejnej dawki filozofii i podzielę się piosenką z drugiej, bardziej żywej części nocy, tak abyście mogli chociaż częściowo wyobrazić sobie wysoką wibrację i klimacik tej sesji.

 

“Friends of Taita Cachi”

 

Zanim zakończyła się ta noc, Taita Cachi zajął się indywidualnymi problemami, leczeniem, śpiewaniem i opieką, zwłaszcza kobiet, które zdawały się zafascynowane, pod urokiem jego silnej męskiej energii.

 

 

 

 

 

 

We all get heavily beaten with ortigas. It is strong experience, but I still don’t have enough and go for something extra. Taita has a thick black paste, I forgot the name by now, but he says it brings strong visions, very quick journey, several minutes, but intensive. Some, he claims, had shit in their pants after having taken it. I am curious about these kind of things. I sit outside, with a helper to assist me. I get a bit of the paste on a wooden stick, to apply on my gums.  Very few minutes pass and I begin to feel weird, or rather ill. Nausea, black spots in front of my eyes, thick sweat. It is a like a violent onslaught of an unknown disease. I am feeling heavy and think I will faint. At the same I am aware this was to be expected, and this will pass away, and because of that it is very interesting lesson. It is a practice of holding on, perseverance. It is to teach the mind, that things like this come and go, and it has to go with it. It leads me now to toilet, I can hardly walk, but I know I must reach that foul shithole, otherwise things will just fall out anyway. I sit there and find my relief, and feel like life is slowly coming back to me. I stagger back to my hammock, and finally satisfied, call it a night. But a good night that was, and a good  life that is.

 

 

Wszyscy dostajemy ostre cięgi pokrzywami. To mocne doświadczenie w takim stanie, ale mi ciągle mało i chcę czegoś specjalnego. Taita ma gęstą, czarną pastę, zapomniałem już jej nazwy, ale mówi, że przywołuje silne wizje, bardzo szybką, kilkunastominutową, intensywną podróż. Niektórzy, jak twierdzi, zesrali się w portki po jej spróbowaniu. Ciekawią mnie takie rzeczy. Siadam na zewnątrz, z jednym z pomocników asystujących mi. Dostaje odrobinę pasty na drewnianym patyczku i wcieram sobie w dziąsła. Po kilku minutach zaczynam czuć się dziwnie, a raczej źle. Mdli mnie, zbiera się na wymioty, czernieje mi przed oczami, coraz bardziej się pocę. Przypomina to gwałtowny atak nieznanej choroby. Czuję się cieżki i myślę, że zaraz stracę przytomność. W tym samym czasie mam całkowitą świadomość, że to naturalne i tego się trzeba było spodziewać, a także, iż to minie, i z tego powodu to interesująca lekcja. To praktyka wytrwania, cierpliwości. Uczy umysł tego, że takie rzeczy przychodzą i odchodzą, i że trzeba im na to pozwolić. Sytuacja pcha mnie do toalety, ledwo mogę iść, ale wiem, że muszę dojść do tej ohydnej budki, bo inaczej ładunek i tak wydostanie się na zewnątrz. Siadam tam i odnajduję swoją ulge, i czuję powolutku jak wraca do mnie życie. Zataczam się z powrotem do mego hamaka, wreszcie nasycony kończę tym samym noc. Ale co za wspaniała to noc, i co za wspaniałe życie.

 

 

 

We come again, next Friday. It feels like another home, this shed with some beams to hang hammocks on, the veranda where we chat with Cachi. I like his improvised philosophy, even though I am not ready yet to abandon this linear, logical thinking and switch to mythical mode, but it shows me how attached we are to our perceptions of reality. He says, of course yage is present in the Bible, see : Yah – we. Analogy, connection, in mythical thinking it is not important what comes from what, arrows go both ways, it doesn’t matter that according to “objective” etymology, history, it is bullshit, coincidence. Here coincidences do not exist.

We leave this place, bound for Ecuador. I know I learned something from this guy. Yet another father on my path.

 

 

Wracamy do Taity w następny piątek. Czuję się tu jak w domu, w tej szopie z kilkoma belkami do zawieszenia hamaków, na werandzie gdzie znów gawędzimy z Cachi. Lubię jego improwizowaną filozofię, choć nie jestem jeszcze gotów aby porzucić zupełnie to liniowe, logiczne myślenie, i włączyć mitologiczny tryb, ale pokazuje mi to, jak bardzo przywiązani jesteśmy do naszego postrzegania i myślenia o rzeczywistości. Taita twierdzi, że oczywiście iż yage obecne jest w Biblii, popatrzcie tylko : Yah – we = yage. Analogia, połączenie, w mitycznym mysleniu nie ma znaczenia, co z czego wynika, strzałki idą w obie strony, nie ma znaczenia, że według “obiektywnej” etymologii, historii, to bzdura, przypadek. Tutaj przypadki nie istnieją.

Opuszczamy Orito, w drodze do Ekwadoru. Wiem, iż nauczyłem się czegoś od tego kolesia. Kolejny ojciec na mojej drodze.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Taita Cachi : Loma Linda on the outskirts of Orito, Putumayo, Colombia. Mobile : 3134562133.   Price for ceremony – 30 000 pesos per person.

Taita Cachi : Loma Linda na przedmieściach Orito, prowincja Putumayo, Kolumbia. Komórka : 3134562133. Koszt ceremonii – 30 tys. peso za osobę.

Ayahuasqueros : Taita Jose

March 22nd, 2014

 

 

 

 

 

Another area rich in yage shamans in Putumayo is around the town of Orito, which couple of years ago used to be full of guerillas but now is reasonably safe and convenient place to stop by especially if you are coming from Ecuador. You should head to suburb called Loma Linda, around there you will find at least three ayahuasqueros, Taita Cachi, Taita Jose, and Taita Saul. There are more, also coming from other parts for reunions and ceremonies, especially Taita Cachi is pretty active, and on his Friday ceremonies hosts a lot of interesting guests. But here I start with Taita Jose, with whom we drank first, and only once. He had some other patients that night, including children, so we could witness the way he works. His limpiezas are quite standard, and quite short, I was not very impressed, and Anna claims he likes to touch tits too. Taita Jose is quite old, but perhaps he has better days, I don’t want to judge. Nothing special happened for me, not much to tell then, or show with photos. A longer story comes next, about Taita Cachi.

You can reach Taita Jose at 3208261967.  His ceremony was cheap, 20 000 pesos per person. Pretty basic conditions though.

 

 

Kolejnym rejonem bogatym w ayahuaskowych szamanów w kolumbijskiej prowincji Putumayo są okolice miasta Orito, które jeszcze parę lat temu pełne były partyzantów, ale teraz są dość bezpiecznym i wygodnym miejscem na przystanek, zwłaszcza na drodze z południa, z Ekwadoru.  Polecam wziąć taksówkę, za jakieś 4000 peso, na osiedle na przedmieściach, które nazywa się Loma Linda, tam znajdziecie przynajmniej dwóch z trzech ayahuasquerów, Taitę Cachi, Jose i Saula. Jest ich tam więcej, także przyjeżdżających z daleka, na zjazdy i ceremonie, zwłaszcza u bardzo aktywnego Taity Cachi, którego piątkowe sesje są pełne ciekawych gości. Ale rozpocznę od Taity Jose, z którym piliśmy najpierw, i tylko jeden raz. Miał tej nocy także kilku innych pacjentów, w tym dzieci, więc mogliśmy przyjrzeć się temu jak pracuje. Jego limpiezas były dość standardowe i raczej krótkie, nie byłem pod wielkim wrażeniem, a do tego Anna twierdziła, że Taita lubi sobie podotykać cycków. Jest bardzo stary, ale może ma jakieś lepsze dni, nie chcę tu oceniać. Ponieważ jednak nie zdarzyło się nic specjalnego, nie ma tu co za wiele opowiadać ani pokazywać. Dłuższa historia wkrótce, o Taicie Cachi.

Numer komórki Taity Jose to 3208261967. Ceremonia u niego jest bardzo tania, zaledwie 20 000 peso od osoby. Warunki raczej surowe.

 

 

 

 

 

Proudly powered by WordPress. Theme developed with WordPress Theme Generator.
Copyright © światosław / tales from the world. All rights reserved.